24 października. Od wielu lat rokrocznie odbywa się rytualne spotkanie prezydenta/premiera/prezydenta Władimira Putina z zagranicznymi gośćmi ze świata polityki, politologii i dziennikarstwa, którzy przez dłuższą chwilę mają audiowizualny dostęp do ciała. To znaczy stłoczeni w sali konferencyjnej wypolerowanej na wysoki połysk mogą posłuchać przemówienia lub – jeśli ktoś woli – kazania najwyższego kapłana putinizmu stosowanego. Jak zakpił jeden z komentatorów, Putin zaprasza wybrane towarzystwo na wycieczkę do równoległego świata, w którym, wedle słów kanclerz Merkel, od dawna mieszka. Potem z tego równoległego świata goście mają wrócić do swojego realu i tam zapewniać swoje krajowe elity polityczne o tym, że Putin jest wspaniałym władcą.
Tegoroczny zjazd klubu wałdajskiego odbywał się w Soczi, ulubionym kurorcie Putina (notabene dwa tysiące kilometrów od Wałdaju). Putin z fantazją spóźnił się na obrady drobne dwie godzinki. Przyjechał samochodem rodzimej produkcji, na dodatek sam prowadził pojazd.
Mowa pod znamiennym tytułem „Wojna i pokój” była poniekąd przedłużeniem jego przemówienia wygłoszonego w Nowym Jorku na sesji Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych. Został powtórzony postulat zorganizowania czegoś na kształt Jałty 2.0 – nowego targu o podział świata na strefy wpływów, w którym Rosja miałaby współdecydować. Świat jest brutal and full of zasadzkas, gdyż rządzi nim nieodpowiedzialny szeryf. Dużo, oj, dużo pretensji do tego szeryfa ma prezydent Putin. Do długiej listy znanej z poprzednich wystąpień ostatnio doszły jeszcze kryteria podziału terrorystów w Syrii. Dla Moskwy terrorystą jest każdy, kto walczy przeciwko Asadowi, a niedobra Ameryka rozróżnia: ci terroryści są dobrzy, a ci są niedobrzy. Rosja to dusza i wartości, a Zachód to pragmatyzm. Prezydent wyraził przypuszczenie, że dla Waszyngtonu ocennym kryterium jest umiejętność obcinania głów. Władimir Władimirowicz z temperamentem apelował, aby Zachód wreszcie włączył myślenie i zrozumiał, że w postaci Państwa Islamskiego ma do czynienia z wrogiem cywilizacji.
Niemniej Moskwa może zamknąć oczy na wszystkie różnice i niedociągnięcia i rozmawiać: „Syria […] może stać się modelem dla partnerstwa w imię ogólnych interesów, dla rozwiązywania problemów, które dotyczą wszystkich, dla wypracowania efektywnego systemu zarządzaniami ryzykami”. Tłumacząc z polskiego na nasze: Rosjanie nie po to przerzucili samoloty i broń do Syrii, żeby nadal siedzieć przy gorszym stole. Ale z drugiej strony ciągle przy tym stole trzymają też Asada, który dla większości syryjskiego społeczeństwa jest krwawym dyktatorem, a nie prezydentem i o żadnych rozmowach z nim nie ma mowy.
Obserwatorzy zwrócili uwagę na jedno zdanie w wypowiedzi Putina: „Pięćdziesiąt lat temu leningradzka ulica nauczyła mnie: jeżeli bójki nie uda się uniknąć, to uderz pierwszy”. Prezydent lubi nawiązywać do czasów swej bujnej młodości, kiedy przyswajał łobuzerski kodeks, co, jak twierdzą jego adwersarze, do dziś mu zostało – tym właśnie kodeksem się kieruje.
Politolożka Lilia Szewcowa podsumowuje „Wałdaj”: „Putin zaproponował sprzeczny obraz. „Jak można dogadać się z Ameryką, jeśli Amerykanie są wszystkiemu winni?” – zapytał jeden z uczestników spotkania. Chyba będzie musiał jeszcze raz przyjechać na kolację z Putinem. Zachodni mózg nie jest w stanie pojąć kremlowskiej idei urządzenia świata opartej na zasadzie „uderz pierwszy”. A właśnie taki świat proponuje Putin, gdzie agresor może być pośrednikiem w poszukiwaniu wyjścia z rozpętanej przez niego samego wojny, ten, kto gwałci międzynarodowe porozumienia, staje się inicjatorem nowych koalicji. W tym świecie równowaga sił opiera się nie na sile, a na umiejętności gry bez reguł. To świat słabych, którzy nie mogą sobie pozwolić, aby przyznać się do własnej słabości”.
Proszę zwrócić uwagę: o Ukrainie Putin w przemówieniu nie mówił, tematem dominującym była Syria osadzona w kontekście globalnej polityki, wielkiej rozgrywki na szachownicy świata.
A te rozgrywki prowadzone przez Putina w dalekich piaskach pustyni najwyraźniej bardzo się Rosjanom podobają. Ośrodek badania opinii publicznej WCIOM (jeden z najbardziej serwilistycznych, putinolubnych ośrodków) podał w dniu, gdy Putin nauczał na wałdajskiej górze, że 89,9 procent obywateli popiera działania prezydenta („Jeszcze trochę i tych, którzy nie popierają Putina, będę wszystkich znał osobiście” – zażartował jeden z komentatorów). Jednym słowem: ranking urósł. Historyczny szczyt poparcia. Nasi dzielni chłopcy śmigają profesjonalnie po syryjskim niebie, a prezydentowi ranking rośnie jak na drożdżach. Modą w kręgach „patriotów” jest zamieszczanie w sieci fotek z dorysowanym hełmem lotnika (np. http://www.novorosinform.org/news/id/39682).
Satyryk Jołkin podsumował rewelacyjne wyniki rankingu lapidarnie:
https://twitter.com/Sergey_Elkin/status/657121789319979008
Prezydent uważa te rankingi za pieczątkę w swej legitymacji władzy. Choć nie spotkałam wypowiedzi żadnego poważnego analityka, który by na poważnie przyjął te oszałamiające wyniki. Jeszcze niedawno większość (69%) była przeciwna wysyłaniu rosyjskich wojsk do Syrii, minęły trzy tygodnie i oto mamy tak znaczący „odobriams” (nawiązanie do kultowego skeczu Chazanowa: https://www.youtube.com/watch?v=uWcqoizc9CU) dla syryjskiej wyprawy sokołów Putina. Dzień w dzień odbywają się nie tylko rosyjskie bombardowania różnych celów w Syrii, ale także bombardowanie telewidza reportażami z bombardowań (choć spoza triumfalistycznego tonu prezenterów konkretów nie widać, nie słychać). Lodówka pustoszeje, więc trzeba podkręcić telewizor.
„Ale z drugiej strony ciągle przy tym stole trzymają też Asada, który dla większości syryjskiego społeczeństwa jest krwawym dyktatorem, a nie prezydentem i o żadnych rozmowach z nim nie ma mowy.”
Uzywa Pani pojecia „wiekszosc spoleczenstwa” nie podajac zadnych danych. Jesli jednak przyjac to okreslenie za dobra monete zapytam, kogo popiera wiekszosc spoleczenstwa w Syrii?
„….gdzie agresor może być pośrednikiem w poszukiwaniu wyjścia z rozpętanej przez niego samego wojny, ten, kto gwałci międzynarodowe porozumienia, staje się inicjatorem nowych koalicji.”
Ktory kraj ma Pani na mysli? Kandytatow jest kilku, nawet Polske moznaby na sile wciagnac do tego grona.
Pozdrawiam
Zarówno EU jak i NATO muszą ponownie przemyśleć swój stosunek do Rosji.
Swoją drogą ciekawe czy procent zwolenników Putina w Rosji przekroczy 100%?Byłoby to równoznaczne z przekroczeniem prędkości światła. Fizycznie to niemożliwe , ale w rosji mamy do czynienia ze stanem ducha ,a nie ciała.
Pozdrawiam.