29 stycznia. Po inauguracji 45. prezydenta USA Donalda Trumpa w Moskwie nastąpiło pełne nadziei oczekiwanie inauguracji nowego etapu w stosunkach dwustronnych. Z Obamą już do zgody nijak nie dało się dojść, a Trump to nowe otwarcie, nowe możliwości.
Dzień w dzień z ekranów rosyjskich telewizorów na oczy i uszy obywateli lały się strumienie wazeliny, w której dziennikarska „kremladź”, jak oponenci Putina nazywają obsługę jego tronu, usłużnie kąpała Trumpa. Z dzisiejszego wydania programu publicystycznego „Wiesti Niedieli”, do tej pory zajętego głównie wzniecaniem antypatii do Ameryki, widzowie mieli okazję się dowiedzieć, że Trump chce dobrze, tymczasem zewsząd wbijają mu szpilki. Wśród nich takie żałosne postaci jak na przykład Robert De Niro, który podczas krótkiego antyprezydenckiego wystąpienia posiłkuje się kartką, bo najwidoczniej nie potrafi zgrodzić samodzielnie dwóch zdań. Kapłan rosyjskiej propagandy telewizyjnej Dmitrij Kisielow, plujący dotąd sprawnie antyamerykańskim jadem na odległość, tym razem bronił wszelkich zamiarów i poczynań Trumpa jak czci własnego chlebodawcy, a od czci i wiary odsądzał jego adwersarzy. Nie on jeden – radosna atmosfera „Trump nasz” nadal powszechnie króluje w przestrzeni informacyjnej głównych rosyjskich mediów.
Trump nie kazał na siebie długo czekać – zadzwonił na Kreml 28 stycznia. Rozmowa z Putinem trwała około 45-50 minut. Podjęto, jak głosi komunikat służby prasowej rosyjskiego prezydenta (http://www.kremlin.ru/events/president/news/53787), szeroki krąg problemów międzynarodowych, w tym walkę z terroryzmem, sytuację na Bliskim Wschodzie, konflikt arabsko-izraelski, irański program atomowy i sytuację na Półwyspie Koreańskim, kryzys na Ukrainie. Ustalono, że obaj liderzy będą się często kontaktować. Wyrażono nadzieję na odbudowę dobrych stosunków. Temat zdjęcia nałożonych na Rosję sankcji nie został poruszony. Choć akurat to słowo w codziennych modłach rosyjskich ekspertów i publicystów wypowiadających się w mediach powtarza się nader często. Amerykańscy komentatorzy zwracali w tym kontekście uwagę, że wspomniany przez Trumpa niedawno w jednym z tweetów możliwy deal, w skrócie: zdjęcie sankcji w zamian za nowe porozumienia rozbrojeniowe, nie stał się tematem rozmowy, gdyż wcześniej sygnały z Rosji były negatywne. W telefonicznym dialogu Putin-Trump najwyraźniej unikano nieprzyjemnych tematów, m.in. ominięto temat cyberataków na amerykańskie cele, których autorami najprawdopodobniej byli rosyjscy hakerzy. Władimir Władimirowicz chciał być dla interlokutora miły i na stwierdzenie Trumpa, że naród amerykański z sympatią odnosi się do Rosji, odparł, że naród rosyjski odwzajemnia tę sympatię. W Twitterze zaraz pojawił się komentarz: „Rosjanie dowiedzieli się dziś od prezydenta, że kochają Pindosów” (w języku rosyjskim prześmiewcze określenie Amerykanów).
Putin nie był jedynym rozmówcą Trumpa, który tego dnia zadzwonił jeszcze m.in. do Japonii, Francji, Niemiec.
Profesor MGIMO Walerij Sołowiej rozpisał oczekiwania Rosji względem nowego lokatora Białego Domu: „Moskwa liczy, że osobiste spotkanie Putina i Trumpa przebiegnie w atmosferze wzajemnego zrozumienia, co stanie się podstawą do zawarcia strategicznego porozumienia. W nowej amerykańskiej administracji są wpływowe osoby, które uważają, że porozumienie z Rosją odpowiada narodowym interesom USA. Eksperci już przystąpili do pracy nad tym porozumieniem. Ze strony Stanów główne tematy to likwidacja Państwa Islamskiego, powstrzymywanie Iranu i Chin. Dla Rosji – uznanie jej nowego geopolitycznego status quo, uznanie przestrzeni postsowieckiej (poza państwami bałtyckimi) za strefę rosyjskich wpływów, normalizacja stosunków z NATO, złagodzenie sankcji. Wspólna operacja Rosji i USA przeciwko Państwu Islamskiemu (teatrem działań wojennych poza Syrią staną się jeszcze dwa-trzy państwa). Dzięki tej operacji Kongres dojdzie do wniosku, że można zdjąć sankcje z Rosji. […] Dla Moskwy ważne jest uniknięcie zadrażnień z Chinami. […] Co do Ukrainy pozycja jest następująca: gwarancje, że Rosja nie zajmie Ukrainy, a dalej niech się sąsiedzi między sobą dogadują, USA mają inne priorytety”. Ciekawa wyliczanka, szczególnie ciekawe będzie teraz ustawianie się Rosji względem Chin. Dla Trumpa to bezwzględny priorytet. Rosja od lat prowadzi politykę ustępstw wobec Pekinu, zabiegając o przychylność niegdyś młodszego, dziś na pewno starszego chińskiego brata. Komentarz do tego dała w rozgłośni Echo Moskwy Julia Łatynina: „Rosja dla Trumpa [w grze z Chinami] to atut. Putin bardzo chce, aby zdjęto sankcje. Obietnice, że sankcje zostaną zdjęte, to marchewka, którą można wymachiwać przed nosem Rosji. I Trump ma nadzieję, że Rosja za tę marchewkę coś będzie robić”.
Karty w tas. Ruszyły przygotowania do spotkania Trump-Putin. Wedle enuncjacji, może do niego dojść już za kilka miesięcy.
Zakończę świeżym żartem z rosyjskich zasobów FB: „Oto, jak wyglądał początek wczorajszej rozmowy Trump-Putin: – Wowa, jak tam wasze najlepsze na świecie dziewczynki? Pamiętają mnie jeszcze? – Pamiętają, pamiętają, Donald, takiego cudaka się nie zapomina. Zresztą wideo zawsze można sobie obejrzeć. Tak a propos, to dostały ode mnie niedawno awans”.