11 sierpnia. Dwa dni temu miała miejsce premiera książki „Partyzanci. Dziennikarze na celowniku Łukaszenki”. Książki niezwykłej, napisanej przez polskich dziennikarzy o prześladowanych przez reżim białoruskich kolegach. Dochód ze sprzedaży zostanie przeznaczony na pomoc prześladowanym. Napisałam rozdział poświęcony Pawłowi Szaramietowi. Dziś zamieszczam tu drugi fragment tego rozdziału.
W lipcu 1997 r. Szaramiet pokazał na ORT reportaż z granicy litewsko-białoruskiej: cicho, pusto, jakiś szlaban, po jednej stronie kamień z napisem „Białoruska SRR”, po drugiej „Litewska SRR”. Paweł lekko pochylając głowę, przechodzi pod szlabanem, pokazując, że nie ma nikogo, kto mógłby go zatrzymać. Granica stoi otworem, następcy „Kochanka Wielkiej Niedźwiedzicy” mogą szmuglować co dusza zapragnie. Szaramietowi towarzyszyła ekipa, w skład której wchodził m.in. operator Dzmitryj Zawadski.
Po emisji wybuchł skandal. Szaramiet i Zawadski zostali aresztowani za nielegalne przekroczenie granicy, stanęli przed sądem, który uznał ich za winnych i skazał na dwa lata i półtora roku pozbawienia wolności, odebrano im też akredytacje. Łukaszenka mówił, że dziennikarze otrzymali za wykonanie zadania pieniądze z zagranicy. Human Rights Watch wskazywała, że rozprawa miała charakter polityczny. Szaramiet został uznany za pierwszego białoruskiego więźnia sumienia.
Pod koniec sierpnia 1997 r. Łukaszenka obiecał Jelcynowi, że wypuści dziennikarzy za kilka dni, ale swoim zwyczajem słowa nie dotrzymał. Co więcej publicznie oskarżył Szaramieta o przygotowywanie zamachu na jego życie.
Dalszy ciąg był zaskakujący. Przede wszystkim dla Łukaszenki. W październiku Łukaszenka wybierał się do Lipiecka w Rosji (miał taki okres bliskiego zaprzyjaźniania się z rosyjskimi regionami, sam jeździł z wizytami oraz przyjmował u siebie gubernatorów, a także dziennikarzy lokalnych rosyjskich mediów i kreował się na ich przyjaciela). Samolot Łukaszenki nie dostał jednak zezwolenia na wyznaczenie korytarza powietrznego do Rosji. Zdumiony Bat’ka zapytał Jelcyna, o co chodzi. „Niech najpierw wypuści Szaramieta” brzmiała odpowiedź.
Dla Łukaszenki to był kamień obrazy. Niemniej dziennikarze zostali zwolnieni. Do Mińska przyleciała wtedy specjalnie generalna dyrektorka ORT Ksenia Ponomariowa. Spotkała się też z Łukaszenką. Nie mogła wyjść ze zdziwienia, jak emocjonalnie prezydent Białorusi przeżywa całą sprawę, szczególnie to, że Zawadski okazał się zdrajcą (wcześniej pracował przez kilka lat jako operator grupy prasowej przy prezydencie): „Ja go sadzałem przy moim stole! A on… Jak on śmiał!”.
Szaramiet został deportowany do Rosji. Na Białorusi pozostał Dzmitryj Zawadski. 7 lipca 2000 r. pojechał samochodem służbowym na lotnisko po Pawła Szaramieta. Samochód został znaleziony na parkingu, Zawadski zaginął. W 2002 r. za uprowadzenie operatora skazano dwóch oficerów białoruskich służb specjalnych. Zabójstwa im nie udowodniono. Szaramiet występował na rozprawie w charakterze świadka, przedstawił własne ustalenia: jego zdaniem na Białorusi działały szwadrony śmierci, pozbywające się niewygodnych dla Łukaszenki osób – zostali zamordowani opozycyjni politycy Juryj Zacharanka, Wiktar Hanczar i Anatol Krasouski. Zawadski też wpadł w łapy siepaczy, został porwany, torturowany, a następnie zabity.
Do tej pory ciała Dzmitryja nie znaleziono.
Łukaszenka miał swoje zdanie na temat zaginięcia Zawadskiego. W rozmowie z Aleksiejem Wieniediktowem (Echo Moskwy) mówił, że winnym w tej sprawie jest Paweł Szaramiet: „Ja nie mam z tym nic wspólnego”. Według wersji Łukaszenki za zniknięciem Dzmitryja stoi jakaś grupka byłych specnazowców działających w Czeczenii (Zawadski pracował jako operator w tej republice), którą Szaramiet w swoim materiale telewizyjnym rzekomo przedstawił jako walczącą przeciw Rosji, a oni mianowicie byli po stronie Moskwy. I ci specnazowcy tak się tym przejęli, że wzięli odwet na operatorze. „Szaramiet się wykręcił, a Zawadskiego złapali. Zginął operator, a ten prowokator Szaramiet siedzi w Moskwie i pisze wstrętne rzeczy o Białorusi” – podsumował Łukaszenka swój wywód z sufitu (materiał filmowy z Czeczenii, na który się powoływał, w ogóle nie istniał).
Szaramiet po wydaleniu z Białorusi faktycznie pracował w Moskwie, w telewizji ORT, potem także w innych stacjach telewizyjnych i gazetach. Ale Paweł uczestniczył nie tylko w komentowaniu bieżących wydarzeń politycznych w Rosji. Białoruś pozostawała w centrum jego zainteresowania. W 2000 r. zrealizował film dokumentalny „Dzikie polowanie”, w którym wykazał, że opowieści Łukaszenki o „czeczeńskim śladzie” w zaginięciu Zawadskiego nie mają sensu i są spreparowaną wersją mającą zamącić obraz. Paweł dowodził, że uprowadzenie Dzmitryja wpisane jest w pozostałe „dziwne śmierci” oponentów Łukaszenki. Wszyscy oni byli „pieriebieżczikami”, to znaczy najpierw pracowali z Łukaszenką lub dla Łukaszenki, a potem odeszli, przeszli na drugą stronę barykady.
Łukaszenka lubił tworzyć w mediach i na scenie politycznej wrażenie, że jest idealnym prezydentem Białorusi, człowiekiem w pełni oddanym idei, rządzi mądrze i sprawiedliwie, bezinteresownie, nie ma nic do ukrycia przed umiłowanym narodem, jest czysty jak łza i tak dalej w tym duchu. Książka autorstwa Pawła Szaramieta i białoruskiej dziennikarki Natalii Kalinnikawej „Przypadkowy prezydent” (2004) obalała te mity. Pokazywała Łukaszenkę jako hochsztaplera i bezwzględnego dyktatora, a co więcej autorzy opisali te zakamarki życia Łukaszenki, w tym rodzinne tajemnice, o których bohater sam wolałby zapomnieć, a cóż dopiero opowiadać o tym publicznie. Książka została na Białorusi wpisana na indeks (jako „literatura ekstremistyczna”), jej nakład został skonfiskowany, za jej kolportaż ludzie trafiali do aresztu. Sam Szaramiet gdy zjawił się w Mińsku, został pobity przez nieznanych sprawców, trafił do szpitala z podejrzeniem wstrząśnienia mózgu. Ponownie został pobity dwa lata później, wtedy wyraźnie usłyszał, że „ma się zabierać z Białorusi”. W 2010 r. Szaramieta pozbawiono białoruskiego obywatelstwa.
Całość materiału o Pawle Szaramiecie w książce „Partyzanci. Dziennikarze na celowniku Łukaszenki”. Kupujcie, czytajcie, wspierajcie. https://marszalek.com.pl/sklep/pl/glowna/4921-partyzanci-dziennikarze-na-celowniku-lukaszenki.html?fbclid=IwAR1CWWxM7K-PX3c0kuwEpyXaTE7gskxa-H8yBQiGyyGDjgCJr96pIPywvPU