Dwa wyroki jednego dnia i jeszcze jeden wyrok

29 stycznia 2024. Wiadomości z sal sądowych zajmują poczesne miejsce w codziennych doniesieniach z Rosji. Zwracają uwagę wysokie wyroki orzekane w sprawach o rozpowszechnianie fejków o armii, terroryzm czy ekstremizm. Natomiast w ubiegłym tygodniu tego samego dnia zapadły dwa wyroki w ciekawych i niestandardowych sprawach.

Znany w turbo-patriotycznym środowisku weteran „rosyjskiej wiosny” z 2014 roku, Igor Girkin vel Striełkow został skazany na karę czterech lat łagru za nakłanianie do ekstremizmu (o jego drodze do aresztowania pisałam na blogu: https://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2023/07/24/aresztowany-igor-strielkow/).

Od początku inwazji Rosji na Ukrainę Striełkow starał się zaistnieć i zbić kapitał polityczny na dobrych radach dla dowództwa armii i przywódcy państwa. Krytykował generalicję za niezborność, w mediach społecznościowych regularnie wygłaszał wykłady o sztuce wojennej. Sam się nawet wybrał na front, aby pokazać „benderowcom”, gdzie raki zimują, a swoim – jak walczy prawdziwy patriota. Ale pobył w pobliżu prawdziwego pola walki niedługo – nie dogadał się ze swoimi niegdysiejszymi kamratami z separatystycznego Donbasu, którzy najwidoczniej wszystkie konfitury już mieli między siebie podzielone i kolejnego udziałowca nie potrzebowali. Striełkow wrócił zatem z podkulonym ogonem do obserwowania sytuacji na froncie z pozycji półsiedzącej, półleżącej. Nikt mu oficjalnie nie zmył głowy za to, że wylewa żale i atakuje ministerstwo obrony i sztab generalny. „Zawinęli” go dopiero na fali czyszczenia pola po nieudanym buncie Prigożyna – szczekająca głowa psa wojny została odrąbana; Kreml wolał wyciszyć głosy, mogące wzmacniać zwolenników innych rozwiązań niż te, które proponuje sam Kreml.

Striełkow przesiedział kilka miesięcy w areszcie, z rzadka przypominając o sobie publiczności szerszej niż zasiadający na dwóch kanapach współpracownicy. A ci prowadzili za niego kanał na Telegramie i zamieszczali tam od czasu do czasu płomienne manifesty aresztanta. Striełkow w pewnym momencie postanowił nawet zostać prezydentem Rosji i zgłosił swoją kandydaturę, ale niewiele wskórał poza kpinkami w internetach. Przed ogłoszeniem wyroku wyrażał obawę, że zamiast kary zostanie „amnestionowany jak Kucharz” (czyli Prigożyn, którego Putin pozbył się ze sceny i upodlił w pamięci Rosjan: https://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2023/10/06/klub-waldaj-czyli-kabaret-skeczow-ponurych/; https://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2023/11/01/ktorzy-odeszli-2023-czesc-1/). Jeżeli Striełkow obawia się o swoje życie w putinowskich kazamatach, to ma szanse odbywać karę w bezpiecznym miejscu – został wszak skazany na dożywocie przez trybunał w Hadze za sprawstwo katastrofy samolotu pasażerskiego Maleysia Airlines w 2014 r. nad Donbasem.

Sąd skazał Striełkowa nie tylko na odsiadkę, ale także na trzy lata odebrał mu ulubioną zabawkę: dostęp do mediów społecznościowych. Gdzie teraz niedoceniony Suworow będzie opowiadał swoje doniosłe przemyślenia o wojnie?

Pod budynek sądu przyszło kilkudziesięciu zwolenników Striełkowa, niektórzy przy medalach otrzymanych za zasługi bojowe. Weterani pokrzyczeli trochę, skruszeli na mrozie (do środka wpuszczono tylko kilka osób) i w końcu rozeszli się. Nawet wtedy gdy „bojewaja podruga” Striełkowa, czyli żona Mirosława Reginska, wyszła na schody, ogłosiła decyzję sądu i wzniosła okrzyk „wolność dla Striełkowa”, odpowiedziało jej niewiele głosów. Obrona złożyła dziś apelację.

W porównaniu z innymi wyrokami w sprawach politycznych, jakie ostatnio zapadają w rosyjskich sądach, kara czterech lat łagru to wręcz kosmetyka, łagodne napomnienie ze strony władzy, by nieco przytłumić zapał turbo-patriotów. Władimir Pastuchow w Telegramie rozważał, czy Striełkow – gdy już dotrze do łagru – zgłosi się na ochotnika na front, aby krwią zmazać swe przewiny.

Również 25 stycznia zapadł w wyrok w sprawie zamachu na życie Władlena Tatarskiego, Z-blogera (https://www.tygodnikpowszechny.pl/zamach-w-petersburgu-i-znaki-zapytania-182982). O dokonanie zamachu (wręczenie figurki z dynamitem, która eksplodowała w rękach Tatarskiego) oskarżono 26-letnią Darię Triepową.

Triepowa została skazana na 27 lat łagru. To najwyższy wymiar kary orzeczony w Rosji wobec kobiety. Daria nie przyznała się do winy, powiedziała w sądzie, że została wrobiona przez organizatorów zamachu, nie chciała zabić Tatarskiego, nie miała świadomości, że może wyrządzić mu krzywdę. (Szczegóły zeznań i procesu m.in. na stronie BBC: https://www.bbc.com/russian/articles/c51rp5grr88o).

Dziś rosyjski wymiar niesprawiedliwości popisał się kolejnym wyrokiem: 72-letnia emerytka Jewgienija Majboroda została skazana na 5,5 roku łagru za dyskredytację rosyjskiej armii i nawoływanie do ekstremizmu. Podstawą oskarżenia emerytki były wzmianki w mediach społecznościowych, zawierające antywojenne treści.

Tymczasem, jak się dziś przypadkiem okazało, Władimir Kara-Murza, jeden z liderów opozycji, skazany na karę 25 lat łagru o zaostrzonym rygorze (https://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2023/04/17/putin-zjada-kolejnego-opozycjoniste/) po cichu został przeniesiony do innej kolonii karnej. Gdzie się obecnie znajduje – nie wiadomo.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *