25 marca. Nieformalne słownictwo opisujące szybko ewoluującą rosyjską rzeczywistość poszerzyło się ostatnio o twór „bydłowata” – to rzeczownik, zrost złożony z rzeczownika bydło i rzeczownika wata. Bydło jakie jest, każdy widzi. Wata/watnik to wylansowane przez Ukraińców i przejęte przez opozycyjne środowiska w Rosji zbiorcze określenie zwolenników polityki prezydenta Putina (w szczególności w odniesieniu do Ukrainy) – zarówno aktywnie zwalczający tych, którzy myślą inaczej, jak i bierną masę, której wszystko jedno. Wczoraj aktywna część bydłowaty dała o sobie znać w centrum Moskwy.
W miejscu, gdzie zastrzelono Borysa Niemcowa, powstał spontaniczny memoriał. Ludzie przynoszą kwiaty, zapalają znicze, zostawiają tabliczki z wyrazami solidarności z ofiarą (Je suis Boris lub Борись – do imienia Niemcowa dopisano miękki znak, co dało słowo „walcz”). Powstała oddolna inicjatywa, by most nazwać imieniem Niemcowa. Ktoś zrobił tabliczkę z taką nazwą. Memoriału nie zadeptały nawet tłumy walące na zeszłotygodniowy koncert z okazji rocznicy przyłączenia Krymu (choć niektórzy watnicy fotografowali się na tle kwiatów i portretu Niemcowa z trzymanymi w rękach plakatami „Krym nasz”, „Dziękujemy Putinowi za Krym” itd.).
Wczoraj ten memoriał zdemolowano. Aktywiści „rosyjskiego ruchu wyzwoleńczego SERB” pozdejmowali tabliczki, sprayem zamazali napisy, podeptali kwiaty i znicze i rozwiesili własne plakaty, obrażające Niemcowa. Nikt im nie przeszkodził (przypomnę, że w zeszłym roku przeciwnicy wojny na Ukrainie chcieli wywiesić na tym moście ukraińską flagę, w ciągu kilkudziesięciu sekund zostali obezwładnieni przez spacerujących w pobliżu rosłych osobników w skórzanych kurtkach; tym razem nosicieli kurtek nie było).
Skąd wiemy o tym wyczynie bydłowaty? Bo jeden z uczestników – niejaki Gosza Tarasiewicz (prawdziwe nazwisko Igor Biekietow, aktor) – pochwalił się tym wybitnym osiągnięciem w sieci Vkontakte. Napisał, że SERB nigdy nie zgodzi się na to, by most nazwać imieniem polityka, który działał w interesie Ameryki i wzywał do oddania Krymu „kijowskim faszystom”. „Liberaliści nie wiedzieć czemu stwierdzili, że mogą napluć na opinię narodu i wedle własnego widzimisię nadawać imiona swoich idoli zabytkom w Moskwie” – wywodził Tarasiewicz-Biekietow. (Zdjęcie towarzyszy można obejrzeć m.in. tu https://twitter.com/IlyaYashin/status/580479240354865153/photo/1).
Aktywiści ruchu SERB wsławili się tym, że pospołu z aktywistami Antymajdanu kilkakrotnie próbowali uniemożliwić protesty opozycji, przeciwstawiającej się wojnie na Ukrainie. Członkowie ruchu Solidarność i innych organizacji opozycyjnych organizują pojedyncze pikiety – ludzie stoją pod stacją metra np. i trzymają w rękach plakaty z hasłami antywojennymi (na taką formę protestu – pojedyncze pikiety – nie trzeba mieć pozwolenia władz miasta). Podchodzą do nich przechodnie i na ogół próbują ich przekonać, że nie powinni tak postępować i głosić takich niepoprawnych poglądów. „Skoro pan mieszka w Moskwie, to nie może pan być przeciwko Putinowi” – argumentuje jejmość w futerku na filmiku z miejsca, gdzie podczas jednej z takich pikiet w lutym doszło do skandalu. A skandal wywołali członkowie ruchu SERB – obrzucili pikietujących ekskrementami. (Film można obejrzeć na youtube: https://www.youtube.com/watch?v=jq2FI4_sutU&list=TLVQl4m2TRdK4).
Opozycyjny radny jednej z moskiewskich dzielnic Maksim Katz złożył dziś w prokuraturze wniosek o pociągnięcie do odpowiedzialności sprawców aktu wandalizmu na miejscu zastrzelenia Niemcowa. Czy to odniesie jakiś skutek?
Śledztwo w sprawie zabójstwa Borysa Niemcowa trwa. I trwają wokół niego dziwne tańce. To czeczeński ślad gubi się, zatrzymuje na nazwiskach domniemanych sprawców/wykonawców zlecenia, odcina tropy „na górę”, to znowu wraca meandrami ku wersji o zleceniu płynącemu od nieustalonych ośrodków. Ostatnio wyciągnięta została przez media hipoteza, że Niemcowa został „ukarany” za pomoc, jaką miał okazać Ameryce w ustalaniu personalnej listy sankcyjnej, na której znalazły się nazwiska osób z otoczenia Putina.
Próba uporządkowania tego, co wiadomo, wersje i meandry w materiale Zonamedia: http://www.zona.media/agenda/nemtsov-compiled/
W całkowite wyjaśnienie morderstwa Niemcowa nie wierzę .Do końca nie zostało żadne morderstwo na opozycjonistach wyjaśnione.Natomiast bydłowata w dalszym ciągu jest bezkarna i pewnie tak pozostanie.
Nie wiem, czy to jest „wata”, ale „bydlo” z pewnoscia. A co do tych biednych Czeczenów, co to niby zastrzelili Niemcowa – czy oni jeszcze zyja?
Szanowna Pani Kalino!
Dziękuję za komentarz. Dzięki niemu uprzytomniłam sobie, że nie do końca wyjaśniłam etymologię słowa „wata”. Ukraińcy tak nazwali przeciwników zza wschodniej granicy, którzy wierzą w prawdy objawiane przez kremlowską telewizję (że w Kijowie rządzi junta, która chce zniszczyć „russkij mir” pod dyktando Wuja Sama), żyją poprzednią epoką, noszą gumofilce i waciaki (watniki). Nawet jeśli nie dosłownie, to mentalnie. Stąd nazwa.
A co do Czeczenów, podejrzewanych o dokonanie zabójstwa Niemcowa, to siedzą w areszcie. Jeden pono popełnił samobójstwo nazajutrz po zabójstwie, podczas próby zatrzymania. A podejrzewany o zlecenie ziomal Ramzana Kadyrowa siedzi w swoim domu w czeczeńskiej wiosce, a policja nie może go ująć. Dlaczego? Bo jest niedostępny. Tak działa państwo prawa.
Serdecznie pozdrawiam
Anna Łabuszewska
Nie wiem, czy ci Czeczeni są tacy biedni, bo jeżeli to pracownicy służb siłowych pana Ramzana Kadyrowa, to nie nazwałbym ich 'biednymi Czeczenami’. Tyle, że to zupełnie inna kwestia niż zabójstwo Borysa Niemcowa.
A co do 'bydłowaty’ – po pierwsze, niezłe słowo. Po drugie – tutaj mamy do czynienia z dość częstym problemem w ustrojach totalitarnych, czyli z propagandą. Na ile ta 'bydłowata’ tak myśli, bo nie wie, że jest inaczej? Na ile ta 'bydłowata’ nie wie, bo nie chce wiedzieć, ale może przecież sięgnąć po inne źródła? A na ile po prostu zwyczajnie nie może znaleźć innych źródeł informacji? Przestrzegałbym przed takim sposobem myślenia, że zwykły Rosjanin – jakby miał równy dostęp do różnych źródeł informacji, to by mysłał tak jak my. Z całą pewnością, gdyby Rosjanie mieli chociaż taki pluralizm opinii jak w latach 90, to nie byłoby wojny na Ukrainie. Ale to nie znaczy, że nie byłoby u nich 'bydłowaty’, zresztą – nie tylko u nich.
Szanowny Panie!
Dziękuję za komentarz. Temat Pan zakreślił szeroookooo po horyzont – i politologia, i antropologia, i socjologia, i jeszcze parę dziedzin przydałoby się w ocenie sposobu myślenia naszych sąsiadów. Pisze Pan: „Z całą pewnością, gdyby Rosjanie mieli chociaż taki pluralizm opinii jak w latach 90, to nie byłoby wojny na Ukrainie”. Pluralizm opinii w latach 90. nie powstrzymał Rosji od wojny w Czeczenii, a nawet dwóch wojen. Ale z drugiej strony, w ówczesnych mediach można było przeczytać uczciwe relacje o tym, co się dzieje w Czeczenii. Machina propagandowa nie miażdżyła kości mediom, nie zatykała ust „inakomyslaszczim”. Media na początku pierwszej kadencji Putina też jeszcze dyszały. Cezurą był zamach na Dubrowce. Wtedy telewizje pokazały zdecydowanie „za dużo” i pytania zadawały niebłagonadiożne. Putin wyciągnął wnioski i założył na media kaganiec, przede wszystkim na telewizję.
Teraz mamy dodatkowo do czynienia z wojną informacyjną, w której telewizja odgrywa pierwszoplanową rolę. Ale o tym zamierzam napisać w następnym odcinku.
Serdecznie pozdrawiam
Anna Łabuszewska
Ja jednak uzalałabym sie w dalszym ciagu nad tymi Czeczenami, którzy służą do wszystkiego, a przede wszystkim jako „slupy” do wyjasniania wszelakich draństw rosyjskich słuzb specjalnych. Nie musza to byc „funkcyjni” Kadyrowa. Tym zapewne nic zlego sie nie dzieje. A te biedaki sa na bank szantazowani, obiecuje sie im gruszki na wierzbie etc.