26 lutego. Obrzucanie przeciwników politycznych tortami z dużą ilością kremu stało się w Rosji nowym sposobem zwalczania opozycji. Najpierw tort wylądował na twarzy ekspremiera Michaiła Kasjanowa, a wczoraj dwoma tortami waniliowymi oberwał Aleksiej Nawalny.
Kasjanow jest jednym z liderów opozycyjnej partii Parnas. Ostatnio intensywnie jeździ po Rosji w związku z przygotowaniami do kampanii wyborczej. Wybory do Dumy planowane są na jesień tego roku, opozycyjne ugrupowania zastanawiają się, czy mają brać udział w tym fasadowym przedsięwzięciu. Można się spodziewać, że władze zrobią wszystko, aby im udział wybić z głowy lub maksymalnie utrudnić, niech się nie plączą pod nogami.
Pod koniec stycznia Kasjanow pojechał do Strasburga, by wraz z Żanną Niemcową i Władimirem Kara-Murzą prosić Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy o pomoc w ustaleniu, kto był zleceniodawcą zabójstwa Borysa Niemcowa. Ramzan Kadyrow, regularnie wyzywający opozycjonistów od „wrogów ludu” i „szejtanów”, opublikował na swoim Instagramie filmik przedstawiający Kasjanowa i Kara-Murzę trzymanych na muszce karabinu snajperskiego. Kadyrow opatrzył filmik komentarzem: „Kasjanow pojechał do Strasburga po pieniądze dla opozycji. Kto nie zrozumiał, ten zrozumie”. Filmik po pewnym czasie zniknął z konta Kadyrowa. Ale sprawa pozostała. Kara-Murza przypomniał sobie, że formułki „Kto nie zrozumiał, ten zrozumie” Kadyrow użył w swoim Instagramie w maju ub.r., a dzień później Kara-Murza został otruty. Nie wiadomo do dziś, czym. Został wysłany na leczenie na Zachód. Przeżył. Inny z liderów opozycji, Ilja Jaszyn (autor raportu o Kadyrowie) uznał publikację „snajperskiego filmiku” za groźbę pod adresem Kasjanowa. „Te chłopaki w Czeczenii to prawdziwi bandyci, których osłania Putin. Grożą Kasjanowowi śmiercią”. Nikt Kadyrowa nie pociągnął do odpowiedzialności.
Na początku lutego Kasjanow miał spotkanie w Petersburgu. Jacyś dziwni goście rozpylili w sali gaz pieprzowy. Salę przewietrzono, spotkanie kontynuowano. Tydzień później w Moskwie Kasjanow siedział w knajpie, jadł kolację. Jacyś panowie podeszli i rzucili w niego tortem. Policja odmówiła wszczynania postępowania i ścigania sprawców. Kadyrow wyśmiał potem w wywiadzie postawę Kasjanowa: jaki z niego facet, skoro dał sobie wetrzeć w twarz krem, skoro nie zabił tych, którzy go obrazili, nie pragnie zemsty. Ramzan podał w wątpliwość męskość Kasjanowa i wyraził współczucie pod adresem jego żony, która zapewne się wstydzi, że ma takiego chłopa bez jaj. A jeśli chodzi o jaja, to one też kilka razy poszły w ruch. Bojówki złożone z samych „nieznanych sprawców” uprzyjemniają życie opozycjonistom, którzy organizują spotkania w węższym lub szerszym gronie. Spotkanie Kasjanowa w Niżnym Nowogrodzie odwołano po atakach bojówkarzy, zapewne członków Antymajdanu. Konferencję prasową poświęconą promocji raportu o Kadyrowie też próbowano zerwać, donosząc uprzejmie gdzie trzeba w odpowiednim momencie, że w sali podłożona jest bomba. Żadnej bomby rzecz jasna nie było.
Kasjanow stwierdził, że po zabójstwie Niemcowa on został przez Kreml wytypowany na „wroga publicznego numer jeden”. Regularnie otrzymuje pogróżki, ale zapewnił, że wyjeżdżać z Rosji nie zamierza. Nerwowo nie wytrzymał natomiast jeden z opozycyjnych publicystów Andriej Piontkowski. Pisał bardzo krytyczne artykuły o polityce Kremla, napisał też tekst o Czeczenii. Prokuratura dopatrzyła się w nim znamion ekstremizmu (uwagę prokuratury przyciągnęły fragmenty dotyczące postulatu oddzielenia Czeczenii od Rosji, stwierdzenia, że Rosja przegrała wojnę na Kaukazie, a obecnie płaci kontrybucję itd.). Piontkowski oznajmił, że obawia się o swoje życie. „Komitet Śledczy i prokuratura teraz biją się o prawo do zabicia 76-letniego człowieka” – napisał na odchodnym w Twitterze.
Nawalny swego czasu złożył pozew przeciwko Rosji w Europejskim Trybunale ds. Praw Człowieka, chodziło o stwierdzenie, że podczas słynnego „procesu Kirowlesa” (http://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2013/07/18/posadzic-nawalnego/) zostały naruszone jego prawa. Trybunał 23 lutego przyznał rację Nawalnemu i nakazał wypłacenie mu łącznie kilkadziesiąt tysięcy euro tytułem rekompensaty. Rosja wzruszyła ramionami, powiedziała, że płacić nie zamierza i wniesie apelację. Trzy dni później Nawalny został zaatakowany przy wejściu do swojego biura. Nieznani sprawcy (a jakże) cisnęli w niego dwoma tortami i pospiesznie się oddalili. „Ta władza ma takie wysokie rankingi i takie mocne poparcie, że jedyną reakcją Putina i Miedwiediewa na uwagi opozycji jest rzucanie w oponentów tortami” – napisał prześmiewczo Nawalny (http://echo.msk.ru/blog/corruption/1719088-echo/) i sfotografował się z kremem na twarzy.