Odeszła Natalia Gorbaniewska. Jedna z tego niewielkiego grona, które 25 sierpnia 1968 roku „wyszło na plac” z transparentami „Za naszą i waszą wolność”, „Ręce precz od Czechosłowacji”, „Hańba okupantom”. Protest pod murami Kremla przeciwko wprowadzeniu wojsk Układu Warszawskiego do Czechosłowacji był heroicznym krzykiem przyzwoitego człowieka, który nie dał się stłamsić okrutnemu reżimowi. Natalia Jewgienjewna przyszła na plac Czerwony z maleńkim dzieckiem w wózku. Zatrzymana wraz z innymi uczestnikami, tego samego dnia została wypuszczona (ze względu na dziecko). O tym, co się stało na placu, poinformowała dziennikarzy zachodniej prasy. Joan Baez poświęciła jej piękną piosenkę „Natalia”.
„Obywatele, protestujący w sierpniu 68 na placu Czerwonym przeciwko okupacji Czechosłowacji […] przejawili ludzką solidarność i ogromne osobiste męstwo. Ich czyn cenię wysoko jeszcze i z tego powodu, że oni doskonale zdawali sobie sprawę, czego mogą oczekiwać od władzy sowieckiej. Dla obywateli Czechosłowacji ci ludzie stali się sumieniem ZSRR” – napisał w czterdziestolecie akcji Vaclav Havel.
W 1969 roku Gorbaniewska została aresztowana i skierowana na przymusowe leczenie psychiatryczne. Wyszła dopiero w 1972 r. Swoje doświadczenia z pobytu w psychuszce opisała w eseju „Bezpłatne leczenie”.
Natalia Gorbaniewska pisała piękne wiersze. Tłumaczyła. Kochała polską literaturę – przełożyła na rosyjski Marka Hłaskę, Sławomira Mrożka, Tadeusza Konwickiego, Gustawa Herlinga-Grudzińskiego.
W wierszu poświęconym Czesławowi Miłoszowi napisała:
I wtedy pokochałam te wiersze obce,
których dźwięk różnym uszom zgrzytał i trzeszczał,
i z tego wzięły się moje liczne nieszczęścia
i szczęścia. Więc odtąd jestem zawodowcem,
przysięgłym tłumaczem, który nocami
zapomnianym słowem rosyjskim ów szczebiot
próbuje, szeleszcząc Dala stronicami
i mamrocząc jak nad księgą wróżebną.
Ten wiersz przetłumaczył Wiktor Woroszylski. Ponadto jej wiersze na polski tłumaczyli m.in. Stanisław Barańczak i Adam Pomorski.
Od 1975 roku mieszkała w Paryżu, pracowała tam w emigracyjnych pismach. Była członkiem redakcji czasopisma „Nowaja Polsza”. W 2005 roku przyjęła polskie obywatelstwo.
Byłą pierwszą redaktorką „Kroniki Wydarzeń Bieżących” – biuletynu samizdatu, poświęconego prześladowaniom politycznym w ZSRR. Angażowała się w sowiecki ruch dysydencki, potem – w ruchy obywatelskie w Rosji. Ostatnio była członkiem komisji społecznej zajmującej się zbadaniem okoliczności wydarzeń 6 maja 2012 roku na placu Błotnym (procesy uczestników demonstracji ciągną się do dziś, władze próbują dowieść, że demonstranci użyli siły w stosunku do policji i złamali prawo).
„Była zadziwiająco wzruszająca – taka maleńka, taka krucha, z dziecinnym uśmiechem rozjaśniającym twarz. Nie wyglądała na personifikację bohaterstwa, a przecież była niezłomna” – napisał we wspomnieniu Lew Rubinstein.
„Jeszcze serce – jak zając, uchodzący zygzakiem”. Dziękujemy, Pani Natalio.
Pani Aniu wszyscy powinniśmy Jej dziękować , za odwagę i postawę wobec zła.Wszyscy winni jesteśmy Jej pamięć.
Pozdrawiam
Szkoda, że tak mało znamy podobnych biografii. Jakoś w naszej świadomości pozostają wciąż jedynie ci „źli Ruscy”. Paskudny stereotyp zrównujący cynicznych polityków i tyranów z ludźmi, którzy tak wiele uczynili i wycierpieli.