4 października. Po przerwie nadrabiam zaległości. Obiecałam uprzednio garść informacji o tym, kto zasiadł w ławach rosyjskiego parlamentu po tzw. wyborach. Głosowanie odbyło się 19 września, wyniki okazały się zgodne z oczekiwaniami Kremla – dobry wynik narysowano Jednej Rosji, do Dumy wpuszczono jeszcze cztery ugrupowania, mające status systemowej opozycji. Systemowej, a więc takiej, która system współtworzy. Po krótkim buncie niewielkiej części partii komunistycznej (zob. http://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2021/09/26/imitacja-wynikow-bunt-komunistow/) sytuacja się uspokoiła i teraz trwają przymiarki do pierwszego posiedzenia VIII kadencji. Ma się ono odbyć 12 października.
Nie wszyscy kandydaci, którzy zostali wybrani, odbiorą mandaty. Z pierwszej piątki wystawionych przez Putina lokomotyw listy Jednej Rosji deputowaną zostanie tylko jedna osoba. Tymi lokomotywami partii władzy byli: minister obrony Siergiej Szojgu, minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow, szef kliniki antycovidowej Kommunarka Denis Procenko, szefowa centrum Sirius Jelena Szmielowa i pełnomocniczka ds. praw dziecka Anna Kuzniecowa. Z tej długiej listy tylko Kuzniecowa ma zasiąść w Dumie, reszta zrzekła się mandatów. To oznacza przekazanie mandatów osobom znajdującym się dalej na liście.
Wygibasy ze zrzekaniem się mandatów w odpowiedniej konfiguracji przyniosły sukces Marii Butinej, która sukcesu wyborczego nie odniosła i w początkowym ustawieniu znalazła się nawet za burtą. Ale cudowny traf chciał, że gubernator obwodu kirowskiego Wasiljew postanowił zrezygnować z bycia deputowanym i mandat wpadł Butinej jak gruszka do fartuszka. Maria Butina znalazła się w centrum zainteresowania w 2019 r., gdy Amerykanie wsadzili ją na półtora roku do pudła za nielegalne uprawianie lobbingu (http://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2019/04/28/maria-butina-winna-i-skazana/). Przy okazji sprawy Butinej powychodziły na jaw różne wstydliwe sprawki rosyjskich władz, między innymi dlatego że niezłomna Maria współpracowała z amerykańskim śledztwem, niezłomnie wydała tajemnicę i związane z nią osoby. Po odbyciu kary została wsadzona do samolotu i ciupasem odprawiona do ojczyzny (http://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2019/10/28/butina-wrocila-do-rosji/). Wbrew oczekiwaniom wielu obserwatorów nie została ukarana przez Putina za niepowodzenie amerykańskiej misji. Utrzymywała się na powierzchni, nawet pozwalano jej występować w telewizji i powierzano drobne zadania, jak np. wizytę u Aleksieja Nawalnego w kolonii karnej, gdy skarżył się na zdrowie i złe warunki – Butina stwierdziła wtedy m.in., że na rosyjskiej prowincji jest gorzej niż u Nawalnego w łagrze (http://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2021/04/07/protest-glodowy-wieznia-numer-jeden/). Jednym słowem – mandat ten jej się po prostu należał. Więc go dostała, choć głosów nie dostała.
Upragniony mandat zdobył Anatolij Wasserman, eksponat z gabinetu osobliwości co się zowie. Próbował już zostać deputowanym Rady Najwyższej Ukrainy i dwukrotnie startował w tzw. wyborach do Dumy, gdy już zrzekł się ukraińskiego obywatelstwa i dostał rosyjskie. Wreszcie sukces. Wasserman jest szeroko znany jako uczestnik popularnych teleturniejów. Mówi o sobie, że jest stalinistą, marksistą i ateistą, który czasem popiera Cerkiew. A czasem popiera Putina i jego awanturnicze pomysły jak zagarnięcie Krymu. Nosi kłaczastą brodę, okulary i kamizelkę z kilkudziesięcioma kieszonkami, w której „ma pod ręką” wszystkie niezbędne przedmioty, przecież nigdy nic nie wiadomo. Stał się bohaterem niezliczonych memów: zdjęcie przedstawiającego go paradującego po mieszkaniu w samych gaciach posłużyło jako ilustracja setek żartów. Wasserman ogłosił wszem wobec, że w młodości złożył śluby czystości i nadal pozostaje wierny tej przysiędze. „The Insider” twierdzi, że Wasserman jest na liście płac Jewgienija Prigożyna („kucharza Putina”, zawiadowcy fabryki trolli).
Mandat zdobył ponownie rudowłosy Witalij Miłonow, który nie przepuści żadnej okazji, aby wystąpić z inicjatywą ustawodawczą. Zwrócił na siebie uwagę, gdy – jeszcze jako deputowany Zgromadzenia Ustawodawczego Petersburga – złożył projekt ustawy zakazującej propagandy homoseksualizmu wśród nieletnich. Petersburska ustawa stała się później zaczynem ustawy federalnej. Miłonow wielokrotnie był bohaterem skandali, bójek, wezwań do wprowadzania zakazów (np. chciał zakazu TikTok za rzekomą propagandę LGBT; zakazu aborcji; przyznania praw obywatelskich płodom; występuje też niezmordowanie przeciwko teorii Darwina w programie szkolnym itd.).
Na liście szczęśliwych deputowanych z mandatem znalazł się po raz kolejny Andriej Ługowoj (z ramienia LDPR Żyrinowskiego). Po raz pierwszy znalazł się w gronie rosyjskich parlamentarzystów po zakończonej sukcesem w 2006 r. operacji nafaszerowania byłego kamrata z FSB Aleksandra Litwinienki izotopem polonu. Tamten pierwszy mandat Ługowoja był odpowiedzią putinowskiej Rosji na zabiegi brytyjskiego śledztwa, które chciało sprowadzić sprawcę zbrodni do Londynu, by odpowiedział o swoim czynie, a potem za swój czyn. Obecny mandat truciciela koresponduje z kolei z niedawnym orzeczeniem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który uznał winę Rosji za otrucie Litwinienki i wymienił w tym kontekście nazwisko Ługowoj (pisałam o tym w mojej autorskiej rubryce „Rosyjska Ruletka” na stronie Tygodnika Powszechnego https://www.tygodnikpowszechny.pl/winna-zbrodni-169110).
Z ramienia Jednej Rosji wystartował z sukcesem (również nie po raz pierwszy) Wiaczesław Nikonow, politolog, historyk, a prywatnie wnuk Wiaczesława Mołotowa, przez prześmiewców nazywany „wnukiem Ribbentropa-Mołotowa”.
Mandat zdobył, ale zeń zrezygnował Zachar Prilepin. Niegdyś obiecujący pisarz, od kilku lat poszukujący intensywnie miejsca w krajobrazie politycznym Rosji. Podczas ukraińsko-rosyjskiej wojny w Donbasie w 2014 r. początkowo pracował w strefie konfliktu jako korespondent prasowy, a potem ruszył w bój po stronie separatystów, dosłużył się stopnia majora tamtejszych „sił zbrojnych”, był doradcą miejscowego głównego watażki Aleksandra Zacharczenki, po jego śmierci w zamachu powrócił do Rosji. Ożywił swoją osobą chylącą się ku upadkowi partię Sprawiedliwa Rosja niezmiennego przywódcy Siergieja Mironowa. Wprowadził do parlamentu swoich ludzi, a sam się wycofał, motywując to zamiarem zdobycia niezbędnych szlifów w tzw. szkole gubernatorów. Moskiewskie wróble ćwierkają, że Prilepin ma nie tylko ambicje zostania gubernatorem, ale i prezydentem.
Nie spodziewam się, że Duma VIII kadencji będzie różniła się od Dumy VII kadencji – nadal deputowani zasiadający w izbie będą głównie czekać na sygnał z Kremla, a następnie posłusznie realizować zamówienie polityczne.