30 listopada. Coś nie zgadza się w rachunkach. Francuskie służby fiskalne dopatrzyły się, że senator Sulejman Kerimow zalega francuskiemu budżetowi na niebagatelną kwotę 400 mln euro – podają dziś francuskie media. Jak to możliwe? Rosyjski senator jest coś winien francuskiemu fiskusowi?
Cofnijmy się kilka dni. Kerimow, członek Rady Federacji, w której reprezentuje kaukaski Dagestan, miliarder, 20 listopada wieczorem przylatuje do Nicei. Gdy wysiada z samolotu i luzackim krokiem zmierza do wyjścia, podchodzi do niego kilku panów z twarzy podobnych zupełnie do nikogo. Pokazują mu odznaki i proszą, by poszedł z nimi – jest zatrzymany w związku z podejrzeniem o pranie brudnych pieniędzy i zaleganie z podatkami. Rosyjskie służby konsularne zostają postawione na nogi. Kerimow wprawdzie nie należy do ścisłego grona wierchuszki władzy w Rosji, ale jednak jest senatorem i człowiekiem z forsą (Forbes ocenia jego majątek na 1,6 mld dolarów; zarobił je dzięki sprytnym agresywnym przejęciom, na handlu ropą, bankowości, wydobyciu złota i eksploatacji lotniska w stolicy Dagestanu Machaczkale). MSZ Rosji występuje w firmowym stylu z gniewnym oświadczeniem, że Kerimow – jako członek izby wyższej parlamentu – ma paszport dyplomatyczny i jest w związku z tym chroniony immunitetem, żadne francuskie służby nie mogą go zatrzymać. Ręce precz itede. Groźne fukanie milknie, gdy okazuje się, że Kerimow przybył do Francji z prywatnym paszportem w kieszeni, traktowany jest więc jak osoba prywatna.
Kerimow przespał nockę „na twardym” w areszcie, po czym został wypuszczony za kaucją (5 mln euro) i z zakazem opuszczania departamentu.
Gazeta „Wiedomosti” zajrzała senatorowi w deklarację majątkową (takowe mają obowiązek składać członkowie parlamentu). Okazuje, że Kerimow w ubiegłym roku zarobił wszystkiego 12 mln rubli, ma dwa małe mieszkanka i mercedesa. Co innego rodzina – o, rodzina pana senatora: żona i dziateczki, w tym nieletnie, mają i pieniądze, i auta, i nieruchomości, i przedsiębiorstwa. Francuskie gazety natomiast zainteresowały jest willami na południu Francji, które formalnie do Kerimowa nie należą. Kilka miesięcy temu w willach odbyły się rewizje, media spekulują, że znaleziono wtedy dokumenty świadczące o przynależności willi do Kerimowa (http://www.compromat.ru/page_37790.htm). Dziś zatrzymano osoby podejrzewane o nielegalne zarządzanie nieruchomościami, co umożliwiło Kerimowowi ukrycie faktu przeprania lewej kasy i wyprowadzenia w pole francuskiego fiskusa.
Przez kilka dni zatrzymanie senatora było jedną z najostrzej komentowanych w Rosji wiadomości. Zdaniem wielu obserwatorów, wpadka Kerimowa to sygnał dla członków rosyjskiej elity, która lokuje swoją krwawicę na Zachodzie, że ta lokata przestała być bezpieczna. I blady strach padł na posiadaczy pięknych rezydencji na Lazurowym Wybrzeżu, w szwajcarskich Alpach i śródziemnomorskich wyspach, dyskretnych kont bankowych i innych fajności. Oficjalnie przecież żaden z wysokich rosyjskich urzędników i członków najwyższych władz partyjnych i państwowych nie ma prawa posiadać majątku za granicą. Jaki więc znajdzie sposób, by w razie tarapatów chronić swą własność? Wielkie pytanie.
Opozycyjny publicysta Aleksandr Ryklin pisze: „Biedny senator Kerimow. Francuski sąd zakazał mu opuszczania Francji. Będzie musiał oczekiwać na rozprawę sądową z dala od ojczyzny, w fatalnych warunkach surowej francuskiej rzeczywistości. Ciekawe, jaką drogę wybierze Kerimow. Czy zaryzykuje i zostanie składając swój los w ręce francuskiego wymiaru sprawiedliwości czy pomimo zakazu sądu drapnie do Rosji? Ale wtedy – żegnaj na wieki rodzone Lazurowe Wybrzeże […]. Ciekawe, czy przedstawiciele putinowskiej elity – i politycznej, i ekonomicznej, zrozumieli, że tam to nie tu? Że model postępowania, który praktykują w Rosji, na Zachodzie nie przechodzi, że to wręcz niebezpieczne. Tym bardziej teraz, kiedy zajęli się tym na całym świecie na poważnie. A przecież były narady na Kremlu, na których uprzedzano ludzi, żeby mieli się na baczności, żeby się odpowiednio na Zachodzie zachowywali, płacili podatki, pamiętali, że nie wolno lekceważyć tamtejszych przepisów itd.”. Inny komentator kryjący się pod pseudonimem Politjoystick zauważa: „Temat zatrzymania Kerimowa może być również korzystny dla Kremla. Wypływa bowiem w tym kontekście na powierzchnię wygłoszone w 2013 r. przez Putina wezwanie, aby rosyjska elita ponownie swoje aktywa przenosiła do Rosji. Było dość czasu, aby to zrobić”.
Nicea jest dla Kerimowa pechowym miejscem. Kilka lat temu ledwie przeżył wypadek samochodowy, który sam spowodował. Mknął z szaloną prędkością nadmorskim bulwarem czarnym ferrari, rozmawiał o pięknym życiu z piękną kruczowłosą dziewczyną Tiną Kandelaki, aż tu nagle stracił panowanie nad kierownicą i wyrżnął w palmę.