Archiwa tagu: Aleksandr Sokurow

Rosyjskie miłosierdzie według Putina

5 grudnia. Kremlowski dwór ma cały zestaw podniosłych imprez, dekorujących fasadę władzy. Na przykład , bliskość władcy i ludu mają demonstrować doroczne „bezpośrednie linie”, w których spontaniczny władca spontanicznie odpowiada na spontaniczne pytania zadane spontanicznie przez spontanicznie wyłonionych i spontanicznie sprawdzonych przedstawicieli ludu. Do wielkiego stołu w jednej reprezentacyjnych sal Kremla prezydent zaprasza też przedstawicieli biznesu, młodzieży, weteranów itd. Odbywają się również rytualne spotkania głowy państwa z twórcami kultury. Imprezy tego typu to na ogół nudne przedsięwzięcia, realizowane wedle monotonnego scenariusza kremlowskich urzędasów – „graba, goździk, jest pan wspaniały, panie prezydencie, bardzo dziękujemy, panie prezydencie”. Czasami tylko zdarzy się na nich coś godnego odnotowania na szerszym forum. Tak było w 2010 roku podczas spotkania Putina (wtedy premiera) z twórcami kultury – muzyk Jurij Szewczuk wyrwał się poza wyznaczone ramy i zadał niewygodne pytanie (opisałam to w blogu: http://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2010/06/04/putin-szewczuk-do-przerwy-01/). Tegoroczne spotkanie nieoczekiwanie też zyskało dramaturgię.

Zacytuję fragmenty protokołu. Głos zabrał wybitny reżyser Aleksandr Sokurow („Rosyjska arka”, „Moloch”, „Faust”). „Dzisiaj nie mamy w dokumentalnym filmie niczego o procesie politycznym w Rosji, o politycznej walce we współczesnej Rosji, niczego o polityce zagranicznej Rosji. Nie powstają o tym ani filmy fabularne, ani dokumentalne. Wydaje mi się, że […] często aktywność obywatelska młodych ludzi brana jest za zachowanie polityczne, antyrządowe. Mam do pana serdeczną prośbę, Władimirze Władimirowiczu, jako obywatel Rosji i reżyser. Należy załatwić problem Olega Siencowa (http://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2015/08/29/zemsta-nietoperzy/). Ukraiński reżyser, dostał 20 lat łagru, siedzi w północnym łagrze. Wstyd mi za to, że do tej pory nie rozwiązano jego problemu. Błagam pana, niech pan znajdzie rozwiązanie. On jest reżyserem, powinien walczyć o laury na festiwalach, nawet jeśli ma inne poglądy niż my, a nie siedzieć w naszym arktycznym więzieniu”. […]Putin odpowiada: „Punktem wyjścia musi być to, że żyjemy w państwie prawa i kwestie tego typu rozstrzyga wymiar sprawiedliwości. Przecież on nie został skazany za twórczość, a za to, że podjął się innych funkcji, jak twierdzą śledztwo i sąd, a konkretnie poświęcił się działalności terrorystycznej. […] Chodzi o to, co on myśli o wydarzeniach, które miały miejsce na Krymie, o jego zamiary i przygotowania do podjęcia niezgodnych z prawem działań, w rezultacie których mogli ucierpieć nasi obywatele”. Sokurow wpada w słowo Putinowi: „Po rosyjsku, po chrześcijańsku: miłosierdzie ważniejsze niż sprawiedliwość. Błagam pana. Miłosierdzie wyżej niż sprawiedliwość. Proszę”. Putin ma gotową odpowiedź: „Po rosyjsku i po chrześcijańsku działać w tym przypadku nie możemy bez decyzji sądu. Sąd wydał wyrok. Owszem, są określone normy, z których możemy skorzystać, ale do tego muszą zaistnieć określone warunki. […] Nikt go nie skazał za poglądy, a za zamiar popełnienia czynów, które prawo kwalifikuje jako działania o charakterze terrorystycznym”. Sokurow jeszcze się nie poddaje: „Przecież na jego rękach nie ma krwi, nie jest winien niczyjej śmierci. Jestem przekonany, że on tego by nie zrobił”. Putin wznosi się na wyżyny: „Chwała Bogu, że nie jest winien niczyjej śmierci, ale przecież mógłby być, gdybyśmy mu pozwolili zrealizować jego zamiary”. Koniec posłuchania.

Najbardziej humanitarny sąd na świecie na podstawie wątłych przesłanek i żadnych dowodów skazał Siencowa na wysoką karę. Bo tak. Bo ktoś, kto nie zachłysnął się amokiem krymnaszyzmu nie ma praw. Proces Siencowa był klasycznym pokazowym procesem politycznym. Ostre metody śledztwa (tortury, szykany) i niewspółmierna kara były też zemstą za niezłomną postawę Siencowa.

Wróćmy na spotkanie. Wystąpienie Sokurowa w obronie Siencowa nosiło wszelkie znamiona „czołobitnej”. Reżyser – nie po raz pierwszy zresztą – bronił kolegi po fachu, powtarzał „błagam, proszę”, odwoływał się do chrześcijańskiego miłosierdzia, rosyjskich tradycji wybaczania wrogom itd. Forma była wybrana idealnie. Niewykluczone, że w taki sposób poproszony Putin zwróci swoje janusowe oblicze ku Olegowi i odmierzy mu porcję miłosierdzia. Zwolnił przecież swego czasu przedterminowo Chodorkowskiego, zgodził się uwolnić Nadiję Sawczenko, może i Siencow skorzysta. Ilja Milsztejn (Grani.ru) napisał: „Wiadomo, że Putin nie ustępuje, gdy ktoś naciska, wtedy działa na przekór tym, którzy domagają się dobroci, ale tym razem nikt od niego niczego nie żądał, tu w imię Boże poproszono o miłosierdzie […] Teraz powinniśmy odgadnąć, jakież to warunki powinny zaistnieć”, aby więźniów wypuścić na wolność.

Pozostaje mieć nadzieję, że te warunki powstaną jak najszybciej.

Całość dialogu Sokurow-Putin: https://www.youtube.com/watch?v=btsXQsPtnqQ

Panie i panowie, zamykamy!

„Myślę, że to, co się dzieje na Ukrainie – jest straszne. Ale to, co się dzieje w Rosji – jest o wiele straszniejsze” – Borys Chersoński, poeta z Odessy.
Jest taki obraz radzieckiego malarza Aleksandra Dejneki – górą po wiadukcie idą ludzie, zakutani w płaszcze, samotnie i grupkami, zwyczajni ludzie, dołem, w przeciwnym kierunku, pod tymże wiaduktem też idą ludzie, ale nie są już zwyczajni: idą w szyku, każdy ma na ramieniu broń. Patrząc na ten obraz zawsze myślałam, jak łatwo jest tych zwyczajnych ludzi z góry wiaduktu zmienić w ludzi z karabinem, jak łatwo obudzić demony wojny. Jak łatwo zejść z górnego poziomu wiaduktu, ale jak trudno znów nań wejść.
Z rosnącym niepokojem patrzę na to, z jaką łatwością, jak skutecznie oficjalna propaganda kremlowska otumania, jak wszystkie tuby propagandowe dmą w quasi-patriotyczne trąby, jak sprawnie przypinają fałszywe łatki, jak wypaczają rzeczywistość, jak umiejętnie porcjują półprawdy i kłamstwa, jak zuchwale uzasadniają agresję na sąsiadów. Jak mocny jest głos nienawiści, jak mocny jest głos kłamstwa, a jak słaby głos rozsądku, wzywający do opamiętania, do przywrócenia proporcji, do mówienia prawdy, do zaniechania agresji.
Reżyser Aleksandr Sokurow powiedział: Jestem porażony tą absolutną fascynacją wojną. Jestem porażony jednomyślnością Rady Federacji głosującej w kwestii, powiedziałbym, tragicznej [chodzi o głosowanie 1 marca – Rada udzieliła prezydentowi zgody na wprowadzenie wojsk rosyjskich na terytorium Ukrainy]. Nikt nie zapytał, nie miał cienia wątpliwości co do tego, czy należy wprowadzać wojska. Nikt się nie zająknął, nawet nie próbował prezydentowi zadać pytania, dlaczego mamy wprowadzać wojska, dlaczego nie możemy rozwiązać problemu na drodze politycznej, członkowie Rady nie pomyśleli o ofiarach – a chodzi przecież o życie naszych rodaków. […] Tak fundamentalna kwestia nie wywołała dyskusji. Odniosłem wrażenie, że wszyscy się momentalnie zakochali w rozwiązaniu siłowym.
Pod auspicjami władz odbywają się w wielu rosyjskich miastach wiece poparcia. Nie bardzo tylko mogę wywnioskować, co w istocie popierają uczestnicy wyposażeni w rosyjskie flagi i hasła „Wierzymy Putinowi”. W Moskwie w piątek zebrano pod murami Kremla 65 tysięcy ludzi. Z trybuny przemawiali przedstawiciele samozwańczych władz Krymu. To dla nich to poparcie? Dla samozwańców? Poparcie dla aneksji kawałka cudzego terytorium? Dla siłowego rozwiązania problemu, o którym mówił Sokurow? Dla rozpętania wojennej zawieruchy?
Dziś na antywojennej pikiecie w Moskwie zebrało się trzysta pięćdziesiąt osób. Tym razem uczestników nikt nie szarpał za klapy i nie wsadzał do suk. Organizatorzy mieli zgodę władz miasta na udział w proteście pięciuset osób. Nawet tyle nie przyszło. W sobotę ma się odbyć „Marsz pokoju”, protest przeciwko wojnie. Ile osób przyjdzie?
Część pisarzy ze Związku Pisarzy Rosji poparła agresywną politykę Putina. Zdaniem sygnatariuszy listu, kierownictwo Euromajdanu doszło do władzy nielegalnie i zamiast zająć się zaprowadzeniem porządku i zapewnieniem bezpieczeństwa obywateli, zatroszczyło się o zakaz języka rosyjskiego i prześladowaniem wszystkich, kto mówi po rosyjsku [to typowa kalka z kremlowskiej propagandy, która wykorzystuje uchylenie ustawy językowej przez Radę Najwyższą Ukrainy; uchylenie jednak nie weszło w życie – nie podpisał aktu p.o. prezydent Turczynow]. W tych okolicznościach pisarze popierają decyzję władz, by okazać wszechstronną pomoc narodowi ukraińskiemu i narodom Krymu.
Druga część pisarzy z prezesem PEN Center Andriejem Bitowem w odpowiedzi na list ukraińskich kolegów zaniepokojonych agresją Rosji napisała: „Stanowisko rosyjskiego rządu uważamy za nadzwyczaj niebezpieczne, […] występujemy przeciwko dezinformacyjnej polityce rosyjskich mediów i promowaniu nienawiści i agresji. Wprowadzenie rosyjskich wojsk na terytorium Krymu, choćby zakamuflowane, oznacza początek działań zbrojnych. Wzywamy rosyjski rząd do zaniechania tych niebezpiecznych gier. […] Za naszą i waszą wolność!”. List podpisała m.in. Ludmiła Ulicka. Ostatnio w audycji Echa Moskwy powiedziała, że zastanawiają się w gronie bliskich znajomych, w ile wagonów się pomieszczą, jeśli władza zechce się ich pozbyć, tak jak kiedyś władza radziecka pozbyła się niechcianych inteligentów (statek filozofów w 1922 r.). Ludzie myślący są w czasach nakręcania wojennej retoryki zbędni, wręcz szkodliwi.
Kilku rosyjskich muzyków rockowych wystąpiło z listem otwartym. Zwrócili się do dwóch bratnich narodów – Rosji i Ukrainy – by nie dopuściły do wojny. Ale na wspomnianym wiecu przed 65-tysięczną wystąpiła grupa Lube, grająca patriotycznego rocka, sławiącego rosyjski oręż, przed którym drży cały świat. Śpiewający na Majdanie Swiatosław Wakarczuk z Oceanem Elzy zapowiedział, że pojedzie na Krym z „koncertami pokoju”. Kilka tygodni temu znany z konserwatywnych, jedynych słusznych poglądów deputowany petersburskiego zgromadzenia Witalij Miłonow nie dopuścił do występów ukraińskich muzyków.
Na Krymie nie można od przedwczoraj oglądać ukraińskich kanałów telewizyjnych. Dlaczego? Nie wiadomo. Rosyjską telewizję można oglądać tu bez przeszkód. Poważne przeszkody napotykają na Krymie zagraniczni dziennikarze, o tym rosyjskie telewizje jednak nie mówią. W ukraińskich obwodach graniczących z Rosją wyłączono z kolei sygnał rosyjskich stacji telewizyjnej. Za to, że kłamią. Rosyjska Duma poczuła się bardzo tym zaniepokojona.
Od co najmniej tygodnia zablokowany jest dostęp (ze strony internetowej stacji) do politycznego talk show rosyjskiego programu Pierwyj Kanał „Politika”. Dalibóg, trudno dociec, dlaczego – to w pełni błagonadiożnyj program, realizujący linię polityczną Kremla. Może coś wyrwało się spod kontroli?
Od co najmniej dwóch tygodni na terytorium Federacji Rosyjskiej zablokowany jest dostęp do mojego blogu. „Z przyczyn technicznych”, ma się rozumieć.
Ale gry w zamykanie i otwieranie przestrzeni Rosjan za bardzo nie troskają. Według ostatniego sondażu Centrum Lewady badającego, co najbardziej niepokoi Rosjan, tylko 4 procent pytanych wyraziło zaniepokojenie ograniczeniem swobód i praw obywatelskich, najbardziej (50 procent) respondenci byli zaniepokojeni wzrostem cen. Wielu ekspertów przewiduje, że w związku z interwencją wojskową na Ukrainie nastąpią istotne zmiany wewnątrz Rosji, dotyczyć one będą głównie ograniczania swobód i praw obywatelskich. Jak wynika z sondażu, przejmie się tym najwyżej cztery procent Rosjan.