Archiwa tagu: Eliot Higgins

Blogerzy podniebnych dróg

27 czerwca. Holendrzy rozważają możliwość powołania międzynarodowego trybunału pod egidą ONZ, który miałby rozpatrzyć sprawstwo katastrofy malezyjskiego samolotu pasażerskiego w lipcu ubiegłego roku nad Donbasem – poinformowała agencja Reutera. W ramach tego trybunału miałyby współpracować wszystkie zainteresowane kraje. Inicjatywę Holandii poparła Malezja.

Utworzenie trybunału będzie wymagało zgody Rady Bezpieczeństwa ONZ, a w Radzie prawo głosu i prawo weta ma Rosja. Już rosyjski MSZ wystąpił w gniewnym komunikatem, że „nie należy podejmować pospiesznych działań, a poczekać, aż zakończy się śledztwo”, że takie posunięcia są tendencyjne i kontrproduktywne.

Z przecieków prasowych wynika, że rezultaty śledztwa międzynarodowej komisji śledczej zostaną niebawem opublikowane, wersją najbardziej prawdopodobną jest zestrzelenie samolotu rakietą wystrzeloną z kompleksu Buk produkcji rosyjskiej z terytorium kontrolowanego przez siły prorosyjskie. Jakiś czas temu w zachodnich mediach pojawiły się informacje, że holenderska prokuratura na podstawie zapisów rozmów ustaliła, że załogą Buka dowodził generał GRU Siergiej Nikołajewicz Pietrowski, pseudonim Chmuryj (Ponury). Pietrowski wiosną 2014 roku odszedł ze służby czynnej w GRU i zaciągnął się do sił Igora Girkina vel Striełkowa. Strona rosyjska odrzuciła te ustalenia. Co kilka tygodni rosyjskie gazety piszą natomiast z żarem o dowodach winy Ukrainy – publikują na przykład oświadczenia lotników, którzy dowodzą, że malezyjskiego Boeinga strącił ukraiński samolot itd.

Z rosyjskimi fałszywkami rozprawia się ciekawa międzynarodowa grupa blogerów i wolontariuszy, znana pod nazwą Bellingcat, pod wodzą brytyjskiego dziennikarza i blogera Eliota Higginsa. Grupa Bellingcat pracuje wyłącznie na otwartych źródłach, analizuje je i wyciąga wnioski. Niedawno bezlitośnie wychłostała przedstawione przez ministerstwo obrony Rosji zdjęcia, mające dowodzić, że samolot zestrzelił ukraiński Buk. Bellingcat udowodnił, że zdjęcia satelitarne, przedstawione przez rosyjskie ministerstwo obrony, są stare (z czerwca 2014) i „podrasowane” (poddane „cyfrowej redakcji”). Zdjęcia zostały przedstawione przez szychy z ministerstwa na wielkiej zeszłorocznej konferencji prasowej i miały potwierdzić wersję o ukraińskiej winie. Materiał porównawczy Bellingcat znalazł w ogólnie dostępnych zbiorach zdjęć na Google Earth i w bazie Digital Globe.

Blogerzy z Bellingcat wcześniej stwierdzili, że udało się im znaleźć Buk, z którego wystrzelono fatalną rakietę. Buk wjechał na terytorium Ukrainy z Rosji w kolumnie sprzętu wojskowego, dostarczonego przez Rosję (z jednostki w Kursku). 18 lipca (dzień po katastrofie) kompleks Buk został wywieziony z okolic miasta Torez bez co najmniej jednej rakiety.

Są tacy, którzy z powątpiewaniem wzruszają zawodowo ramionami nad śledztwem zapaleńców z Bellingcat (http://thequestion.ru/questions/8039/mozhno-li-polagatsya-na-rassledovaniya-bellingcat-v-otnoshenii-ih-analiza-snimkov-predostavlennyh-ministerstvom-oborony). Ale równolegle z wolontariuszami z tej grupy pracują profesjonalni śledczy z międzynarodowej komisji śledczej, eksperci mający dostęp nie tylko do źródeł otwartych i zajmujący się dochodzeniem. I to oni chcą przedstawić wyniki śledztwa w trybunale, o którym Rosja nie chce słyszeć. Będzie ostro.

Dziennikarz rozgłośni „Echo Moskwy” Siergiej Parchomienko przewiduje: „Ponieważ nic nie zostało z tych głupich historii o samolocie, który latał wokół Boeinga i coś w niego wystrzelił, Rosja stopniowo krok za krokiem ustępuje. Już wiadomo, że to była rakieta klasy ziemia-powietrze, że to była rosyjska rakieta. A skoro tak, to wystrzelić ją mogli tylko rosyjscy specjaliści. Znamy nawet nazwiska tej załogi. Inna sprawa, czy oni jeszcze żyją. Przekonamy się niebawem. Wiele wskazuje na to, że skoro holenderski rząd wszczął rozmowę o trybunale międzynarodowym, to wszystko będzie poważne, że przed trybunałem staną nie jacyś przypadkowi, przechodzący obok żołnierze służby zasadniczej, którzy po cichu palili papierosy w kąciku. Przed międzynarodowym trybunałem stają wyżsi oficerowie, dowódcy, politycy. […] Będzie to miało zasadnicze znaczenie także dla wydarzeń wewnątrz Rosji. Wydaje się, że ludzie, którzy mogą trafić przed oblicze trybunału, zdają sobie sprawę, że ten moment trzeba w miarę możliwości jak najbardziej odwlekać, a poza tym trzeba kopać jakieś okopy, budować linię obrony. Mamy takie doświadczenie z obroną Ługowoja [główny podejrzany w sprawie o otrucie byłego funkcjonariusza FSB, Aleksandra Litwinienki], można było z niego zrobić deputowanego Dumy i powiedzieć światu: on jest pod ochroną. Ale w sprawie zestrzelonego Boeinga będzie zbyt wielu oficerów i dowódców, doradców i innych przedstawicieli patriotycznego kapitału, którym trzeba będzie dać miejsca w Dumie we frakcji LDPR [partia Żyrinowskiego]. Całej frakcji nie wystarczy, by dać im takie schronienie. Nie mówiąc już o tych, którzy stoją wyżej”.

Reakcja rosyjskiego MSZ na koncepcję powołania trybunału mówi o tym, że Rosja zrobi wszystko, żeby trybunału nie było, żeby nie było śledztwa, zrobi wszystko, żeby sypać piaskiem w oczy, żeby się uchylać od odpowiedzialności. Jaki międzynarodowy trybunał? Panie starszy, zamykamy!