Rosjanie nie boją się ograniczenia importu żywności z zagranicy – wynika z szybkiego sondażu przeprowadzonego przez portal SuperJob. 74% wyraziło przekonanie, że Rosja jest w stanie wyżywić się sama, tylko 22% żywi pewne obawy, czy to się da zrobić, 4% nie umiało odpowiedzieć na pytanie.
Rząd – który jak wiadomo od czasów pewnego złotoustego rzecznika prasowego, wyżywi się bez problemu – też w szybkim tempie chce przestawić kraj na tory samowystarczalności. Premier oznajmił dziś, że jednym z priorytetów jego gabinetu będzie stworzenie warunków dla produkcji rolnej na rynek krajowy. Przypomniał, że od czterech lat obowiązuje doktryna bezpieczeństwa żywnościowego Federacji Rosyjskiej. Nie wiem, czy coś wiedzieli o doktrynie producenci serów z Omska – od wczoraj hitem Internetu są zdjęcia wesołych serowarów z imprezy sylwestrowej. Kompania niezbyt trzeźwych panów wykąpała się w wielkiej kadzi z mlekiem, z którego wytwarza się sery. W Internecie opublikowano też zdjęcia z taśmy produkcyjnej – ser rękami wyrabiają w plastikowych misach stojących na kamiennej posadzce półnadzy pracownicy bez żadnej odzieży ochronnej i czepków na głowach. Smacznego.
W przeciwieństwie do zdrowych serów z Omska na indeksie w Rosji powinna się znaleźć wszelka szkodliwa dla zdrowia amerykańska produkcja – do zakazu coca-coli i amerykańskich fast foodów wezwał znany ekonomista Michaił Dielagin. Niektórzy blogerzy zapewniają, że spokojnie obejdą się bez polskich ziemniaków i hiszpańskich pomidorów.
Najbardziej ucieszył się z możliwości patriotycznego jedzenia prezydent Czeczenii Ramzan Kadyrow: „Rosjanie wreszcie poznają smak ekologicznie czystego chleba i mięsa, przestaniemy przywozić ser z Nowej Zelandii, czterdziestoletnie mięso z zapasów wojskowych Ameryki Południowej. Moskwianie i nafciarze Syberii zaczną jeździć na wczasy nad Morze Czarne i na Kaukaz. Swego czasu Zachód chciał ukarać Chiny, a otrzymał konkurenta […] Najwyższy czas, byśmy i my przestali wypełniać rolę surowcowej doliny Zachodu. Urodziliśmy się w Wielkim Mocarstwie. Nadszedł czas, by objąć to rozumem, sercem zrozumieć i duszą przeniknąć, a nie oglądać się na Departament Stanu i Brukselę”.
Zamykanie okiennic słychać w różnych dziedzinach – Rosja zapowiada rezygnację ze sprowadzania sprzętu medycznego z zagranicy, przejście na własny system kart kredytowych, w Dumie wylądowała inicjatywa ograniczenia liczby amerykańskich filmów w rosyjskich kinach. Wczoraj premier Miedwiediew odwiedził wytwórnię filmową Mosfilm, wziął udział osobiście w podkładaniu dźwięków – imitował odgłos końskich kopyt i zgrzyt klucza w drzwiach celi w areszcie w Butyrkach. Drżyj, Hollywoodzie!
Piotr Własow z „Gazety.ru” uspokaja, że nowa żelazna kurtyna nie jest w dzisiejszych czasach możliwa. „Nie czeka nas powtórka z totalnego deficytu i upadku końca lat 80. Chiny, Japonia, Korea, Indie produkują całe spektrum towarów, które dostarcza nam dziś Zachód, ponadto są zainteresowane zakupem naszych surowców. A i rosyjska gospodarka nie jest taka sztywna, jak za czasów socjalistycznego planowania. Można się nawet spodziewać, że pewna izolacja [od Zachodu] wyjdzie rosyjskiej gospodarce na dobre: zmusi ją do zmian i do działania” – optymistycznie konstatuje Własow. W wielu ekspertyzach i artykułach pojawia się sugestia, że Rosja – gdy już ostatecznie odwróci się plecami do Zachodu i przestanie zaopatrywać Europę w gaz i ropę, a przynajmniej znacząco eksport surowców ograniczy – z przyjemnością zwróci się z ofertą ku Wschodowi i będzie tłoczyć błękitne paliwo do Chin. Negocjacje w sprawie sprzedaży do Państwa Środka rosyjskiego gazu trwają od wielu, wielu lat. Negocjacje są twarde, Chińczycy targują się o jak najniższą cenę, o takich stawkach, jakie płaci dziś Europa, nie było mowy. A teraz nie będzie tym bardziej. Władimir Sorokin w swoich niewesołych projekcjach przyszłości nakreślił w „Dniu oprycznika” obraz Rosji jako archaicznego carstwa odgrodzonego od reszty świata wielkim murem, w którym znajdują się otwory, przez które rurociągami płynie rosyjskie paliwo. Literatura staje się niebezpiecznie bliska życiu.
Dla dopełnienia obrazu na koniec zacytuję jeszcze wyniki sondażu pracowni Obszczestwiennoje Mnienije dotyczące mediów. 72% Rosjan uważa, że istnieją problemy o dużej wadze społecznej, informując o których dziennikarze mają prawo przemilczać pewne rzeczy w interesach państwa; 54% uważa, że relacjonując podobne wydarzenia można nawet wypaczać informację, jeżeli służy to interesom państwa. Przeciwnego zdania było odpowiednio 17 i 28% badanych. I jeszcze: 54% Rosjan uważa, że ostatnio poziom rosyjskiego dziennikarstwa się podniósł, 25% wyraziło przekonanie, że poziom się nie zmienił, a 7% – że się obniżył.
Żywność, kłamstwa i kasety wideo
2 komentarze