Archiwa tagu: Majdan

Moskwa patrzy na Kijów

„Putin nie ogląda w telewizji relacji z Kijowa. Nie ma na to czasu, otrzymuje informacje z różnych innych źródeł. A wiadomość, że Janukowycz poprosił dziś [w rozmowie telefonicznej z Putinem] o azyl polityczny w Rosji to klasyczna kaczka dziennikarska. Przecież mamy do czynienia z wojną informacyjną, z informacyjną partyzantką” – powiedział dzisiaj rzecznik prezydenta Putina, Dmitrij Pieskow.
Jednym ze źródeł informacji prezydenta Putina będzie jego osobisty wysłannik – skierowany właśnie w trybie pilnym do Kijowa na osobistą prośbę Wiktora Janukowycza – pełnomocnik ds. praw człowieka Władimir Łukin. Ma on brać udział w rozmowach z opozycją jako pośrednik.
Do Kijowa nie pojedzie natomiast na razie wicepremier Dmitrij Rogozin, odpowiedzialny w rządzie za zbrojeniówkę, prowadzący też z ukraińskimi partnerami rozmowy o kooperacji w produkcji m.in. śmigłowców. Rogozin w przeszłości dał się poznać jako polityk przywiązany do tradycji wielkoruskiej, przez jakiś czas siedział w Brukseli jako przedstawiciel Rosji przy NATO i od czasu do czasu wpuszczał natowcom „jeża do spodni”, głównie werbalnie. Zamiana znamienna – Łukin ma opinię człowieka zrównoważonego.
Rosyjski MSZ konsekwentnie krytykuje Zachód za politykę wobec Ukrainy. Minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow przedstawił dziś kolejne zarzuty: sankcje USA i UE wobec odpowiedzialnych za przemoc ukraińskich polityków stymulują opozycję do działania. To, zdaniem Ławrowa, podwójne standardy. „Nasi partnerzy w Europie i USA całą winą [za to, co się dzieje na Ukrainie] obarczają władze kraju i nie klasyfikują jak należy działań ekstremistów” – stwierdził. Ławrow wyraził też przekonanie, że żądania przeprowadzenia przedterminowych wyborów to próba narzucenia Ukrainie proeuropejskiego wyboru. „Nasze stanowisko jest jasne – wszyscy gracze zewnętrzni, a także ukraińska opozycja powinni kategorycznie odżegnać się od ekstremistów, różnych radykałów, antysemitów, należy to uczynić niedwuznacznie i poprzeć swe słowa czynem”.
Ławrow też skarżył się na „informacyjną partyzantkę” – twierdził, że zachodnie media podają informacje w sposób „skrajnie wypaczony”: „Zachód wzywa władze, by nie ruszały Majdanu, ale o tym, czym jest Majdan, wolą nie mówić… [sam pan minister też nie powiedział, czym jest w jego pojęciu Majdan]”. Przemilczają natomiast niewygodne fakty przemocy wobec gubernatorów niektórych regionów Ukrainy, fakty zajmowania magazynów broni [przez radykałów], wzywają wyłącznie stronę rządową do zaprzestania działań siłowych w odniesieniu do protestujących. Ławrow nie wskazał, które to konkretnie media nie podają tych informacji. Nie powiedział też nic o tym, jak relacjonują wydarzenia na Ukrainie rosyjskie media. A można powiedzieć o tych relacjach dokładnie to samo, co Ławrow mówił o relacjach nienazwanych zachodnich mediów, tylko a rebours. Lustrzane odbicie z przeciwnym znakiem: Majdan to prowokatorzy, którzy znów doprowadzili do ofiar, to sami ekstremiści, którzy próbują obalić legalną władzę, sami radykałowie, którzy zabijają członków Berkutu, sami wichrzyciele, idący na pasku zachodnich intrygantów. Zachód ponosi pełną odpowiedzialność itd.
Nad wydarzeniami na Ukrainie pochylił się dziś także premier Dmitrij Miedwiediew: jeżeli Ukraina chce dostać 2 miliardy dolarów, to władza powinna się odpowiednio zachowywać. „Oczywiście nadal będziemy współpracować z ukraińskimi partnerami, ale jednocześnie niezbędnym jest, aby sami partnerzy zachowywali się jak należy […] Chodzi o to, żeby nie być szmatą, o którą sobie nogi wycierają”. Mocne słowa. A jeżeli ukraińscy partnerzy nie zachowają się jak należy, to nici ze współpracy gospodarczej. Nici. I chyba rzeczywiście – obiecana 2-miliardowa transza na razie zagubiła się gdzieś w przestrzeni międzygalaktycznej.

W wypowiedziach innych rosyjskich polityków też pobrzmiewają ostre tony. Przewodniczący Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej użyteczny Giennadij Ziuganow: „Wzywamy całą wschodnią, centralną i południową Ukrainę, by formować oddziały samoobrony i przeciwstawić się bandom banderowców! Ukraina jest dla nas priorytetem tak samo jak Białoruś. Łączą nas rodzinne więzy, przemysł kosmiczny, samoloty. Naszego ambasadora nikt nie widzi, nikt nie słyszy, a amerykański ambasador dyryguje całą tą sforą”. Myśl o oderwaniu od Ukrainy wschodnich i południowych prowincji, jak widać, nie opuszcza rosyjskich polityków.
Bardzo mroczne scenariusze rysował w audycji Radia Swoboda Andriej Piontkowski, członek Komitetu Wsparcia dla Majdanu, politolog krytycznie nastawiony do Putina i spółki: „Putin przygotowuje się do wojny, realnej wojny o podział Ukrainy i aneksji jakiejś jej części. W sytuacji wojny czyszczenie zaplecza [wewnętrznej sceny w Rosji] będzie prowadzone bezlitosnymi metodami. Na razie widzimy to na froncie walki informacyjnej w telewizji. W średnioterminowej perspektywie [można przewidzieć, że] Putin tę wojnę przegra, on nie da rady połknąć Ukrainy, nawet tej wschodniej części”.
Trudno jest dziś pisać scenariusze na przyszłość. Wydarzenia na Ukrainie rozwijają się błyskawicznie, zaskakująco. Krew na Majdanie – wielka ludzka tragedia, z którą tak trudno się pogodzić. Ktoś w blogu napisał: „Żadna władza nie jest warta krwi”. Żadna.

Rosja o wydarzeniach na Ukrainie – schłodzony dystans

Rosja nie udziela żadnych rad Ukrainie w kwestii uregulowania sytuacji w Kijowie i nadal nie zamierza takowych udzielać – zapewnił rzecznik prasowy rosyjskiego prezydenta, Dmitrij Pieskow. Kreml z uwagą śledzi wydarzenia na Ukrainie, choć pozostaje wierny zasadzie niemieszania się w wewnętrzne sprawy sąsiada. „Uregulowanie sytuacji należy do wyłącznych prerogatyw posiadających pełną legitymację władz Ukrainy. Zajmiemy stanowisko, ale nastąpi to nieco później” – zapowiedział. Nie zajmując stanowiska, jednak je zajął: „W opinii prezydenta [Putina] całą odpowiedzialność za to, co dzieje się obecnie na Ukrainie, ponoszą ekstremiści. Moskwa podtrzymywała i podtrzymuje dialog ze wszystkimi cywilizowanymi siłami politycznymi Ukrainy. Moskwa kategorycznie osądza przemoc ze strony radykalnych elementów, które z naruszeniem wszelkich warunków ustawy o amnestii, natychmiast przystąpiły do działań z użyciem przemocy. Działania te mogą być traktowane i są traktowane w Moskwie wyłącznie jako próba zamachu stanu”. Jak przetłumaczyć tę ezopową mowę? Spróbujmy: Janukowycz ma pełną legitymacje władzy, niech z niej korzysta i gromi wszelkimi możliwymi sposobami ekstremistów dokonujących przewrotu. Pieskow zdementował powielane w internetowych źródłach informacje, że wczoraj prezydent Janukowycz chciał porozmawiać z Putinem, ale się nie dodzwonił. „Rozmowa telefoniczna [prezydentów] miała miejsce wczoraj w nocy”. Rozmawiali „o sytuacji na Ukrainie”.
Sam prezydent Rosji nie wypowiedział się publicznie w związku z krwawymi wydarzeniami w centrum Kijowa, świetnie bawi się na igrzyskach w Soczi, gdzie – jak szeroko informuje rosyjska telewizja państwowa – spotyka się z nieustającymi wyrazami podziwu. Po wczorajszych wydarzeniach w Kijowie oficjalnie żadna z rosyjskich instancji nie wyraziła solidarności z ofiarami, nie przekazała wyrazów współczucia. Kilka osób z Komitetu Solidarności z Majdanem zorganizowało dziś pikietę pod ambasadą Ukrainy w Moskwie – wyrażających współczucie z powodu śmierci ofiar aktywistów zatrzymała policja.
Moskwa demonstracyjnie trzyma dystans – rosyjscy politycy nie pokazują się w Kijowie, nie wzywają uczestników konfliktu do opamiętania, nie biorą na siebie misji mediacyjnych. Konsekwentnie też –i to coraz bardziej poirytowana – Rosja krytykuje aktywność USA i UE w sprawach ukraińskich. Rosyjskie media i liczni komentatorzy wskazują Zachód jako czynnik sprawczy przemocy, jaka miała miejsce w Kijowie. Rosyjski MSZ w ostrym oświadczeniu nazwał „radykałów”, stojących za sprowokowaniem krwawych starć, „brunatną rewolucją”, a liderów opozycji uznał za siłę, która „przykrywając się demagogicznymi hasłami o przywiązaniu do demokracji i wartości europejskich”, straciła kontrolę nad sytuacją. Minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow przestrzegł europejskich partnerów przed narzucaniem swego pośrednictwa w uregulowaniu konfliktu na Ukrainie.
Bardzo ciekawa sekwencja zapowiedzi-wypowiedzi „damy – nie damy” dotyczyła kolejnej transzy rosyjskiego kredytu dla Ukrainy. Po grudniowym spotkaniu prezydentów ustalono, że Rosja w kilku rzutach wykupi ukraińskie eurobondy za łączną kwotę 15 mld dolarów. Pierwszą (3 mld USD) transzę odpalono niezwłocznie. Najwyraźniej została ona już pochłonięta, bo w ostatnich dniach minister finansów Rosji zapowiedział, że oto strona rosyjska szykuje się do wykupu drugiej partii – za 2 mld dolarów. Po tej zapowiedzi nastąpił atak Berkutu na Majdan. I choć Majdan poniósł straty, to protest i opór nadal trwa. I oto dziś ten sam rosyjski minister wycofał się z obietnicy przekazania transzy Ukrainie. Wcześniej w komentarzach pojawiały się sugestie, że Moskwa uzależnia przyznanie drugiej transzy od kandydatury nowego premiera oraz uregulowaniu długów za gaz.
Głośno rozbrzmiewa dziś ponownie dobrze już znany głos Władimira Żyrinowskiego, który stwierdził, że Zachodowi jest na rękę rozniecanie konfliktu na Ukrainie. „Ameryka potrzebuje wojny, ale nie wojny światowej. Przecież nas nikt nie będzie bombardować. Trzeba, żeby Rosjanie weszli na Ukrainę. Bardzo bym się z tego powodu ucieszył. Nawet wiem, kto by to zadanie wykonał: chłopaki z pskowskiej dywizji powietrznodesantowej”.
Pisarz i skandalista Eduard Limonow, prowadzący blog na stronie internetowej gazety „Izwiestia”, napisał dziś: „Czuje moje serce, że naród rosyjski już wkrótce będzie musiał pomagać bratniemu narodowi ukraińskiemu”. Podobne nastroje rozniecają prorosyjscy deputowani krymskiego parlamentu, którzy grożą, że w razie rozpalenia się konfliktu na Ukrainie przyłączą Krym do Rosji.

Wysocki na Majdanie

Dwa dni temu były 76. urodziny Władimira Wysockiego. Ciągle słuchany, ciągle aktualny. I to jak.
Aktywiści kijowskiego Majdanu zamieścili na You tube składankę wstrząsających i pięknych zdjęć z protestu i oprawili to muzycznie „Balladą o walce” Wysockiego. Twórcy klipu (Ałła Demura) zadedykowali go „tym, którzy zginęli za naszą wolność. Dziękujemy fotoreporterom za odwagę. Dziękujemy Wysockiemu za geniusz i aktualność. Dziękujemy tym, którzy walczą”.

Film można, nawet trzeba, obejrzeć tu: http://rus.newsru.ua/data/video/4643.html

W tłumaczeniu Marleny Zimnej po polsku to brzmi tak:

W zgiełku modlitw wieczornych, gdzie kłębił się dym
Nie z wojennej pożogi, lecz z ognisk i świec,
Żyły dzieci, co w bitwach pragnęły wieść prym
I tajemnic z ksiąg starych nie zdradzać i strzec.

Dzieciom zawsze się marzy
Dorosłość i fart.
Nasze bójki, urazy
Przesłaniały nam świat.
Potem mamy zszywały
Płaszcz, co w bójkach się darł,
A nas książek regały
W nową zwały już dal.

Chłonęliśmy lekturę łapczywie, bark w bark,
W dołku kłuło nas słodko od magii tych zdań,
I kręciło się w głowie od przygód i walk,
Co na stronach pożółkłych opisał ktoś nam.

Nie znał wojen nikt z nas,
Ale wciąż nam się śnił
Trębacz grzmiący: „Już czas!”
Dzwonnik, co trwogę bił.
Krok rycerzy, gdy szyk
Ich wyruszał na szlak,
Zgiełk natarcia i zgrzyt
Kół armatnich i szpad.

A w dymiących się kotłach dawnych wojen i burz
Tyle strawy dla mózgów dziecięcych i dróg.
Takie role, jak zdrajca, i Judasz, i tchórz
W świecie zabaw niewinnych odtwarzać miał wróg.

A co do nas, to nam
Nakazano wziąć miecz,
I honoru strzec dam,
I miłować je też.
Każdy z nas święcie wierzył,
I zapewniał co rusz:
Role dzielnych rycerzy
Będą nasze. I już!

Nie uciekniesz na dobre w świat marzeń i snów,
Krótko trwają zabawy, więc nisko się skłoń,
Gdy na polu bitewnym się znajdziesz, bez słów
Z martwych dłoni rycerza do ręki chwyć broń.

Jeszcze ciepły weź miecz
I przekonaj się sam,
Czy pokonasz nim śmierć,
I czy chroni od ran.
Czyś bohater, czy tchórz,
I czy sprzyja ci los,
Czy gdy dobył ktoś nóż,
W gardle uwiązł ci głos…

Gdy przyjaciel twój padnie, a ty, tłumiąc łzy,
Tak z rozpaczy zapragniesz jak wilk ranny wyć,
Kiedy uznasz, że byłoby lepiej, byś ty
Leżał w boju zabity, by druh twój mógł żyć.

Wnet zrozumiesz, że chcą,
By przyłbicy ich strzec
Kłamstwo, podłość i zło,
Spustoszenie i śmierć.
Kłamstwo, podłość i zło
Wyszczerzyły swe kły,
A za nimi już są
Tylko groby i łzy.

Jeśli miecz twego ojca torował ci szlak,
Ten, coś wziął z jego ręki, gdy on w boju padł,
Jeśli w boju zwycięstwa poznałeś już smak,
To na dobre ci wyszła lektura sprzed lat.

Gdy z talerza żeś jadł,
A nie z noża. Gdyś stał
Z boku, kiedy druh padł,
Brat do boju się rwał.
Gdy bezkarnie cię lżył,
Łotr i zdrajca co sił,
Próżny żywot twój był,
Próżno żywot twój był.

Doktryna Putina na Majdanie

Miał być już spokój z tą Ukrainą, przecież zaraz igrzyska w Soczi. Przecież Moskwa ułożyła się z prezydentem Janukowyczem. Rzuciła mu pełne kolców koło ratunkowe: wyłożyła 15 miliardów dolarów na/za zmianę kursu z europejskiego na rosyjski, obniżyła ceny gazu, pogłaskała po szerokim ramieniu. To oczywiście nie było żadne mieszanie się w politykę Ukrainy, tylko bratnia pomoc.
Ale spokoju nie ma. Ludzie na Majdanie stoją już dwa miesiące. Mówią: sprzedajna władza – albo jeszcze dobitniej banda – het’. Po przyjęciu przez Radę Najwyższą 16 stycznia drakońskich ustaw a la russe ograniczających prawo do zgromadzeń, wolność słowa i działalność NGO sytuacja zaczęła rozwijać się wedle nowego, radykalnego scenariusza. Ludzie na Majdanie już nie tylko stoją – przeszli do aktywnych działań ulicznych.
„Szkoda, że Rosjanie trzymają się na dystans, nie wspierają naszych dążeń wolnościowych. To nas od siebie oddali” – skarży się mocno zaangażowana w protest na Majdanie piosenkarka Rusłana.
O tym, jak przedstawiana jest sytuacja na Ukrainie w rosyjskiej przestrzeni medialnej, pisałam kilka dni temu: http://labuszewska.blog.onet.pl/2014/01/22/co-bedzie-z-pomylka-stalina/. Dziś kilka uzupełnień.
Moskiewski politolog Kiriłł Rogow w „Nowej Gazecie” zwraca uwagę na pewien ciekawy aspekt. „Zdaje się, że na Kremlu zacierają ręce [wobec zaostrzenia sytuacji na Ukrainie], a oficjalne rosyjskie media na różne sposoby ucierają jedną myśl: zobaczcie, do czego prowadzi pokojowy protest. Niezależnie od tego, na ile Kreml bezpośrednio czy niebezpośrednio bierze udział w wypracowywaniu taktyki postępowania Janukowycza wobec kijowskich demonstrantów, w historii tego konfliktu doskonale widać główne idee doktryny Putina. Gdy zaczęły się protesty przeciwko niepodpisaniu przez Janukowycza porozumienia z UE, prezydent całkowicie je zignorował. Podpisując porozumienia z Putinem, nawet powiedział coś takiego: a Majdan niech sobie stoi, choćby i do wiosny. Pokojowy protest nie ma jednak żadnych instrumentów, aby wpłynąć na sytuację – konflikt na tym etapie rozgrywa się wyłącznie w sferze moralno-politycznej. Jeżeli zignoruje się możliwość prowadzenia dialogu tym językiem, to energia protestu dosyć szybko znajduje się w ślepej uliczce. Aby podtrzymać protest, potrzebna jest eskalacja, w przeciwnym razie ludzie rozchodzą się po domach, mocno sfrustrowani, czują się, jakby ich ktoś opluł. Natomiast aby zahamować eskalację, potrzebne jest zastraszenie. I trzeci element strategii: przyjęcie ustaw, które znacząco ograniczają prawa obywateli do wyrażania protestu i rozszerzają prawa władz do stosowania siły wobec protestujących. Wszystkie te etapy przeszliśmy w Rosji: ignorowanie protestów, demonstracja siły ze strony władz, wprowadzenie przepisów ograniczających prawa obywatelskie i dające władzom szersze uprawnienia do stosowania siły. To kremlowskie know-how, które pozwoliło Putinowi poradzić sobie z falą protestów na przełomie roku 2011 i 2012”. I zadziałało. Protesty ucichły. Znamiennym kontrapunktem wydarzeń na Ukrainie jest zbliżający się do finału długi proces uczestników demonstracji 6 maja 2012 roku, zwanych „więźniami placu Błotnego”. Wtedy odbył się pokojowy protest uliczny w przeddzień inauguracji najnowszej kadencji prezydenta Putina. Doszło do szarpaniny (nie płonęły barykady, demonstranci nie rzucali koktajlami Mołotowa, nie przewracali autobusów), według wielu świadków – sprowokowanej przez policję. Zatrzymano kilkanaście osób, są sądzone, kilka osób już dostało za tę szarpaninę realne kilkuletnie wyroki (wybiórcza „sprawiedliwość” w celu zastraszenia). A teraz kolejna grupa – prokurator zażądał dla nich kary sześciu lat pozbawienia wolności. Sześciu lat. I co? I nic. Czy ktoś staje w ich obronie, organizuje protesty? Pojedynczy blogerzy wyrażają przerażenie i trwogę. Relacje z procesu zamieszcza „Nowaja Gazieta”. Na ulicach Moskwy nie zbiera się tłum, by wydrzeć „błotnych więźniów” z łap ślepej i głuchej Temidy.
Doktryna Putina sprawdziła się na placu Błotnym dwa lata temu w Moskwie. Ale czy sprawdzi się na ulicach Kijowa?
Wiele jest w komentarzach na temat Ukrainy domysłów, czy długa ręka Kremla jest wystarczająco długa, by faktycznie mieszać w kijowskim kotle. Znający kuchnię komentatorzy wskazują, że szarą eminencją podpowiadającą Kremlowi, co czynić, jest nadal Wiktor Medwedczuk, lider prorosyjskiej partii Ukraiński Wybór (nie jest popularna), dawny potężny szef administracji prezydenta Kuczmy. Jest faktycznie bliskim znajomym Putina (są kumami – Putin trzymał do chrztu latorośl Medwedczuka). Ale jego pomysły na rozegranie strategicznej gry „Ukraina” jakoś się do tej pory nie udawały. Julia Łatynina w ostatniej audycji w „Echu Moskwy” rozrzedziła nieco powietrze wokół złowrogiego intryganta, jej zdaniem akcje Medwedczuka na Kremlu mocno spadły po tym, jak wsadził na minę rosyjskich bankierów w nieudanej operacji z bankiem Prominwest (ludzie Putina mieli mocno przy tym umoczyć).
Na zakończenie krótki przegląd co bardziej celnych stwierdzeń z frontu wojny informacyjnej – tych rosyjskich politologów i dziennikarzy, którzy zakotwiczyli po kremlowskiej stronie mocy. Aleksiej Muchin próbuje przekonywać, że „gdyby coś podobnego [jak w Kijowie] zaczęło dziać się w Rosji, to sytuacja szybko zostałaby uregulowana. Po pierwsze, nasze władze potrafią znajdować konsensus – określone grupy społeczne, wypowiadając się, obniżają napięcie. Po drugie, praktyka masowego wsparcia decyzji władz, pamiętacie Pokłonną Górę? [chodzi o oficjalnie organizowane wiece popierające Putina w czasie, gdy trwały antyputinowskie protesty na ulicach; na Pokłonną zwożono uczestników autobusami z zakładów pracy, sprawdzano listy obecności]. Wreszcie, jest efektywnie działający OMON, który potrafi załatwić podobne problemy”. No tak, to nie to samo co płochliwy Berkut.
Jeszcze dalej pojechał szef Centrum Badań Ekonomicznych Instytutu Globalizacji Wasilij Kołtaszow. Jego artykuły można poczytać w portalu Wzglad. „Unia Europejska jest w nasze dni więzieniem narodów. Tylko są w nim cele o różnym poziomie komfortu” – pisze Kołtaszow. Nie ma się więc po co do tego więzienia, zwłaszcza Ukrainie, spieszyć, nieprawdaż?
Zasłużony weteran prasowego frontu Witalij Trietjakow (http://v-tretyakov.livejournal.com/1082726.html) przestrzega: „Rosja uprzedza, że sięgnie po wszystkie dostępne metody i środki w obronie praw – historycznych i prawnych – rosyjskich obywateli i całego rosyjskiego narodu Ukrainy [tak w oryginale], a także ich zdrowia i życia, jeżeli w rezultacie przewrotu państwowego, bezprawnego zawłaszczenia władzy […] dojdą na Ukrainie do władzy przedstawiciele szowinistycznych, antyrosyjskich, skrajnie prawicowych sił”. A w jednym z ostatnich wpisów w blogu podrzuca nowy pomysł: Jak Janukowycz zrobi Jaceniuka premierem, to Rosja powinna odebrać swoje 15 mld.
Te 15 mld niepokoi wielu. Komentatorzy pytają na wyprzódki: a co, jeśli Janukowycz upadnie, to czy jego następcy powinniśmy też dać kaskę. Stanisław Biełkowski radzi, żeby się pożegnać z tą kwotą, bo nikt w Kijowie nie zamierza jej zwracać. To ciekawa dyskusja, bo zdaje się, że tych pieniędzy jeszcze nikt nie widział. Kiedy podpisywano porozumienia Putin-Janukowycz, była mowa o tym, że Moskwa obwarowuje to szeregiem warunków, to po pierwsze, a po drugie będzie wydzielać w transzach. Trudno powiedzieć, czy komunikat ten miał uspokoić rosyjskich krytyków porozumień, którzy podnosili, że Putin dał taką kasę Janukowyczowi, a to pieniądze rosyjskich emerytów, których nikt nie pytał itd.
Sam prezydent Putin na razie osobiście się nie wypowiadał na temat ostatnich wydarzeń na Ukrainie. Ustami swojego rzecznika kilka dni temu przypomniał tylko obowiązującą kremlowską mantrę: o niedopuszczalności ingerencji z zewnątrz, o obserwowaniu wydarzeń na Ukrainie „z bólem”, jako że dotyczy to bratniego narodu.

Co będzie z „pomyłką Stalina”?

Kijowski Majdan i to, co się tam dzieje, nie schodzi z pierwszych stron rosyjskich gazet, zaprząta też uwagę rosyjskich polityków.
Dziś Duma Państwowa przyjęła uchwałę o wydarzeniach na Ukrainie. Zdaniem rosyjskich deputowanych odpowiedzialność za radykalizację protestu ponosi opozycja oraz wspierający ją politycy z Zachodu, którzy bezpardonowo wtrącają się w wewnętrzne sprawy suwerennego kraju. Duma wyraziła natomiast pełne poparcie dla działań rosyjskich władz wspierających Ukrainę – udzielenie kredytu, obniżenie cen gazu.
Jedyną frakcją, która nie podniosła ręki za uchwałą, była LDPR Władimira Żyrinowskiego. Dlaczego? Bo LDPR nie popiera wydawania pieniędzy z rosyjskiego budżetu na wspieranie zagranicy, choćby tak bliskiej jak Ukraina. Żyrinowski w wypowiedzi dla mediów nazwał Ukrainę „pomyłką Stalina”. Jego zdaniem regiony wschodnie powinny zostać w 1945 r. wcielone do Rosji, a zachodnie stać się ukraińską republiką radziecką ze stolicą we Lwowie.
Pisarz Eduard Limonow z kolei na stronie gazety „Izwiestia” wzywał do aresztowania przywódców opozycji, gdyż „stali się przestępcami”. Jego zdaniem, nic złego się nie stanie, jeżeli Ukraina rozpadnie się na lewobrzeżną i prawobrzeżną.
Oficjalne czynniki rosyjskie mówią jednym głosem. Te same stwierdzenia, które przyklepała Duma, padają z ust przedstawicieli rosyjskiego MSZ. I minister, i wiceministrowie, a także do kompletu szef komisji spraw międzynarodowych Dumy mówią o ingerencji Zachodu w sprawy ukraińskie. Minister Ławrow wyraził też gotowość pośredniczenia w uregulowaniu ukraińskiego sporu. O ile Rosja zostanie o to poproszona. Na razie taka prośba z Kijowa nie nadeszła.
Rosyjska telewizja informacyjna Rossija 24 na bieżąco pokazuje relację z Kijowa. Nie tylko w reportażach tej telewizji, ale także w innych mediach podkreślane jest to, że sytuacja na Majdanie wymknęła się spod kontroli, że nastroje się zradykalizowały, że na ulicach Kijowa rządzą nacjonaliści, że protest staje się coraz bardziej agresywny, że Zachód miesza, że liderzy Majdanu stracili autorytet. Opowiadanie o anarchii i agresji uczestników Majdanu obliczone jest zapewne na to, by w widzach/czytelnikach nie zakiełkowała sympatia dla manifestujących. A ona ewidentnie wcześniej kiełkowała, np. w blogosferze – rosyjscy entuzjaści, popierający proeuropejskie dążenia Ukrainy, jeździli na Majdan i zachwycali się atmosferą, solidarnością, Rusłaną śpiewającą hymn. „Dlaczego u nas to niemożliwe?” – zastanawiali się. Teraz Majdan został przesłonięty przez wydarzenia na ulicy Hruszewskiego.
Co ciekawe, sprawa ofiar śmiertelnych Majdanu nie jest przez rosyjskie media eksponowana. Zauważyli to i skomentowali jedynie nieliczni (m.in. Anton Oriech na blogu napisał: „Do dzisiejszego ranka można było opowiadać sobie wesołe kalambury o katapulcie, można było śmiać się ze słowa „tituszka” […], ale wesołe hasła i śmieszne fotki stają się na nie miejscu, kiedy zaczynają ginąć ludzie. […] Jak tylko pojawiają się ofiary, pojawiają się i zabójcy”).
W rosyjskim oficjalnym przekazie medialnym, szczególnie w komentarzach pojawiają się też rozważania, czy możliwy jest wariant siłowy zakończenia protestu (rozjechanie Majdanu przez siły porządkowe, mimo oporu) oraz czy na Ukrainie dojdzie do wojny domowej. Dziś trudno prognozować rozwój sytuacji na Ukrainie – dynamika wydarzeń jest niesamowita. Można się natomiast zastanowić, dlaczego opinia publiczna w Rosji jest urabiana przez media w taki sposób, by z akceptacją powitać ewentualne siłowe rozwiązania na Ukrainie. Zdaniem wielu ekspertów, gdyby ukraiński prezydent poszedł na takie rozwiązanie, znalazłby się w międzynarodowej izolacji i musiałby się pocieszać w siostrzanych ramionach Rosji. Osłabiony w ten sposób Janukowycz miałby bardzo ograniczone pole manewru w grach z Rosją, musiałby przyjąć jej warunki.
Obecnie na Majdanie znów stoi nieprzebrany tłum, w pobliżu płoną zwały opon, z trybuny liderzy opozycji składają sprawozdanie ze spotkania z Janukowyczem. „Władza przekroczyła czerwoną linię, zginęli ludzie”, mówią, „Władza kompletnie nic nie rozumie, ma za nic obywateli, ma za nic ofiary”. Choć dziś Dzień Jedności Ukrainy, do porozumienia daleko.