20 kwietnia. Przejęci losem chakaskich pogorzelców – ofiar katastrofalnego pożaru – petersburscy wolontariusze z ruchu Wiosna zebrali dla nich żywność, odzież, lekarstwa, najpotrzebniejsze domowe sprzęty. Zwrócili się do Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych o pomoc w przetransportowaniu tego dobra do potrzebujących. Chakasja leży daleko od centralnych regionów kraju. Ministerstwo podziękowało aktywistom za sprawną i szybką zbiórkę, ale wyjaśniło, że niestety samo nic nie może zrobić: wszystkie ciężarówki znajdują się aktualnie w Donbasie.
Aktywiści nie dali się zbyć i próbowali innych sposobów. Może zatem udałoby się dostarczyć „gumanitarku” specjalnymi samolotami, jakie ministerstwo ma w swej dyspozycji? Owszem, może by się i udało, ale resortowe samoloty latają tylko z Moskwy – padła ministerialna odpowiedź na indagacje petersburskich aktywistów. Dobrze, powiedzieli wolontariusze, w takim razie zebrane rzeczy można dowieźć do Moskwy pociągiem, a stamtąd już samolotem. No tak, można pociągiem, proszę bardzo, ale za to trzeba ekstra zapłacić. No i wagony są zajęte.
A poza tym, wyjaśnili urzędnicy ministerstwa, poryw serca nie wystarczy, by obdarować potrzebujących, którzy stracili całą swą chudobę. Potrzeba będzie specjalnych ustaleń, pozwoleń, trzeba specjalny spis sporządzić, pieczątki zebrać itd. Gdy jedni wolontariusze pogrążali się w Kafkowskich nastrojach, odbijając się od drzwi kolejnych gabinetów, inni organizowali transport na własną rękę. Znalazł się jakiś litościwy człowiek, który zgodził się zawieźć rzeczy swoim samochodem, jeżeli zapłacą mu za benzynę, a potem jedna z petersburskich firm obiecała pokryć wydatki. Może więc transport ruszy.
Według portalu Newsru.com, wolontariusze postanowili osobiście zawieźć pomoc dla ofiar pożarów nie wierząc, że trafi ona pod właściwy adres. „Większa część pomocy nie dociera do mieszkańców: meble i sprzęt rozkradane są w punktach sortowania” – argumentują.
Ze swej strony na pomoc ruszył minister obrony Siergiej Szojgu (wcześniej – minister ds. sytuacji nadzwyczajnych) – rzeczy dla mieszkańców spalonych miejscowości od dwóch dni są wysyłane transportem wojskowym. Zaczęto wypłacać też zapowiedziane przez prezydenta Putina podczas „bezpośredniej linii” odszkodowania.
Wrócę jeszcze do donieckiego wątku i usprawiedliwienia ministerstwa, że brakuje ciężarówek, bo wszystkie kamazy pojechały do Donbasu. Nie tylko ministerstwo odwołało się do tego dziwnego argumentu. Zaraz potem, jak ogłoszono, że zniszczenia w Chakasji i Zabajkalu są potężne, ludzie zostali bez dachu nad głową i trzeba będzie im pomagać, w sieciach społecznościowych pojawił się i został rozkolportowany wpis niejakiej Maszy Solonowej z Doniecka, dowodzącej, że pożary na Syberii urządzili „zdrajcy”, by „odciągnąć gumanitarku” sprawiedliwie należącą się wyłącznie „Noworosji”. „Noworosję okradają ludzie, którzy podpalają swój kraj, a potem odczekawszy chwilę, ogłaszają, że zbierają środki na pomoc humanitarną dla poszkodowanych. A zbierają je po to, by rozkraść. Swoje brudne ręce wyciągają po NASZE pieniądze” – pisze Masza. A kim są ci podlece? Wiadomo, to „liberaści”, „piąta kolumna”. Nie wiadomo natomiast, kim jest Masza Solonowa. Niewykluczone, że to jakiś kolejny fake, jakich wiele na frontach wojny informacyjnej.