Archiwa tagu: putinizm

Błotny bilans

6 maja. Trzy lata temu Władimir Putin powrócił na Kreml po eksperymencie z chwilowym przekazaniem fotela prezydenta Dmitrijowi Miedwiediewowi. Został wybrany w marcu, przysięgę składał 7 maja 2012 roku. A w przeddzień nowej koronacji na fali protestów odbyła się w Moskwie demonstracja (pisałam o tych wydarzeniach: http://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2012/05/06/w-przeddzien-koronacji/ oraz http://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2012/05/07/biale-miasto-przeciwko-putinowi/).

Demonstracja została brutalnie rozgoniona. 6 maja 2012 roku należy uznać za początek nowej polityki Kremla – nastąpił zwrot przez rufę. Od głoszonych przez Miedwiediewa haseł modernizacji i kontrolowanej tolerancji wobec tych, którzy nie popierają władz rękami i nogami, w stronę konserwacji władzy putinowskiej kleptokracji nafaszerowanej imitacją wartości (w języku Putina духовных скреп).

Putinowi bardzo nie podobał się ruch białej wstążki i organizowane na placu Błotnym pokojowe demonstracje liberalnej inteligencji przeciwko jego trwaniu na tronie, fałszowaniu wyborów, zagarnianiu przez rządzących całej sceny politycznej i gospodarczej. I jak widać z trzyletniej perspektywy, nie zamierzał tego protestu tolerować. Nie zamierzał tolerować tego, że ktokolwiek może podważyć jego legitymację władzy. Obrażony odwrócił się do najbardziej aktywnej części społeczeństwa tyłem, pokazał „kuźkinu mat’” i rozpoczął systematyczne tępienie tego, co nieśmiało wyrosło na politycznym poletku w czasie, gdy był nie prezydentem, a premierem. Zwrócił się w stronę biernej, ale wiernej większości, której przypadły do gustu nawiązania do ZSRR i czasów paternalistycznego cara batiuszki, który ma zawsze rację, i zapewnienia, że Rosja jest wielka itd.

A potem włączono akcelerator „Krymnasz”, który zasłonił wszystko inne i stał się fundamentem nowej umowy społecznej: „ja wam Krym, wy mi poparcie”. Rankingi Putina wzleciały pod niebo. Jak wskazuje w analizie „Trzy lekcje protestu” Kiriłł Rogow, jednym z filarów nowej legitymacji Putina jest przemoc. A także, dodajmy, społeczne przyzwolenie na jej stosowanie wobec wrogów. Tych zewnętrznych i tych wewnętrznych. „To niesamowite, ale tak jest: obecne 85% poparcia [dla Putina] to efekt stosowania przemocy. Nie są one wyłącznie efektem przemocy, ale bez przemocy nie byłyby możliwe – pisze Rogow. – Jeżeli wyobrazimy sobie, że z jakiegoś powodu putinowscy prokuratorzy i śledczy, a także wynajęci bandyci przestaną nagle wszczynać śledztwa, szykanować aktywistów i blogerów, bić obserwatorów w lokalach wyborczych, zamykać strony internetowe i odbierać licencje stacjom telewizyjnym, to za pół roku opozycja stanie się głównym nurtem, a reżim zacznie trzeszczeć w szwach. I nie pytajcie mnie, gdzie się podzieją wszystkie „Krymnasz” – najprawdopodobniej pójdą tam, skąd przyszły”.

Optymistycznie i pesymistycznie zarazem. Optymistycznie, bo zakłada możliwość zmian. A pesymistycznie, bo ten czynnik przemocy w rękach reżimu, który nie zamierza rozstawać się z „kormuszką”, a także wygodnymi instrumentami zwalczania sprzeciwu (i chętnie po nie sięga), może jeszcze długo umożliwiać trwanie putinowskiej ekipy. Ale zapamiętajmy słowo kluczowe „przemoc”.

Wróćmy do ruchu białej wstążki. Co z niego zostało po trzech latach? Paweł Aptiekar w dzisiejszej gazecie „Wiedomosti” pisze: „Obecnie aktywni mieszkańcy miast, będący jądrem protestu 2011-2012, są zastraszeni i zdemoralizowani. Straciwszy wiarę w możliwość pokojowej ewolucji, jedni skoncentrowali się na wychwytywaniu błędów władzy, inni – jak Michaił Chodorkowski – na próbach sforsowania blokady informacyjnej [Chodorkowski planuje uruchomienie rosyjskojęzycznej telewizji, mającej stanowić przeciwwagę dla propagandowych państwowych stacji], jeszcze inni pogodzili się z tym, co się stało, lub udają, że się pogodzili i żyją codziennym życiem. Opozycja jest zdemoralizowana, a w oczach większości jeszcze i zdyskredytowana. Mobilizacyjna, imperialna narracja [władz] wyparła na margines wszelkie dyskusje o konieczności reformowania życia społecznego i gospodarki”.

Reżim przez te trzy lata z zastosowaniem wymiaru sprawiedliwości (sprawiedliwości, mój Boże) rozprawił się z uczestnikami demonstracji 6 maja 2012 roku. Jak pisze w bilansie Jegor Skoworoda, oskarżono 33 osoby (niektórych w tym czasie nie było na demonstracji), oskarżenie dotyczyło uczestnictwa w nielegalnym zgromadzeniu i użycia siły wobec funkcjonariuszy policji. Sprawy uszyto grubymi nićmi. Kilkanaście osób skazano na kilkuletnie wyroki pozbawienia wolności (https://medium.com/@Rus2Web/это-нужно-знать-10-пунктов-о-болотном-деле-9c93ab4ff7a9?xrs=RebelMouse_fb&1430901657).

Przez tych, którzy trwają w oporze wobec putinizmu, zorganizowana została akcja „Jeden dzień – jedno nazwisko”. W krótkich filmikach opozycjoniści opowiadają o tych, którzy siedzą. (Tutaj jedno z tych nagrań: https://www.youtube.com/watch?v=YHbbbkiu3P8&feature=youtu.be).

Zdjęcia z demonstracji 6 maja 2012 roku można zobaczyć m.in. tutaj: https://www.flickr.com/photos/varfolomeev/sets/72157629979955649/