Archiwa tagu: szpieg

Szpieg w czasach sankcji

29 stycznia. Nie ma spokoju pod oliwkami – Amerykanie zatrzymali pracownika nowojorskiego przedstawicielstwa rosyjskiego banku WEB Jewgienija Buriakowa, podejrzewanego o pracę na rzecz Służby Wywiadu Zagranicznego Rosji. Dwaj inni „członkowie siatki”, współpracujący z Buriakowem, Igor Sporyszew i Wiktor Podobny, podejrzewani o to, że trudnili się szpiegostwem pod przykryciem dyplomatów, nie zostali zatrzymani, gdyż znajdują się aktualnie poza terytorium USA. To największa ujawniona afera szpiegowska od czasu słynnej wysyłki dziesięcioosobowej grupy agentów, w której prym wiodła rudowłosa Mata Hari powiatu mceńskiego, Anna Chapman.

Trzej panowie w szpiegowskiej łódce mieli, jak twierdzą amerykańskie źródła, potajemnie zbierać informacje o nowojorskiej giełdzie (np. mechanizmach mogących sparaliżować giełdę czy banki), amerykańskich zasobach energetycznych, projektach w dziedzinie alternatywnej energetyki, a od zeszłego roku – także o sankcjach wobec Rosji ze strony amerykańskich banków. Ponadto jak na pełnokrwistych szpiegów przystało, werbowali mieszkańców Nowego Jorku na rosyjskich agentów (chodziło o menedżerów wielkich amerykańskich firm oraz studentów). Z jakim skutkiem? Na razie nie wiadomo.

Rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych nazwało zarzuty pod adresem Buriakowa-Sporyszewa-Podobnego pozbawionymi podstaw, a władze USA oskarżyło o próbę wywołania kolejnej kampanii antyrosyjskiej.

Na muszce FBI ciekawscy Rosjanie znaleźli się już w marcu 2012 roku. Podsłuchiwano ich. Rozmowy były niewinne jak nowonarodzone dziecię: panowie opowiadali sobie o przekazywaniu nawzajem biletów na imprezy sportowe, koncerty, seanse w kinie itd. Z tym że, jak wykazywała obserwacja, delikwenci nie dokonywali wymiany kulturalnej, o której mówili przez telefon. Wniosek był jasny jak słońce: w rozmowach używają umówionego kodu. Śledzący rosyjską trojkę agenci FBI widzieli, że podczas konspiracyjnych spotkań Rosjanie przekazywali sobie teczki. I gawędzili, co też skrzętnie nagrywano.

Jak wynika z opublikowanych przez amerykańskie media materiałów, panowie śnili o przygodach Jamesa Bonda. Ale rzeczywistość okazała się prozaiczna jak papier pakowy. „Nawet sobie nie wyobrażasz – skarży się jeden drugiemu – ile razy myślałem, kiedy pierwszy raz trafiłem do Służby Wywiadu Zagranicznego [brak fragmentu], a obecnie siedzę tutaj nad ciastkiem. To nawet w przybliżeniu nie przypomina tego, co sobie myślałem o tym, nie przypomina filmów o Jamesie Bondzie. Oczywiście, nie spodziewałem się, że będę latał śmigłowcem, ale chociaż nazwisko by mi zmienili”.

Amerykańskie media smakują fragmenty dotyczące prób zawerbowania amerykańskich studentek-informatorek. Igor Sporyszew niepocieszony z uwagi na mizerne rezultaty opowiada: „Miałem pewne wyobrażenie o takich pannach, ale nie udaje mi się wprowadzić tych planów w życie, dlatego że one do siebie człowieka nie dopuszczają. Żeby się do nich zbliżyć, to trzeba by je przelecieć albo zastosować inne narzędzia, żeby zgodziły się spełniać twoje prośby. Doszedłem do wniosku, że z kobietami rzadko się udaje coś wartościowego”. Czy lepiej poszło z mężczyznami – nie wiadomo.

Specjalizujący się w tematyce szpiegowskiej amerykański ekspert Stephen Blank twierdzi, że choć z pozoru wygląda to na nieudaną akcję rosyjskich agentów, nie należy traktować tego z sarkazmem. Świadczy to bowiem o podwyższonej aktywności rosyjskiego wywiadu w USA. „To kolejny dowód na to, że rosyjska agentura w Stanach, a także w innych krajach bazuje na długotrwałej strategii, polegającej na uplasowaniu za granicą tak zwanych śpiochów, którzy oficjalnie prowadzą normalne życie, robią karierę tam, gdzie mogą uzyskać dostęp do utajnionej informacji – czy to gospodarczej, politycznej czy wojskowej. Rosja odradza sowiecką praktykę tworzenia zakonspirowanych siatek agenturalnych. […] Z drugiej strony ten akurat przypadek świadczy o pewnej degradacji agentów rosyjskiego wywiadu: w rozmowach telefonicznych i nie tylko pozwalali sobie oni na nieprofesjonalne wypowiedzi, mogące ich zdekonspirować”.

Historyk wywiadu Borys Wołodarski jest zdania, że z podobnymi zadaniami wysłano do Stanów na pewno większą liczbę rosyjskich agentów. To, że wykryto ich tylko trzech, trudno uznać za sukces Amerykanów. Wołodarski zwraca uwagę na to, że faktycznie to nie owi ujawnieni trzej panowie są szpiegami: za szpiegów można uznać osoby, które przekazywały im ważne informacje, a tych nie wykryto.

Czy będzie dalszy ciąg tego serialu szpiegowskiego? Zgodnie z kanonem gatunku, teraz Rosja powinna udzielić „symetrycznej odpowiedzi”.

Czas ośmiornicy, czyli Snowden superstar

Życie pisze zaskakujące scenariusze. A czasem scenariusze piszą ludzie. Adwokat przedstawiający w Rosji interesy Edwarda Snowdena, Anatolij Kuczeriena – ten, który nosił w zeszłym roku książki Dostojewskiego na moskiewskie lotnisko Szeriemietjewo, gdzie przez miesiąc stacjonował (lub nie) Snowden – odkrył w sobie talent scenarzysty. Jest już po słowie z amerykańskim reżyserem Oliverem Stone’em, znanym z zamiłowania do demaskowania mitów współczesności (często w duchu teorii spiskowych). Ich wspólne dzieło filmowe o Snowdenie ma nosić tytuł „Czas ośmiornicy”. Zdaniem Stone’a, Kuczeriena „włożył w scenariusz duszę […] to historia informatora, który zbuntował się przeciwko globalnym porządkom w duchu [Orwellowskiej] 1984”. Brytyjscy bukmacherzy już zbierają zakłady, kto zagra główną rolę (najczęściej obstawianym aktorem jest Jared Leto – 8 do 1). W Ameryce ma też wyjść seria komiksów, których bohaterem będzie Edik Snieżkin, jak familiarnie nazywany jest przez rosyjskich blogerów Snowden. Ma się też pojawić hollywoodzka wersja przygód Snieżkina (producentami są producenci filmów o Bondzie, Jamesie Bondzie).

Adwokat Kuczeriena nie zapomina jednocześnie o swoich obowiązkach i regularnie dostarcza ludzkości wyczerpujących danych o swoim podopiecznym. Edward Snowden, wedle ostatniego komunikatu prawnika, ma zamiar wystąpić o przedłużenie o kolejny rok statusu uchodźcy w Rosji. To trochę dziwne, bo zaledwie kilka dni wcześniej media informowały, że Snowden chce się udać do Brazylii. I bynajmniej nie na Mundial w charakterze kibica, a w charakterze azylanta na dłużej. Taki mały informacyjny sandwicz: raz komunikat o chęci pozostania w Rosji, raz komunikat o chęci zmiany klimatu na brazylijski i znowu – o zamiarze pozostania w Rosji, a jako kropla majonezu na czubek tej konstrukcji: rzucone mimochodem oświadczenie, że Snowden tęskni za Stanami i chętnie by tam powrócił. W wywiadzie dla brazylijskiej telewizji Globo Snowden oznajmił, że jest przekonany, iż USA specjalnie unieważniły mu paszport w czasie, gdy przebywał w strefie tranzytowej na Szeriemietjewie, aby „pokazać go jako rosyjskiego szpiega”. A on – jak podkreślił wężykiem, wężykiem – zamierzał Moskwę potraktować wyłącznie jako miejsce przesiadki w locie z Hongkongu do Ekwadoru (we wcześniejszym wywiadzie Snowden mówił o Kubie). I jeszcze dodał, że chińskim służbom nic a nic nie pozwolił tknąć ze swego słynnego archiwum. Trochę dziwna ta trasa. Dlaczego przez Moskwę, a nie przez dużo wygodniejsze porty przesiadkowe, położone bliżej i po drodze? To nie jedyny znak zapytania w tej zagmatwanej historii.

Snowden ostatnio się zaktywizował – wywiad dla Brazylijczyków nie był pierwszym jego telewizyjnym interview. Pod koniec maja w wywiadzie dla amerykańskiej stacji NBC, udzielonym w Moskwie w hotelu Kempinski w warunkach ścisłej konspiracji, uraczył ciekawskich nieoczekiwanym stwierdzeniem, że nie był zwyczajnym pracownikiem technicznym agencji ANB, a był szkolony na szpiega „w tradycyjnym sensie tego słowa”, pracującego za granicą pod przykryciem.

Kilka dni temu nastąpiła też nowa „wrzutka” w dziele Snowdena od niejakiego Borysa Karpiczkowa, byłego majora Federalnej Służby Bezpieczeństwa Rosji (wcześniej pracował w KGB), który pod koniec lat 90. nawiał na Zachód. Karpiczkow wyznał brytyjskim tabloidom, że Snowdena zwabił do Moskwy rosyjski wywiad. Podobno mieli na niego oko od siedmiu lat. I w końcu zwabili i pozyskali. A teraz dwa razy w tygodniu funkcjonariusze spotykają się ze Snieżkinem i go doją, muszą go jeszcze trzymać ze trzy lata, żeby wydoić do końca. Kupy się to specjalnie nie trzyma – jeszcze jeden domysł w całej chmurze domysłów na temat motywów postępowania Snowdena, ręki, która pociąga za sznurki itd. Amerykańscy oficjele ze służb kilkakrotnie wyrażali wątpliwość co do tego, czy Snowden został zwerbowany przez Rosjan i pracował „na Ruskich”, zanim przybył do Moskwy. Karpiczkow jest znany z tego, że sprzedaje różne rewelacje, wzięte z sufitu. Teraz też nie wiadomo, gdzie jest ten sufit, z którego zaczerpnął wiadomości Karpiczkow. Jedno wiadomo: że nic nie wiadomo. O Snowdenie ukazało się przez ten rok kilka książek, napisano mnóstwo artykułów prasowych i analiz. Wersji jego lądowania w Moskwie nadal jest kilka i żadna nie zyskała dokumentalnego potwierdzenia.

Wywiady, których teraz tak chętnie udziela Snowden, mogą być sygnałem, że toczą się jakieś przymiarki do wypracowania przez USA oferty prawnej dla Snowdena (możliwe maksymalne obniżenie przewidywanej kary).

A tymczasem – jak mówi sam Edik Snieżkin – korzysta on z życia. „Nie ukrywam się. Jestem pewien, że Rosjanie jakoś tam śledzą, co robię, ale ja tego nie odczuwam, nie zauważam. Ze względów bezpieczeństwa nie mogę powiedzieć, gdzie mieszkam, ale mogę powiedzieć, że prowadzę jawne życie” – powiedział w wywiadzie dla Brazylijczyków.

Może całej prawdy o Snowdenie dowiemy się z filmu Stone’a. Zdjęcia ruszą pod koniec tego roku.