Zima patriarchy

Aleksander Sołżenicyn skończył 89 lat.

Jego wstrząsający „Archipelag GUŁag” w latach 70. zmusił Zachód do weryfikacji sądów o ZSRR. Jego Nagroda Nobla za utwory poświęcone ofiarom stalinizmu (m.in. „Jeden dzień z życia Iwana Denisowicza” oparty na własnych doświadczeniach obozowych) była mocnym ciosem, burzącym fałszywą idyllę breżniewowskiego porządku. Jego listy kierowane z obczyzny do władz ZSRR piętnowały oportunizm i kłamstwa. Jego pobyt w Stanach Zjednoczonych skłonił go do stwierdzenia, że „demokracja to kult przeciętności”, a Zachód to cywilizacja tchórzy; przeciwstawiał mu wyidealizowaną Rosję – pognębioną i zniewoloną przez komunizm, ale w istocie swej dobrą, chrześcijańską, antykomunistyczną. Jego powrót w 1994 r. do Rosji był początkiem rozczarowania – przede wszystkim Sołżenicyna wobec Rosji (która po obaleniu komunizmu nie okazała się uosobieniem czystości), ale także wielu Rosjan wobec Sołżenicyna. On nie rozumiał tego, co zastał w ojczyźnie, a Rosjanie nie rozumieli tego, co on mówi o ojczyźnie – wyimaginowanej krainie duchowej wyższości i szczęśliwości.

Zaszył się w Troice-Łukowie. Z rzadka odzywa się i pokazuje publicznie. Przyjął Nagrodę Państwową od Władimira Putina. Prezydent odwiedził go w Troice-Łukowie, spacerował z nim po parku, omawiał ważne sprawy państwowe. Książki Sołżenicyna – za których czytanie w ZSRR można było dostać kilkuletni wyrok więzienia – dziś są w Rosji drukowane bez przeszkód. Wydawnictwo „Wriemia” kontynuuje trzydziestotomowe wydanie dzieł wszystkich pisarza.

Czy jednak Rosjanie nadal czytają i słuchają Sołżenicyna? Zdania są podzielone – jedni czytają jego „stare” książki z zachwytem, ale traktują je wyłącznie jako pomnik literacki minionej epoki bez odniesienia do rzeczywistości za oknem, inni cenią literaturę, ale przeklinają jego archaiczny nacjonalizm, „staroobrzędową” ideologię, jeszcze inni odrzucają i pisarstwo, i poglądy. Dyskusję wywołała jego ostatnia książka „Dwieście lat razem” o stosunkach Żydów i Rosjan – jedni posądzali go o gorliwy semityzm, inni o równie gorliwy antysemityzm. W tym roku telewizja nadała serial oparty na motywach znakomitej książki „W kręgu pierwszym”, więc znowu przypomniano jego nazwisko szerszej publiczności.

W oficjalną ideologię władz, w której próbuje się zlepić w jedno i sowieckie mity wielkości, i carskie mity wielkości, i jeszcze marzenia o zachodnim dostatku, męki Sołżenicyna, załamującego ręce nad hańbą Ojczyzny (to słowo zawsze pisane przez niego wielką literą), się nie mieszczą. „Jakież to męczące uczucie odczuwać hańbę za swoją Ojczyznę. W czyich spoczywa Ona obojętnych lub śliskich rękach? Przez kogo jest bezmyślnie lub z pobudek materialnych kierowana?” Takie słowa nie pasują do wczesnokapitalistycznego optymizmu uczty za petrodolary, jaka odbywa się dziś w Moskwie i kilku bogatszych rosyjskich miastach. Sołżenicyn stoi z boku. „Nie o takiej Rosji marzyłem” – powiedział w okolicznościowym wywiadzie dla telewizji państwowej.

3 komentarze do “Zima patriarchy

  1. ~wilk

    Bo jest patriota rosyjskim. A u nas autorytety:, albo z Moskwa, albo z Cohn-banditem i Schulzem,albo w najlepszym razie z Ub lub SB.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *