Jeszcze o portrecie

Na podsumowanie prezydentury Władimira Putina będzie czas, kiedy dobiegnie końca jego druga kadencja. Do kompletu ocen brakuje rzeczy z dzisiejszego punktu widzenia zasadniczej: czy skutecznie, zgodnie z planem Putinowi uda się przeprowadzić operację „Sukcesja”. I czy posadzenie na prezydenckim fotelu Dmitrija Miedwiediewa zagwarantuje trwałość stworzonego za czasów Putina systemu monarchii korporacyjnej. Ale to temat na odrębną opowieść.

Teraz natomiast, w związku z przyznaniem Putinowi tytułu „Człowieka Roku” przez „Time’a”, można pokusić się o próbę przyjrzenia się, czy polityka zagraniczna odchodzącego lidera była skuteczna. Trąby Kremla głoszą wszem wobec, że Rosja wstała z kolan, znajduje się w dziesiątce najbardziej rozwiniętych krajów świata, jej donośny głos słyszalny jest wszędzie, z Rosją zaczęto się liczyć, „Rosja znów jest na mapie świata”, jak napisał w uzasadnieniu decyzji „Time”.

W ujęciu dzisiejszej kremlowskiej propagandy – prezydentura Putina to pasmo sukcesów. Tymczasem jak się tak bliżej przyjrzeć, to przecież różnie bywało, przeważnie bez sukcesów. I częściej nieskutecznie niż skutecznie. W każdym razie niejednoznacznie.

Z pytań Witalija Portnikowa, którego zacytowałam w poprzednim poście, można wywnioskować, że na obszarze WNP Rosja utraciła monopol na wpływy, a w niektórych krajach postradzieckich – utraciła wpływy w znacznym stopniu. Czy zatem utratę wpływów w tak wrażliwym miejscu można poczytać za sukces prezydentury Putina?

Sztandarową doktryną rosyjskiej dyplomacji względem Europy było układanie się z poszczególnymi przywódcami poszczególnych państw – Chirakiem, Berlusconim, Schroederem, dobijanie różnego typu targów ponad głowami Komisji Europejskiej, lekceważenie procesu integracji (zwłaszcza przyjmowanie nowych państw członkowskich). Błyskanie w oczy specjalną broszką dawało (i daje) pewne rezultaty w pewnych obszarach – z Niemcami Rosjanie stworzyli koncern Nord Stream, który ma wybudować (ma wybudować, choć ciągle jeszcze nic nie wybudowano) kompletnie niezrozumiały z ekonomicznego punktu widzenia, drogi gazociąg po dnie Bałtyku, zawarto porozumienia z włoskim ENI, francuskie przedsiębiorstwo dopuszczono do jednego z ważniejszych rosyjskich złóż nośników energii. Ale na wyeksponowanych europejskich fotelach nastąpiła ostatnio personalna zmiana i nastąpiła też pewna zmiana percepcji. Co więcej – wymachiwanie przez Rosję gazrurką w sporach polityczno-gospodarczych z Białorusią i Ukrainą odniosło skutek odwrotny od zamierzonego: Zachód zamiast bez namysłu paść w ramiona moskiewskiego energetycznego mocarstwa, zaczyna z pewną taką ostrożnością popatrywać na rosyjskiego partnera, szukać dróg dywersyfikacji dostaw i pracować nad wspólną polityką energetyczną.

Czy na wzrost zaufania Europy do Moskwy wpłynęło może wprowadzone na początku grudnia moratorium na wykonywanie postanowień traktatu CFE przez Rosję? A czemu mają służyć groźne pohukiwania rosyjskiej generalicji, która zapowiada, że komputer odpali rakietę w kierunku Polski, jeżeli z jej terytorium w przyszłości wystartuje antyrakieta z amerykańskiej wyrzutni? (Czy to jest ta szumnie zapowiadana przez wysokich funkcjonariuszy rosyjskiego państwa adekwatna odpowiedź na zbudowanie w Europie Środkowej elementów amerykańskiego systemu przeciwrakietowego?) Czy pokazywane z lubością w mediach próby z nowymi rosyjskimi rakietami zastąpią Rosji utracony parytet jądrowy z USA? Rozpryskujące się w powietrzu wielogłowicowe rakiety na trasie Plesieck – Kamczatka wyglądają świetnie w telewizji i w tym błyszczącym opakowaniu dobrze się sprzedają na rynku wewnętrznym. Mają porażać świadomość, utrwalać pogląd, że Rosja znów wygraża atomową pięścią. Komu? Po co? Czy te pomruki niewyspanego rosyjskiego niedźwiedzia to oznaka faktycznej potęgi czy kolejny bluff?

A jak można ocenić działania Rosji w odniesieniu do problemu statusu Kosowa? Czy sprzeciw wobec planu Ahtisaariego i podjudzanie Serbii przeciwko Zachodowi jest konstruktywną propozycją czy kolejną próbą zamieszania?

A Iran? Paliwo dla elektrowni jądrowej w Bushehr i systemy S-300 dla irańskiej armii. To sukces czy bomba z opóźnionym zapłonem?

Wspólnym wysiłkiem Moskwy i Pekinu udało się sklecić Szanghajską Organizację Współpracy, grupującą graniczące z Chinami państwa postradzieckie. I znowu – w wymiarze propagandowym okrzyknięto to w Rosji jednoznacznym sukcesem Putina. Tymczasem nawet gołym okiem widać, że lista rozbieżności, zagrożeń i obaw w stosunkach rosyjsko-chińskich jest pokaźna i tylko stale się wydłuża, a Rosji pod rządami Putina ani nie udało się jej skrócić, ani w ogóle zmiękczyć twardej sąsiedzkiej rzeczywistości.

To znowu tylko kilka pytań, a nie analiza prezydentury Putina. Pozostaje jeszcze choćby cały obszar stosunków amerykańsko-rosyjskich, meandrujących w dziwnych figurach stylistycznych.

Głos Rosji jest coraz bardziej donośny. Owszem. Propagandowo bardzo dobrze ustawiony. I trudno uwolnić się od wrażenia, że dziwną przyjemność sprawia rosyjskim politykom jego szorstkość, ton nieprzyjazny, wręcz wrogi, że w tym gatunku czują się dobrze. Tylko czy to sukces polityki Putina?

4 komentarze do “Jeszcze o portrecie

  1. ~misio

    no tak jedynym krajem wg pani, który ma prawo do eksploatacji „cudzych” złóż, „zaprowadzania” demokracji na świecie, i wszelkiej „nieomylności” jest hameryka z jej załusznikiem państwem żydowskim a może i odwrotnie bo kto kim rządzi to tu jest wielki znak ?, reszta ma cicho siedzieć i wykonywać polecenia wydawane za oceanem. Kobieto „troszkę” obiektywizmu w twoich ziejących jadem a przypuszczam że opłacanych z wiadomych żródeł wypocinach by nie zaszkodziło

    Odpowiedz
  2. ~Wald

    Bredzisz misiu. Nieprawdą jest że ” jedynym krajem wg pani, który ma prawo do eksploatacji „cudzych” złóż, jest hameryka z jej załusznikiem państwem żydowskim „, bo na przykład Polska wykupiła złoża gazu w Norwegii a spółka Krauzego w Kazachstanie. I nikogo to jakoś nie oburza. Nie sądzę żeby Rosja nie miała sama złóż np. w rzeczonym Kazachstanie. Zaprowadzać demokrację na świecie powinny wszystkie kraje, a już na pewno dbać o prawa człowieka te które są w OBWE. Niestety część z nich, np. także Rosja i Białoruś lekceważy to do czego się zobowiązała. Na tym polega problem z reżimami postsowieckimi (one są coraz mniej „post”).

    Odpowiedz
    1. ~misio

      człowieku chyba ty bredzisz, ty dajesz przykład pgnige, które wyda ponad mld papieru na złoże które nie daje nawet półrocznego zabezpieczenia w gaz dla Polski, nie widzisz że hamerykańce na tym zrobili bardzo dobry dill, bo znależli jelenia, a przypuszczam że bardziej chodzi w tym interesie o wyprowadzenie kasy do cudzych kieszeni niż o ten gaz, bo tam „podobno” jest 5 mld m3.a Krauze to też kupił tylko działkę do poszukiwań ropy, a nie pola naftowe, tam może być ropa albo wielkie gów…o. No oczywiście hameryce tylko zależało na wprowadzeniu „demokracji” w Iraku, przecież o nic innego tam nie chodziło, a jak myślisz kto Dabliu podpuścił do tego, bo on raczej na dość mądrego to nie wygląda. Widzisz Putina nie cierpią dlatego bo zadaj sobie pytanie jakiej narodowości „byznesmeny” za jego rządów stracili.

      Odpowiedz

Skomentuj ~Wald Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *