Zbliża się okrągła rocznica związana z historycznym zwycięstwem Armii Czerwonej pod Stalingradem – w lutym przyszłego roku minie 70 lat od zakończenia bitwy, która zmieniła bieg II wojny światowej. Prezydent Putin już podpisał dekret o przygotowaniach do obchodów siedemdziesięciolecia „rozgromienia przez wojska radzieckie niemiecko-faszystowskich wojsk w bitwie stalingradzkiej”. Obchody można zacząć w zasadzie już 19 listopada, jako że tego dnia w 1942 r. wojska niemieckie znalazły się w okrążeniu, którego nie zdołały przerwać i 2 lutego 1943 r. poddały się.
Po rosyjskich mediach koczuje sugestia, że dojrzewa idea przywrócenia nazwy Stalingrad miastu, które przez ostatnie pięćdziesiąt lat nazywało się – i nazywa nadal – Wołgograd. Miasto najpierw nazywało się Carycyn, w latach ZSRR przemianowano je na Stalingrad na fali wiernopoddańczych hołdów pod adresem umiłowanego przywódcy. A gdy przywódca zamknął oczy, wymyślono neutralną nazwę – miasto nad Wołgą, a więc Wołgograd. Niemniej jeżeli o tym mieście wspominano w podręcznikach historii, to wspominano je właśnie pod nazwą z okresu wojny, a więc Stalingrad.
Pisarz Nikołaj Starikow z Petersburga już kilka dni po prezydenckim dekrecie w liście otwartym do prezydenta wystąpił z prośbą, by przywrócić „miastu-bohaterowi nad Wołgą nazwę Stalingrad”. Starikow nie kryje swojej fascynacji patronem zwycięskiego miasta. Właśnie wydał książkę „Stalin. Wspominamy razem”. Organizacja o dziwnej nazwie „Związek Zawodowy Obywateli Rosji” zbiera na ulicach Petersburga podpisy pod petycją o zmianę nazwy. Podpis można złożyć również na specjalnej stronie internetowej „Za Stalingrad!” (obok ankiety, którą powinni wypełnić uczestnicy głosowania, zamieszczono wiersz autorstwa szesnastoletniego Józefa Dżugaszwili, wzruszenie, nie ma co, chwyta za gardło nawet najtwardszych czytelników).
Zdaniem Starikowa i jego współpracowników, nadanie historycznej nazwy Stalingradowi byłoby najwspanialszym podarunkiem dla narodu rosyjskiego. Ponadto pozwoli ono „przywrócić sprawiedliwość historyczną w odniesieniu do naszego narodu-wyzwoliciela”, „posłuży sprawie umocnienia pozycji Rosji na arenie zewnętrznej”, a także stanie się „sygnałem dla wszystkich, że my, współcześni, jesteśmy godni swoich przodków i nikomu nie pozwolimy pozbawić nas naszej, tak ciężko zdobytej, niepodległości”. Odpowiedzi prezydenta na list nie znamy – może jeszcze jej nie było, może jej w ogóle nie będzie.
Ale sprawa jest. Półtora roku temu Putin – jeszcze jako premier – był w Wołgogradzie, gdzie uczestniczył w zjeździe swojego Ogólnorosyjskiego Frontu Narodowego. Do dziś w mieście powtarzane jest z upodobaniem jedno zdanie z tego wystąpienia: „Jak mamy zwyciężać bez Stalingradu?”. Zdanie zostało wyrwane z kontekstu – Putin mówił wtedy o perspektywach uczestnictwa Wołgogradu w mistrzostwach świata w piłce nożnej, które mają odbyć się w Rosji w 2018 roku. Uroczystość przyznawania organizacji pretendującym miastom odbyła się 29 września i, faktycznie, Wołgograd znalazł się na liście rosyjskich miast, które przyjmą drużyny piłkarskie i kibiców za sześć lat. Jak w tym kontekście rozumieć słowa Władimira Putina, że bez Stalingradu nie da się wygrywać? Hm, może to znaczy, że sam prezydent by chciał, iżby powrócono do nazwy miasta, która znana jest na całym świecie w przeciwieństwie do nazwy Wołgograd, która tak opromieniona sławą nie jest.
Czy chodzi tylko o kojarzącą się ze zwycięstwem nazwę, która miałaby zagrzewać do boju piłkarzy i kibiców? Im zapewne jest wszystko jedno, jak nazywa się miasto, w którym odbywać się będą mecze. To bardzo ciekawy moment. Dwadzieścia lat temu w całej Rosji masowo przywracano historyczne nazwy miastom przemianowanym w okresie ZSRR na nazwy czczące wodzów rewolucji. Nazwy związane ze Stalinem zniknęły z map na ogół w drugiej połowie lat pięćdziesiątych czy na początku sześćdziesiątych na fali żegnania się z kultem jednostki (wtedy „była faza” na wytuszowanie Stalina ze świadomości). Czy teraz dojdzie do przywrócenia nazwy, której patronuje kat narodów? Władze ciągle nie mogą się zdecydować, jak się ze spuścizną Stalina ułożyć. Kilka lat temu napisałam, że dla Kremla Stalin jest jak walizka bez rączki – nieść ciężko i nieporęcznie, ale i wyrzucić szkoda. Przez okres prezydentury Miedwiediewa wznosząca się za drugiej kadencji Putina fala rehabilitacji Józefa Wissarionowicza uległa wyhamowaniu. Niemniej wypowiadane przez Miedwiediewa słowa potępienia zbrodni stalinowskich zaraz były równoważone przez inne gadające głowy wskazaniem osiągnięć okresu stalinowskiego, przypisywanych osobiście towarzyszowi Stalinowi w duchu dawnego hołdownictwa. Dzieci w szkołach uczy się z podręcznika, w którym Stalin nazywany jest „efektywnym menedżerem”. W wielu środowiskach dąży się do zrelatywizowania ogromu i znaczenia zbrodni okrutnego reżimu. A wspominany powyżej autor Nikołaj Starikow, który nie jest w swych zapędach odosobniony, towarzysza Stalina wielbi.
„Wpisanie w aktualną polityczną toponimiczną i mitologiczną przestrzeń nazwy Stalingrad miałoby być świadectwem transformacji koncepcji suwerennej demokracji w państwową doktrynę suwerennego patriotyzmu – sugeruje w dzienniku „Niezawisimaja Gazieta” Andriej Sierienko. – Nowy suwerenny patriotyzm zyska dzięki temu prostemu zabiegowi odcień globalizacji – wszakże Stalingrad jest międzynarodowym symbolem zwycięstwa nad faszyzmem, który na dodatek nie podlega dewaluacji w odróżnieniu na przykład od pomników żołnierzy radzieckich poza granicami Rosji”.
Zobaczymy, jak sprawy potoczą się dalej. W ostatnią niedzielę pod wnioskiem o zmianę nazwy Wołgogradu na Stalingrad w Petersburgu zebrano zaledwie dziewięćset podpisów.
Naród rosyjski ma do wyboru dwie nazwy historyczne-Stalingrad i Carycyn.Drugiej nazwy oczywiście nikt nie proponuje.Faktem jest ,że Stalin jest znany w świecie,ale tylko w połowie. I oczywiście starszemu pokoleniu. O ile o zbrodniach hitlerowskich mówi się od zakończenia wojny , o tyle zbrodnie stalinowskie przykrywa tajemnicza mgła.Być może sprawiedliwością historyczną byłoby je wyciągnąć na światło dzienne.Rosja jako wyzwoliciel ,to znowu zależy od poglądów jakie się wyznaje i miejsca z którego się te poglądy głosi.A o tym czy cały naród pragnie takich zmian będzie świadczyła ilość podpisów pod petycją.Natomiast jeśli chodzi o piłkę nożną , to wygrywa się dobrą grą , co pokazały mistrzostwa Europy ,a nie
nazwą Stalingrad.. Ale poczekajmy ,a zobaczymy czy mistrzostwa będą w Stalingradzie ,czy Wołgogradzie i jak zagrają piłkaeze.