Polityczne deklinacje, czyli odmiana przez nieszczęśliwe przypadki

Zakaz, zakazu, zakazowi, zakazem… Sankcje, sankcji, sankcjom, sankcjach… Ukraina, Ukrainy, Ukrainie… Katastrofa, katastrofie, katastrofą…

„Ja już nie mam pomysłu na to, czego jeszcze zakazać” – mówi rysunkowy Dmitrij Miedwiediew na jednej z licznych karykatur poświęconych ostatnim sankcjom i zaostrzonym wewnętrznym przepisom. Rzeczywiście – codziennie okazuje się, że w Rosji obowiązuje nowy zakaz. Po wzbudzającym najwięcej emocji i komentarzy zakazie wwozu produkcji rolnej z Europy i USA dziś wydano prawo nowe o tak zwanej paszportyzacji WiFi. Rozporządzenie rządu mówi, że każdy, kto chce skorzystać z WiFi, obowiązany jest wpierw się wylegitymować, a „zawiadowca” punktu dostępu powinien przechowywać dane klienta przez pół roku, bo mogą się one przydać służbom specjalnym w razie antyterrorystycznej potrzeby. Podobne przepisy obowiązują w Chinach i na Białorusi. Po co ten kolejny zakaz? Anton Nosik, który nieźle zna się na internecie, twierdzi, że to pozbawione sensu ograniczenie, jeśli faktycznie miałoby to być metodą walki z terrorystami: „Śledzenie kogokolwiek jest efektywne tylko wtedy, kiedy delikwent nie wie, że jest śledzony. Dla terrorystów publiczne ogłaszanie o algorytmach sprawdzania przez władze kanałów komunikacji – to podarunek od Allaha. Terrorysta czy szpieg, który ma złe zamiary, może obejść te idiotyczne normy paszportyzacji i w minutę wejść anonimowo do internetu. Czy w rządzie tego nie rozumieją? Ależ oczywiście, że rozumieją. Ale, jak modnie jest tam ostatnio mówić, to decyzja polityczna. To taki eufemizm, którym tłumaczy się wszystkie destrukcyjne i durne przepisy, które rząd wprowadza na komendę Kremla – od zamrożenia składek emerytalnych przez embargo na zagraniczną żywność po wywalanie pieniędzy z funduszy rezerwowych na idiotyczne inwestycje na Krymie”. Chodzi więc zapewne o podtrzymanie tempa zakazywania wszystkiego wszystkim i budowanie przeświadczenia, że służby mają na wszystkich oko i ucho. Do paranoi jeden krok, a może już tylko pół.

W mediach i blogosferze tematem numer jeden od dwóch dni jest embargo na zachodnią żywność. Oficjalny przekaz państwowych telewizji i wszystkich gadających w nich głów jest spójny: sankcje są sprawiedliwe, a ponadto zdrowe. Bo przyczynią się do uzdrowienia krajowego rolnictwa i ogólnie do zdrowia obywateli. Obywatele, jak powiedział niedawno prezydent Putin, są nosicielami unikatowego genotypu, niepowtarzalnego i nadzwyczajnego, przede wszystkim duchowego. Więc nie przyjemności podniebienia, ale obowiązki pod Niebem są przeznaczeniem narodu rosyjskiego. W tym duchu (tak, duchu) wypowiedział się Giennadij Oniszczenko, który do zeszłego roku był naczelnym lekarzem sanitarnym kraju i skutecznie chronił Rosjan przed polskim mięsem i gruzińskim winem: „Porzućcie swój pokarmowy kosmopolityzm. Tyle razy mówiłem, że nasz genotyp jest nastawiony na jedzenie dostosowane do środowiska, w którym się urodziliście”. Nic dodać, nic ująć. Parmezan może stanąć rosyjskiemu człowiekowi przyzwyczajonemu do kartoszki i śledzia w gardle i nieszczęście gotowe.

Niedawno adepci młodzieżówek prokremlowskich odpoczywający nad jeziorem Seliger na ideowo-patriotycznym obozie pod auspicjami Kremla doznali masowego zatrucia pokarmowego. Kilkadziesiąt osób wylądowało w szpitalu, reszta wiła się w bólach na miejscu. Co zjedli aktywiści? Amerykańskie kurczaki, polskie jabłka, podstępną mozarellę czy pokrętne szyjki rakowe? Tego nie wiadomo – uczestnikom obozu nie wolno się było kontaktować w tej sprawie z mediami. Jedno wiadomo: Giennadij Oniszczenko na pewno nie dopuściłby do zatrucia złożonych z odpowiednich tkanek patriotów rodzimymi produktami, nieprawdaż? Ale z drugiej strony – uczestnicy słusznego w swej ideowej wymowie forum młodzieżowego nie odżywiali się chyba wrażym żarciem…

Na razie w komentarzach dotyczących efektów sankcji dominuje – poza oficjalnym optymizmem pod ogólnym hasłem „Europa może nam skoczyć” – żartobliwe podejście do spodziewanych braków na rynku żywności. „Chodźcie, ostatni wieczór w supermarkecie, żeby zrobić sobie fotki z żywnością” – nawołują się znajomi przez sieci społecznościowe. „We wszystkim trzeba dostrzegać plusy: kiedy zakażą używania internetu, jedzenia i w ogóle wszystkiego, to będziemy mieli więcej czasu na czytanie” – dogaduje Falanster w Twitterze.

O swoich sankcjach w odniesieniu do Rosji ogłosiła dzisiaj Ukraina. Wywiesiła listę osób, które nie mają wstępu na jej terytorium. Kijów zastanawia się, czy nie wprowadzić zakazu tranzytu rosyjskiego gazu przez swoje terytorium. Coraz lepiej. Tymczasem część tego terytorium wrze – podsycana przez Rosję i coraz lepiej wyposażana przez nią w militaria rebelia w Donbasie trwa. Rosyjskie wojska zgromadzone przy granicy z Ukrainą znowu ćwiczą, ale mówią, że nie, nie, nie, nic takiego – tylko  celach pokojowych. W ONZ ambasador Rosji Witalij Czurkin znowu wygłosił dziś tyradę o konieczności wprowadzenia na wschód Ukrainy kontyngentu pokojowego (rosyjskiego, ma się rozumieć) z uwagi na katastrofę humanitarną. Sytuacja w otoczonych przez ukraińskie siły rządowe Doniecku i Ługańsku, pozbawionych przynajmniej w części elektryczności i wody na pewno jest koszmarna. Tylko czy wkroczenie wojsk rosyjskich z bratnią pomocą będzie panaceum na braki w zaopatrzeniu? Gra Kremla, by pod płaszczykiem pomocy humanitarnej wprowadzić na terytorium sąsiedniego państwa wojsko, jest tak przejrzysta, że reszta świata jakoś nie chce się na te obłudne zaklęcia nabrać.

Tymczasem następuje przetasowanie w szeregach donieckich samozwańców. Przysłany kilka miesięcy temu z Moskwy publicysta, specjalista od marketingu politycznego Aleksandr Borodaj, który od maja był „premierem” Donieckiej Republiki Ludowej, właśnie przestał nim być i powrócił do stolicy Rosji. Jego miejsce zajął Aleksandr Zacharczenko, „cieszący się autorytetem dowódca polowy” (http://www.youtube.com/watch?v=lH7gct9XZ7I i http://www.youtube.com/watch?v=z0bCZAm21Yo).

A w Moskwie władze miasta po raz kolejny nie wydały zgody na przeprowadzenie Marszu Pamięci i Żałoby – demonstracji przeciwko wojnie z Ukrainą. Zakaz, zakazu, zakazowi, zakazem…

19 komentarzy do “Polityczne deklinacje, czyli odmiana przez nieszczęśliwe przypadki

  1. ~Kalina

    Szkoda ludzi, którzy straca na tym wprowadzeniu komunizmu wojennego. Niemniej może ta prymitywizacja zycia codziennego ludzi, którzy zdazyli liznąć przez ostatnie lata czegos lepszego, będzie katalizatorem zmian na Kremlu? Z drugiej strony – sankcje dotkna wyłącznie tzw. spoleczenstwo, bo rząd i oligarchowie się przeiez wyzywia:))
    Z drugiej strony ta faszyzacja argumentacji i propagandy, utwierdzanie tych głupich, ciemnych ludzi w przekonaniu, ze sa narodem wybranym, jest przerazajace…

    Odpowiedz
  2. ~Marek

    O swoich sankcjach w odniesieniu do Rosji ogłosiła dzisiaj Ukraina. Wywiesiła listę osób, które nie mają wstępu na jej terytorium. Kijów zastanawia się, czy nie wprowadzić zakazu tranzytu rosyjskiego gazu przez swoje terytorium.

    ===

    Arsenij Jaceniuk na spotkaniu z rządem rozpatruje m.in. wprowadzenie całkowitego zakazu tranzytu zasobów energetycznych przez jej terytorium:

    „Ukraina gotowa jest do nałożenia sankcji polegających na zakazie tranzytu przez jej terytorium, w tym lotów i dostaw gazu do Europy”- takie słowa wypowiedział Jaceniuk na spotkaniu z rządem.

    Decyzja o podjęciu sankcji zaproponowanych przez rząd ma być głosowana przez Wierchowną Radę w najbliższy wtorek.

    Okazuje się więc, że kijowskie władze podejmują decyzję, która będzie miała bardzo dalekosiężne konsekwencje dla kilku krajów Unii, i mniejsze lub większe, dla pozostałych jej członków.

    Nie dość tego ukraiński rząd przyjął, że wprowadzenie przez niego tylko w/w sankcji wobec Rosji, spowodują w ciągu najbliższego roku stratę w ukraińskiej gospodarce rzędu 7 mld dolarów.

    Dlatego też należy zapytać się: jaka jest logika wprowadzania przez ukraińskie władze sankcji wobec Rosji, które jej samej przyniosą tak kolosalne straty? Co oczywiście przy obecnym stanie gospodarczej ruiny dodatkowo wzmocnionej przez prowadzoną wojnę domową przeciwko części swych obywateli zatraca o jakiś narodowy masochizm i skrajną nieodpowiedzialność.

    Spoko, najważniejsze by dokopać moskalom i Putinowi:)

    A w swoim czasie Polakom, cierpliwości…

    Odpowiedz
    1. ~Marek

      W unijnym sektorze rolniczym z niepokojem śledzi się napływające z Moskwy doniesienia o tym, że rosyjscy handlarze detaliczni już rozpoczęli pertraktacje w sprawie zastąpienia „europejskiego kosza” z żywnością przez kraje, które nie uczestniczą w sankcjach wobec Rosji. Teraz Rosja będzie kupować owoce i warzywa z Turcji, Argentyny, Armenii, Egiptu, Maroka, Chile, Chin, Uzbekistanu i Azerbejdżanu. Mięso i przetwory mięsne – z Brazylii, Urugwaju, Paragwaju, Argentyny i Białorusi.

      Unia Europejska już oskarżyła Moskwę o łamanie przepisów WTO, natomiast przedstawiciel unii uznał sankcje Kremla za „mające podłoże polityczne”. Premier Rosji Dmitrij Miedwiediew oświadczył, że po wszystkich wprowadzonych przeciwko Rosji od marca sankcjach taka reakcja stanowi „szczyt cynizmu”.

      ===
      Będzie dobrze, UE wszystkim poszkodowanym rosyjskimi sankcjami wyrówna straty….

      za pożyczki z MFW:)

      Odpowiedz
  3. ~Marek

    Jesteśmy teraz w punkcie, gdzie system monetarny zostanie ponownie zmieniony.
    Zmiana gry została uruchomiona w zeszłym miesiącu przez „BRIC”, (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny) tworząc rywala do MFW i Banku Światowego, urządzeń globalnej kontroli finansowej i politycznej.
    „Nowy Bank Rozwoju” będzie zmienić sposób działania świata.
    Putin powiedział: „międzynarodowy system walutowy zależy od dolara, a dokładniej, na polityce pieniężnej władz amerykańskich. BRICS chce to zmienić. ”
    To są ważne słowa. Dolar zostanie zastąpiony jako waluta rezerwowa świata. Dlatego m.in Putin jest demonizowany, wyzywany od hitlerków, etc. Putin globalny terrorysta:)

    Odpowiedz
    1. ~Marek

      W wojnie na Ukrainie chodzi nie tylko o wojnę USA z Rosją, ale paradoksalnie wojnę USA z UE.
      Niemożliwe?

      Chodzi o przyszłość europejskich eksporterów – jak widać chciałyby USA poprzez embargo Rosji zadać UE cios, który ta długo będzie odczuwać, a im dłużej, tym lepiej dla systemu dolara. No przecież nikt rozważny nie wierzy w to, że MFW ustanowiła w UE euro ot tak sobie, żeby turyści nie musieli stale wymieniać pieniędzy po przekroczeniu granicy innego kraju członkowskiego.

      Operacja na Ukrainie to zwykły sabotaż USA w UE.

      Czy politycy w UE tego nie rozumieją i dają się tak bezwiednie zapędzić w róg ?
      Naturalnie, że UE znakomicie pojmuje tę grę, którą USA realizują pod słynnym hasłem pani Nuland:

      „Pi…dol UE !”

      Odpowiedz
  4. ~Muchor

    Pan Marek, jak na rosyjskiego trolla przystało, podsypuje nam sporo kremlowskiej propagandy.

    Rosja nie kupowała żywności z UE dlatego, że kocha europejskie wartości, tylko dlatego, że ta żywność była tańsza i lepsza od innej na rynku. Sprowadzanie żywności z innych krajów będzie oznaczało wyższe koszta transportu i wyższe ceny, czyli Rosjanie będą musieli płacić za żywność drożej. A dla UE będzie to naturalnie pewien problem, ale w całości puli eksportu są to naprawdę niewielkie liczby. Dla niektórych, wybranych segmentów (np. producentów jabłek) to będzie bardziej bolesne i być może będzie potrzeba jakiejś pomocy. Ale wystarczy porównać PKB UE i PKB Rosji (dla porównania – rosyjski PKB jest wielkości włoskiego) aby zrozumieć stopień dolegliwości dla obu stron.

    Rozważań o tym, że MFW 'ustanowiła’ (kolejny rusycyzm, nota bene) euro w UE na rozkaz USA komentować nie warto, bo to takie bzdury, że aż szkoda działać. Symptomatyczne, że taka głupia propaganda w Rosji działa, i to jest bardzo smutne, jak bardzo zniekształcone jest postrzeganie świata.

    Odpowiedz
    1. ~Marek

      Jankeski trollu (dla symetrii) – pytanie kontrolne, kto jest wlascicielem EBC, nazwiska rodzin poprosze:-)
      Z gory wiem, ze nie odpowiesz…

      Odpowiedz
      1. ~Muchor

        Ależ drogi rosyjski trollu (nie ruski, bo Rosja to nie Ruś), żadne nazwiska rodzin nie padną, bo udziały w EBC należą do banków centralnych państw unii monetarnej. Jest to określone traktatem amsterdamskim z 1997 roku. Żadnych Amerykanów tam nie ma i nie było.

        To prosty przykład, ale pokazuje różnice między otwartością świata zachodniego (informacje masz na webie, dostępne) a obecną Rosją.

        Ale powiedz nam, tak szczerze, skąd u Was, Rosjan, taka hasse-liebe w odniesieniu do Europy?

        Odpowiedz
          1. ~Muchor

            Banki centralne nie są formalnie własnością narodów tylko organami państwa. W zależności od kraju są różne mechanizmy zarządzaniami tymi bankami i różne metody mianowania do zarządu (czy jakiejś rady). Ale w Europie decyduje o tym ostatecznie kartka wyborcza. Przykład z naszego podwórka – kiedy PiS wygrał wybory w 2005, prezesem NBP został pan Sławomir Skrzypek. I dokonywał takich a nie innych wyborów dotyczących polityki pieniężnej.

            W europejskiej myśli politologicznej już dawno (Monteskiusz, 1721) sformułowano ideę trójpodziału władzy – na ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. W XIX i XX wiekach dodano niezależność banku centralnego, niezależność dziennikarzy (informacji dla opinii publicznej) itp.

            To wielka szkoda, że po prawie 300 latach, idee Monteskiusza są w Rosji tak mało znane i niestosowane.

            Odpowiedz
  5. ~Kalina

    Posty pana Marka trafiają w absolutna próznie, jak widać:)) Nie watpie, ze nie ogranicza się do bloga naszej Gospodyni, ale działa tez na innych forach, gdzie naród poziomem zbliżony do rosyjskiego. Proponuje mu nie odpowiadać w ogole, bo wszelkie zainteresowanie tylko go nobilituje:))

    Odpowiedz
    1. ~Marek

      Specjalnie dla Pani Kaliny przybiegłem z innych forów, by zachęcić Ją – nie zniżaj się do rosyjskiego poziomu, bo można stracić głowę:)

      Jak Ławrow.

      Szef MSZ FR, Siergiej Ławrow, nazwał „rażącym przejawem cynizmu” to, że zachodni liderzy nie chcą widzieć konieczności udzielenia pilnej pomocy humanitarnej wschodowi Ukrainy.

      Zaznaczył on, że ma się wrażenie, iż celem operacji Kijowa jest zrównanie wschodu Ukrainy z Ziemią i zmuszenie rosyjskojęzycznej ludności do opuszczenia tego terytorium.

      ===

      Biedny Ławrow postradał zmysły, wszak Największa Demokracja ostrzegła, że to będzie, jak inwazja, wypowiedzenie wojny.

      Nie to co JE Poroszenko, który odpowiada za rozkazy bombardowań osiedli cywilnych i dopiero telefon z Prezydentem Obamą naprowadził go na pomysł ruszenia z pomocą humanitarną. Oczywiście międzynarodową i ściśle reglamentowaną, bez udziału zainteresowanych Rosjan. Wszak na wschodzie Ukrainy giną eskimosi i papuasi. a nie Rosjanie.

      Odpowiedz
      1. ~Muchor

        Pan Marek traci grunt i – zgodnie z regułami uciekania od tematu – próbuje zejść na inny temat. Uważam, że nie powinno się trollowi tak łatwo ustępować 🙂

        Szkoda, że nie zająknął się pan Marek o dziesiątkach wiaduktów i mostów, wysadzonych w powietrze przez rosyjskich najemników (aby utrudnić ruchy wojsk ukraińskich) – ich odbudowa potrwa całe lata. Szkoda, że nie pisnął ani słowa o tym, że cały średni i mały biznes uciekł z Doniecka i Ługańska jeszcze w maju – kiedy separatyści po prostu kradli co chcieli (np. rozkradli większość salonów samochodowych w Doniecku). Szkoda, że nie pisze o tym, że według badań socjologicznych, wschodnia Ukraina – chociaż czuje się odrębna od zachodniej czy centralnej Ukrainy – wcale nie chce iść w ramiona Matuszki Rossiji. Polecam np. taki artykuł (po rosyjsku):
        http://www.pravda.com.ua/articles/2014/07/14/7031881/
        To dobry głos rosyjskojęzycznego Ukraińca, którego separatyści wyleczyli z tęsknoty za Rosją. Widać to zresztą w sondażach, czy było widać w wynikach wyborów – Petro Poroszenko wygrał również na wschodzie Ukrainy.

        A co do pana Ławrowa, to trudno jego słowa odbierać jako szczerą troskę o ludność Ługańska i Doniecka, albowiem to kierownictwo Rosji wysłało tysiące swoich najemników do tych miejsc, aby ci przejęli władzę. Spodziewali się, że miejscowa ludność en masse to poprze, a okazało się, że niekoniecznie – sporo osób rzeczywiście poparło, ale większość ludności wschodniej Ukrainy jednak wybrało Ukrainę. I to jest miara porażki polityki Władymira Władymirowicza.

        Odpowiedz
        1. ~Joanna

          hmm przeczytalam podeslany przez pana link – glos dobry, a jeszcze lepsze komentarze do tegoz glosu – proponuje poczytac

          Odpowiedz
        2. ~Marek

          Szanowny Panie, glos jednego nawroconego na banderowska hunte jest, jak kropelka we wiadrze wody.
          Ciekawe, ze ci wschodni Ukraincy i Rosjanie nie uciekaja do Kijowa, ale Matuszki Rosji. Tysiacami, dziesiatkami tysiecy, i to sa fakty, a nie panskie propagandowe wklejki. Widzial Pan, jak glosowano w banderowskim parlamencie za wyborem Jaceniuka?

          Odpowiedz
          1. ~Muchor

            Ale bardzo wielu uciekło w stronę Kijowa. Zważywszy na front, łatwiej uciekać do Rosji. Oto przykładowa relacja BBC:
            http://www.bbc.com/news/world-europe-28656145

            Padają tam takie liczby:
            Do Rosji uciekło co najmniej 168 tysięcy osób. W stronę Ukrainy co najmniej 117 tysięcy. Te liczby zapewne nie oznaczają „poparcia” w konflikcie tylko zwyczajnie możliwość ucieczki. Zwracam Pańską uwagę na taką wypowiedź przedstawiciela agendy ONZ, UNHCR, że secesjoniści nie pozwalają wyjeżdżać młodym mężczyznom (w tym artykule).

            O tym, skąd się biorą rekruci do oddziałów separatystów ma Pan artykuł np. tutaj:
            http://www.bbc.com/news/world-europe-27961934
            Bardzo ładne jest sformułowanie o „uzbrojonej charytatywności” (oryginalnie: armed charity). Artykuł jest dobry, bo są w nim przedstawione różne punkty widzenia, to nie jest propagandowa agitka.

            Co tu ma Jaceniuk i jego wybór? Został potwierdzony na tym stanowisku przez demokratycznie wybranego prezydenta Poroszenkę. I cieszy się niezłym poparciem wśród Ukraińców. Przy głosowaniu nie było zielonych ludzików z karabinami (jak przy „wyborze” władz Krymu które przygotowały secesję, albo przy „wyborze” władz tzw. DNR). Pytanie pomocnicze: jak przebiegały wybory władz DNR?

            A co badań socjologicznych dotyczących preferencji Ukraińców – polecam Pew Research:
            http://www.pewglobal.org/2014/05/08/despite-concerns-about-governance-ukrainians-want-to-remain-one-country/pg-2014-05-08-ukraine-russia-0-01/
            (cały raport tutaj: http://www.pewglobal.org/2014/05/08/despite-concerns-about-governance-ukrainians-want-to-remain-one-country/ – naprawdę ciekawy i wcale nie taki miły dla obecnych kijowskich władz).

            P.S. Po polsku piszemy „junta”, chociaż istotnie czyta się „hunta”, ale jeszcze się tak nie pisze.

            Odpowiedz
          2. ~Muchor

            Panie Marku,

            Istotnie, jeden głos nie znaczy wiele, ale pytanie (retoryczne) na ile ten głos jest reprezentatywny.
            Dość dobre badania socjologiczne dla całej Ukrainy (acz jest w wynikach wyodrębniona wschodnia, rosyjskojęzyczna Ukraina) zrobił jeszcze wiosną, przed rozpoczęciem walk Pew Research:
            http://www.pewglobal.org/2014/05/08/despite-concerns-about-governance-ukrainians-want-to-remain-one-country/
            i z tych badań wynika jednoznacznie, że mimo krytycznego (albo bardzo krytycznego) stosunku do nowego rządu w Kijowie, wschodni Ukraińcy nie chcieli się oddzielić od reszty Ukrainy.

            Wschodni Ukraińcy uciekają wszędzie, gdzie się tylko da – ale o tym się przecież w zachodniej prasie pisze:
            http://www.bbc.com/news/world-europe-28656145
            http://www.bbc.com/news/world-europe-27941174
            http://www.bbc.com/news/world-europe-27961934
            Nota bene, w tym ostatnim artykule jest bardzo ładne sformułowanie, używane przez Rosjan: 'armed charity’, coś tak jakby 'pomoc humanitarna w uzbrojeniu’.
            I wiadomo, że liczba uchodźców (zarejestrowana) to około 170 tysięcy w Rosji i niewiele mniej w pozostałych rejonach Ukrainy, a zapewne więcej niezarejestrowanych uchodźców jest na Ukrainie niż w Rosji, gdzie rejestracja jest konieczna bo to obce państwo.
            A co do głosowania – wiem, jak na Ukrainie głosowano w wyborach prezydenckich, bo równie otwartych i transparentnych wyborów w Rosji nie było od kilkunastu lat. I jeżeli demokratycznie wybrany prezydent Poroszenko potwierdził mandat Jaceniuka, to jest to zgodne z procedurami.
            A może Pan zechce skomentować wybory na premiera „rządu” DNR? Albo w Ługańsku czy na Krymie, kiedy do parlamentu autonomicznej republiki krymskiej wpadli rosyjscy żołnierze z karabinami, nie wpuścili części deputowanych a innych zastraszyli – aby ci wybrali na premiera faceta, którego partia nie miała w wolnych wyborach nawet 10% poparcia.

            P.S. Po polsku pisze się 'junta’, a nie 'hunta’, chociaż istotnie – tak się czyta to słowo, ale się go jeszcze tak nie pisze.

            Odpowiedz
      2. ~Kalina

        Rozum i inteligencje pana Ławrowa cenie wysoko. Dlatego zdumiewa mnie jego wiara w to, że ktokolwiek moglby uwierzyć w pomoc humanitarna wieziona przez wojska rosyjskie ciężkim sprzętem wojskowym:))

        Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *