Ulubieńcem rosyjskich mediów stała się w ostatnich dniach pewna kotka z Władywostoku. Pod osłoną nocy zakradła się do lady chłodniczej sklepu na lotnisku i urządziła ucztę co się zowie – najadła się wszelakich rybnych delikatesów za sumę 60 tysięcy rubli. Zdjęcia pożywiającego się zwierzęcia, zamieszczane z entuzjazmem w sieci, podbiły serca Rosjan. Wiadomość o wyczynie smakosza zajmowała przez kilka dni czołowe miejsca w rankingach najczęściej czytanych i komentowanych doniesień.
Hokejowa drużyna Admirał Władywostok zgłosiła chęć zaopiekowania się żarłokiem i uczynienia zeń talizmanu ekipy. Kotce nadano imię Matroskina. Miejmy nadzieję, że nie zostawią jej na lodzie. Zanim kotkę znaleziono i przekazano klubowi, swoją propozycję zgłosili Komuniści Petersburga i Obwodu Leningradzkiego (KPOL). Bojownicy z burżuazją chcą się zaopiekować bezdomną bohaterką, wydali kici legitymację organizacji (numer 6), liczą, że ulubienica tłumów będzie im towarzyszyć na wiecach. Obok portretów Lenina, Stalina i Che Guevary wizerunek zaradnej kocicy ma zagrzewać do walki politycznej. „To kot-Robin Hood, dostał się do ekskluzywnego sklepu dla bogaczy, zwykłych ludzi nie stać na takie drogie produkty” – wywodził towarzysz z Pitra.
O pochodzeniu pożartych przez słynnego kota owoców morza agencje nie pisały. Czy były to miejscowe specjały czy rarytasy z zagranicy – nie wiadomo. Za to wiadomo, że premier Miedwiediew podejmuje gości wyłącznie wyrobami rodzimego przemysłu spożywczego. W dzisiejszym wywiadzie dla telewizji stwierdził, że nie ma takiego produktu żywnościowego [zagranicznego], którego nie można by zamienić [na krajowy]. „Dam przykład. Na urodziny zaprosiłem jak zwykle przyjaciół i specjalnie postawiłem zadanie, aby na stole były wyłącznie dania z krajowych produktów. Wyszło wspaniale”. I ser, i mięso – wszystko znakomitej jakości. „Były nawet omułki z Morza Czarnego, które są lepsze od śródziemnomorskich, bo są świeższe i smaczniejsze” – podsumował ze znawstwem premier. Omułki są świeże, gdy są świeże. Omułków drugiej świeżości nie ma. Podobnie jak jesiotrów. Nie wiem, czy spożycie krajowych omułków wzrosło w Rosji w ostatnich miesiącach, natomiast na pewno wzrosły ceny żywności i to znacząco. A braki w dostawach kaszy gryczanej urosły do rangi ogólnonarodowego problemu.
Premier był w tym tygodniu wyjątkowo rozmowny. Podczas transmitowanej przez telewizję rytualnej rozmowy z dziennikarzami wzywał rodaków do zachowania spokoju. Rosjanie, nic się nie stało, tłumaczył Dmitrij Anatoljewicz, owszem, sankcje Zachodu są dotkliwe, owszem, rubel pikuje w dół, ale nie takie kryzysy przechodził, i wychodził z nich, i teraz też tak będzie, tylko proszę bez paniki. Cierpliwości, zaraz wszystko się zatrzyma, utrzęsie i znowu będzie dobrze. Zapewniał, że sam trzyma oszczędności w rublach. Nie wiem, czy kogoś przekonał. Sądząc po reakcji komentatorów z licznych portali społecznościowych, raczej wzmógł niepokój. „Może zamiast przeliczać dolary na ruble, przejdziemy na przelicznik w rowerach” – podpowiadali jedni. „Niektórzy mówią, że w styczniu dolar będzie kosztował sto rubli. To bzdury – wtedy już będziemy płacić krymskimi muszelkami” – kpili inni. „A ja myślę, że ten kot, który urządził sobie kolację za tysiąc baksów, to był taki próbny balon: niedługo będą nam wyjaśniać, gdzie się podziały rezerwy walutowe banku centralnego” – przewidywali lepiej poinformowani.
Giełdy się zapewnieniami rosyjskiego premiera niespecjalnie przejęły. W piątek wieczorem euro i dolar znów pobiły historyczne rekordy. Za euro trzeba zapłacić 72 ruble, za dolara – 58 rubli. Jak podliczono, od czerwca rosyjska waluta straciła w stosunku do dolara blisko czterdzieści procent. Tymczasem notowania ropy znowu spadły – poniżej 62 dolarów za baryłkę. „Rosyjski budżet na rok 2015 należałoby przekazać do biblioteki, do działu fantastyka naukowa, żadne przewidziane w nim parametry nie są już aktualne” – mówił jeden z ekonomistów w wywiadzie dla telewizji Dożd’.
Podczas telewizyjnej rozmowy premiera z dziennikarzami padło pytanie o koszty Krymu. W ostatnim orędziu Putin nadał Krymowi status narodowego sacrum. W podobnym duchu zawtórował mu Miedwiediew: „tego nie da się zmierzyć w kategoriach ekonomicznych, są rzeczy ważniejsze od chwilowych strat”. „Chwilowe straty” z tytułu krymskiej awantury idą w miliardy. A to na pewno daleko nie koniec. I jeszcze nie wiadomo, kto będzie za to płacił.
Popieram kotkę Matroskine! Trzymaniu w lodówkach wrogich ideologicznie specjałów mówimy nasze stanowcze NIE! A co do rozwijania rosyjskiej produkcji zywnosci w celu zminimalizowania skutków sankcji – widziałam w TV nową rosyjską farmę bydła (kilkadziesiąt tysięcy sztuk), gdzie już hoduje się gatunek krów sprowadzony z zachodu (takie z długim włosem). Pomyslałam sobie – cóż to znaczy wobec takiego rozległego i szerokiego kraju, jak Rosja…Pamietam Moskwę i Petersburg w 1983 roku. Było wszystko, u nas nie było nic, więc wracając do domu zaopatrzyłam się w puszki z owocami mango i inne specjały, których trudno było dojrzeć na polskich pustych półkach. Ale wystarczylo pojechać pare kilometrow za miasto, aby ujrzeć walace się chałupy, głód i biede. „Wioski potiomkinowskie” sa tam zapewne nieśmiertelne.
Szanowna Pani Kalino!
W kontekście wiosek potiomkinowskich gorąco polecam dokument Andrieja Łoszaka na TV Dożd’ (TVRain):
http://www.dailymotion.com/video/x2bt4l8_%D0%BF%D1%83%D1%82%D0%B5%D1%88%D0%B5%D1%81%D1%82%D0%B2%D0%B8%D0%B5-%D0%B8%D0%B7-%D0%BF%D0%B5%D1%82%D0%B5%D1%80%D0%B1%D1%83%D1%80%D0%B3%D0%B0-%D0%B2-%D0%BC%D0%BE%D1%81%D0%BA%D0%B2%D1%83-%D0%BE%D1%81%D0%BE%D0%B1%D1%8B%D0%B9-%D0%BF%D1%83%D1%82%D1%8C-%D1%84%D0%B8%D0%BB%D1%8Cm-%D0%B0%D0%BD%D0%B4%D1%80%D0%B5%D1%8F-%D0%BB%D0%BE%D1%88%D0%B0%D0%BA%D0%B0-%D0%BB%D1%8E%D0%B1%D0%B0%D0%BD%D1%8C-4%D1%83%D0%B4%D0%BE%D0%B2%D0%BE-%D1%81%D0%B5%D1%80%D0%B8%D1%8F-1_shortfilms
To pierwszy odcinek, kolejne też sa już dostępne.
Serdecznie pozdrawiam
Anna Łabuszewska
No tak….Bardzo to wszystko przygnębiające i naprawdę żal serce ściska na widok tych ludzi. Z drugiej strony nie brak takich blondyn w różowch piżamach wychwalających prezydenta i wieszających psy na jego oponentach. A głównie uderza ponadczasowa i bardzo rosyjska niemoc, apatia i brak woli, żeby cos zrobić ze swoim życiem. Widok tej wymierającej i zapadającej się wsi, gdzie nikt nawet nie zainteresuje się porzuconą ziemią, jest przerazajacy. Zreszta podobnie jest w Polsce na popegeerowskich terenach. Po prostu taki system, który obezwładnia człowieka…
Słyszałam, ze ta agencja „Dożd,” już nie istnieje?
Telewizja Dożd’ istnieje, choć ma lawinowo narastające kłopoty finansowe i lokalowe.
Pozdrawiam
Anna Łabuszewska
„Rosyjski budżet na rok 2015 należałoby przekazać do biblioteki, do działu fantastyka naukowa, żadne przewidziane w nim parametry nie są już aktualne”
Calkiem mozliwe, ze ma racje, jednak nie wszyscy podzielaja ten sentyment. Ponizej fragment artykulu, z powaznego pisma ekonomicznego, zachodniego ekonomisty na ten sam temat. Dosyc dokladna analiza sytuacji ekonomicznej Rosji i bez bawienia sie w „bajanie” o „morzach w ktorych nie kropli wody”.
“Russia has some room for manoeuvre. It has $90bn in a budget reserve fund, about 5% of gross domestic product (GDP), that can cover shortfalls for a couple of years. The budget is also cushioned by a 40% fall in the rouble against the dollar that boosts oil tax revenues, which may explain the authorities’ relatively passive reaction to the rouble’s slide.”
Pozdrawiam
Szanowny Panie vandermerwe!
Widzę, że podchodzi Pan do swoich niedawnych obietnic (że nie będzie Pan komentował), jak Rosja do memorandum budapeszteńskiego. No, tak.
A co do budżetu Rosji na rok 2015. Zakładane w niej wskaźniki wymagają korekty – tyle powiedział cytowany przeze mnie ekonomista. To wcale nie musi znaczyć, że Rosja upada. Jak stwierdził zacytowany przez Pana ekonomista zachodni, Rosja ma rezerwy. Owszem, ma. Ale negatywne tendencje w rosysjkiej gospodarce, o czym wielokrotnie pisałam i mówiłam, zaczęły się jeszcze przed krymską awanturą, przed spadkiem wartości rubla, przed spadkiem cen ropy na światowych rynkach. Sankcje Zachodu jedynie wzmogły te negatywne tendencje.
Centralny Bank Rosji dokonuje wtrysku miliardów rubli dla podtrzymania kursu narodowej waluty. Na razie bez skutku. Inflacja coraz intensywniej puka do drzwi.
Pozdrawiam bez żadnych obietnic
Anna Łabuszewska
Retoryczne: czy w rosyjskiej TV ktoś mówił, że trzeba wybić 8 milionów Ukraińców?
W Moskwie ludzie chodzą z ukraińskimi flagami. W Kijowie za paradowanie z rosyjską flagą grozi śmierć.
Sama takich bym wciągnęła do bramy i ….. spróbowała naklonic do zmiany orientacji:))
Prezydent Poroszenko wie, co robi.
http://rinf.com/alt-news/editorials/ukraine-prepares-250000-graves-soldiers/
Pani Anna, proszę z ręką na sercu powiedzieć, czego się Pani obawia, że wzrośnie klikalność bloga z 300 na 500?
Przeszkadza Pani inny punkt widzenia, aż tak bardzo?
Panie Marku!
Dziesięć razy Pana prosiłam, by pisał Pan swoje (SWOJE) komentarze, a nie wklejał tu elaboraty z Moskwy.
Pozdrawiam i czekam na Pański punkt widzenia
Anna Łabuszewska
Piszę z Polski, i dobrze Pani wie:).
I to jest, niestety, w tym wszystkim najgorsze:))
Ukraiński dziennikarz, aktywista Majdanu Bogdan Butkiewicz wzywa w ukraińskiej telewizji do ostatecznego rozwiązania problemu ludności wschodniej Ukrainy przez holokaust.
Bogdan Butkiewicz i tak jest łagodny w swojej wypowiedzi. Chce zabić tylko 1,5 miliona ludzi. Julia Tymoszenko miała większy rozmach. Stwierdziła że 8 mln Rosjan na Ukrainie „musi zostać zabitych bronią jądrową”
Czy Panią razi słowo holokaust?
Szanowny Panie Marku!
Jeszcze raz: proszę komentować temat, poruszony przeze mnie w blogu, a nie wrzucać materiały, które Pan dostaje z centrali. Te będę karczować, więc proszę sobie dać spokój
Anna Łabuszewska
Pani Tymaszenko jest glupia, niestety. Uzycie broni jądrowej zaszkodziloby wszystkim, nie tylko Rosjanom:))
Panie Marku podaje link co zrobili z wypowiedzia Butkiewicza
http://blog-n-roll.pl/en/stopfakeorg#.VJOZYxBHSo
http://www.stopfake.org/en/fake-with-the-help-of-video-editing-ukrainian-journalist-said-that-1-5-million-residents-of-donbas-should-be-killed/
Szanowny Czytelniku!
Bardzo dziękuję za te linki. Bardzo przydatne źródło.
Pozdrawiam
Anna Łabuszewska