27 września. Kilka lat temu pewien biznesmen, tłukący miliardy na uprzywilejowanym handlu paliwami, Giennadij Timczenko sądził się namiętnie z Borysem Niemcowem. Niemcow w swoim raporcie o rządach Putina z 2008 roku wyraził przypuszczenie, że Timczenko ma tak dobre wyniki finansowe, bo jest przyjacielem Putina. Timczenko podważył prawdziwość tych twierdzeń. Odtą media zachowywały się powściągliwie i mówiły o Timczence, „człowiek, który nie chce być przyjacielem Putina” i jakoś podobnie. Minęły lata. Człowiek, który nie uważa się za przyjaciela Putina, nadal utrzymuje się na wysokiej fali. Mimo sankcji, spadków cen surowców energetycznych, kryzysu itd. Jego nazwisko regularnie pojawia się w mediach, ale Timczenko nie podaje już do sądu tych, którzy o nim piszą. Ostatnio telewizja Dożd’ (Deszcz) przeprowadziła dochodzenie w sprawie handlu pewnymi ciekawymi nieruchomościami. Timczenko wystąpił w tej sprawie w jednej z głównych ról.
Deszczowi dziennikarze dotarli do dokumentów, z których wynika, że osoby noszące nazwisko Giennadij Timczenko i Piotr Kołbin sprzedały trzy luksusowe apartamenty w Moskwie i Petersburgu kobiecie, która nosi takie samo imię i nazwisko, jak babka Aliny Kabajewej – Anna Zacepilina. Alina Kabajewa to była mistrzyni w gimnastyce artystycznej, była deputowana, obecnie szefowa koncernu medialnego. I jak ćwierkają wszystkie moskiewskie wróble, osoba bardzo bliska Władimirowi Putinowi.
Pani Anna chyba lubi nieruchomości – te trzy mieszkanka to kolejne na liście jej lokali. W marcu tego roku agencja Reutera publikowała smakowite opowieści o obdarowywaniu metrażem dam bliskich sercu Putina (http://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2016/04/05/nagi-instynkt-polityczny/), babcia Kabajewej znalazła się na tej prominentnej liście. Służba prasowa Kremla nerwowo zareagowała na rewelacje Reutera, nazywając doniesienia „wrzutą”, która ma wywołać chaos w kraju. Jakoś nie wywołała chaosu, może jedynie gromki śmiech.
A przekorne życie jak zwykle dopisało ciąg dalszy.
Timczenko, jego interesy i interesiki są znane publiczności, toteż w publikacjach TV Dożd’ uwagę przykuła druga osoba dramatu – niejaki Piotr Kołbin, zupełnie nieznany szerokiej publiczności. „To Rołdugin numer dwa – napisał Aleksiej Nawalny (https://navalny.com/p/5075/). Dlaczego Rołdugin numer dwa? To też wiolonczelista? Nie, absolutnie nie. Kołbin w latach 90. pracował jako rzeźnik w Petersburgu i do wczoraj nikogo nie interesował. A nazwałem go Rołduginem dlatego, że podobnie jak ten muzyk Kołbin jest skarbonką Putina”. Może nie tyle skarbonką, co słupem.
Putin zna się pono z Kołbinem z lat dziecinnych, chłopcy jeździli razem na wakacje. Kołbin prowadzi ciche i spokojne życie, nie wygląda na magnata i nie zachowuje się jak magnat. Tymczasem Forbes lokuje go wysoko na liście najbogatszych Rosjan, ocenia jego majątek na pół miliarda dolarów.
„W 2009 roku, kiedy zacząłem przyglądać się z bliska biznesowi Giennadija Timczenki, zwróciłem uwagę na pewnego ciekawego partnera – Piotra Kołbina, który nie sprawiał wrażenia wielkiego biznesmena, tymczasem był właścicielem kilku ważnych aktywów w przemyśle naftowym. Doszedłem do wniosku, że jest współwłaścicielem firmy Timczenki, Gunvor – mówi dziennikarz „Nowej Gaziety” Roman Szlejnow. – Potwierdzenie tych podejrzeń uzyskałem w 2012 roku”. Kołbin i Timczenko też mieli się znać od piaskownicy.
Potem, jak wyjaśniło dochodzenie TV Dożd’, Kołbin dokonał kilku „udanych transakcji” i stał się udziałowcem innych ważnych rosyjskich firm. Nie ruszając się przy tym zapewne z wersalki w dużym pokoju. Na „słupie”-Kołbinie wisi – jak przypuszcza Szlejnow – własność samego Putina.
Sekretarz prasowy Putina, Dmitrij Pieskow, pytanie dziennikarzy o Kołbina potraktował firmowym wzruszeniem ramion: nigdy nie słyszał takiego nazwiska.
„Możemy nigdy nie uzyskać stuprocentowego potwierdzenia przypuszczeń, że to majątek Putina – mówi Roman Szlejnow. – Nikt nie może wszak powiedzieć: to pieniądze Putina i kropka. Przecież sam WWP się na tych papierach nie podpisuje, śladów nie ma. W końcu nie jest głupi, pracował w KGB, zna się na dowodach i zacieraniu śladów. Dlatego potrzebni mu są specjalni ludzie, zaufani, którzy nie zdradzą”.
Jeszcze ciekawsze w tych śledztwach dziennikarskich, wykazujących dziwne przepływy finansowe, jest to, że ludzie z bliskiego kręgu Putina kombinują cały czas, jak uchronić zdeponowane poza granicami Rosji aktywa przed kościstą ręką kryzysu. Pieniądz nie leży, pieniądz pracuje. Pieniądz przepływa. Następuje „migracja własności z bliskiego kręgu Putina do ludzi z jeszcze bliższego kręgu Putina” (Szlejnow). A zatem luksusowe mieszkania dla babci Aliny Kabajewej mogą być formą zabezpieczenia „uczciwie ukradzionych” zasobów bardzo, bardzo, bardzo bliskiego kręgu.
Temat domniemanych majętności domniemanej babci domniemanej konkubiny WWP naturalnie sprowokował żartownisiów. „Jako człowiek honoru Rołdugin powinien się teraz ożenić z babcią Kabajewej”. Dalej: „Przy urodzeniu wylosowała szczęśliwy los na loterii. A to dlatego, że urodziła się jako babcia Aliny Kabajewej”. Albo: „Mnie się bardzo podoba, że Putin nie jest interesowny. Wszyscy jego przyjaciele są miliarderami. On też przecież mógłby zająć się biznesem i stać się bogatym człowiekiem. Ale tego nie robi. To wszystko dla nas”. Oczywiście, że to wszystko dla Rosjan. Wybranych.