7 kwietnia. Internetowa publiczność z satysfakcją upijała się szczegółami afery mieszkaniowej niedługo (http://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2016/04/05/nagi-instynkt-polityczny/). Zwłaszcza że główne bohaterki – kobiety, które zostały hojnie obdarowane luksusowymi nieruchomościami przez znajomego przyjaciela Putina – były dla ciekawskiej prasy niedostępne. Seksowna Alisa Charczewa w ogóle zniknęła z radarów; po serwisach plotkarskich przeleciały przypuszczenia, że gdy Alina Kabajewa dowiedziała się o istnieniu potencjalnej rywalki, wydrapała jej oczy.
Przyroda, a tym bardziej pole medialne, nie znosi pustki. Uwagę widzów błyskawicznie przekierowano na inne mieszkanie i inną atrakcyjną niewiastę. 1 kwietnia telewizja NTW wyemitowała w paśmie wieczornym film, mający pozbawić czci i wiary lidera opozycyjnej partii Parnas, byłego premiera, Michaiła Kasjanowa. Wisienką na torcie przyrządzonym przez demaskatorów były obszerne fragmenty podsłuchanych w sypialni Kasjanowa rozmów i podejrzanych ukrytą kamerą scen z życia intymnego. Kasjanow prowadził w zaciszu alkowy nie tylko rozmowy o życiu partyjnym z zajmującą współpracowniczką Natalią, ale przeżywał wraz z nią miłosne uniesienia. W telewizji zaprezentowano fragmenty nagrań, natomiast do sieci wyciekła pełna wersja dozwolona od lat osiemnastu.
Żadne studio filmowe nie opatrzyło pokazanych materiałów swoim logo. Kto nagrywał, na czyje zlecenie? Tego nie wiemy. W czasach siermiężnego komunizmu służby specjalne łowiły współpracowników metodą „na korek, worek i rozporek”, czyli szantażowały alkoholików, łudziły łatwym zarobkiem chciwców lub podstawiały atrakcyjne osobniczki miłośnikom kobiecych wdzięków. Jak świat światem to działało i działa. I rosyjskie służby też doskonale o tym wiedzą. Wszyscy mieli się okazję przekonać, że metoda „na rozporek” jest skuteczna jak żadna inna, jeszcze w czasach Jelcyna. Był taki moment pod koniec lat dziewięćdziesiątych, gdy pewna zawzięta prokurator ze Szwajcarii tropiła nielegalne pieniądze Familii Jelcyna. W Rosji pomagał jej w tym prokurator generalny Jurij Skuratow, który dokopał się do materiałów kompromitujących bliskie otoczenie prezydenta. W marcu 1999 r. TV Rossija wyemitowała w porze największej oglądalności film (nakręcony ukrytą kamerą), na którym „człowiek podobny do Skuratowa” oddawał się rozkoszom łoża w towarzystwie dwóch zgrabnych dziew, jak się miało okazać, prostytutek opłaconych nawet nie przez Skuratowa, a kogoś, kto chciał mu zrobić prezent. Kilka dni później Skuratow (który bronił się, że to nie on był na filmie) został zdymisjonowany. Interesy Familii nie ucierpiały. Jak twierdzą niektórzy komentatorzy, mający wtedy wgląd w zakulisowe sprawy Kremla, Familia uczyniła odpowiedzialnym za utrącenie Skuratowa ówczesnego dyrektora Federalnej Służby Bezpieczeństwa, Władimira Putina. Putin miał prokuratora wysadzić z siodła. I zrobił to metodą brzydką, brudną, niehonorową, ale, jak widać, skuteczną.
Kilka lat temu podobną metodę „rozporkową” zastosowano wobec kilku przedstawicieli tzw. niesystemowej opozycji (czyli istniejącej poza systemem władzy). Pewna swawolna fotomodelka, Jekatierina Gierasimowa, używająca pseudonimu Katia Mumu kręciła się intensywnie wokół nielubianych przez Kreml i nielubiących Kremla polityków, satyryków, pisarzy, dziennikarzy itd. Na krótko udawało jej się zakręcić im w głowie. Zaproszeni panowie lądowali w jej łożnicy, a to, co się w niej działo, Katia utrwalała zamontowaną w ukryciu kamerą. Żniwa panny Mumu – opublikowane w sieci – miały ukazać mizerię moralną ludzi, którym postało w głowie przeciwstawianie się światłemu przywództwu Władimira Putina. I znowu na materiałach nakręconych w sypialni nie było znaczka wytwórni filmowej.
Zatem pojawienie się kolejnej pościel-gate w życiu politycznym Rosji nie jest nowością. Ciekawy jest moment. Próba skompromitowania Kasjanowa (który po wszystkim oświadczył, że nie zamierza wycofywać się z działalności politycznej, a nawet skarżyć NTW o naruszenie dóbr osobistych) nastąpiła zaraz po ujawnieniu przez zachodnie media afery z mieszkaniami dla niewiast związanych tak czy inaczej z Putinem. I na dwa dni przed publikacją „Panama papers”. Tą publikacją zajmę się w kolejnym odcinku serialu, a dziś jeszcze mały rarytas z pokrewnej dziedziny.
Tygodnik „Sobiesiednik” od pewnego czasu śledzi działalność struktur obsługujących prezydenta. Administracja Prezydenta jest rozgałęzioną instytucją, są w niej nie tylko biura, ośrodki analizy politycznej, archiwa, ale także posiadłości. Gazeta opublikowała dziś listę zakupów dla jednej z rezydencji prezydenta, Zawidowo (http://sobesednik.ru/rassledovanie/20160406-dlya-kogo-rezidencii-putina-zakupayut-zhenskoe-bele?luchshee). Oszałamia na tej liście wszystko: i sumy przeznaczane na zakup luksusowej pościeli, rowerów, pieców do sauny, łódek, i dobór markowej garderoby na czas relaksu (np. damskie kostiumy kąpielowe w trzech rozmiarach, luksusowa bielizna czy rajstopy za prawie milion rubli). Ale najwięcej emocji wzbudziło zamówienie sześciu strun do harfy oraz pejcza i kagańca. Twitter zareagował momentalnie – jako ilustrację do listy zamówień Zawidowa przywoływano kadry z ekranizacji „Pięćdziesięciu twarzy Greya” i opatrywano niezbyt wybrednymi żarcikami. Niektórzy zawczasu kupują popcorn i szykują się, aby pytanie o te wyszukane zakupy zadać Putinowi za tydzień, gdy odbędzie się kolejny seans kontaktu ze społeczeństwem, czyli telewizyjna „Bezpośrednia linia”.