Archiwa tagu: Wołgograd

Ansar al-Sunnah grozi Soczi

Ugrupowanie – a może tylko mała grupka, która przedstawia się jako Ansar al-Sunnah – wzięło na siebie odpowiedzialność za zorganizowanie grudniowych zamachów w Wołgogradzie. Nie Doku Umarow, który żyje lub nie żyje (http://labuszewska.blog.onet.pl/2014/01/18/smierc-po-raz-osmy/).
Wiadomość obiegła światowe media, większość skojarzyła zamachowców z iracką jaczejką Al-Kaidy o tej samej nazwie; agencje powtarzały jedna za drugą, że chodzi o międzynarodówkę islamistyczną z Iraku. Ale obejrzenie zamieszczonego przez Ansar al-Sunnah na Youtube filmiku wskazuje na inny adres zamachowców: Dagestan. A więc rosyjski Kaukaz Północny. To stąd mieli się wywodzić członkowie grupy, przedstawieni w materiale jako Sulejman i Adburahman – zamachowcy samobójcy, którzy detonowali ładunki w Wołgogradzie (na filmie widać, jak przygotowują w domowych warunkach bomby, oklejają się nimi itp.). Według Radia Swoboda, dagestańska grupka Ansar al-Sunnah została powołana w ramach Imaratu Kaukaz specjalnie, by przygotowywać zamachy w Rosji. Filmik zawiera też zapowiedź przeprowadzenia zamachu podczas igrzysk olimpijskich w Soczi.
Andriej Sołdatow, który specjalizuje się w tematyce służb specjalnych, twierdzi, że islamistyczne ugrupowania często używają tych samych nazw. Słowo „ansar” ma w nazwie wiele z nich (to „pomocnicy”, tak nazywano mieszkańców Mediny, którzy udzielili schronienia Prorokowi po jego ucieczce z Mekki). Jego zdaniem, autorzy zamachu w Wołgogradzie nie mają nic wspólnego z Irakiem. Materiał filmowy zamieszczony na Youtube ma napisy w języku rosyjskim. Zawiera pogróżki pod adresem mieszkańców Rosji. Obliczony jest zatem na „rynek” rosyjski.
Warto zwrócić uwagę, że żaden z dwóch wymienionych terrorystów-samobójców nie jest konwertytą Pawłem Pieczonkinem, któremu śledztwo przypisywało dokonanie zamachu na dworcu w Wołgogradzie. Ciekawe, co się teraz dzieje z rzeczonym Pieczonkinem.
Wszystkie te hipotezy dotyczące zamachów, terrorystów, Imaratu trudno jednoznacznie zweryfikować. Poruszamy się więc po grząskim gruncie domysłów i sprzecznych sygnałów. Jeżeli faktycznie dwaj panowie z Dagestanu prezentujący się na filmie z Youtube na tle flagi z groźnym napisem dokonali zamachów w Wołgogradzie, a Doku Umarow – ani jego następca, jeśli sam emir faktycznie nie żyje – nie poświadczył tego osobiście, to może być to potwierdzeniem tezy o rozproszeniu radykałów, którzy nie stanowią zwartej organizacji, a związani są ze sobą luźno, symbolicznie. Namierzenie pojedynczych fanatyków, którzy pragną wysadzić się w miejscu publicznym „gdzieś w Rosji”, jest szalenie trudne, wydaje się wręcz niemożliwe.
Nadal nic pewnego pod oliwkami. A w Dagestanie kolejna operacja specjalna, kolejne walki, kolejne ofiary. Suchy komunikat agencyjny brzmi: „w trakcie operacji zneutralizowano trzech bojowników”.

Trolejbus na linii frontu

To już więcej niż strach, to panika. Szok w przeddzień powitania Nowego Roku, kolejny wstrząs przed zbliżającymi się wielkimi krokami igrzyskami w Soczi.
Jeszcze nie opadł kurz po wczorajszym zamachu na dworcu kolejowym w Wołgogradzie (http://labuszewska.blog.onet.pl/2013/12/29/dworzec-grozy/), a dziś doszło do kolejnego potwornego aktu terroru w tym mieście. Tym razem w godzinach szczytu wybuchł trolejbus jadący z centrum do dzielnicy Siedem Wiatrów. W godzinach szczytu – a więc w pojeździe, który jest zatłoczony. Według wstępnych danych zginęło co najmniej czternaście osób. Karetki pogotowia powiozły dziesiątki rannych do znajdującego się w Siedmiu Wiatrach szpitala – tam przywieziono też wczoraj ofiary zamachu na dworcu. Jako najbardziej prawdopodobną wersję ataku Komitet Śledczy podaje zdetonowanie ładunku przez zamachowca samobójcę. Siła wybuchu była potężna – trolejbus rozerwało.
Początkowe informacje, że zamachu na dworcu 29 grudnia dokonała kobieta, nie potwierdziły się. Analiza zapisu z kamer prowadzi do wniosku, że atak przeprowadził mężczyzna. Trzydziestodwuletni Paweł Pieczonkin z miasta Wołżsk w Republice Mari Eł. Pieczonkin pracował jako felczer, w 2012 roku przeszedł na islam. Półtora roku temu dołączył do radykalnego podziemia islamskiego w Dagestanie, od nowych towarzyszy otrzymał nowe imię: Ansar Ar-rusi. Bombę na dworzec w Wołgogradzie Ar-rusi przyniósł w plecaku. Również dziś w trolejbusie wysadził się najprawdopodobniej mężczyzna. To nowy wyraźny trend: już nie „czarne wdowy”, już nie kaukascy fanatycy, a przekabaceni konwertyci o słowiańskim wyglądzie, chłopcy z plecakami przewieszonymi niedbale przez ramię.
Na razie nikt nie wziął na siebie odpowiedzialności za przeprowadzenie zamachów. Nie wypowiedział się też prezydent Putin, który ograniczył się do wysłania do Wołgogradu szefa Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Komentatorzy oczekują, że Putin odniesie się do zamachów w orędziu noworocznym wygłaszanym 31 grudnia przed północą.
Wyznaczoną wczoraj trzydniową żałobę w Wołgogradzie wydłużono dziś do pięciu dni, w mieście odwoływane są imprezy noworoczne. Żałoba obejmuje tylko obwód wołgogradzki, reszta kraju szykuje się do świętowania Nowego Roku. To największe, najweselsze święto w Rosji, obchodzone hucznie – i w rodzinnym gronie, i na imprezach masowych pod gołym niebem, i na wielkich balach w eleganckich salach. W największych miastach Rosji wzmocniono jedynie kontrolę bezpieczeństwa. Komunistyczna Partia Federacji Rosyjskiej zwróciła się do prezydenta z prośbą o ogłoszenie 1 stycznia dniem ogólnonarodowej żałoby. Na razie pewne zmiany w siatce planują stacje telewizyjne (mniej programów rozrywkowych). W Petersburgu odwołano noworoczne fajerwerki.
Komentatorzy i blogerzy coraz częściej zadają pytanie: jak mogło dojść do tych zamachów, skoro mamy takie znakomite, wszechstronnie wyszkolone, wyposażone we wszelkie możliwości inwigilacji społeczeństwa służby specjalne? Andriej Sołdatow, dziennikarz specjalizujący się w tematyce służb specjalnych, w wywiadzie dla portalu Lenta.ru powiedział: „działania FSB i policji w Wołgogradzie to połączenie populizmu i rozpaczy […] trudno to uznać za skuteczną walkę z terroryzmem. Trzeba się liczyć z tym, że zamachy w Wołgogradzie są manewrem odwracającym uwagę od większej operacji, szykowanej w innym miejscu, o wiele ważniejszym niż Wołgograd, i w o wiele większej skali. […] W czasie, gdy przez ostatnie dziesięć lat rosyjskie służby reformowano i przygotowywano do odpierania ataków wielkich uzbrojonych grup napastników, kaukaskie podziemie islamistyczne też przeprowadziło swoje reformy – zamiast struktur quasi-wojskowych tworzono małe (5-6 osób) zwrotne, dynamiczne jaczejki”. Natomiast w rosyjskich służbach brakuje wyszkolonych specjalistów do walki z działającymi w pojedynkę zamachowcami samobójcami. Zdaniem Sołdatowa, lider kaukaskich terrorystów Doku Umarow ma teraz wystarczający potencjał ludzki, by dokonywać zamachów nie tylko na Kaukazie Północnym, ale nawet w centralnej Rosji. Dziennikarz zwrócił uwagę na jeszcze jedną istotną rzecz: kryzys zaufania. Nie tylko społeczeństwa do służb, ale i wewnątrz FSB. „Przyczyną braku zaufania pomiędzy poszczególnymi szczeblami jest korupcja”. Temat rozwija w swoim blogu Andriej Malgin: „Prawdziwej walki z terroryzmem w Rosji nie ma i nie będzie […]. Służby same siebie dyskwalifikują. Są zaprogramowane na zarabianie pieniędzy, na wspomaganie politycznych gierek, na wszystko, tylko nie na zapewnienie obywatelom bezpieczeństwa. Jedyny funkcjonariusz FSB, jakiego osobiście znam, służący w departamencie, który powinien zwalczać kaukaski ekstremizm, przez cały czas zajmuje się rejderstwem (wymuszanie „wyskakiwania” z własności) w Moskwie, jest chłopcem na posyłki bossów czeczeńskiej diaspory. Do pracy przychodzi, żeby się podpisać, swoją pensję oddaje naczelnikom, którzy opłacają z kolei swoich zwierzchników”.
Zapowiadany już po wczorajszym zamachu obywatelski protest przeciwko terroryzmowi w Wołgogradzie (niezbyt liczny – Gazeta.ru informuje o około dwustu manifestantach, choć w Internecie udział deklarowało 12 tys.), zwoływany za pośrednictwem portali społecznościowych, został dziś rozpędzony przez OMON. Zatrzymano 25-50 uczestników.

Dworzec grozy

Nie ma spokoju pod oliwkami – w Wołgogradzie znów doszło do zamachu terrorystycznego, zginęło co najmniej piętnaście osób (według niektórych źródeł osiemnaście), w tym jedno dziecko. Ładunek miał siłę 10 kilogramów trotylu, zawierał elementy metalowe, które zwiększyły moc rażenia. Dwa miesiące temu samobójczyni z Dagestanu Naida Asijałowa zdetonowała ładunek wybuchowy w wołgogradzkim autobusie komunikacji miejskiej (zginęło siedem osób), tym razem szahidka wysadziła się na dworcu, przy metalowej bramce wejściowej. Jak podają na gorąco śledczy, zamachu na dworcu dokonała najprawdopodobniej Oksana Asłanowa, również pochodząca z Dagestanu. Obie kobiety podobno się znały. Asłanowa była żoną jednego z liderów islamskiego podziemia „generała” Waliżdanowa, który zginął w trakcie operacji sił specjalnych; po jego śmierci ponownie wyszła za mąż za bojownika.
Media powołując się na źródła w organach ścigania Dagestanu, informują, że już w listopadzie za Asłanową rozesłano list gończy. Podejrzewano, że po szkoleniu, jakie przeszła w obozach islamistów, może dokonać zamachu samobójczego. Listy rozesłano jeszcze za dwiema innymi znajomymi Naidy Asijałowej.
Komentatorzy nie mają wątpliwości: kolejny zamach w Wołgogradzie to już nie przypadek – to więcej niż przestroga. Zwraca się uwagę na bliskość Wołgogradu, Kaukazu Północnego i Soczi. Zamach mógł być kolejną demonstracją siły radykalnego podziemia islamskiego, które ogłosiło, że zamierza oderwać Kaukaz Północny od Rosji i utworzyć tam państwo wyznaniowe – Imarat (emirat) Kaukaz, a doraźnie – wysadzić w powietrze spokój i bezpieczeństwo zimowych igrzysk olimpijskich w Soczi. Zwraca uwagę jeszcze i to, że służby specjalne mające za zadanie udaremnianie zamachów, znów tym razem zaspały. Według oficjalnych statystyk – w mijającym roku 2013 udaremniono dwanaście aktów terroru. Ale do wielu spektakularnych, w których zginęli ludzie, jednak doszło.
Jedna z wersji, którą śledztwo bierze pod uwagę, wiąże dzisiejszy zamach z niedawną likwidacją przez rosyjskie służby specjalne w Dagestanie Islama Atijewa – jednego z bliskich współpracowników lidera kaukaskich dżihadystów, Doku Umarowa. Zamach na dworzec miałby być aktem zemsty islamistycznego podziemia za Atijewa lub za śmierć Dmitrija Sokołowa, konkubenta Naidy Asijałowej (samobójczyni z autobusu).
Portal Vkontakte dwie godziny po zamachu zaczął zwoływać ludzi na spontaniczny wiec, który ma się odbyć jutro, 30 grudnia. Naczelnym hasłem ma być żądanie dymisji gubernatora Siergieja Bożenowa i pani mer miasta Iriny Gusiewej. Przedstawiciele wołgogradzkiego ratusza występują przeciwko tej inicjatywie, obawiając się, że zgromadzenie przekształci się w wystąpienia antykaukaskie. Już po październikowym zamachu w mieście zapanowała panika i podniosły się antykaukaskie nastroje.
Rosyjski historyk, specjalizujący się w tematyce islamskiej Gieorgij Mirski uważa, że powiązanie zamachów, do których dochodzi w Rosji, z przygotowaniami do igrzysk w Soczi nie jest oczywiste. Islamistów napędza nienawiść niezależnie od kalendarza olimpijskiego. „Czy to wojna religijna? – pisze Mirski w blogu. – Islam versus chrześcijaństwo? Starcie cywilizacji? Nie. Dżihadziści, zabijający na rozkaz bin Ladena Amerykanów, nie uważają ich za chrześcijan. Dla nich Amerykanie i Europejczycy (włączając Rosjan) to ludzie bezbożni i zepsuci, całkowicie amoralni. Zabijać ich trzeba nie dlatego, że są niewierni, tzn. nie są muzułmanami, a dlatego że ich wartości nie tylko stoją w sprzeczności z islamem, ale grożą rozmywaniem wartości islamskich. Ręce precz od islamu, od islamskiej wspólnoty, od rdzennie islamskich ziem – tak faktycznie brzmi hasło islamistów-dżihadystów. Fanatycy poświęcają życie w imię islamu, tak w każdym razie myślą i z radością idą na śmierć. Tak naprawdę radykalny krwawy islamizm to nowotwór na ciele wielkiej religii. Nic w oczach całego świata nie dyskredytuje islamu tak mocno jak islamizm, dżihadyzm. Ale jest pewna zasadnicza różnica pomiędzy akcjami terrorystów w Ameryce i Europie i zamachami w Rosji. T a m oni nie stawiają sobie za cel rozwalenia Stanów Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii, t u ich zadaniem jest doprowadzenie do rozpadu Rosji”. Zdaniem Mirskiego, organizatorzy zamachów chcą nie tyle zastraszyć ludzi, ile podsycić nastroje antykaukaskie, które w rezultacie mogą doprowadzić do oderwania Kaukazu – a potem także innych muzułmańskich republik (Tatarstan, Baszkiria) – od Federacji Rosyjskiej.
Na pewno nie ma łatwego wytłumaczenia, a tym bardziej nie ma łatwego wyjścia z tej zaplątanej sytuacji, jaka wytworzyła się w południowym okręgu federalnym Rosji. Problemów jest moc – kaukaski tygiel wrze nie od dziś.
W obwodzie wołgogradzkim ogłoszono żałobę w dniach 1-3 stycznia. To straszna tragedia i wielki wstrząs, wyrazy współczucia dla rodzin ofiar.

Paszport terrorystki

Samobójczyni opasana „pasem szahidki” zdetonowała ładunki wybuchowe w autobusie w Wołgogradzie. Poza nią zginęło sześć osób, pięćdziesiąt pięć odniosło obrażenia, kilka osób jest w stanie ciężkim. W mieście ogłoszono trzydniową żałobę.
Trzydziestojednoletnia Naida Asijałowa 21 października zmierzała rejsowym autokarem ze stolicy Dagestanu, Machaczkały do Moskwy. Podróżujący z nią pasażerowie zapamiętali, że miała zabandażowaną i usztywnioną rękę. W Wołgogradzie nieoczekiwanie wysiadła z autokaru i przesiadła się do autobusu komunikacji miejskiej numer 29. Na widok kobiety z zabandażowaną ręką dwie dziewczyny ustąpiły jej miejsca. Asijałowa usiadła. Specjaliści mówią, że to uratowało życie większości pasażerów – gdyby terrorystka zdetonowała ładunki stojąc, ofiar byłoby znacznie więcej.
Jak niespełna trzy godziny po zamachu poinformowała rosyjska telewizja, na miejscu zamachu znaleziono paszport sprawczyni (można go zobaczyć m.in. tu: http://www.novayagazeta.ru/inquests/60590.html). Zaprezentowany przez telewizję paszport był czyściutki, bez zagnieceń i zabrudzeń, na zdjęciu kobieta miała na głowie hidżab (rosyjskie przepisy paszportowe wymagają fotografii bez nakrycia głowy). Blogosfera momentalnie wychwyciła te nieścisłości: jak to możliwe, by wydano Asijałowej paszport ze zdjęciem w chuście, jak to możliwe, że ktoś ją z takim paszportem wpuścił do rejsowego autokaru jadącego z Dagestanu do Moskwy (skrupulatnie sprawdzane są dokumenty wszystkich pasażerów podróżujących na trasach poza granice administracyjne poszczególnych regionów), jak to możliwe, że paszport kobiety, która wysadziła się w powietrze, nie nosi śladów wybuchu, jak to możliwe, że w ogóle samobójczyni, która miała zdetonować bombę, ma przy sobie dokument potwierdzający tożsamość?
Kilka godzin później w Internecie rozpowszechniono kolejny skan paszportu terrorystki – tym razem pomięty i ze zdjęciem bez chusty. Ktoś poszedł po rozum do głowy. Ale skąd się wziął ten pierwszy skan? Celowe zamydlenie oczu? Czyjaś niefrasobliwość? Brak profesjonalizmu? Może wszystkiego po trochu.
Według pierwszych ustaleń śledztwa, Asijałową przygotował do zamachu jej konkubent, 21-letni Rosjanin Dmitrij Sokołow, który jakiś czas temu przeszedł na islam i stał się żarliwym fanatykiem. Przystał do dagestańskich radykałów z dżamaatu Machaczkały. Według „Nowej Gaziety”, ten dżamaat jest najbardziej agresywną i najliczniejszą formacją dagestańskiego podziemia radykalnego; fundamentaliści z tego ugrupowania ponoszą odpowiedzialność za wiele spośród aktów terroru w Dagestanie w ostatnim roku. Asijałowa, jako osoba związana z Sokołowem, była obserwowana przez dagestańskie centrum ds. walki z terroryzmem (podsłuchiwano jej rozmowy, odnotowywano przemieszczanie się itd.). Komentatorzy zadają więc pytania, jak to możliwe, że pilnowana przez antyterrorystów kobieta zdołała swobodnie wyjechać z Machaczkały do Moskwy, następnie wymknąć się z autokaru i wysadzić w autobusie miejskim.
Na te pytania odpowiedzi na razie brak. Widać natomiast, że służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo – przede wszystkim MSW i Federalna Służba Bezpieczeństwa – intensywnie starają się zmyć piętno winy z siebie i wskazać na tę drugą strukturę jako winowajcę. Nie wiemy, jakie cele stawiali sobie autorzy zamachu samobójczego, nie wiemy na razie, kim byli. Na tym etapie śledztwa wskazuje się na ludzi z dżamaatu Machaczkały. Dagestan – i szerzej cały Kaukaz Północny – jest porażony paranoją radykalnego fundamentalizmu, który sięga po terror jako instrument walki. Istnieją obawy, że zamachy mogą być też zorganizowane podczas igrzysk olimpijskich w Soczi. Przy okazji tragicznego zamachu w Wołgogradzie powtarzano tę myśl wielokrotnie. Kaukaski terroryzm jest na pewno poważnym zagrożeniem – nie tylko w skali regionu, ale i poza nim.
I jeszcze jedno: dziś mija jedenasta rocznica tragedii na moskiewskiej Dubrowce. Wtedy grupa uzbrojonych czeczeńskich terrorystów sterroryzowała podczas przedstawienia musicalu „Nord-Ost” widzów i wykonawców. Kilka dni później oddziały specjalne uwolniły zakładników, zabiły terrorystów, podczas operacji uwalniania użyto gazu usypiającego, wielu zakładników zginęło w wyniku zastosowania tego gazu i nieskoordynowanej akcji ratunkowej. Wiele pytań nadal pozostaje bez odpowiedzi.