Archiwa tagu: islamiści

Charlie i nie-Charlie

8 stycznia. „Je suis Charlie” – kartkę z takim napisem trzyma na opublikowanej dziś fotografii obywatel Federacji Rosyjskiej Gerard Depardieu. Podobnie jak tysiące, tysiące, tysiące innych ludzi, wyrażających solidarność z ofiarami wczorajszego ataku islamistów na paryską redakcję satyrycznego pisma „Charlie Hebdo”. W rozmowie z prezydentem Francji prezydent Rosji nazwał napad terrorystów „aktem barbarzyństwa”.

Na spontanicznych demonstracjach zebrały się wczoraj w wielu francuskich miastach setki tysięcy ludzi, występujących w obronie wolności słowa i przeciwko przemocy. W Moskwie pod ambasadą Francji zapłonęły znicze zapalone przez Rosjan, wyrażający współczucie dla ofiar. Ale pod francuskim poselstwem odbyły się też pikiety prawosławnych aktywistów z grupy „Boża Wola” pod przywództwem Dmitrija Corionowa (Enteo), którzy poparli terrorystów, a ofiary odsądzili od czci i wiary. Enteo ogłosił, że dziennikarze „Charlie Hebdo” są sami sobie winni, gdyż sprowokowali wyznawców Mahometa, obrażając ich uczucia religijne. Innych też obrażali: i Jezusa, i Marię Pannę, i Trójcę. „Każdy, kto dopuszcza się obrazy, zasługuje na najwyższy wymiar kary. Bóg rękami muzułmanów dokonał zemsty za obrzydliwe gwałcenie prawa przez francuskie monstra bezczeszczące świętości”.

Enteo nie był jedyny w wyrażaniu solidarności z terrorystami. Pisarz Edward Limonow, skandalista z dawnych lat, wódz nacbołów, ostatnio gorący zwolennik wprowadzenia rosyjskich wojsk na wschodnią Ukrainę, napisał w blogu, że karykaturzyści dostali za swoje, wszystkich obrażali, to im się należało. W podobnym duchu wypowiedzieli się komentatorzy najpoczytniejszego rosyjskiego dziennika „Komsomolskaja Prawda”. Rada Muftich Rosji potępiła zamach, ale w oświadczeniu napisano: „Grzech prowokacji w naszym świecie jest takim samym zagrożeniem dla pokoju, jak grzech tych, którzy tej prowokacji ulegają”. W związku z tym Rada wzywa media, aby „pamiętały o wewnętrznej cenzurze, o poszanowaniu uczuć ludzi innej kultury”. Obrazę uczuć religijnych postawiono na tym samym poziomie niedopuszczalności, co strzelanie w obrazoburców.

Jekatierina Winokurowa ze Znak.com poświęciła rosyjskim reakcjom na zamach w Paryżu tekst w swoim blogu (http://www.echo.msk.ru/blog/ekaterina_vinikurova/1469996-echo/). Zwraca w nim uwagę na obfitość komentarzy w duchu wyżej opisanych.

Wśród reakcji na akt terroru odnotowano emocjonalne wezwanie Michaiła Chodorkowskiego: „Jeśli dziennikarze mają godność, to jutro wszystkie gazety powinny opublikować karykatury Proroka”. Te słowa zauważył prezydent Czeczenii, Ramzan Kadyrow. „Chodorkowski swoimi wezwaniami postawił na sobie krzyżyk. Ogłosił się wrogiem wszystkim muzułmanów. A zatem i moim osobistym wrogiem”.

Zanim jeszcze agencje informacyjne przekazały słowa Kadyrowa, rosyjski dziennikarz i bloger Oleg Kaszyn napisał w komentarzu dotyczącym Francji i jej polityki w kontekście ataku na redakcję „Charlie Hebdo”, islamu, islamizmu, Państwa Islamskiego itd.: [To dotyczy także Rosji.] „Bo my mamy u nas w Rosji swoje wewnętrzne Państwo Islamskie ze stolicą w Groznym. Normalna islamistyczna terrorystyczna feudalno-faszystowska dyktatura, oficjalnie podmiot Federacji Rosyjskiej. Nikt nie wie i nie rozumie, jak żyć z tym wewnętrznym Państwem Islamskim, nikt nie wie, co z nim będzie jutro, nikt w ogóle o tym nic szczególnego nie myśli”. Ostro.

Do krótkiego przeglądu reakcji na wydarzenia we Francji dołączę jeszcze dwie opinie. Szef komitetu ds. międzynarodowych Dumy Państwowej Aleksiej Puszkow w Twitterze napisał: „Akt terroru w Paryżu pokazuje, że to nie Rosja zagraża Europie i jej bezpieczeństwu, to blef. Prawdziwym zagrożeniem jest terroryzm”. Alternatywa pomyliła się chyba panu Puszkowowi z koniunkcją. Bo jedno drugiego nie wyklucza. I jeszcze wspaniała teoria spiskowa generała Leonida Iwaszowa: „Islam, ma się rozumieć, nie stoi za tym aktem terroru, to najprawdopodobniej była operacja zaplanowana w USA, aby unicestwić islamską kulturę, islamską tradycję i przeciwstawić islam Europejczykom”.

Śmierć po raz ósmy

W Czeczenii znowu chodzą słuchy, że Doku Umarow, samozwańczy emir Kaukazu, przywódca islamskiego radykalnego podziemia walczącego o oderwanie Kaukazu Północnego od Rosji i utworzenie tam państwa wyznaniowego, nie żyje. Pogłoski potwierdził 16 stycznia prezydent republiki Ramzan Kadyrow. O śmierci Umarowa mówił już w połowie grudnia, teraz przedstawił argumenty. Według słów Kadyrowa, Umarow miał być „już dawno temu” zlikwidowany w trakcie jednej z licznych w północnokaukaskich republikach operacji specjalnych, obecnie pozostaje tylko odnaleźć jego ciało. Ponadto Kadyrow powołał się na nagranie rozmowy zwierzchników jaczejek podziemia w Kabardo-Bałkarii i Dagestanie, którzy mieli przez telefon omawiać kwestie schedy po zgonie Umarowa; jeden z nich optował za tym, by miejsce nieżyjącego Umarowa zajął pochodzący w Czeczenii niejaki Asłanbek Wadałow (wyznaczony pono przez samego Umarowa na następcę w wypadku jego śmierci) lub szef dagestańskiego oddziału „emiratu”. Zdaniem Kadyrowa, rozmowy „emirów” to świadectwo, że islamiści zajęci są obecnie dzieleniem stref wpływów w strukturach dowódczych; „olimpiada im nie w głowie, dlatego wszystkie rozmowy o zagrożeniu bezpieczeństwa igrzysk są bezpodstawne” – podsumował.
Podziemie na razie nie zareagowało na słowa Kadyrowa. Cytowane przez agencje informacyjne źródła w rosyjskich służbach specjalnych nie potwierdzają enuncjacji Kadyrowa.
Oświadczenie Kadyrowa to ósmy komunikat o śmierci Umarowa. Poprzednie wiadomości okazywały się mocno przesadzone: Umarow zmartwychwstawał, publikował w internecie apele do walki, brał na siebie odpowiedzialność za kolejne ataki terrorystyczne itd. (m.in. za wysadzenie „Newskiego Expressu”, zamach na lotnisku Domodiedowo w Moskwie, natomiast za przypisywane mu zamachy w Wołgogradzie z końca grudnia odpowiedzialności nie wziął). Ostatnie wezwanie, znane z internetu, pochodzi z lata tego roku, kiedy „emir Kaukazu” wzywał do udaremnienia igrzysk w Soczi.
To ciekawy moment. Kadyrow przedstawia domniemaną śmierć Umarowa jako dowód na to, że igrzyska w Soczi są bezpieczne. Dowód byłby wiarygodny, gdyby „Imarat Kaukaz” (emirat Kaukazu) był zorganizowaną pionowo strukturą, z czytelną hierarchią podległości. Zdaniem ekspertów od Kaukazu jednak radykalne podziemie kaukaskie ma strukturę płynną, rozproszoną, nici łączące poszczególne oddziały i oddziałki są splątane, cienkie, trudne do wychwycenia. Zwierzchnictwo Umarowa nad radykałami jest umowne, symboliczne.
Aleksiej Małaszenko z moskiewskiego Centrum Carnegie napisał, że „prawie wierzy” w śmierć Umarowa: „Dlaczego? – Bo Umarow zrobił swoje, Umarow może odejść. Misja Umarowa była ważna. Po pierwsze dlatego, że jego Imarat Kaukaz przedstawiono (i nadal się przedstawia) jako scentralizowaną strukturę, a jego samego jako niekwestionowanego przywódcę tej struktury. […] Wojna przeciwko Umarowowi podnosi znaczenie siłowików, którzy prowadzą z nim wojnę. Ponadto przypisywano mu zamachy, o których on sam nawet nie wiedział. Po drugie Doku występował z efekciarskimi apelami, które usprawiedliwiały stosowanie wszelkich dostępnych środków walki z terroryzmem. Oświadczenie Umarowa z lipca ub.r. [o atakach na igrzyska] stało się argumentem na rzecz wprowadzenia w Soczi niebywałych restrykcji dotyczących bezpieczeństwa. […] To wyglądało na profesjonalną prowokację. Po trzecie, śmierć Doku przyniosła organizatorom olimpiady niemało korzyści. Proszę zajrzeć do jakiegokolwiek zagranicznego periodyku: wszystkie piszą, jakim szatanem był ten wątły mizerota, stanowiący zdaniem większości zagranicznych dziennikarzy i analityków największe zagrożenie dla hokeistów i turystów. Więc skoro głównego herszta pozbawiono życia, to drodzy goście przybywajcie do Soczi bez strachu. […] Po olimpiadzie Doku może znowu zmartwychwstać”.

Dworzec grozy

Nie ma spokoju pod oliwkami – w Wołgogradzie znów doszło do zamachu terrorystycznego, zginęło co najmniej piętnaście osób (według niektórych źródeł osiemnaście), w tym jedno dziecko. Ładunek miał siłę 10 kilogramów trotylu, zawierał elementy metalowe, które zwiększyły moc rażenia. Dwa miesiące temu samobójczyni z Dagestanu Naida Asijałowa zdetonowała ładunek wybuchowy w wołgogradzkim autobusie komunikacji miejskiej (zginęło siedem osób), tym razem szahidka wysadziła się na dworcu, przy metalowej bramce wejściowej. Jak podają na gorąco śledczy, zamachu na dworcu dokonała najprawdopodobniej Oksana Asłanowa, również pochodząca z Dagestanu. Obie kobiety podobno się znały. Asłanowa była żoną jednego z liderów islamskiego podziemia „generała” Waliżdanowa, który zginął w trakcie operacji sił specjalnych; po jego śmierci ponownie wyszła za mąż za bojownika.
Media powołując się na źródła w organach ścigania Dagestanu, informują, że już w listopadzie za Asłanową rozesłano list gończy. Podejrzewano, że po szkoleniu, jakie przeszła w obozach islamistów, może dokonać zamachu samobójczego. Listy rozesłano jeszcze za dwiema innymi znajomymi Naidy Asijałowej.
Komentatorzy nie mają wątpliwości: kolejny zamach w Wołgogradzie to już nie przypadek – to więcej niż przestroga. Zwraca się uwagę na bliskość Wołgogradu, Kaukazu Północnego i Soczi. Zamach mógł być kolejną demonstracją siły radykalnego podziemia islamskiego, które ogłosiło, że zamierza oderwać Kaukaz Północny od Rosji i utworzyć tam państwo wyznaniowe – Imarat (emirat) Kaukaz, a doraźnie – wysadzić w powietrze spokój i bezpieczeństwo zimowych igrzysk olimpijskich w Soczi. Zwraca uwagę jeszcze i to, że służby specjalne mające za zadanie udaremnianie zamachów, znów tym razem zaspały. Według oficjalnych statystyk – w mijającym roku 2013 udaremniono dwanaście aktów terroru. Ale do wielu spektakularnych, w których zginęli ludzie, jednak doszło.
Jedna z wersji, którą śledztwo bierze pod uwagę, wiąże dzisiejszy zamach z niedawną likwidacją przez rosyjskie służby specjalne w Dagestanie Islama Atijewa – jednego z bliskich współpracowników lidera kaukaskich dżihadystów, Doku Umarowa. Zamach na dworzec miałby być aktem zemsty islamistycznego podziemia za Atijewa lub za śmierć Dmitrija Sokołowa, konkubenta Naidy Asijałowej (samobójczyni z autobusu).
Portal Vkontakte dwie godziny po zamachu zaczął zwoływać ludzi na spontaniczny wiec, który ma się odbyć jutro, 30 grudnia. Naczelnym hasłem ma być żądanie dymisji gubernatora Siergieja Bożenowa i pani mer miasta Iriny Gusiewej. Przedstawiciele wołgogradzkiego ratusza występują przeciwko tej inicjatywie, obawiając się, że zgromadzenie przekształci się w wystąpienia antykaukaskie. Już po październikowym zamachu w mieście zapanowała panika i podniosły się antykaukaskie nastroje.
Rosyjski historyk, specjalizujący się w tematyce islamskiej Gieorgij Mirski uważa, że powiązanie zamachów, do których dochodzi w Rosji, z przygotowaniami do igrzysk w Soczi nie jest oczywiste. Islamistów napędza nienawiść niezależnie od kalendarza olimpijskiego. „Czy to wojna religijna? – pisze Mirski w blogu. – Islam versus chrześcijaństwo? Starcie cywilizacji? Nie. Dżihadziści, zabijający na rozkaz bin Ladena Amerykanów, nie uważają ich za chrześcijan. Dla nich Amerykanie i Europejczycy (włączając Rosjan) to ludzie bezbożni i zepsuci, całkowicie amoralni. Zabijać ich trzeba nie dlatego, że są niewierni, tzn. nie są muzułmanami, a dlatego że ich wartości nie tylko stoją w sprzeczności z islamem, ale grożą rozmywaniem wartości islamskich. Ręce precz od islamu, od islamskiej wspólnoty, od rdzennie islamskich ziem – tak faktycznie brzmi hasło islamistów-dżihadystów. Fanatycy poświęcają życie w imię islamu, tak w każdym razie myślą i z radością idą na śmierć. Tak naprawdę radykalny krwawy islamizm to nowotwór na ciele wielkiej religii. Nic w oczach całego świata nie dyskredytuje islamu tak mocno jak islamizm, dżihadyzm. Ale jest pewna zasadnicza różnica pomiędzy akcjami terrorystów w Ameryce i Europie i zamachami w Rosji. T a m oni nie stawiają sobie za cel rozwalenia Stanów Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii, t u ich zadaniem jest doprowadzenie do rozpadu Rosji”. Zdaniem Mirskiego, organizatorzy zamachów chcą nie tyle zastraszyć ludzi, ile podsycić nastroje antykaukaskie, które w rezultacie mogą doprowadzić do oderwania Kaukazu – a potem także innych muzułmańskich republik (Tatarstan, Baszkiria) – od Federacji Rosyjskiej.
Na pewno nie ma łatwego wytłumaczenia, a tym bardziej nie ma łatwego wyjścia z tej zaplątanej sytuacji, jaka wytworzyła się w południowym okręgu federalnym Rosji. Problemów jest moc – kaukaski tygiel wrze nie od dziś.
W obwodzie wołgogradzkim ogłoszono żałobę w dniach 1-3 stycznia. To straszna tragedia i wielki wstrząs, wyrazy współczucia dla rodzin ofiar.