„Żadne szanujące się państwo nie dopuści, by w walce politycznej wykorzystywano środki pochodzące z zagranicy” – powiedział Władimir Putin w niedawnym wywiadzie dla agencji TASS. Jak większość wypowiedzi złotoustego przywódcy Rosji, tak i ta odlana jest z najszlachetniejszych kruszców. Warto się wsłuchać w te słowa.
Zestawmy ten fragment wywiadu z wiadomością podaną przez francuskie media: „Stojąca na czele skrajnie prawicowej partii Front Narodowy Marine Le Pen, znana ze swojego poparcia dla polityki Kremla, we wrześniu otrzymała od banku First Czech Russian Bank (FCBR) 9 milionów euro”. Sądzę, że nie na waciki, tylko na walkę polityczną. Moskwa nie miałaby na pewno nic przeciwko temu, aby Marine Le Pen wygrała wszystkie możliwe wybory we Francji. Podsypanie owsa na kampanię wyborczą byłoby ze wszech miar wskazane.
Po ujawnieniu źródeł finansowania radykałów z Frontu Narodowego we Francji zawrzało. Bo z jednej strony – wsio w poriadkie: Front Narodowy miał trudności finansowe, francuskie banki odmawiały kredytów, więc buchalterzy partii wystąpili z prośbą o kredyty do banków poza granicami kraju. Amerykańskie i europejskie odmawiały, a ten jeden bank się zgodził. Ale z drugiej strony partia pani Le Pen i ona sama z takim entuzjazmem opowiadają się za polityką Kremla, że takie wsparcie finansowe wygląda na opłatę za dobre słowo w trudny czas. Marine Le Pen wysławia Putina pod niebiosa, ze zrozumieniem przyjęła aneksję Krymu i mocno krytykowała sankcje Zachodu wobec Rosji. W Moskwie przyjmowana była z honorami, ściskała dłonie przewodniczącego Dumy Państwowej Siergieja Naryszkina, wicepremiera Dmitrija Rogozina i innych wysokich przedstawicieli władz partyjnych i państwowych. Francuska prasa sugerowała, że podczas pobytu w Moskwie spotkała się z Putinem. Pod koniec października „L’Obs” ze smakiem opisywał bankiet w ambasadzie Rosji w Paryżu – pełno gości mimo sankcji i ochłodzenia na linii Paryż-Moskwa, panią Len Pen oraz jej bratanicę Marion osobiście przywitał ambasador Orłow. Według prasowych enuncjacji wyżej wymienieni spotykają się nader często. „Ten zrodzony w cieniu ważny polityczny alians – pisał „L’Obs” – może zmienić oblicze Europy. Przez ostatnie kilka miesięcy Kreml otwarcie stawia na Front Narodowy. Uważa, że ta partia jest w stanie przejąć władzę we Francji i zmienić bieg historii Europy na korzyść Moskwy. Starając się nie przyciągać uwagi, rosyjskie władze spotykają się z liderami ultraprawicowej partii, którzy z kolei są zachwyceni, że wokół nich skacze wielkie mocarstwo”.
Skacze, skacze, ale w zamian oczekuje pewnych usług. I oto członkowie władz Frontu Narodowego ostatnio trudnią się obserwowaniem dziwnych głosowań odbywających się na terytoriach oderwanych od Ukrainy przez Rosję: jeden obserwował „referendum” na Krymie, drugi – „wybory” w samozwańczych Ługańskiej i Donieckiej republikach ludowych. „Zagraniczni obserwatorzy uznali głosowanie za w pełni demokratyczne” – piszą potem rosyjskie agencje informacyjne.
Im dalej, tym ciekawiej. Dziennikarze portalu Mediapart zwrócili uwagę na historię banku, który tak hojnie wsparł francuskich narodowców. First Czech Russian Bank powstał w 1996 roku w Czechach, następnie został nabyty przez rosyjską firmę Strojtransgaz (produkcja rur). Firmę tę kontrolował rosyjski potentat Giennadij Timczenko, znany z tego, że swego czasu ciągał po sądach dziennikarzy i polityków, którzy pisali o nim „przyjaciel Putina”. Ostatnio sam Putin przyznawał, że z Timczenką wiąże go zażyłość. Z rąk Timczenki bank przeszedł w ręce Romana Popowa, dyrektora jednego z departamentów Strojtransgazu, człowieka afiliowanego z Dmitrijem Miedwiediewem.
Pan prezydent Putin po prostu szuka sojuszników w zachodnich społeczeństwach. Ciekawe, że ZSRR szukał sojuszników wśród (często skrajnych) lewicowców, a prezydent Putin – wśród (często skrajnych) prawicowców. Ot, taka uwaga co do oskarżeń o rzekomy faszyzm Ukraińców – niby które państwo jest bardziej faszystowskie i z kim się bratają. Europejscy przyjaciele i podziwiacze pana Putina to często jakieś popłuczyny neo-faszystowskie, a pana Poroszonkę przyjmują u siebie Obawa, Merkel, Cameron, Hollande…
Putin bez wątpienia prowadzi politykę rozdarcia Uni Europejskiej i to nie od dziś.Czy mu się to uda?Politycy przynajmniej werbalnie krytykują Putina i nakładają sankcje ,ale gospodarka i jej kapitanowie mówią już zupełnie innym językiem.Sternicy gospodarki mówią wręcz o zacieśnieniu więzi gospodarczych z Rosję.Są albo zapraszani na półtajne , półlegalne spotkania do Rosji ,lub wysocy rangą urzędnicy rosyjscy jeżdżą bez problemów do rozwiniętych krajów Europy i werbują do iwestowania w Rosji..Rosja prowadzi wojnę militarną , psychologiczną i gospoderczą o Europę.Czy jakość polityków i i przez nich prowadzonej polityki to wytrzyma?A może sprawdzi się proroctwo Filoteusza Pskowskiego „Dwa Rzymy padły , trzeci stoi , a czwartego już nie będzie”?
Pozdrawiam
Można to proroctwo zinterpretować dwojako:
– trzeci Rzym nadal stoi i stać będzie, a nie pojawi się żadna dla niego konkurencja (bardzo zła perspektywa:))
– trzeci Rzym padł w 1917 r. A więc czym dziś jest Rosja? Nie przyznamy jej tytułu czwartego Rzymu? Chyba jej się należy! Jeśli tedy jest „czwartym Rzymem”, dobrze byłoby, żeby i ten Rzym padł zamieniwszy się w Księstwo Moskiewskie:))
Nie jest przypadkiem, ze ów bank, który przeszedł na własność rosyjską, był początkowo czeski. To zdumiewające, jak trwałe są sympatie miedzy społeczeństwami i władzami krajów. Czesi jeszcze w XIX w. łasili się do Rosji uczestnicząc aktywnie w sterowanym przez Rosje ruchu panslawistycznym, kontynuowali te polityke w latach I wojny i w 20-leciu międzywojennym. Do tego stopnia, ze nie przepuszczono przez Czechosłowacje militarnej pomocy francuskiej dla Polski zmagającej się w 1920 r. z Armia Czerwona! To samo można rzec i o Francji, która szukała w Rosji sprzymierzeńca w rywalizacji z Niemcami, i w związku z tym prowadzila czasem skandaliczna z polskiego punktu widzenia polityke. Dzis socjalista Hollande ugiął się pod presja opinii europejskiej i póki co nie sprzeda Rosji Mistrali. Ale kiedy do władzy dojdzie pani Le Pen – zobaczymy, co się stanie:))
Rosjanie mają sporo udziałów w firmach niemieckich jak i francuskich.Deripaska , Lebiediew , Aksjonenko , Machmudow , Gorjajew , Abramowicz , Potanin mają dziesiątki miliardów dolarów zainwestowanych w Niemczech , Francji , Kanadzie i USA.Do tego dochodzą giganty państwowe. Niegdyć Rosja kolonizowała zdobyta terytoria ale na wschodzie , dzisiaj opanowuje zachodnią gospodarkę.Co najmniej do niedawna.Być może po aneksji Krymu i prób powołania „Noworosji” zachód się opamiętał.W okresie socjalizmu dla bloku wschodniego właśnie Moskwa pełniła rolę trzeciego Rzymu. Niewykluczone , że Putin ma większy apetyt.
Według oststnich doniesień prasy niemieckiej wsparcie Putina dla partii Front Narodowy Marine LePen wyniosło 40mln.€.Suma wcale nie mała.Ciekawe jakie jeszcze ruchy skrajnie prawicowe wspomaga Putin.Niewykluczone ,że należą do nich prócz włoskiej , belgijskiej , holenderskiej także niemiecka NPD i neonaziści.W Polsce nie wspierać ,my to sami robimy za pomocą skrajnych narodowców i częściowo przy pomocy PiS i Radia Maryja.Poskiego kociołka w piekiełku ani nie trzeba wspomagać ,ani pilnować.
Pozdrawiam
Polecam wypowiedzi Jana Engelgarda, redaktora „Mysli Polskiej” na Facebooku. Dotychczas sądziłam, że ten pan reprezentuje pogląd, ze lepiej z Rosja niż przeciw Rosji, co jakos tam można racjonalnie tłumaczyć. Ostatnio z jego wpisów wynika, ze Rosja ponad wszystko, a ci, co jej pokazuja fige z zasady zasługują na przywolanie do porządku.