Sumienie Petersburga i sieć neuronowa

10 lutego. W życie kulturalne Rosji już dawno wplątał się cień. Reżim zaciska kościste dłonie nie tylko na gardle opozycyjnych polityków czy politycznych aktywistów, ale coraz częściej ingeruje w kulturę. Jeśli ktoś nie spełnia wymagań reżimu, próbuje zachować swobodę twórczą lub przynajmniej zwykłą ludzką przyzwoitość, jest sekowany, wdeptywany w błoto, wyganiany z pracy, eliminowany jako element niepożądany w ojczyźnie Z-szczęśliwości.

Niespełna dwa tygodnie temu w Petersburgu, w lokalnej siedzibie partii Jabłoko udostępniono dla zwiedzających wystawę prac Jeleny Osipowej. Mówią o niej „sumienie Petersburga”. Siwowłosa starsza pani jest od wielu lat uczestniczką antyputinowskich protestów – bez jej plakatów trudno wyobrazić sobie działania akcjonizmu obywatelskiego w mieście: przeciw wojnie w Syrii, aneksji Krymu, prześladowaniom za poglądy polityczne. Po agresji Rosji na Ukrainę Osipowa wychodziła na Newski Prospekt z własnoręcznie namalowanymi plakatami. Wzywała do opamiętania, zakończenia wojny. Gdy pojawiała się z kartonami, na których anioły wyśpiewywały hasła w rodzaju „Putin to wojna”, „Pokój” itd., rzucały się na nią rozjuszone zwolenniczki Putina (zwolenników płci męskiej jakoś było mniej) z obelgami, pluły na nią, domagając się natychmiastowej interwencji policji. Tak, czujność wykazują nie tylko organy bezpieczeństwa, ale także „oddziały Putina” czuwające, aby nikt w przestrzeni publicznej nie „dyskredytował rosyjskiej armii” (a tak klasyfikowane są antywojenne wypowiedzi czy hasła umieszczane na plakatach).

Na petersburskiej wystawie policja zjawiła się nazajutrz po otwarciu. Zarekwirowano prace Jeleny Osipowej, mają być przedmiotem dogłębnej ekspertyzy. Biegli mają orzec, czy owe plakaty i obrazy nie dyskredytują armii prowadzącej „specjalną operację wojskową” w Ukrainie. Na podstawie ekspertyzy zostanie powzięta decyzja, czy wszczynać postępowanie administracyjne, a może karne, czy może odstąpić od ścigania 77-letniej malarki i organizatorów wystawy.

Policja zastosowała metodę „na bombę” – patrol przyjechał do siedziby Jabłoka z powodurzekomego anonimowego zgłoszenia o podłożeniu ładunku pod budynek. Rozglądali się po biurze i zupełnie przypadkiem zainteresowali pracami Osipowej wiszącymi na ścianie. Natychmiast też bez dania racji prace zdjęto i wywieziono.
Niezłomna pani Jelena powiedziała „Nowej Gazecie”, że w warunkach totalnego absurdu, z jakim mamy do czynienia w Rosji, ona niczego się nie boi. „U nas teraz ściga się i karze nie tych, którzy ponoszą winę, a tych, którzy zauważają bezkarne zło. Bardziej martwi mnie to, co stanie się z moimi pracami, zapewne nie odzyskam ich”.

W teatrze też panują Z-nakazy i Z-zakazy. Pisałam w blogu o wyrzuceniu z teatru MChT aktora Dmitrija Nazarowa i jego żony Olgi Wasiljewej za antywojenną postawę (http://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2023/01/20/mala-rosyjska-panorama/). Najnowsze osiągnięcie czujnych stróżów Z-porządków na scenach to zdjęcie z repertuaru teatru Sowriemiennik sztuki, w której występowała nestorka ekranu i sceny Lija Achedżakowa. 83-letnia aktorka wielokrotnie wyrażała swoją negatywną opinię o haniebnej wojnie w Ukrainie. Niby nic się nie stało, nikt przecież aktorki znikąd nie wyrzucał, ot, spektakl spadł z afisza i tyle (poprzedni spektakl z udziałem aktorki „Pierwszy chleb” zdjęto już wcześniej po skargach organizacji Oficerowie Rosji, którzy poczuli się obrażeni tekstem monologu bohaterki granej przez Achedżakową).
Putin i putinowcy nie mają odwagi cywilnej, boją się działać wprost, wolą załatwiać przeciwników hybrydowo. Przecież oni nawet wojny w Ukrainie nie prowadzą ani na nikogo nie napadali, bo to nie wojna, tylko operacja specjalna, a wszystkiemu winna Ukraina, bo zaczęła w 2014 r., dokonując przewrotu, a teraz Rosja stara się tę wojnę zakończyć (to dzisiejsze słowa Putina). Więc jeśli chodzi o walkę z artystami, to też władze stosują hybrydowe metody – wygibasy, poszukiwanie zarzutów nie wprost, gnębienie ludzi itd.

Lija Achedżakowa zagrała w wielu popularnych filmach, jednym z nich była komedia Eldara Riazanowa „Ironia losu” (http://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2007/12/31/szczesliwego-nowego-roku/) – film nadawany przez rosyjską telewizję zawsze w noc sylwestrową. Achedżakowa zagrała w nim drugoplanową rolę nieco zagubionej, nieśmiałej koleżanki głównej bohaterki. A główną bohaterkę – Nadię zagrała Barbara Brylska. Polska gwiazda wyraziła poparcie dla rosyjskiej koleżanki i jej antywojennej postawy. „Taka ojczyzna nie zasługuje na ciebie. Wyjedź. Ci przeklęci przez Boga ludzie nie dadzą ci spokoju” – powiedziała Brylska.

Gest Brylskiej został dostrzeżony przez deputowaną Dumy Państwowej, wiceprzewodniczącą komisji ds. rozwoju społeczeństwa obywatelskiego Olgę Zanko. „Niegdyś kochana przez widzów w całym kraju (Rosji) aktorka Brylska dokonała wyboru, nazywając swoich wielbicieli „ludźmi przeklętymi przez Boga”. Nasz kraj podarował jej sławę i szacunek, ale my równie lekko możemy usunąć tę aktorkę z „Ironii losu” – napisała Zanko w Telegramie. Cudu zniknięcia Brylskiej z filmu można dokonać dzięki sieci neuronowej, twierdzi deputowana. Była Brylska, nie ma Brylskiej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *