5 maja. Pod koniec marca, gdy we Włoszech narastała fala epidemii koronawirusa, Rosja wysłała tam wojskowe samoloty ze sprzętem do dezynfekcji, skafandrami dla medyków i solidnym oddziałem lekarzy wojskowych. Rosyjskie ministerstwo obrony dementowało sugestie prasy, jakoby byli to specjaliści od broni biologicznej i chemicznej. Niemniej na czele grupy postawiono generała majora Siergieja Kikotia (o nim samym słów kilka poniżej). Rosyjska telewizja codziennie przez wiele dni pokazywała dumne kolumny rosyjskich pojazdów wojskowych poruszających się w zwartych kolumnach po drogach Italii. W komentarzach pobrzmiewały nutki triumfu: Włochy to członek NATO i UE, a przyjmuje pomoc Moskwy, bo tamte organizacje nie radzą sobie z sytuacją, są bezużyteczne.
Po kilku dniach od wylądowania rosyjskich samolotów wojskowych z szumnie zapowiadaną pomocą włoska prasa zaczęła pisać, że co najmniej 80% przysłanych rzeczy nie nadaje się do użytku. Rosyjskie media odbijały piłeczkę: skądże znowu, wszystko jest świetne, a Włosi wyrażają wdzięczność Rosji. Przekaz wzmacniano pokazywaniem filmików, na których obywatele Włoch zwijają u siebie na podwórku flagę narodową lub flagę Unii i w kilku słowach dziękują Rosji, a nawet imiennie Putinowi za okazaną pomoc. Zza kulis tej propagandowej bajki rychło wychynęły komunikaty, że w mediach społecznościowych przeprowadzano nabór do takiej dziękczynnej produkcji za konkretne pieniądze (https://www.repubblica.it/esteri/2020/04/12/news/russia_propaganda_a_pagamento-253794264/?ref=search&refresh_ce). Wędrujące po Twitterze czy WhatsApp filmiki miały utrwalić w widzach przekonanie, że we włoskim społeczeństwie dojrzewa sceptycyzm wobec europejskiego i transatlantyckiego braterstwa i jeszcze chwilka, a Włosi masowo zaczną się domagać od rządu zawarcia sojuszu z Moskwą – jedyną sprawiedliwą w koronawirusowej Sodomie.
Dowodzący tajemniczą operacją pod przykrywką pomocy humanitarnej gen. Kikot’ nie jest szeroko znaną postacią. W przeszłości aktywizował się, gdy trzeba było zakłamać ataki Baszszara Asada w Syrii przeciwko ludności cywilnej z użyciem broni chemicznej (https://www.1tv.ru/news/2019-05-20/365433-britanskiy_ekspert_zayavlyaet_chto_ozho_znala_o_postanovochnoy_gazovoy_atake_v_siriyskoy_dume). Co specjalista od ściemy miał do załatwienia w Italii? Włoscy analitycy wysuwali przypuszczenia, że chodzi o trzy cele: (1) wypróbowanie nowego sprzętu, (2) zebranie informacji o państwie członkowskim NATO, w tym zawarcie znajomości z włoskimi wojskowymi, które potem mogą się przydać np. do werbunku, (3) zebranie informacji o wirusie.
W opublikowanym dwa dni temu w rządowej „Rossijskiej Gazecie” materiale (https://rg.ru/2020/05/03/pochemu-na-zapade-ne-nravitsia-gumanitarnaia-missiia-nashih-voennyh-v-italii.html) przedstawiciele ministerstwa obrony podsumowują, że rosyjscy specjaliści we Włoszech przeprowadzili dezynfekcję domów opieki oraz innych obiektów, i zaznaczają, że Rosja nie miała absolutnie żadnych innych zadań na widoku. Nic nie mówią, czy misja została/zostanie zakończona.
O odcięcie pierwszych kuponów upomniał się natomiast szef parlamentarnej komisji spraw międzynarodowych Leonid Słucki. Napisał on list do włoskiego senatora z ramienia Ruchu Pięciu Gwiazd Vito Petrocellego. Pismo przekazał ambasador Rosji we Włoszech Siergiej Razow, w przeszłości ambasador w Polsce (list opublikowała włoska „Linkiesta”, specjalizująca się w dziennikarstwie śledczym: https://www.linkiesta.it/2020/05/aiuti-russia-italia-coronavirus/amp/?fbclid=IwAR3sURSf3XDjc0BeFp7awRv6NSU312b50N-oGUOQ4YYiBCFb_tGcUNW-Cic). Rosyjski deputowany przypomina skromnie o pomocy humanitarnej, którą Rosja okazuje Italii w trudnych dniach walki z pandemią i prosi o wywieranie nacisku przez Włochy na Brukselę w celu zniesienia europejskich sankcji nałożonych na Rosję po aneksji Krymu i agresji na wschodnią Ukrainę w 2014 roku. Moskwa od początku pandemii (bezskutecznie) próbuje forsować (m.in. w ONZ) deklaracje o odwołaniu sankcji w dobie koronawirusa lub przynajmniej „zamrożeniu” ich na czas epidemii. Petrocelli jest uważany za zwolennika zbliżenia z Rosją, wiele razy bywał w Moskwie. Razow prosi go, aby treść listu rozpropagował wśród kolegów senatorów. List Słuckiego nie jest oficjalnym pismem. Ale szum podniósł się wokół niego spory. A to nie była jedyna jaskółka. Po mediach z hukiem przelewają się opinie o prowadzonej przez Chiny i Rosję hybrydowej wojnie dezinformacyjnej w związku z koronawirusem. Wywołany w tej sprawie do odpowiedzi premier Włoch Giuseppe Conte w wywiadzie dla „La Stampa” zapewnił, że jego kraj nie zamierza zmieniać sojuszy ani kierunku polityki zagranicznej, a UE i NATO pozostają filarami bezpieczeństwa.
Zostawmy Włochy, przyjrzyjmy się jeszcze jednej głośnej akcji pomocowej w wykonaniu Rosji. Na przełomie marca i kwietnia rosyjskie tuby propagandowe podłączyły wzmacniacze do nagłaśniania pomocy humanitarnej dla Stanów Zjednoczonych. Wysłano samolot ze sprzętem medycznym i środkami ochrony. Zostało to przez Moskwę przedstawione jako akcja humanitarna, zorganizowana na życzenie amerykańskiego prezydenta wyrażone podczas rozmowy telefonicznej z Putinem. Zaraz potem jednak Departament Stanu wystąpił z komunikatem, że samolot wprawdzie przyleciał i przywiózł sprzęt, ale za ładunek USA zapłaciły. Więc to nie pomoc humanitarna, a zwyczajna transakcja handlowa. Na głowę Trumpa ze strony nieprzychylnych mu mediów posypały się gromy, że znowu tańczy jak mu Putin zagra i pomaga Rosji w realizacji jej propagandowych celów. Kilka dni temu amerykańska stacja telewizyjna ABC powiedziała, że część sprzętu z różnych przyczyn okazała się nieprzydatna, np. respiratorów nie można podłączyć do prądu z uwagi na różnicę w napięciu sieciowym itd. Niemniej rachunek do zapłacenia przyszedł: 659 283 USD.
Zadowolenie z rosyjskiej pomocy wyraża natomiast Serbia. Rosyjscy wojskowi – pod wodzą generała majora (widocznie oddziały dowodzone przez niższe szarże w tej misji nie mają szans się sprawdzić) Michaiła Czernyszowa dokonują dezynfekcji licznych obiektów w tym kraju, lekarze konsultują pacjentów, pomagają serbskim służbom w ocenie sytuacji epidemicznej. Pewnego dnia zupełnym przypadkiem rosyjscy specjaliści trafili na Emira Kusturicę. Reżyser poprosił, żeby zajrzeli i do jego wioski i ją też zdezynfekowali. Całkiem przypadkiem przechodziła również tamtędy z tragarzami ekipa rosyjskiej telewizji, która w trymiga nakręciła odnośny materiał z dziękczynną wypowiedzią Kusturicy. Materiał nadano w głównym wydaniu dziennika.
*
Na koniec aktualne dane na temat sytuacji epidemicznej w Rosji. Dziś odnotowano 10 102 nowe przypadki w ciągu doby (w tym 5714 przypadków w Moskwie). To czwarty z kolei dzień z dobowym przyrostem ponad dziesięciu tysięcy zarejestrowanych przypadków. Łączna liczba zakażeń koronawirusem od początku epidemii to 155 370.
Kilka dni temu o zakażeniu zameldował prezydentowi premier Michaił Miszustin. Z oficjalnych doniesień wynika, że przebieg choroby jest łagodny. Miszustin jest leczony w państwowej (co podkreślają rządowe media) lecznicy. Utrzymuje kontakt telefoniczny z członkami rządu. Choroba Miszustina uruchomiła kremlowską giełdę domysłów i słuchów. Krążą wersje, że premier już nie powróci na stanowisko. Na razie zastępuje go wicepremier Andriej Biełousow.