Archiwa tagu: Katyń

Walizka oprawcy

9 października. Wnuczka pewnego sowieckiego prominenta prowadzi spokojne życie. Użytkuje daczę po dziadku. Stary dom wymaga remontu. Kobieta postanawia nie tylko odnowić siedzibę, ale przy okazji przebudować ją i unowocześnić, wyburzyć część ścian, przemeblować pomieszczenia. W czasie czynności przygotowawczych ekipa remontowa za jedną z wyburzonych ścian odkrywa tajną skrytkę, a w niej dwie pękate walizy pełne dokumentów – maszynopisów i rękopisów. Opowieść z dreszczykiem? Poniekąd. Tak zaczyna się gawęda o dziwnych losach jeszcze dziwniejszych zapisków Iwana Sierowa, jednej z najbardziej ponurych postaci rosyjskiej historii XX wieku.

Najpierw kilka słów o nim samym. Historyk ze stowarzyszenia Memoriał Nikita Pietrow nazwał Sierowa „stalinowskim katem Polski”: Sierow ponosi współodpowiedzialność za zbrodnię katyńską, z ramienia NKWD pod koniec wojny dowodził operacjami „oczyszczania wyzwalanych terytoriów z niepożądanych elementów” (przeprowadzał aresztowania akowców). W 1945 r. osobiście aresztował szesnastu przywódców Polskiego Państwa Podziemnego; za ich uprowadzenie do Moskwy otrzymał awans na generała i tytuł Bohatera Związku Radzieckiego. Nadzorował masowe wywózki i deportacje narodów, które naraziły się Stalinowi – Litwinów, Łotyszy, Estończyków, a także Inguszy i Czeczenów. Podczas pełnionej misji w zdobytym Berlinie wsławił się tym, że znalazł i zidentyfikował ciało Hitlera. A także w niewyjaśnionych okolicznościach zagarnął majątek Banku Rzeszy (wywiózł też pono koronę królowej belgijskiej, którą podarował swojej żonie, ale którą musiał później zwrócić prawowitej właścicielce – http://www.kp.ru/daily/26592.7/3607557/). Po śmierci Stalina opowiedział się po stronie Chruszczowa, co zapewniło mu kolejne awanse, został szefem KGB, a następnie GRU (wywiad wojskowy). W 1956 r. brał udział w pacyfikowaniu powstania węgierskiego. W 1963 r. został zwolniony „w związku z utratą czujności klasowej” – tym razem faktycznie nie wykazał się czujnością (sprawa Pieńkowskiego). Dwa lata później, w wieku 60 lat, przeszedł w stan spoczynku. Zmarł w 1990 roku. Miał dużo czasu na spisywanie wspomnień.

Wnuczka Wiera skopiowała ponad pięć tysięcy stron znalezionych w pękatych walichach zapisków dziadka i zwróciła się z prośbą o pomoc w ich opracowaniu do Aleksandra Chinsztejna, dziennikarza specjalizującego się w historii służb specjalnych, do niedawna również deputowanego Dumy Państwowej z ramienia Jednej Rosji. Wynikiem ich wspólnej pracy nad zawartością walizek jest książka „Zapiski z walizki. Tajne dzienniki pierwszego przewodniczącego KGB, znalezione 25 lat po jego śmierci”, która na początku tego roku wyszła nakładem wydawnictwa Proswieszczenije.

W lipcu rozgłośnia Echo Moskwy wyemitowała audycję o książce z udziałem historyka Borysa Sokołowa, który kilkakrotnie nazwał owe tajne dzienniki Sierowa „fałszywką” (http://echo.msk.ru/programs/Diletanti/1800158-echo/). Sokołow mówi m.in.: „Sierow Chinsztejna mówi to, co już wiemy z dostępnych publikacji, tylko daje pewne interpretacje, wariacje. Mówi, że Katyń to zbrodnia NKWD, ale z drugiej strony sam się nie przyznaje, że brał udział w egzekucjach [polskich oficerów] w Charkowie, chociaż właśnie tym się zajmował, tzn. rozstrzelał przydzieloną mu część Polaków spośród tych 25 tysięcy rozstrzelanych. Nie pisze o tym, że rozstrzeliwał. Nie będzie przecież pisał o sobie, że dokonuje zbrodni, w miarę możliwości po prostu je przemilcza. […] Sierow z książki Chinsztejna to człowiek państwowy, wykonujący rozkazy, żołnierz i technokrata”. Zdaniem Sokołowa, w książce jest mnóstwo konfabulacji, nawet wątki z serialu „17 mgnień wiosny” jako wydarzenia autentyczne. W audycji Sokołow wskazywał na rozbieżności pomiędzy zapiskami a faktami z życia Sierowa. A potem w publikacji na blogu przedstawił cały katalog nieścisłości, wskazujący, że dokumenty podrobiono później, że nie mogą one pochodzić z danej epoki (http://m5zgc3tjoj2s433sm4.dresk.ru/blogs/free/entries/255156.html).

Od audycji minęło kilka miesięcy i zapewne sprawa wydania tajnych „dzienników” zeszłaby z łamów prasy (ani na chwilę zresztą nie był to gorący temat numer jeden) i interesowałaby wyłącznie kilku specjalistów, gdyby nie obudzili się nagle autorzy opracowania. Wiera Sierowa i Aleksandr Chinsztejn wystąpili z pozwem przeciwko rozgłośni Echo Moskwy i Borysowi Sokołowowi, żądają przeprosin, wycofania oskarżeń o sfałszowanie i wysokich odszkodowań. Sprawę pozwu nagłośniła BBC.

Do tematu powróciły też inne media. „Meduza” pisze: poza Chinsztejnem nikt nie miał dostępu do materiałów, zresztą nawet on otrzymał od Wiery Sierowej kopie dokumentów, nie oryginały. „Wszystkie prawa dostępu do archiwum należą do rodziny Sierowa, która może spokojnie zarobić na sprzedaży dokumentów, a służby specjalne najwidoczniej są zainteresowane, aby niektóre materiały nie ujrzały światła dziennego. Kiedy rzecz dotyczy sowieckich represji, FSB odmawia udostępniania nawet odtajnionych dokumentów. W książce znalazła się jedynie część dokumentów. Niektórzy historycy mają wątpliwości co do autentyczności rzekomych dzienników. Wielu ma również wątpliwości co do prawdziwości melodramatycznych okoliczności znalezienia walizek na daczy. Po co Sierow miałby zamurowywać swoje zapiski?”.

Cytowany na początku Nikita Pietrow, który kilka lat temu wydał książkę o Sierowie, nie podważa autentyczności dzienników, znalazł ich potwierdzenie w archiwach podczas pracy nad biografią.

A więc zagadka.

Ciekawe jest natomiast samo eksponowanie postaci Sierowa, jednego ze stalinowskich oprawców, pokazywanie dzieła jego życia, próba wybielania, a w każdym razie łagodzenia przekazu o popełnionych zbrodniach, o uwikłaniu Sierowa w praktyki zbrodniczego systemu. Wiera Sierowa mówi o swoim dziadku w superlatywach, przedstawia go w wypowiedziach dla mediów jako człowieka oddanego sprawie, nieulękłego, konsekwentnego. Jedno jest pewne: ten człowiek był świadkiem i aktywnym uczestnikiem wielu historycznych wydarzeń i wiedział o przywódcach ZSRR wiele rzeczy, które oni woleliby ukryć.

Promień światła w królestwie mroku

23 września. Księga „Zabici w Katyniu” została zaprezentowana w Moskwie przez stowarzyszenie Memoriał. Data prezentacji została wybrana nieprzypadkowo: 17 września, rocznica napaści ZSRR na Polskę. Więźniowie obozów w Kozielsku, Ostaszkowie i in. dostali się do radzieckiej niewoli właśnie wtedy: po wkroczeniu Armii Czerwonej, realizującej postanowienia paktu Ribbentrop-Mołotow. W rocznicę zawarcia tego zbrodniczego paktu – 23 sierpnia – Memoriał zakończył zbiórkę pieniędzy na wydanie księgi. Wydano ją dzięki zebraniu funduszy w ramach społecznej zbiórki pieniędzy. (Pisałam o tym w czerwcu: http://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2015/06/23/memorial-wydaje-katynska-ksiege-pamieci/). Zgromadzono ponad 880 tys. rubli.

Jurij Zubcow napisał w „Psychologies.ru”: „Środki [na wydanie książki] zebrano mimo triumfu antysankcji przeciwko polskim jabłkom, mimo wiary w bezgrzeszność Rosji, kiepskiej sytuacji ekonomicznej, wakacji i wyjazdów na działki. Pieniądze wpłacili ludzie, dla których z jakiegoś powodu ważne jest wspomnienie ofiar zbrodni, dla których skrucha nie jest pustym dźwiękiem czy tytułem filmu retro. Pieniądze wpłacili ci, dla których ważne jest wiedzieć, że są, istnieją i że jest ich wielu. Z tą wiedzą łatwiej jest żyć. W Katyniu zginęło nie cztery i pół tysiąca Polaków [wydana we współpracy z polskim Ośrodkiem Karta księga zawiera 4415 not biograficznych rozstrzelanych], a pięciokrotnie więcej. Memoriał przygotowuje drugą księgę”.

Działalność Memoriału na rzecz przywracania pamięci o Katyniu i nie tylko – o zbrodniach totalitaryzmu w ogóle – jest „promieniem światła w królestwie mroku”. (O prezentacji na stronie Radia Swoboda: http://www.svoboda.org/media/video/27255668.html). Bo trzeba pamiętać, że na rosyjskim podwórku nie ustają próby wskrzeszenia starej stalinowskiej legendy o niemieckim sprawstwie zbrodni katyńskiej. Orędownik „niemieckiej” wersji Anatolij Wasserman, popularny „w narodzie” oryginał, dziennikarz, publicysta, stalinisto-marksista, uczestnik teleturniejów i dyskusji na tematy różne, kilka lat temu wywodził, że zbrodni nie mogli dokonać enkawudziści, tylko Niemcy. Wersję o zbrodni NKWD Wasserman nazywa „goebbelsowską fałszywką”. Niedawno poszedł dalej: poparł petycję do Dumy Państwowej, pod którą zbierane są w Internecie podpisy na rzecz zamknięcia cmentarzy polskich jeńców w Katyniu i Miednoje („łżememoriałów”, jak nazywa się te miejsca w tekście petycji, zainicjowanej przez mieszkańca obwodu twerskiego).

Prawda o zbrodni enkawudzistów w Katyniu nie pasuje do lansowanej bardzo mocno tezy o wspomnianej przez Zubcowa „bezgrzeszności Rosji” (opisywanie wydarzeń okresu wojennego coraz częściej odbywa się poprzez używanie nomenklatury religijnej i w takich kategoriach jest umieszczane: kto się przeciwstawia „wersji kanonicznej”, ten jest „świętokradcą”, „bluźniercą”, sprzeniewierzającym się „świętej pamięci ofiar” itd.). Dlatego takie daty jak rocznica podpisania paktu Ribbentrop-Mołotow, wtargnięcia Armii Czerwonej do Polski czy wspólnej defilady niemiecko-radzieckiej w Brześciu (22 września) nie są obecne w przekazie głównych rosyjskich mediów. A jeśli temat się pojawia (głównie w przestrzeni internetowej), to uzyskuje „bezgrzeszne” naświetlenie: Katyń to dzieło Niemców, pakt Ribbentrop-Mołotow był koniecznością (sam prezydent Putin mówił, że Stalin był zmuszony zawrzeć pakt z Niemcami, gdyż w ten sposób zapewniał ZSRR bezpieczeństwo w obliczu agresywnej polityki Zachodu), wkroczenie Armii Czerwonej do Polski 17 września wynikało z bezczynności zachodnich sojuszników Polski itd., itp.

Rosyjski historyk pracujący w USA Siergiej Uszatkin nazywa takie podejście do przeszłości „afektem”: zamiast analizy wydarzeń na podstawie dokumentów i faktów mamy przeżycie, afekt, uczucie, emocję związaną z historią. „A afekt to afekt. Ani kontrolować go, ani kierować nim niepodobna. To taki automatyczny pilot. Dlatego z taką niechęcią przyjmowane są wszelkie próby interpretacji przeszłości, gdyż łamią schematy emocjonalne stosunku do przeszłości, do których jesteśmy przywiązani. Interpretacja dokonywana jest na podstawie tekstu, zbioru wypadków i faktów, które mogą zostać przeformatowane, skomponowane inaczej. Walka z tak zwaną falsyfikacją historii [mocny trend w rosyjskiej polityce ostatnich lat] to nie tyle walka z tą czy inną interpretacją faktów, ile walka o zachowanie ustalonego światopoglądu i emocjonalnych przyzwyczajeń. […] Nie uważam, że ocena [wydarzeń historycznych] to odpowiedni sposób podejścia do przeszłości. Stalinizm potępiano i w 1956, i 1961, i w latach pierestrojki, i obecnie. Ocena nie uwalnia od odpowiedzialności, nawet nie prowadzi do znaczących wewnętrznych przemian. Wszyscy chcemy, żeby ocena doprowadziła do catharsis, dzięki czemu wszyscy by wszystko zrozumieli i stali się innymi ludźmi. Ale widzimy, że mija pięćdziesiąt lat, a catharsis nie ma. Widocznie nie tylko w ocenie rzecz. […] Dziś są ludzie, którzy mogą powiedzieć: strzelajcie do wrogów ludu. Obecnie [w Rosji] rozpowszechniona jest narracja o stabilności i sile – to szanowane wartości. Trzydziestolatkowie nie widzą nic nagannego w zastosowaniu przemocy, wydaje im się, że takim sposobem można zmusić do szanowania Rosji, do tego, by się jej bali. A to dlatego, że temu pokoleniu nikt nie wskazał palcem na te wydarzenia w przeszłości [masowe represje stalinowskie], nie wyjaśnił, że ludobójstwo i przemoc wobec własnego narodu to zło. I nic nie może tego usprawiedliwić”. (Cała rozmowa tu: http://gefter.ru/archive/15988).

Lekcje historii ciągle okazują się trudniejsze od lekcji matematyki, ekonomii, biologii.

Memoriał wydaje katyńską księgę pamięci

23 czerwca. W roku 75-lecia zbrodni katyńskiej stowarzyszenie Memoriał przygotowuje wydanie księgi pamięci zawierającej imiona, nazwiska i biografie zamordowanych w Katyniu Polaków. Jak informuje strona internetowa Planeta.ru (http://planeta.ru/campaigns/katyn), grupa badaczy ze stowarzyszenia Memoriał przestudiowała obszerny materiał archiwalny (archiwa radzieckie, niemieckie, polskie). Pozwoliło to ustalić nazwiska polskich oficerów przebywających w niewoli radzieckiej od jesieni 1939 roku do wiosny 1940 i daty egzekucji (kwiecień-maj 1940) wszystkich jeńców przebywających w obozie w Kozielsku. Zebrano bezcenny materiał dotyczący zarówno okresu przebywania w obozie, jak i przedwojennego życia zamordowanych.

Polska sekcja Memoriału pod kierunkiem Aleksandra Gurjanowa od lat pracuje nad zbieraniem archiwaliów dotyczących stalinowskich represji wobec obywateli Polski. Ich partnerem w Polsce jest Ośrodek KARTA – dwa lata temu wydana została po polsku księga pamięci „Zabici w Katyniu”. Rosyjskie wydanie zostanie zaktualizowane i uzupełnione o najnowsze ustalenia.

Środki na wydanie księgi Memoriał zamierza zbierać za pośrednictwem strony internetowej. „Dla nas ten sposób pozyskania środków jest szalenie ważny, chodzi o to, by ludzie mogli przyczynić się do ustanowienia prawdy – mówi Aleksandr Gurjanow (Grani.ru). – Nasze państwo, które postanowieniem Dumy Państwowej formalnie przyznało, że zbrodnia katyńska stała się aktem bezprawia ze strony totalitarnego państwa i została dokonana na bezpośrednie polecenie Stalina i innych radzieckich przywódców, kategorycznie odmawia uznania za ofiarę każdego rozstrzelanego oddzielnie. W 2004 roku śledztwo w sprawie zbrodni katyńskiej zostało zakończone, a jego rezultaty – utajnione. Prokuratura Wojskowa nie tylko odmawia rehabilitacji ofiar tej zbrodni, ale także nie chce wszczynać przewidzianej przez prawo procedur – nie przyjmuje ani wniosków Memoriału, ani wniosków polskich krewnych zabitych […] Do tej pory nie została ustalona odpowiednia kwalifikacja prawna zbrodni, nie znamy nazwisk winnych tej zbrodni, część dokumentacji nadal jest utajniona […] Państwo [rosyjskie] nie chce uznać zbrodni katyńskiej za zbrodnię stanu ani nawet za zbrodnię popełnioną z przyczyn politycznych czy zbrodnię wojenną. Zamiast tego prokuratura próbuje przedstawić Katyń jako eksces oprawców – przekroczenie uprawnień przez kilku funkcjonariuszy NKWD”. Księga ma się ukazać 17 września.

Ta inicjatywa Memoriału to rzecz nie do przecenienia. W rozkręcającej się karuzeli fałszowania historii w Rosji (sakralizacja strony heroicznej udziału ZSRR jako jedynej obecnej w historii II wojny światowej, a właściwie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, odrzucanie innych wydarzeń i interpretacji) inicjatywa Memoriału jest jak łyk świeżego powietrza w dusznej sali.

Dyskusje wokół zbrodni katyńskiej w Rosji nie wygasły. Zwolennicy wersji, że zbrodni dokonali Niemcy w 1941 roku, drukują książki (http://www.hrono.info/libris/lib_sh/shwed00.php), artykuły (nawet w wysokonakładowych tabloidach: http://www.eg.ru/daily/politics/31608/), udzielają wywiadów (http://www.kp.ru/daily/25659/821651/), jeżdżą po kraju z prelekcjami.

Tumanienie Rosjan wypreparowaną do bieżących celów politycznych wersją wydarzeń historycznych trwa w najlepsze. Wczoraj była rocznica rozpoczęcia Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. W Moskwie i innych miastach (m.in. Brześciu) odbyły się rocznicowe uroczystości. Na oryginalny pomysł wpadli w telewizji REN. Oto wyimki z informacji prasowej rozsyłanej do redakcji: „REN-TV rozbudzi patriotyzm w Rosjanach 22 czerwca, punktualnie o czwartej rano. Wtedy zacznie się ogólnokrajowa akcja „Вставай, страна огромная”. Nadawanie programu zostanie o tej porze przerwane, wykonana zostanie pieśń (jw.), potem nastąpi cisza w eterze […] Grupy rekonstrukcyjne wyjdą na ulice Moskwy i przemaszerują od placu Błotnego do Aleksandrowskiego Sadu, o czwartej rano zostanie odczytany komunikat o rozpoczęciu Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Na ulicach zostanie odtworzona trwożna atmosfera pierwszych dni wojny, sprzęt wojskowy, głośniki, objawiające o początku wojny, żołnierze, wyjeżdżający na front”.

„Odtworzenie trwożnej atmosfery” jest jednym z elementów ciągle budowanej trwożnej atmosfery tych dni. W programach poświęconych polityce i nie tylko nieustannie pokazuje się militaria.

Ogarnięci amokiem deputowani Dumy Państwowej wystąpili z kolejną odjechaną inicjatywą. Stwierdzili, że w celu przywrócenia sprawiedliwości dziejowej należy obywatelom Rosji dostarczyć pełną informację o firmach, które współpracowały z Niemcami hitlerowskimi. Produkty takich firm mają być specjalnie oznaczane. Autor projektu ustawy jest przekonany, że część Rosjan zrezygnuje z kupowania takich marek. Taka inicjatywa może cokolwiek dziwić w kraju, który od 1939 do 22 czerwca 1941 roku ściśle współpracował z Trzecią Rzeszą, dostarczał jej artykuły rolne, ropę naftową, drewno i wiele innych towarów. Jak przypomniał przy tej okazji Jegor Siennikow, „ostatnie pociągi z ZSRR do Niemiec wyprawiono 21 czerwca 1941 roku, ostatni skład z radzieckim zbożem przejechał przez most na Bugu w stronę Terespola na godzinę i 50 minut przed tym, jak Niemcy napadły na ZSRR”. Ale o tej stronie historii się nie mówi – nie pasuje do heroicznej wersji jedynej prawdy jedynego zwycięzcy.