Włodzimierz Wysocki – 70 urodziny

 

Dziś stuknęłaby mu siedemdziesiątka.

Pozostaje idolem kolejnych pokoleń Rosjan i nie tylko Rosjan. Jego piosenki to kronika epoki Sowietów, to sumienie kraju, to i akt oskarżenia, i wyznanie miłosne, i dotknięcie odsłoniętych nerwów. „Korytarze kończą się ścianą”, „Ratujcie nasze dusze”, „Idiot ochota na wołkow”. A wszystko wykrzyczane, wyrwane z głębi trzewi, protest uwięzionego, niezgoda na zło, na zaciskanie łapy na gardle. Ale przecież i liryczne wyznania wychodziły Wysockiemu pięknie. I porady, jak sprawdzić w górach przyjaciela. Napisał kilkaset tekstów – wołających o wolność manifestów, żartobliwych scenek z życia zwyczajnego człowieka, piosenek o wojnie (napisanych tak, jak gdyby walczył od Lenino do Berlina), więziennych „błatnych” ballad (napisanych tak, jak gdyby pół życia spędził w więzieniach i łagrach), wyznań miłosnych, hymnów uwielbienia dla koni – wolnych rumaków z grzywą rozwianą.

Co dzisiaj wyśpiewałby charakterystycznym schrypniętym głosem?

Nie dożył pierestrojki (zmarł w lipcu 1980 roku), wielkich przemian, upadku Muru Berlińskiego, Jelcyna na czołgu w sierpniu 1991 roku, zachłyśnięcia wolnością, rozpadu ZSRR, wycofania Armii Radzieckiej z Afganistanu, oligarchów z ich kolosalnymi fortunami, wojny w Czeczenii, zamachów na domy mieszkalne w Moskwie i Wołgodońsku, „Kurska”, Nord-Ostu, Biesłanu, stłumienia wolności, zabójstwa Anny Politkowskiej.

Jak zagrałby dziś Hamleta – swoją najsłynniejszą rolę teatralną? Na scenie Taganki był duńskim księciem 371 razy. I nigdy nie miał wątpliwości. Był chyba jedynym na świecie Hamletem, który nie zadawał sobie pytania: być albo nie być. Wiadomo, że być, nie wiadomo tylko, jak. Zresztą, nawet i to wiadomo: mocno być. O co dzisiaj pytałby jego Hamlet z gitarą?

Wysocki żył na maksa. Chorował na wolność. Chorował na ambicję. Ciągle mu było duszno. Ciągle mu było wszystkiego mało. Nie podlizywał się władzom, nie spuszczał łagodnej zasłony miłosierdzia na podłości i podłostki – ani wielkich, ani małych. Sam święty nie był i może dlatego rozumiał, co się z człowiekiem dzieje, kiedy grzeszy. „No biezgriesznych nie znajet priroda” – napisał w pożegnalnej balladzie inny genialny rosyjski bard, Bułat Okudżawa.

Rosja kocha i czci swoich wspaniałych poetów. Wysockiego stawia się dziś na podium wielkich ulubieńców całego narodu: pierwszy – Puszkin, drugi – Jesienin, trzeci – Wysocki. Choć skończyła się epoka, której był bardem, jego pieśni nadal są aktualnie. Niosą i uniwersalne treści, ważne dla wszystkich zawsze, i odkrywają nowe znaczenia we współczesnym matriksie epoki upitych ropą czekistów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *