Dzień jak co dzień

Trzynasty marca. Czwartek. Słońce wzeszło i niebawem zajdzie. Zwykły dzień.

Rosyjskie władze zajmują się najpilniejszymi sprawami. Swoimi sprawami. Na szczytach trwa mozolna przepychanka o lepsze miejsce w układzie, politolodzy wygłaszają coraz bardziej wymyślne teorie dotyczące kombinacji Putin-Miedwiediew, urzędnicy starają się odgadnąć, skąd wieją silniejsze wiatry. Dzisiaj wiadomością dnia z tej sfery było obdarzenie Igora Szuwałowa (doradcy prezydenta Putina, a jak moskiewskie wróble ćwierkają, człowieka, którego wstawiła na Kreml jeszcze Jelcynowska Familia) zadaniem opracowania nowej struktury władzy wykonawczej. Chodzi przede wszystkim o zawiadywanie operacją przyporządkowania kadr do Administracji Prezydenta (Miedwiediew) i rządu (Putin). Na razie sprawy kadrowe są tajemnicą za siedmioma pieczęciami. Mgła jeszcze nie opadła.

W telewizyjnych programach informacyjnych poczesne miejsce zajmuje nadal Putin. Wczoraj zbeształ na spotkaniu z przedstawicielami parlamentu Władimira Żyrinowskiego, który wyraził się niepochlebnie o potomkach ubogich rodzin robotniczych. „Ja sam jestem z robotniczej rodziny” – lodowato wycedził prezydent. Żyrinowski podobno zgłosił się po tym incydencie do szpitala – serce nie wytrzymało reprymendy. Deptanie po prezydenckich odciskach nie było dotąd jego specjalnością, zawsze był lojalny i wiernie wykonywał wszystkie odgórne polecenia. A powinien był wziąć pod uwagę, że prezydent jest rozdrażniony. Co było wyraźnie widać podczas wizyty pani kanclerz Merkel, która przyjechała do Moskwy przede wszystkim po to, by zapoznać się z Miedwiediewem. Putin zrobił jej coś w rodzaju sceny zazdrości. „Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że niektórzy partnerzy nie mogą się doczekać, kiedy złożę pełnomocnictwa, aby wreszcie móc załatwiać sprawy z innym człowiekiem”. Zapowiedział jednocześnie, że niech sobie nie myślą, że z Miedwiediewem będzie im łatwiej. „On nie mniej niż ja jest, w dobrym sensie tego słowa, rosyjskim nacjonalistą. Jest prawdziwym patriotą i będzie bronił interesów Rosji na arenie międzynarodowej” – zapewnił.

Ale nie samym prezydentem i jego nerwami człowiek żyje. Gorące dyskusje wzbudza w Rosji sprawa zatrzymania w Tajlandii rosyjskiego przedsiębiorcy Wiktora Buta, bardziej znanego jako „handlarz śmiercią”. Jego firma od 15 lat zajmuje się transportem lotniczym. Jak twierdzą dobrze poinformowane źródła i prasa całego świata, But samolotami wozi głównie broń (nielegalnie). Teraz na wniosek władz USA został zatrzymany za pomaganie terrorystom. But odrzuca wszelkie oskarżenia. Ciekawe, jak dalej potoczą się losy pana Buta – czy stanie przed amerykańskim sądem, czy znowu wywinie się wymiarowi sprawiedliwości. No i na jakiej podstawie. Jego adwokat twierdzi, że Buta będą musieli wypuścić, „jak tylko przyjdą jakieś ważne dokumenty z Moskwy”. Bardzo ciekawe.

Jeszcze jedno wydarzenie koncentruje dziś uwagę – jubileusz 95-lecia Siergieja Michałkowa. Autor słów hymnu ZSRR (kilka lat temu po autorskim liftingu tekst został zutylizowany jako hymn Rosji). Autor wierszyków i bajek dla dzieci. Laureat trzech Nagród Stalinowskich, jednej Nagrody Leninowskiej i jednej Nagrody Państwowej (nowej Rosji). Niezatapialny, zawsze wierny, zawsze na posterunku. Jego syn, Nikita Michałkow, sławny reżyser i piewca Wielkiej Rosji, zrobił ojcu w prezencie film na urodziny. Prezydent Putin wysłał długi telegram z życzeniami. Wieczorem odbędzie się uroczysty koncert.

A teraz z zupełnie innej beczki. Prokuratura miasta Syktywkar (Republika Komi) skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Sawwie Tierientjewowi „za wzbudzanie nienawiści lub wrogości i poniżanie ludzkiej godności”, za co grozi mu kara do dwóch lat pozbawienia wolności.

Muzyk z grupy rockowej „Project A” Sawwa Tierientjew wziął udział w prowadzonej na jednym z syktywkarskich blogów dyskusji, poświęconej wizycie milicji w redakcji opozycyjnej gazety „Iskra”, zakończonej konfiskatą redakcyjnych komputerów. Wpis uczestnika dyskusji „user-terentyev” zawierał wezwanie do „pokazowego palenia na stosie po jednym milicjancie dziennie na głównych placach rosyjskich miast”. „User-Terentyev” twierdził też, że milicjanci są jak bydło.

Proces będzie precedensowy (to pierwsze w Rosji oskarżenie o komentarz na blogu). A może przede wszystkim pokazowy? Spośród milionów wpisów wybrano akurat ten. Dlaczego? Żeby dać do zrozumienia, że o milicji jak o nieboszczyku – albo nic, albo dobrze? Nie bardzo też wiadomo, czemu ma służyć nagłaśnianie tej sprawy. Żeby zasygnalizować, że przestrzeń internetu jest kontrolowana przez stróżów prawa i wycieczki w sferę tabu będą karane? 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *