Mer subtropików

26 kwietnia w pięknym mieście Soczi na południu Rosji odbędą się wybory mera. Wydarzenie, jakich wiele w tak wielkim kraju jak Rosja, można by rzec: rutyna. Poprzedni mer, Wiktor Kołodiażny, w zeszłym roku został szefem korporacji państwowej Olimpstroj, więc ustąpił ze stanowiska, jego następca królował niedługo – po kilku miesiącach złożył urząd ze względu na stan zdrowia.

Soczi od pewnego czasu nie jest już miastem takich jak wiele w Rosji, toteż i intryga wokół wyborów mera miasta wywiązała się nietuzinkowa.

Dwa lata temu wysiłkiem działaczy sportowych i polityków z Władimirem Putinem na czele MKOl przyznał Soczi prawo organizacji XXII Zimowych Igrzysk Olimpijskich. Dlaczego Soczi, leżące w subtropikach? Komentatorzy twierdzą, że taką dziwną lokalizację dla zimowych zawodów wybrano dlatego, że Władimir Władimirowicz lubi Soczi. Tu znajduje się jego ukochana rezydencja, tu odpoczywa zimą i latem, tu przyjmuje gości. W górach powyżej rezydencji – ośnieżony stok, z którego można pysznie szusować, poniżej rezydencji – ciepłe morze i jachty (po dżudo i nartach kolejna słabość pana premiera).

Mieszkańcy Soczi nie poczuli się wyróżnieni ani tym, że Władimir Władimirowicz umiłował ich miasto, ani tym, że w ich mieście odbędą się igrzyska olimpijskie (poparcie dla idei przeprowadzenia igrzysk jest w Soczi dwukrotnie mniejsze niż w pozostałej części kraju). „Czlenowozy”, jak pieszczotliwie nazywano w radzieckich czasach samochody wożące dygnitarzy, skutecznie korkują miasto, ludzie klną na czym świat stoi. Drugi, poważniejszy powód masowego niezadowolenia mieszkańców to wywłaszczania – pod obiekty olimpijskie i hotele potrzebna jest ziemia, a na tej ziemi stoją jakieś nikomu poza właścicielami niepotrzebne domy. Od czasu do czasu nawet w zakneblowanych centralnych mediach podnosi się krzyk protestujących przeciwko nadużyciom przy wysiedlaniu. Ludzie klną jeszcze bardziej niż z powodu korków. Władze miasta naciskane przez władze Kraju Krasnodarskiego, które z kolei są naciskane przez Moskwę, nadal przeprowadzają wywłaszczenia, choć nie tak szybko, jak zakładano w harmonogramach. Wywłaszczenia to pole do nadużyć, jak twierdzą pokrzywdzeni, gigantyczne.

Obecnie drogą do Krasnej Polany (to ten pyszny stok), gdzie mają się odbywać olimpijskie zawody narciarskie, pomykają rządowe merce i do tych celów droga wystarcza. Ale jak dostarczyć tędy tysiące kibiców? Trzeba wszystko przebudować. Żeby móc dowieźć materiały budowlane do miasta (w samym Soczi mają powstać cztery wielkie obiekty, m.in. hala do gry w hokeja jednorazowego użytku) i we wszystkie miejsca poza miastem, trzeba zbudować port towarowy, co z kolei zabije przemysł turystyczny, z którego żyje miasto.

Sytuacja wygląda dość absurdalnie. Wielu ludzi zadaje sobie pytanie, dlaczego władze uparły się akurat na Soczi, skoro logistycznie jest to dużo trudniejsza lokalizacja niż wiele innych miejsc w Rosji, położonych bardziej na północ, nie w subtropikach, gdzie w hokeja poza igrzyskami raczej nikt nie będzie grał.

Tak więc w sytuacji, kiedy „w domu Obłońskich zapanował nieład” (bo nie dość że MKOl zaczyna poganiać, to jeszcze pieniędzy zaczyna na wszystko brakować, ludzie krzyczą, ekolodzy protestują), jeszcze wybory mera.

A w tych wyborach postanowiło wystartować między innymi dwóch interesujących kandydatów. Inicjatywna grupa mieszkańców Soczi zwróciła się z prośbą do współprzewodniczącego ruchu Solidarność Borysa Niemcowa, by wystartował i bronił ich przed samowolą władz. Niemcow był w latach 90. merem Niżnego Nowogrodu – ówczesnej wizytówki demokratyzującej się Rosji, potem bliskim współpracownikiem Borysa Jelcyna, wicepremierem. W czasach Putina był liderem opozycyjnego Sojuszu Sił Prawicowych, w ostrej kontrze wobec rządzących. Pozostaje na marginesie życia politycznego, pisze ciekawe raporty, wytykajace reżimowi błędy. Chętnie się zgodził na inicjatywę obywateli, ale zaraz dodał, że władze pewnie nie dopuszczą do tego, by mógł wystartować, wymyślą jakiś pretekst, by „zdjąć” go na wstępnym etapie przygotowań, nie pozwolą nawet na prowadzenie kampanii. Niemcow ma wystąpić pod hasłem „uratowania Soczi od zimowych igrzysk olimpijskich” (swoją drogą, w obliczu obecnej klapy finansowej może by to było niezłe wyjście).

Następnego dnia o zamiarze wystawienia swojej kandydatury powiadomił publiczność Andriej Ługowoj, oficer służb specjalnych, deputowany partii Żyrinowskiego, bardziej znany szerszym kręgom jako skuteczny roznosiciel radioaktywnego polonu po Europie. Od dwóch lat brytyjska prokuratura chciałaby z nim porozmawiać o zabójstwie podpułkownika FSB Aleksandra Litwinienki, ale Ługowoj nie zdradza analogicznej ochoty, powtarza, że jest niewinny, a Brytyjczycy są politycznie uprzedzeni (Rosja odmówiła ekstradycji Ługowoja do Wielkiej Brytanii). Kolega Ługowoja z parlamentarnej frakcji, wspierając swojego kandydata, lekceważąco wyraża się o Niemcowie: „Najlepiej do niego pasuje słowo były – były mer, były wicepremier, nawet były członek byłego Sojuszu Sił Prawicowych. To, że kiedyś na plaży ogrywał rywali w karty, nie znaczy, że może stanąć na czele miasta. Niemcow to zgrana karta”.

Obu rywali może „pogodzić” obecnie pełniący obowiązki mera Anatolij Pachomow, którego popiera gubernator Kraju Krasnodarskiego. Gubernator – jak piszą internetowe media – „jest znany ze stosowania ostrych metod pracy z opozycją podczas kampanii wyborczych”, u niego w regionie wyniki wyborów są zawsze jak trzeba.

Jeden komentarz do “Mer subtropików

  1. poeta0@op.pl

    Aneczko;te twoje wypociny intelektualne są tak mało wartościowe że od 3dni nikt nie chce wrzucić żadnego komentarza.Jednym słowem plewy,plewy i rusofobia.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *