Biznes – państwo. Nowe rozdanie?

Kryzys weryfikuje wewnętrzne umowy społeczne, zawarte formalnie i nieformalnie w ostatnich latach w Rosji. W latach prezydentury Władimira Putina obowiązywała niepisana zasada regulująca stosunki władza – społeczeństwo: władza zajmuje się polityką, dzieli i rządzi, ludność do polityki się nie zbliża, za to może żyć własnym życiem spokojniej i dostatniej, wyrzekając się funkcji kontrolnych i rezygnując w imię spokoju z pewnych swobód obywatelskich. Zasada ta w warunkach kryzysu przestaje być aktualna. Nowe kształty umowy społecznej jeszcze się nie wykrystalizowały, ale coraz wyraźniej widać, że pan kryzys budzi ducha społecznych protestów, władze zaś chciałyby jak najdłużej utrzymać dotychczasowe ramy. Dynamika zmian najwyraźniej zaskakuje wszystkich. Rząd i prezydent niemal codziennie zapewniają, że zobowiązania socjalne państwa wobec społeczeństwa zostaną dotrzymane pomimo kryzysowych ograniczeń. Sięgają do zgromadzonych rezerw. Tylko czy to wystarczy na długo? Na ile?

Ciekawe przemiany następują na linii władze – biznes. W niedzielnej pogadance telewizyjnej „przy kominku” prezydent Dmitrij Miedwiediew wezwał przedstawicieli biznesu do „społecznej odpowiedzialności”, a w przeprowadzonej dzień później rozmowie z wicepremierem odpowiedzialnym za program antykryzysowy nawoływał przedstawicieli biznesu do „korporacyjnej solidarności”.

Apel o finansowanie przez wielki biznes ważnych społecznych zamierzeń jest bezpośrednim nawiązaniem do znanego hasła z drugiej połowy lat 90., stosowanego również w czasach prezydentury Putina – dielitsia nado (trzeba się dzielić). Zgodnie z tą regułą biznesmeni płacili coś w rodzaju podatku – dawali pieniądze na przedsięwzięcia, których nie było w stanie sfinansować państwo, w zamian za możliwość spokojnego robienia interesów. Obowiązywała też zasada niewtrącania się w politykę, a jeśli już – to finansowania przedsięwzięć politycznych zgodnie z odgórnymi wytycznymi (np. kampanii wyborczych wskazanych partii czy kandydatów). Jednocześnie w społeczeństwie podtrzymywano opinię, że rosyjscy przedsiębiorcy zawdzięczają swoje fortuny szemranym interesom. Ponadto na samym początku prezydentury Putina rzucono chwytliwe hasło rawnoudalenija (równego oddalenia) wszystkich oligarchów od Kremla, choć już wkrótce miało się okazać, że „równo oddalono” niektórych oligarchów (zwłaszcza poprzedniej epoki), natomiast „nierówno przybliżono” biznesmenów własnego chowu.

Miedwiediew w pierwszych miesiącach swojej kadencji próbował łagodzić klimat, wzywał, by nie koszmarit’ biznes, to znaczy dać spokojnie pracować wielkim i pomniejszym przedsiębiorcom, nie nękać ich nadmiernie kontrolami etc. Teraz zaś znów nastąpił widocznie nawrót do putinowskiej formuły „dzielenia się”. Co więcej: władze oczekują od biznesu, że biznes będzie odpowiedzialnie prowadził działalność socjalną, że np. nie będzie masowych zwolnień z pracy. Chodzi o zachowanie spokoju społecznego.

Novum w prezydenckiej pogadance stanowi wezwanie do spokoju w łonie oligarchii, do zachowania „korporacyjnej solidarności”. W warunkach kryzysu rekiny rosyjskiego biznesu zaczęły wyrywać sobie nawzajem kawałki gospodarczego tortu. Kto słabnie, temu z przyjemnością zabiera słodkości ktoś, kto przed kryzysem – przypadkiem bądź planowo – dokonał udanych transakcji, ma gotówkę i nie boi się komorników. Litości nie ma. Puchnące przez ostatnie lata fortuny wielu rosyjskich bogaczy dramatycznie straciły na wartości, tegoroczne zobowiązania kredytowe mogą ostatecznie dobić niektórych z nich. Czy władze są w stanie nadal rozdawać karty w tych rozgrywkach o latyfundia? Czy najwyżsi urzędnicy mogą komukolwiek z przedsiębiorców udzielić gwarancji, że jego biznes nie utonie? Czy mogą kogokolwiek powstrzymać przed dokonaniem inwazji na imperium konkurenta? Czy władza ma jeszcze taką moc? Czy kontroluje sytuację? Czy ktokolwiek posłucha apeli prezydenta i powodowany korporacyjną solidarnością nie skorzysta z nowego okna możliwości, jakie daje kryzys i nie odbierze upadającemu koledze aktywów po atrakcyjnej cenie? „Władza i biznes – pisze w komentarzu w internetowej „Gazecie” rosyjski politolog Andriej Kolesnikow – są związane ze sobą łańcuchem wzajemnych zobowiązań, to krugowaja poruka [solidarność w obrębie grupy, odpowiedzialność wszystkich członków grupy za pozostałych; termin powstał w Rosji w XIX wieku w odniesieniu do systemu odpowiedzialności wspólnot wiejskich, obecnie stosowany jako określenie nieformalnych związków przedstawicieli władzy i biznesu]. Kto komu jest winien i jak ma się wypłacić – trudno już dziś dociec”.

Jeden komentarz do “Biznes – państwo. Nowe rozdanie?

  1. poeta0@op.pl

    Jak zawsze u Ciebie Aneczko same pierdoły bez pokrycia po przeczytaniu gazet talboidowskich i na tym wyciąganie analiz i zawsze dodanie ziarenek wrodzonej rusofobi co ma zaświadczać o twojej inteligencji.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *