Subtropikalna Rosja w konflikcie z Atlantydą

Czy Rosja wypowie wojnę Atlantydzie z powodu sporu o przynależność szelfu kontynentalnego? Z takim pytaniem zwrócili się do Rosjan socjolodzy z ośrodka badania opinii publicznej WCIOM 1 kwietnia.

Ponad połowa pytanych nie wyczuła primaaprilisowego dowcipu w ankiecie ośrodka. 21 procent badanych odpowiedziało „na połnom sierjozie”, że nic nie słyszeli o kontaktach z Atlantydą, ale politykę rządu w tej kwestii w pełni popierają, 9 procent oznajmiło, że, owszem, wiedzą o stosunkach Moskwy i Atlantydy i popierają linię Rosji, a 5 procent orzekło, że wprawdzie wiedzą o nawiązaniu kontaktów z Atlantydą, ale są przeciw. Na pytanie o potencjalny konflikt o szelf, 52 procent badanych nie umiało powiedzieć, jak się do takiej wojenki odnosi, a 18 procent odparło, że w czasie kryzysu mają na głowie ważniejsze sprawy niż Atlantydę z jej szelfem.

To, że tylko 40 procent respondentów zdołało rozszyfrować primaaprilisowy żart, nie jest takie znowu dziwne. W zeszłym tygodniu Rada Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej ujawniła, że Rosja może upomnieć się o „swoje prawa” do szelfu arktycznego, zasugerowano możliwość powołania specjalnych jednostek arktycznych. Moskwa wysłała jakiś czas temu specjalną ekspedycję naukową z wiceprzewodniczącym Dumy Państwowej na czele, która miała pobrać z szelfu próbki gruntu. Próbki miałyby pokazać, czy szelf jest częścią płyty kontynentalnej. Jeśli tak by się okazało (wyniki ekspertyz nie zostały jeszcze opublikowane), to Rosja chciałaby je wykorzystać jako podstawę do zgłoszenia roszczeń do użytkowania złóż ropy i gazu na arktycznym szelfie.

Inny żart primaaprilisowy, którym bawią dziś rosyjscy internauci – o powołaniu ruchu „Subtropikalna Rosja”, partii radykalnych reform klimatycznych – też ma powiązanie z tym, co dzieje się w realu. Wokół wyborów mera leżącego w subtropikach miasta Soczi toczy się przedziwna gra. Każdy dzień przynosi coraz to nowe informacje: a to, że do długiej listy dwudziestu kilku kandydatów dołączono słynną baletnicę Anastasiję Wołoczkową (która wprawdzie od dawna nie tańczy, ale za to nie schodzi z łamów prasy brukowej), a to jednego z kandydatów opozycji, Borysa Niemcowa, jacyś chuligani oblewają amoniakiem, a to tandem Putin-Miedwiediew jedzie do Soczi, zwołuje specjalną naradę na temat budowy obiektów olimpijskich i przy okazji namaszcza pełniącego obecnie obowiązki mera. Gra o merostwo subtropików to nie tylko gra polityczna, ale także gra o dużą kasę, jaka kręci się wokół organizacji zimowych igrzysk. Tutaj akurat powody do śmiechu się kończą.

Natmoast autorzy manifestu „Subtropikalnej Rosji” nawołują między innymi, by w sferze polityki wewnętrznej „radykalnie poprawić klimat polityczny w Rosji”; w tym celu ma być zaprowadzony w Rosji „subtropikalny reżim klimatyczny: podniesienie średniej temperatury do 20 stopni Celsjusza, obniżenie do 50 stopni Celsjusza temperatury wrzenia wody”; same korzyści płyną z tego: zmniejszą się nakłady na ogrzewanie mieszkań, Rosjanie nie będą musieli wydawać pieniędzy na palta, warzywka będą rosnąć okrągły rok. W sferze polityki zagranicznej ruch „Subtropikalna Rosja” proponuje: „w świetle radykalnej reformy klimatycznej doprowadzić do wymiany cieplnej pomiędzy Rosją a krajami bliskiej zagranicy (obszar postradziecki). Eksport nadmiaru ciepła z krajów Azji Centralnej i stworzenie wspólnego subtropikalnego rynku powinny stać się podstawą wspólnej przestrzeni subtropikalnej, do której mogłyby się przyłączyć nie tylko byłe republiki radzieckie, ale także sąsiednie kraje Europy Wschodniej i Południowej, Afryki, Azji”. Czego i Państwu z okazji 1 kwietnia życzę.

Jeden komentarz do “Subtropikalna Rosja w konflikcie z Atlantydą

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *