W niewielkim mieście Pikalowo koło Petersburga od kilku miesięcy stoją trzy duże zakłady przemysłowe. Pracy nie ma 4500 osób z 22 tysięcy mieszkańców miasta. Od połowy maja w Pikalowie trwają protesty, przedwczoraj zdesperowani ludzie zablokowali drogę, domagając się poprawy bytu i uruchomienia zakładów. Do miasta postanowił przyjechać sam premier Władimir Putin. Zebrał miejscowe władze, przedstawicieli zakładów i właściciela upadającej cementowni, Olega Deripaskę. Deripaska na zeszłorocznej liście miliarderów „Forbesa” zajmował pierwsze miejsce w Rosji, teraz ma ogromne kłopoty z wypłacalnością, stracił płynność finansową, tymczasem kredytodawcy naglą. Deripaska pozostawał w znakomitych stosunkach z Kremlem jeszcze za czasów Jelcyna (nazywany był nawet przez niektórych komentatorów członkiem „Familii”), potem w co najmniej równie znakomitych stosunkach za czasów Putina. Był ulubieńcem rubryk kroniki towarzyskiej w rosyjskiej i zagranicznej prasie.
Putin ponury jak bezksiężycowa noc zbeształ wszystkich po kolei. Miejscowe władze lżył za to, że nic nie robiły, a dopiero na wieść o jego, premiera, przyjeździe „wszyscy zaczęli biegać jak karaluchy”. W odniesieniu do protestujących wyraził osobliwe przypuszczenie, że złamali prawo (zablokowali drogę), aby „zerwać wizytę” premiera (spisek?). Ale najmocniej gniewny Zeus rosyjskiego panteonu politycznego przyłożył Olegowi Deripasce. Potraktował go jak uczniaka. Władczym tonem kazał mu podpisać deklarację wznowienia pracy należącej doń cementowni i kooperacji z dwoma pozostałymi przedsiębiorstwami w mieście (cementownia nie pracuje, a więc stanęły dwa uzależnione od jej produkcji zakłady). Deripaska w niskim pokłonie podsunięty przez Putina papier posłusznie podpisał. Gdy już się odwrócił i chciał zająć ponownie miejsce przy stole prezydialnym, Putin zawrócił go: „Proszę oddać długopis!” – rzucił z pogardą. Zbiedniały oligarcha, uzależniony obecnie od łaskawości kredytowej banków państwowych, pokornie oddał długopis, którym podpisał dokument.
Pożar w Pikalowie został ugaszony od ręki. Jak? Premier znalazł łatwą receptę: pensje mają „już jutro!” być wypłacone, jak pisze „Wriemia Nowostiej” z… budżetu federalnego. Dwie transze ze Sbierbanku już wyszły. Świetny pomysł. I jaki dalekowzroczny.
Wnikliwy komentator rosyjskiej polityki Witalij Portnikow napisał: „Wizyta w Pikalowie pokazała w całej krasie metody, którymi szef rządu zamierza walczyć z kryzysem. Po pierwsze, jest gotów ręcznie sterować pogrążającą się w socjalną przepaść gospodarką. Zaś odpowiedzi na to, czy takich miast jak Pikalowo będą jeszcze dziesiątki, nie poszukuje. Po drugie, chce rozwiązywać nierozwiązywalne problemy w stylu spektaklu telewizyjnego – jak gdyby nie było kryzysu, a kolejna akcja PR mająca na celu poprawę rankingu”.
Czy reprymenda udzielona przez premiera właścicielom upadających zakładów poprawi ich kondycję? Czy inne znajdujące się w beznadziejnej sytuacji zakłady też dostaną takie miłe prezenty od premiera? Na jak długo to pomoże? Eksperci są zdania, że ręczne sterowanie „a la Pikalowo” jest nieefektywne. Efekciarskie zachowania pana Putina stwarzają iluzję szybkiego znalezienia rozwiązania, ale w rzeczy samej niczego nie rozwiązują. Władze jednak obawiają się najwyraźniej protestów społecznych i wolą póki się da używać gaśnicy w postaci nadzwyczajnych dotacji.
Poszli w ślady USA banki dofinansowując,zamiast bezpośrednio w przemysł inwestować(nawet państwowe firmy zbrojeniowe na lichwiarskich warunkach kredyty zmuszone brać są,co skutecznie ogranicza konkurencyjność na rynku Ich).Powinno to cieszyć Cię,bo to produkcję sektora zbrojeniowego ogranicza Im,co poprzez rozwój tego sektora mogliby przez kryzys płynnie przejść(po kryzysie w cywilnych gałęziach osiągnięcia z tego wykorzystując).Pozdrawiam
Chciałbym dodać do Pani artykułu wideo tego spotkania.Tu jest nagranie prawie całej tej narady. W wercji rosyjskiej. Ale może ktoś rozumie po rosyjsku:)http://blogs.mail.ru/mail/vrs63/52F6EE3A54F75680.html Moim zdaniem, takie spotkanie wyjazdowe zorganizowano nie tyle dla uregulowania sytuacji w Pikalowo, ile dla urzędników miejscowych. Pewnego typu cios, żeby pokazać w jaki sposób będą rozwiązywane sprawy jeżeli urzędnicy będą na tyle bezsilni w swoich regionach.Z poważaniem,NikolajP.S. Pozwoliłem sobie napisać do Pani osobiście na E-mail z prośbą o konsultację.