„Wychował nas Stalin na wierność ludowi, do wielkich zapalał nas trudów i dzieł”. To słowa radzieckiego hymnu okresu stalinowskiego, autorstwa zmarłego wczoraj Siergieja Michałkowa. Dyrekcja moskiewskiego metra przywróciła inskrypcję z tym fragmentem na hali stacji „Kurskaja-Kolcewaja”. Wielkie litery inskrypcji można przeczytać u góry graniastej konstrukcji, podtrzymywanej przez antyczne kolumny, halę oświetla wielki żyrandol z ogromną, jarzącą się czerwoną gwiazdą. „To przywrócenie historycznego wyglądu stacji [z 1950 roku], a nie chęć wysławiania Stalina” – tłumaczy dyrekcja. (Gdyby dyrekcja metra chciała dokładnie odtworzyć „historyczny wygląd” stacji, powinna jeszcze ustawić posąg Stalina, który zdobił (zdobił?) ją na początku lat pięćdziesiątych; przedstawiciele metra twierdzą, że posąg gdzieś zaginął – a gdyby nie zaginął, to by postawili?).
Rosja walczy teraz z fałszowaniem historii z taką pasją, że można się spodziewać naprawdę wszystkiego. Nie tylko odbudowania zwalonych nieopatrznie pomników, ale na przykład tego, że w ferworze przywracania historycznego wyglądu różnych miejsc w mauzoleum na placu Czerwonym obok mumii Włodzimierza Lenina spocznie ponownie ten, któremu poświęcone były słowa hymnu, wszak przez jakiś czas obaj zasłużeni dla największej demokracji świata wodzowie leżeli w jednym mauzoleum. No, ale później prawda historyczna trochę się odchyliła od uprzedniej trajektorii i widok wąsatego Ojca Narodów zaczął twórców nowej prawdy kłuć w oczęta. Stalin został więc dyskretnie wyniesiony i pochowany pod murem kremlowskim. Z hymnu – a wkrótce potem i ze stacji – słowa o wielkich zapałach do trudów i dzieł zniknęły. Podretuszowano podręczniki, podretuszowano hymn (znowu bajkopisarz Michałkow), nad grobem Stalina i milionów jego ofiar przez lata „szczęśliwego zastoju” Breżniewa zapadła cisza. Serca społeczeństwa krzepiła „prawda czasu, prawda ekranu”, czyli nowa wersja niezafałszowanej historii – polerowano czerwone gwiazdy na żyrandolach, ale inskrypcje starannie usunięto. Wojnę wygrał Związek Radziecki. Szczyptę chwały przyznano dowódcom – Żukowowi, Koniewowi, Rokossowskiemu. Wielkie zasługi w myśl ówcześnie wyznawanej historii położył niezwykły „połkowodiec” Leonid Iljicz Breżniew, który walczył na Małej Ziemi – jednym z najważniejszych pól bitewnych tej wojny.
Za Gorbaczowa i Jelcyna przypomniano nie tylko to, że Stalin istniał, ale też że działał pełną parą – wymordował przeciwników politycznych i miliony domniemanych wrogów ludu, morzył głodem, deportował na drugi koniec imperium, rozstrzeliwał. W ostatnich latach obserwujemy „pełzającą restalinizację”. Do hymnu (po raz kolejny „przepisanego” przez niezmordowanie pełnego zapału Michałkowa) wprawdzie nie wpisano na nowo słów sławiących Stalina, ale wiele się robi, aby dawną chwałę mu przywrócić. W podręcznikach historii najnowszej jest on przedstawiany jako „efektywny menedżer” i główny architekt Zwycięstwa – jedynej pozytywnej idei jednoczącej wszystkich Rosjan.
Władze nie mogą się zdecydować, jak traktować Stalina: „Nagle Putin w rozmowie z Natalią Sołżenicyną mówi, że dyktator był potworem […] Z ukraińskim podejściem do Hołodomoru byłoby może łatwiej walczyć, gdyby w Rosji postawić pomniki ofiarom głodu, ale na to się jakoś władze nie mogą zdobyć, coś w środku im przeszkadza. Butowo i inne miejsca masowych kaźni państwo oddaje we władanie Cerkwi, ale w imieniu państwa nie ma tam nawet najmniejszej tablicy pamiątkowej z napisem… No właśnie, tylko co na takiej tablicy napisać…” – zastanawia się w internetowej gazecie „Jeżedniewnyj Żurnał” Siergiej Iwanow.
Kilka pomników wodza już w Rosji stanęło, może będzie ich więcej. Najważniejsze, żeby nie fałszować. W ramach wybielania tragicznych konsekwencji paktu Ribbentrop–Mołotow zbliżeni do Kremla publicyści i historycy (historycy?) rosyjscy wysławiają teraz na wyprzódki przenikliwą myśl Stalina, który ograł głupią Europę w przeddzień wielkiej wojny. Widocznie tę przenikliwą myśl uznano za godną utrwalenia. Jeśli odwołać się do słów inskrypcji – Stalin był nie tylko genialnym dyplomatą, ale i dobrym wychowawcą.