W trzecią rocznicę śmierci dziennikarki Anny Politkowskiej odbył się wiec jej pamięci. Na Czistyje Prudy w Moskwie przyszło około ośmiuset osób. Przemawiali koledzy Anny Politkowskiej z redakcji „Nowej Gaziety”, publicyści, opozycyjni politycy, obrońcy praw człowieka. Kilka opozycyjnych mediów poświęciło zamordowanej dziennikarce i wiecowi kilka wzmianek i komentarzy. Ze strony oficjalnych mediów oraz przedstawicieli władzy wiało chłodem niepamięci.
Redaktor naczelny „Nowej Gaziety” Dmitrij Muratow stwierdził, że władza nie ma politycznej woli, by wyjaśnić sprawę zabójstwa Politkowskiej. „Ponieważ władza nie tylko nie jest w stanie wykryć, ale także osądzić zabójców, muszą to wziąć na siebie obrońcy praw człowieka” – powiedziała nestorka ruchu Ludmiła Aleksiejewa. Wiktor Szenderowicz wyraził przypuszczenie, że zabójcy zostaną wykryci, jak tylko przestaną mieć jakikolwiek związek z istniejącą władzą.
Śledztwo w sprawie zabójstwa Politkowskiej dziwnie meandruje, posadzonych na ławie oskarżonych podejrzanych o dokonanie zabójstwa sąd w lutym tego roku uniewinnił na podstawie werdyktu ławy przysięgłych, w lipcu Sąd Najwyższy uchylił ten wyrok i skierował sprawę do ponownego zbadania przez prokuraturę. W ostatnich dniach w prasie pojawiły się ni z tego ni z owego nazwiska nowych podejrzanych, wskazywano na ich powiązania z MSW i FSB. Jakaś mgławica, raczej kolejna dezinformacja niż informacja. Z rozważanych trzy lata temu wersji dziś zniknął wątek czeczeński. Wielu publicystów rosyjskich sugerowało wówczas, że zleceniodawcą mógł być prezydent Czeczenii Ramzan Kadyrow (a tak na marginesie, kilka dni temu sąd orzekł, że obrońca praw człowieka z organizacji Memoriał powinien przeprosić Kadyrowa za wypowiadane głośno przypuszczenia o jego bezpośrednim związku z zabójstwem innej dziennikarki i obrończyni praw człowieka, Natalii Estemirowej, Oleg Orłow ma zapłacić Kadyrowowi tytułem rekompensaty za straty moralne 20 tys. rubli, a Memoriał – 50 tys.).
„Garstka przyjaciół, krewnych i obywateli na wiecu i kilka słów ku pamięci w marginalnej prasie. Jedne i te same twarze. Jedne i te same nieutulone w żalu przemowy. O życiu bohaterskim. O śmierci, z której drwią dranie. O strasznym naszym zawodzie, pokojowym i szlachetnym, faktycznie – takim, za który można dostać kulę w łeb, w istocie – zanikającym” – napisał Ilja Milsztejn we wspomnieniu poświęconym Annie Politkowskiej.