Dziś na cmentarz Wagańkowski w Moskwie przybyły tłumy. Na tej zacnej stołecznej nekropolii, na której spoczywają Siergiej Jesienin i Władimir Wysocki, odprowadzano w ostatnią drogę Wiaczesława Iwańkowa. Kim był Wiaczesław Iwańkow? Znanym artystą, któremu dziś przyniesiono niezliczone bukiety kwiatów i gigantyczne wieńce? Wybitnym społecznikiem? Lekarzem, który uratował tysiące istnień? Dobroczyńcą? Żeglarzem? Alpinistą?
Wiaczesław Iwańkow bardziej był znany jako „Japończyk” (Japonczik). Był jednym z najbardziej wpływowych gangsterów, ojcem chrzestnym rosyjskiej mafii w USA, rezydentem potężnego gangu rosyjskiego – grupy sołncewskiej, panem „Małej Odessy”. W 1997 roku został skazany w Stanach Zjednoczonych na karę 115 lat pozbawienia wolności za wymuszanie haraczu i inne przestępstwa. Kilka lat później został przekazany Rosji, gdzie czekał go proces o zabójstwo (pierwsze słowa, jakie wypowiedział, gdy postawił stopę na ojczystej ziemi, brzmiały: „suka, k…y, pederaści”). Został jednak uniewinniony i wyszedł na wolność. 28 lipca pod jedną z moskiewskich restauracji dokonano na niego zamachu. Według wersji mediów, „Japończyka” stuknęli za to, że wtrącił się do zadawnionego sporu pomiędzy dwoma zwaśnionymi klanami mafijnymi. Na czele jednego stoi Tariel Oniani (ps. „Tariko”), na czele drugiego – Asłan Usojan (ps. „Died Hasan”). „Japończyk” miał wesprzeć Usojana i zginął na zlecenie Onianiego (teraz podobno Oniani jest na celowniku tych, którzy będą się mścić za „Japończyka”, wielka wojna moskiewskich gangów wisi w powietrzu). Według innej wersji, powodem egzekucji były jakieś szemrane interesy „Japończyka” w branży tanich materiałów budowlanych.
Można powiedzieć – cóż, zwykła historia w tym fachu. Na pewno zwykła? Pogrzeb relacjonowała rosyjska telewizja państwowa. Cmentarz przed ceremonią został dokładnie sprawdzony przez saperów. Na uroczystości przybyli bandyci z całej Wspólnoty Niepodległych Państw, USA, wielu krajów europejskich. Ochraniano ich jak koronowane głowy. Jak pisze internetowa „Gazieta”, mieszkańcy Moskwy ironicznie pytają, dlaczego „Japończyka” nie pochowano pod murem kremlowskim (gdzie spoczywają przywódcy ZSRR i zasłużeni działacze państwowi) albo na Cmentarzu Nowodziewiczym (moskiewskie Powązki), skoro żegnany jest z takimi honorami.
Jest w tym rzeczywiście coś symbolicznego, świadczącego o wadze i wielkim wpływie kryminalnego świata na życie Rosji.