Milion pielmieni

Laureatem nagrody publiczności na mistrzostwach świata w karaoke, które odbywają się w Moskwie, został Amerykanin Edward Pimental. A nagrodę stanowi milion znamienitych rosyjskich pierożków – pielmieni. Organizatorzy konkursu już obliczyli, że gdyby cała rodzina Edwarda Pimentala jadła po sto pysznych pierożków dziennie, to takiego pożywienia wystarczyłoby jej na sto lat.

Pielmieni są niezrównanym tradycyjnym daniem rosyjskiej kuchni. Kiedyś można je było pochłaniać w specjalnych lokalach gastronomicznych pod nazwą pielmiennaja – serwowano w nich wyłącznie pielmieni. Z roztopionym masłem albo ze śmietaną. Śmietana – podawana w tak zwanych granionnych stakanach – była tak gęsta, że łyżka zapadała się w nią powoli albo i wcale nie zapadała. Moje pierwsze spotkanie z pielmieniami w dużej pielmiennej w Moskwie to było wspaniałe gargantuiczne obżarstwo. Zażywna kucharka sprzedająca parujące pyszności patrząc, jak stawiam przed sobą trzeci talerz, z zadowoleniem cmoknęła: „razjelis diewczata, prijatnogo appietita”. Teraz już wiele takich lokali – w każdym razie w Moskwie czy Petersburgu – nie zostało. Ale nadal w każdym sklepie spożywczym można kupić mrożone pierożki i w dziesięć minut ugotować w domu. No i można ugotować „od podstaw”.

W cienko rozwałkowane ciasto nakłada się farsz – surową wołowinę zmieszaną z wieprzowiną, cebulą lub czosnkiem – i zalepia wedle umiejętności. Niektóre „ściegi” – wykwintne zagięcia czy fantazyjne wzorki na brzegach pierożków to istne dzieła sztuki. Pielmieni gotuje się w wywarze z jarzyn lub po prostu w osolonej wodzie. Istnieje wielka mnogość odmian – w różnych regionach stosuje się wariacje, związane z dostępnością różnych innych ingrediencji (wyśmienite są pielmieni z rybnym farszem). W dawnych czasach były bardzo popularne na Syberii – na zimę zamrażano je. Ten syberyjski „hortex” z dawnych lat i dzisiaj pozostaje najpopularniejszą formą przygotowania pierożków na szybko. Przyjmuje się, że pielmieni przywędrowały do Rosji przez Azję Centralną z Chin w XIII wieku i tu zadomowiły się na dobre, przyjmując specyficzne kształty i smaki.

Życzę smacznego rodzinie pana Edwarda Pimentala i wszystkim smakoszom.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *