…i nucimy sobie razem tak: S czego naczinajetsia Rodina. Wykorzystałam cytat z pięknej piosenki Wojciecha Młynarskiego o Desdemonie jako wprowadzenie do opisu wczorajszego wieczoru w Petersburgu. Wieczór zebrał wiele sław światowego kina, które wspierają akcje charytatywne na rzecz dzieci chorujących na nowotwory. Ale nie Sharon Stone i nie Gerard Depardieu byli gwiazdami wieczoru. Największe wrażenie na słuchaczach zrobił śpiewający i grający na fortepianie premier Putin. „Jak większość ludzi nie umiem ani grać, ani śpiewać, ale bardzo lubię to robić” – usprawiedliwił się na początku występu. Okazało się jednak, że całkiem składnie zagrał motyw z filmu „Tarcza i miecz” – S czego naczinajetsia Rodina. To chyba jedna z tych „ever green songs”, które autentycznie chwytają pana Putina za serce. Tę piosenkę premier śpiewał podczas spotkania ze szpiegami złapanymi latem w USA i wysłanymi do Rosji. Udział premiera w akcjach dobroczynnych to bardzo szlachetny gest i ze wszech miar pożyteczny. Tylko mam trochę wątpliwości, czy repertuar na taką okazję był odpowiedni…
Premier ociepla ostatnio swój wizerunek. Może w związku z tym, że szykuje się do kolejnego rytualnego seansu łączności ze społeczeństwem. Taka doroczna grudniowa sesja polega na tym, że obywatele zadają za pośrednictwem telemostu, telefonu lub poczty elektronicznej szczere pytania, a premier im szczerze odpowiada.
W ramach zimowego ocieplania pierwszy program rosyjskiej telewizji państwowej pokazał ostatnio reportaż ze spotkania premiera z chłopczykiem, który wymyślił imię dla najnowszego pieska pana premiera – owczarka bułgarskiego. Widać było niekłamany zachwyt i wielką sympatię pana Putina dla… nie, nie dla inteligentnego chłopczyka Dimy Sokołowa, choć może trochę też, ale przede wszystkim dla swego uroczego czworonoga, któremu dano imię Baffi. I czarna labradorka Connie, i puchaty owczarek Baffi są bez cienia wątpliwości ulubieńcami Władimira Władimirowicza. Trudno powiedzieć, czy premier w tak spontaniczny, niewyreżyserowany sposób lubi kogokolwiek z ludzi, ale swoje domowe zwierzęta uwielbia. Powstały całe rozprawy na temat „zwierzęta w życiu polityków”, opisano od każdej strony to, jak czworonożni podopieczni prezydentów i monarchów ocieplają ich wizerunek. W przypadku premiera Putina to chyba nie tylko ocieplenie wizerunku (choć to – ewidentne), ale także jego autentyczna sympatia, ba, niekłamany afekt dla tych stworzeń.
Wcale nie ciepły, a ironiczno-chłodny był natomiast ostatnio premier Putin w stosunku do Amerykanów. I w niedawnym wywiadzie dla CNN, i podczas ostatniej konferencji prasowej z francuskim wysokim gościem Władimir Władimirowicz dał do zrozumienia, że świetnie się bawi zakłopotaniem, jakie wywołuje publikowanie kolejnych porcji amerykańskiej dyplomatycznej korespondencji na portalu WikiLeaks. Wszystkie agencje cytowały z upodobaniem „bonmoty” rosyjskiego premiera, wyszydzające amerykańską demokrację i folklorystyczne żarciki o ryczących i cichych krowach. To zresztą żadna nowość – Putin wiele razy powtarzał, że nie życzy sobie uwag pod adresem rosyjskiej demokracji, zwłaszcza od Ameryki, która sama ma mnóstwo grzechów na swoim demokratycznym sumieniu.
Publikowane przez WikiLeaks depesze dyplomatyczne dotyczące Rosji nie przyczyniły na razie żadnej szkody wizerunkowi rosyjskich władz (trochę tylko pokręcił na nie nosem prezydent Miedwiediew, porównany przez amerykańskich dyplomatów do pomocnika Batmana) – teflonowa tafla odbiła i wzmianki o korupcji, i o domniemanych majątkach premiera i jego ekipy, i inne kłopotliwe stwierdzenia. Publikacje stworzyły za to doskonałe tło dla putinowskiej ironii, kpin czy nawet szyderstwa pod adresem „nauczycieli demokracji”. To jedna z ulubionych ról premiera – ironia z wysoka połączona z metodą „łapaj złodzieja”. Realne problemy są daleko i nikt o nie wprost nie pyta, a premier woli o nich nie mówić czy nawet nie pamiętać.
W sprawie Putina moze dla odmiany taki cytat:”Racjonalizm i pragmatyzm polityki prezydenta Wladimira Putina, jego otwarcie na Zachod, Unie Europejska, wspolprace z NATO sprzyja oczywiscie odideologizowaniu i poprawie stosunkow polsko-rosyjskich.”Ale mozna i tak, co prawda nie przedstawiajac Putina jako pajaca, tylko gorzej:”Oraz przydomek po wieczne czasy : nie Wlodzimierza Wielkiego ( taki juz istnije w pradziejach Rosji, Ukrainy i Bialorusi), lecz Wlodzimierza Dzieciobojca”Powyzszy komentarz zostal dobrze podsumowany: „Tu brak honoru – pozostala czysta pycha!”A moze jeszcze lepiej polskie postawy podsumowuje nastepujacy cytat:”Wiecznie niezadowoleni, obrazeni na caly swiat, zupelnie pozbawieni pokory i pogody ducha zuchwalcy, ktorzy nikomu nie daruja swojego rzeczywistego lub domniemanego cierpienia.{…} Polacy zbyt czesto manifestuja taka niepomierna pyche i arogancje i wynioslosc, jakby rzeczywiscie nalezeli do wyzszej rasy czy wyzszej ranga cywilizacji, a tak przeciez nie jest.” Mysle, ze w to wpisuja sie rowniez „radosne” „polskie” dywagacje o Putinie, Miedwiediewie i Rosji najogolniej.PozdrawiamP.S. Jesli okreslenie „efektywny menadzer” jest glownym dowodem na przywracanie Stalina do lask, moge jeszcze dorzuci:” dokonaly negocjator”, ” mial poczucie humoru”, ” wspoltworca zwyciestwa Rosji nad III Rzesza” itp. Nie sa to moje opinie lecz zapisy z prac historycznych.
„Desdemony” W.Młynarskiego nie znam , jakkolwiek mam dosyć duży zbiór jego płyt.Ale mam teraz czego szukać. Wracając do Władimira Władimirowicza jest on niepoślednim przywódcą.Nie tylko przy wódce.Tylko zasiadł w bolidzie F1 a następny i zarazem ostatni wyścig był niejako sukcesem Pietrowa.We wszystkich wyścigach zajmował ostatnie miejsca , a w ostatnim 7 lub 8 miejsce.Przykład dał Władimir.Z udziałem Rosjan w Konkursie Chopinowskim było już znacznie lepiej.Zwyciężczyni już nie czekała na „przykład” z góry.Sama postarała się o zwycięstwo , jakkolwiek kontrowersyjne.Po fakcie Władimir stwierdził , że grać nie potrafi i dlatego zagrał na pianinie.Pieska otrzymał prawdopodobnie jako wyrównanie za podarowane kilka lat tamu dziecko – dziewczynkę- swojemu najlepszemu przyjacielowi Gerhardowi Schröderowi.Oczywiście poza wszelkimi procedurami , co było w Niemczech zaskoczeniem.Tak Władimir jest niekwestionowanym przywódcą , nawet potrafi zagrać na pianinie.Właściwie prawidłowe postawione pytanie powinno brzmieć , czego on nie potrafi.J.Pietrzak krytykując kiedyś władców PRL stwierdził”Paderewski-ten przynajmniej potrafił grać na Fortepianie”.Być może Władimir wziął sobie do serca te słowa.
Piosenkio Desdemonie można posłuchać np. tu:http://imia.wrzuta.pl/playlista/9pTT2GyCrsUPozdrawiam