Syn synowi

Bank Moskwy – fundament finansowego imperium eksmera stolicy Jurija Łużkowa – przechodzi w ręce banku WTB. Bank Moskwy hojnie wypłacał firmie żony Łużkowa kredyty nawet w trwożny czas kryzysu, kiedy banki odsyłały z kwitkiem większość chętnych. To dzięki wsparciu tego banku rozkwitł biznes Jeleny Nikołajewny Baturinej, dziś zwijany w popłochu i bez specjalnej nadziei na uratowanie. Bank Moskwy powstał 15 lat temu, założony przez Łużkowa i bliski krąg jego współpracowników, służył jako tzw. ręczny bank władz Moskwy – obsługiwał większe i mniejsze przedsięwzięcia w mieście, a przy okazji nie zapominał o prośbach firmy Inteco, należącej do małżonki pana Łużkowa.

W piątkowy wieczór widzowie telewizji NTW mogli poznać schematy rządzące tym miłym towarzysko-biznesowym układem. W kolejnym horrorze politycznym „Dieło w kiepkie” przedstawiono kulisy płynnych przepływów z ręki do ręki. Jeden telefon, jedna rozmowa i już kredyt przyznany – mówią autorzy komentarza. Bankiem Moskwy zawiadywał Andriej Borodin, o którym autorzy demaskatorskiego filmu mówili: „mer Łużkow traktował go jak syna”. W redakcyjnym komentarzu internetowa „Gazeta.ru” słusznie zauważa: „Sam temat syna/synów wygląda w tym demaskatorskim kontekście dwuznacznie. Gdyż właśnie bank WTB słynie z tego, że jest trampoliną w karierze synów osób o znanych nazwiskach. Jako wiceprezes pokazał swe talenty m.in. syn eksdyrektora Federalnej Służby Bezpieczeństwa Dmitrij Patruszew, a syn obecnego dyrektora FSB Denis Bortnikow jest szefem zarządu WTB Północny Zachód. Ale nie czas teraz na analogie, asocjacje i aluzje. Trzeba brać kasę po Łużkowie i to w te pędy”. Zero sentymentów, to tylko pieniądze.

Sposób przejęcia banku „po Łużkowie” i pozostawienie go pod kontrolą odpowiednich synów pokazuje, że same schematy działania raczej się nie zmienią – zmienić się mogą osoby, zaś zadania i ręczne sterowanie bankiem – bez zmian. To też swego rodzaju lekcja poglądowa dla wszystkich udzielnych władców regionów, którzy podobnie jak Łużkow, tyle że w mniejszej skali, zarządzają miejscowymi układami. Jeszcze raz zacytuję komentarz „Gazety.ru”: „Utrata stanowisk pociąga za sobą radykalną (lub całkowitą) utratę aktywów przez krewnych i przyjaciół naczelnika, który wypadł z łaski. Taka zasada rządziła w monarchiach starożytnego Wschodu, oczywiście w dzisiejszych czasach nie odrąbują głowy, można nawet liczyć na to, że z ostatkami pieniędzy będzie można wyjechać do Austrii (o ile Austriacy wpuszczą). Ale dążenie do odebrania wszystkiego, nieuznanie cudzych praw własności, powtórzenie raz za razem wzlotów i upadków poprzedników – to społeczny instynkt, zapisany w podświadomości rosyjskiej nomenklatury. Zmienia się retoryka, zmieniają się kolejne uroczyście ogłaszane programy rozwoju kraju, a odwieczny instynkt działa jak działał. Zwykły człowiek może sobie pomyśleć: to tylko gry wielkich ludzi, może i oni mają coś z tego, ale moich interesów to nie narusza. Ale taki porządek oznacza, że bank nie jest instytucją, która w walce konkurencyjnej dba o maksymalnie tanie kredyty dla tych, którzy o nie występują, że policja to nie instytucja powołana, by bronić obywateli, a metro nie ma na celu przewozu ludności [ostatnio wylano dyrektora stołecznego metra za duże nadużycia]. Te instytucje mogą oczywiście również i tym się zajmować. Ale nie to jest w ich działalności najważniejsze, a to, że te instytucje są tymczasową biurokratyczną własnością, podlegającą eksploatacji w interesach klanów, które w danej chwili mają ją w dyspozycji. I doskonale wiedzą, że to nie będzie trwać wiecznie. Trzeba więc wycisnąć z tego, ile się da i w odpowiednim czasie się zmyć”.

We wspomnianym filmie „Dieło w kiepkie” (to nawiązanie do powiedzonka „dieło w szlapie [kapeluszu]”, co znaczy mniej więcej: wszystko dobrze się skończyło) Jelena Baturina w eleganckiej sukni wiruje w tańcu w ramionach małżonka, wbitego we frak podczas jakiegoś balu z czasów świetności. Twarz najbogatszej kobiety w Rosji jaśnieje szczęściem. Dziś „dorogaja Jelena Nikołajewna” w wywiadzie dla internetowej gazety „Biznes-sekrety” mówi rozżalona, że Moskwa jest obecnie miastem pod okupacją. Nad firmą Inteco zebrały się gradowe chmury.

2 komentarze do “Syn synowi

  1. ~Marek Borsuk

    Pisała już Pani wielekrotnie o wysokich funkcjonariuszach rosyjskich i miliarderach.I bardzo dobrze .Czytam Pani komentarze z wielkim zainteresowaniem.I coraz bardziej ugruntowuje się mój pogląd na stosunki panujące w tzw. „sferach” Rosji. Jest to nowoczesna oprycznina. Za dotrzymanie wierności, jako wyraz wdzięczności od władcy, otrzymują olbrzymie majątki lub możliwości ich zrobienia.Utrata stanowisk lub popadnięcie w niełaskę często kończy to „słodkie życie”. Jak uczy doświadczenie ,należy ratować co jest do uratowania i uciekać.Natępca chce mieć wszystko ,co jest normalne.Pokonanego się nie oszczędza.Przykład Michaiła Chodorkowskiego jest pouczający.Ale w moim mniemaniu on jest wajątkiem.On potrafił zachować twarz.A tę ma się jedną jadyną jak twierdzą genetycy.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *