Dwadzieścia lat temu we wszystkich mediach świata to słowo zajmowało poczesne miejsce. O poranku 19 sierpnia 1991 roku grupa twardogłowych przeciwników zmian i reform w ZSRR, która nazwała się GKCzP – Państwowy Komitet ds. Stanu Wyjątkowego, ogłosiła, że przebywający na urlopie na Krymie prezydent ZSRR Michaił Gorbaczow z uwagi na zły stan zdrowia ustąpił ze stanowiska. Władzę przejął GKCzP z Giennadijem Janajewem, wiceprezydentem ZSRR, na czele. Na ulicach Moskwy pojawiły się czołgi. Wybrany w czerwcu 91 na prezydenta Rosyjskiej Federacyjnej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej Borys Jelcyn z czołgu pod tzw. Białym Domem ogłosił, że nie uznaje władzy Komitetu (dziś wielu obserwatorów podnosi: jak to się stało, że Jelcyn nie został wtedy internowany i mógł swobodnie poruszać się po Moskwie, nieskrępowanie działać). Tysięczne tłumy na ulicach, bratanie się armii z protestującymi, trzęsące się ręce Janajewa podczas konferencji prasowej, „Jezioro łabędzie” w telewizji, przerywane tylko komunikatami GKCzP. Polska telewizja prowadziła całodniowe relacje z wydarzeń w Moskwie. U nas trwało zachłyśnięcie się wolnością, a tu – radziecki partyjny beton ogłasza, że chce ratować rozpadający się Związek Radziecki w starym, przepierestrojkowym stylu (tak na marginesie: Gorbaczow też chciał ratować ZSRR, tyle że po liftingu, 20 sierpnia miało się odbyć podpisanie nowego układu związkowego, na mocy którego miała powstać federacja niezawisłych republik, jeszcze radzieckich, ale proklamujących niepodległość i jako niepodległe mających stworzyć nowe państwo związkowe; do układu nie zgłosiły chęci przystąpienia kraje bałtyckie, Kaukaz i Mołdawia).
W dwudziestą rocznicę puczu ośrodek badań socjologicznych Lewada-Centr ogłosił wyniki rocznicowych sondaży: 49% badanych uważa, że po 1991 roku kraj poszedł niewłaściwą drogą; jeśli chodzi o ocenę samego puczu: 39% nazywa pucz „tragicznym wydarzeniem”, 35% mówi, że był to jedynie element walki o władzę, zaledwie 10% uznaje udaremnienie puczu za zwycięstwo demokracji nad władzą radziecką, przy czym większość z tych dziesięciu procent z przykrością konstatuje swoją ówczesną naiwną nadzieję, że dobrobyt na zachodnim poziomie zrobi się sam z siebie, 16% nie potrafi ocenić tego wydarzenia.
W rosyjskich mediach od kilku dni płynie lawina komentarzy, wspomnień, opisów, ocen tamtych dni, komentowane są opublikowane w „Spieglu” dokumenty świadczące o niezdecydowaniu Gorbaczowa, podkopujące jego wizerunek świadomego reformatora. Swoje zapiski opublikował na blogu m.in. popularny i w Polsce pisarz Borys Akunin: „Kraj o nieludzkiej nazwie ZSRR to było dla mnie środowisko obce, w którym wszystko urządzone było wbrew człowiekowi, gdzie rzeczywistość jest szaro-bura, a przyszłość – czarna. W latach pierestrojki okazało się, że nie tylko ja tak to czuję, przez chwilę nawet zaczęło się wydawać, że możemy coś zmienić. I oto nastał poranek 19 sierpnia 1991 roku. Obudził mnie telefon. Koleżanka z redakcji histerycznym głosem kazała mi włączyć telewizor. Oglądaliśmy z żoną brednie w iście Kafkowskim stylu, które lały się z ekranu. „Ten numer nie przejdzie” – orzekłem. Pojechaliśmy do centrum. Po Sadowym jechały czołgi, samochody wymijały je w bezpiecznej odległości, z chodników z popatrywali na nie bez szczególnej emocji ludzie, pod sklepami stały powszechne wtedy kolejki po jedzenie. Nikogo to nie obchodziło. Skręciliśmy w prospekt Kalinina [obecnie Nowy Arbat]. Tu też nic się nie działo. „Cóż – powiedziałem – ten kraj dostanie to, na co sobie zasłużył”. Myślałem: „Nigdy sobie nie wybaczę, że nie zostałem w Niemczech jeszcze przez tydzień, znajomi mnie prosili, żebym nie wyjeżdżał, a teraz – koniec, znowu żelazna kurtyna i cały ten bal”.
Nagle podnoszę głowę, mam wrażenie, że przede mną dosłownie ulica podnosi się w górę. Od strony placu Arbackiego szedł ogromny wielotysięczny tłum, ludzie nieśli trójkolorowe rosyjskie flagi. Nawet dziś, wspominając tę chwilę, mimowolnie zaczynam mrugać. To jeden z najważniejszych momentów mojego życia. Po raz pierwszy w życiu, w wieku 35 lat, poczułem wtenczas, że jestem u siebie, że to mój kraj.
Mam mnóstwo pretensji do dzisiejszej Rosji. Niedobrze mi się robi, jak patrzę na rządzących. Ale różnica polega na tym, że za Breżniewa z jego seplenieniem nie było mi wstyd, bo on nie miał ze mną nic wspólnego, a ja z nim. Natomiast kiedy jeden rosyjski alfa-samiec po pijaku próbuje muzykować, z drugi na trzeźwo robi z siebie błazna i nurkuje po gliniane garnczki, to chcę się zapaść ze wstydu pod ziemię.
Wydarzenia sierpnia 1991 roku to jedyna rzecz, z której nasze pokolenie może być dumne. Niczym innym nie możemy się pochwalić”.
Przez ostatnie dwadzieścia lat nie ustają dyskusje o tym, kto jest winien rozpadu ZSRR, co sprawiło, że kolos się rozpadł, czy pucz przyczynił się do szybszego pochówku gnijącego nieboszczyka. Napisano na ten temat mnóstwo rozpraw naukowych, książek, artykułów, wystrzępiono języki w licznych audycjach i talk show. Władimir Putin uznał rozpad ZSRR za jedną z największych katastrof w historii XX wieku.
Pisarz Aleksiej Pimienow wywiadzie dla internetowej gazety „Czastnyj Korriespondient” mówi: „niestety w rezultacie [rozpadu ZSRR] władza partyjnej nomenklatury transformowała w peryferyjny kapitalizm. Znamy jego cechy: oligarchowie, masowa bieda i brak możliwości rozwoju. Ale nie można wyleczyć chorego, nie postawiwszy diagnozy. Dyskusje o rozpadzie Związku trwają. Ale niezależnie od tego, jak oceniamy to wydarzenie, trzeba stwierdzić, że ZSRR rozpadł się nie przez liberałów, nie przez kraje bałtyckie, Kaukaz i nie na skutek działań światowego spisku. Związek Radziecki zniszczyła rosyjska nomenklatura partyjna”.
A karykaturzysta Andriej Bilżo, twórca słynnego Pietrowicza, w swoim blogu na stronie „Echa Moskwy” pod rysunkiem, przedstawiającym członków GKCzP podczas historycznej konferencji prasowej dał podpis: „Gdyby nam wtedy powiedzieli, że prezydentem zostanie pułkownik KGB…”
Największą katastrofą dla Rosji (poza stalinizmem i tzw. Wielką Wojną Ojczyźnianianą – ale te i tak są konsekwencją tej najważniejszej) nie jest wcale rok 1991, ale 1917, gdyby nie który Rosja miałaby szansę stać się mocarstwem z prawdziwego zdarzenia – ekonomicznym, a nie tylko – militarnym.
Kochani dyletanci, szkodnicy i socjaliści! Nadeszła wiekopomna chwila, w której macie wreszcie okazję zadośćuczynić wszystkim szkodom, jakie wyrządziliście Ojczyźnie i Rodakom w poprzednich wyborach! Rozpoczęła się parlamentarna kampania wyborcza! Naprawcie całe zło, jakie wyrządzaliście przez lata głosując na durniów i złodziei i udzielcie poparcia jedynej względnie normalnej partii w tych wyborach, jedynym tępicielom złodziejstwa, marnotrawstwa i głupoty w życiu publicznym – Kongresowi Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikke (zw. też Nową Prawicą)! Jeśli jesteś Patriotą i chcesz powrotu do Normalności, udziel poparcia Kongresowi Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikke! Dość socjalizmu „Bandy Czworga”! Precz z PO/PiS/SLD/PSL! Chcesz powsadzać tych szkodników do więzień i zrobić porządek z bękartem Okrągłego Stołu? Więc poprzyj Kongres Nowej Prawicy! Przywróćmy Normalność! Zachęcam do obejrzenia wspaniałego apelu Janusza Korwin-Mikke: http://tiny.pl/h5fdm
A moze zamiast „intlektualnej papki” troche analizy. Ilez mozna w ten sposob? Jakie znaczenie miala proba przewrotu dla wydarzen w Polsce wtedy, jakie w dalszej perspektywie teraz? Czy akurat w Polsce nalezy sie dzisiaj zajmowac tamtym wydarzeniem? A moze, niczym w krzywym zwerciadle, polskie niepowodzenia probujemy przeciwstawic niepowodzeniom Rosji? I jeszce jedno. Czy rzeczywiscie rozpad ZSRR nie byl tragedia mieszkancow owego panstwa? Wostatecznym rozrachunku nie jest to proste w ocenie.Pozdrawiam
Dziękuję za ten emocjonalny komentarz. Dzisiaj sprawa puczu nie wywołuje w Polsce emocji, ale wtedy – dwadzieścia lat temu, to była sprawa o zasadniczym znaczeniu. Choćby z tego powodu, że w Polsce stacjonowały w ramach odwiecznej przyjaźni wojska radzieckie, zwycięstwo puczystów mogło procesy uniezależniania się zahamować albo doprowadzić do zwarć, których na szczęście udało się uniknąć. Co do poczucia tragedii – dla wielu milionów mieszkańców ZSRR jego rozpad był faktycznie tragedią, owszem, ale dla wielu milionów – niepomiernym szczęściem. Jak to zmierzyć?I jeszcze. Rosyjski politolog Stanisław Biełkowski przeprowadził swego czasu ciekawą analizę stosunku Władimira Putina do ZSRR. Jego zdaniem, Putin nie mógł rozpaczać nad upadkiem państwa, w ramach którego niczego nie osiągnął. Został ściągnięty z enerdowskiej placówki po jakimś nie do końca jasnym niepowodzeniu, został bez szans na dalszą karierę. Dopiero rozpad radzieckiej skorupy dał mu nowe możliwości, szczególnie praca w merostwie Petersburga z Anatolijem Sobczakiem, jedną z najjaśniejszych gwiazd generacji przełomu, zwanego z braku lepszego określenia demokratycznym. Rozpacz Putina nad rozlanym radzieckim mlekiem jest raczej daniną na rzecz tych, którzy chcą – jak zresztą i on sam – odbudować potęgę imperium. A jak się ono będzie nazywać – to już drugorzędna rzecz.Serdecznie pozdrawiam
Rzeczywiście ,gdyby wiedzieli ,że pułkownik KGB zostanie prezydentem.Ale co by to zmieniło?Przecież pucz dokonywał się na szczytach władzy,Społeczeństwo nie brało w nim udziału.Zresztą społeczeństwo w ZSRR nigdy nie było suwerenem.Nigdy od setek nie miało żadnego wpływu na władzę.Co do Polski , były to momenty grozy.ZSRR istniał z całym militarnym potencjałem.Nie wierzę w żadną pomoc zachodu.Wiemy jak ona wyglądała w 1939r.Tak samo wyglądała by w 1991r.Ale mamy szczęście ,nam się udało.Niestety u naszych sąsiadów niezbyt.A szkoda!
Szanowny Panie!Bardzo dziękuję za komentarz. Wydarzenia sierpnia 91 w Moskwie były jednak czymś wyjątkowym – wtedy ludzie naprawdę się ruszyli, na ulicę wyszli walczyć przeciwko reżimowi. I to miało znaczenie. Inna sprawa, jak to się później potoczyło, jak zostało skonsumowane, jak „zostało rozczarowane”.Serdecznie pozdrawiamAnna Łabuszewska
Kościół dla wszystkich bez PIEKŁATV info.22/08/2011 – Kościół musi się zmienić. Ewangelia musi stać się społeczna. Komentarz: Bravo – takich głosów powinno być dużo żeby odejść od zasiewania ENERGII PIEKŁA. Każda religia jako WIARA (JEST) dobra. Każda religia jako polityczna (Zatracenie Wieczne)jest zła. Otwórz oczy- kogo popierasz. Oni się zmienią, ale TY już nie zdążysz. http://www.pokonajraka.eu