Wezwania opozycji do tego, by głosować w grudniowych wyborach parlamentarnych na każdą inną partię, byle nie na rządzącą Jedną Rosję, mocno pomieszały szyki obozowi władzy. Teraz podobne hasło w różnych wariacjach powtarzane jest w rozdyskutowanym środowisku „dekabrystów”, jak nazywa się aktywistów grudniowych wielotysięcznych demonstracji protestu przeciwko fałszerstwom wyborczym: głosuj na „nie-Putina”. Kim jest „nie-Putin”? Czy w ogóle jest?
Władimir Putin pozostaje najpopularniejszym politykiem i kandydatem w marcowym plebiscycie jego popularności, nazywanym ciągle wyborami prezydenckimi. Ośrodek socjologiczny WCIOM odnotowuje już trzeci tydzień z rzędu rosnący ranking poparcia dla pana premiera: jeżeli frekwencja 4 marca wyniesie 70 procent, to Putin zdobędzie 50 procent głosów i wyścig zostanie rozstrzygnięty w pierwszej turze – twierdzi ośrodek. Eksperci powątpiewają: pomiary popularności mogą okazać się bałamutne, gdyż ostatecznie może zdecydować „efekt figi”, którą społeczeństwo może pokazać Putinowi. Putin walczy o zwycięstwo w pierwszej turze i zapewnienie sobie uznania jego legitymacji władzy, podważanej przez protestujących po sfałszowanych wyborach parlamentarnych. Ale to temat na inną opowieść, o czym może w następnym odcinku kroniki. A teraz wróćmy do tematu: na kogo mogą zagłosować ci, którzy nie chcą głosować na Putina?
Żelaznym kandydatem z ramienia reliktowej partii komunistycznej będzie w marcowym głosowaniu niezmienny jej lider Giennadij Ziuganow. Od lat wygodnie ułożony z Kremlem w pozycji opozycji systemowej, która nie wadzi nikomu, ze stałym, choć z naturalnych przyczyn topniejącym elektoratem mniej lub bardziej ideowych zwolenników komunistycznego raju na ziemi. W prasie rozważany jest wariant, że Putin nie zwycięża w pierwszej turze i konieczna jest tura druga, w której szpady skrzyżują Putin i właśnie Ziuganow. Publicystka Marina Litwinowicz tak uzasadnia konieczność zagłosowania na Ziuganowa: „Głosowanie na Ziuganowa w potencjalnej drugiej turze to idea wyłącznie technologiczna, a nie ideologiczna, która ma na celu maksymalną delegitymizację Putina. Głosowanie z zatkanym nosem”. Przekonujące? Chyba nie bardzo.
No, dobrze, a jeśli ktoś nie chce zatykać sobie nosa i nie chce powierzać losów kraju zasłużonemu komuniście, to na kogo może oddać głos 4 marca? Startuje jeszcze kopnięty kilka miesięcy temu przez najwyższe władze były przewodniczący Rady Federacji Siergiej Mironow. Zleciał z federalnego Olimpu, ale otrzepał się i stanął do wyścigu. Ludzie z jego partii Sprawiedliwa Rosja, którzy kręcą się wokół „dekabrystów”, agitują, by głosować na Mironowa. Jego wizerunek utrąconego przez Putina męczennika słabo się jednak sprzedaje.
Kandyduje niezatapialny „Żyrik” – Władimir Żyrinowski. Zawsze gotowy podpierać tron i zawsze ustawiający się na bezpiecznej pozycji. Na poszerzenie elektoratu nie ma co liczyć, a kampanię wyborczą traktuje jak możliwość lansu. Stary błazen cokolwiek stracił na ostrości sądów, nie epatuje już ani jurnością, ani niewyparzonym językiem. Ale instynkt samozachowawczy ciągle go nie zawodzi. Spełni swoją rolę, zdobędzie kilka procent głosów.
Jest jeszcze „wieczny nieudacznik rosyjskich wyborów” Grigorij Jawliński, lider partii Jabłoko, wyrosłej z demokratycznej jabłonki, poturbowanej przez ostatnie dziesięciolecie i spoczywającej na marginesie opozycji pozaparlamentarnej. Popiera go część „dekabrystów”, trochę inteligencji. Jawliński nie został jeszcze zarejestrowany (zgłosił kandydaturę, dziś upływa termin dostarczenia 2 mln podpisów wyborców do CKW; Jawliński oświadczył, że podpisy są w porządku, ale on i tak nie wierzy, że zostanie dopuszczony do wyborów).
Michaił Prochorow, miliarder, wyślizgany we wrześniu z przywództwa partii Słuszna Sprawa (Prawoje Dieło). Według doniesień prasowych pozbierany z podłogi przez kremlowskich inżynierów dusz i uruchomiony w trybie pilnym po proteście 10 grudnia jako ewentualne zapasowe lotnisko, gdyby protesty zagroziły kandydaturze Putina. Prochorow wypowiadał się ostatnio, że jak zostanie prezydentem, to premierem uczyni uwolnionego i uniewinnionego Michaiła Chodorkowskiego. Też musi złożyć w CKW listę z poparciem 2 mln wyborców.
Do wyborów szykuje się też nieznany szerszej publiczności gubernator obwodu irkuckiego Dmitrij Mieziencew, uważany za „technicznego” kandydata władz. Po internecie hulały świadectwa fałszerstw, jakich dopuszczono się podczas zbierania podpisów.
„Drugich kandidatow u nas niet” – można sparafrazować znane zdanie znanego polityka z przeszłości. „Dekabryści” nie odpuszczają, debatują, dyskutują. Dziś została powołana Liga Wyborców, obywatelski projekt, mający na celu wspieranie akcji „O uczciwe wybory”. Komitet organizacyjny tworzą osoby spoza sceny politycznej, ulubieńcy placu Błotnego: m.in. pisarze Dmitrij Bykow, Ludmiła Ulicka i Borys Akunin, dziennikarz Leonid Parfionow, muzyk Jurij Szewczuk. Jedna z najbardziej wyrazistych twarzy protestu Aleksiej Nawalny nie wszedł w skład grupy ojców-założycieli Ligi, argumentując, że chce startować w wyborach prezydenckich. Ale chyba nie w tych. W tych – poza oddaniem głosu na Putina lub nie-Putina pozostaje „taktyka nach-nach” – oddanie nieważnego głosu. Ta taktyka, podobnie jak w wyborach parlamentarnych, ma wielu zwolenników i wielu przeciwników. No i pobrzmiewa jeszcze wezwanie do bojkotu wyborów jako nieuczciwych od początku do końca.
Własśnie! Obalić Putina i sprywatyzowac. To sie niektórym złodiejom marzy po nocach.
” po sfałszowanych wyborach parlamentarnych”Czy sa jakies dana na ten temat poza ulicznymi „legendami”.Co do nadchodzacych wyborow prezydenckich. Ewidentnym jest, ze ruch spoleczny dokonale wie, czego nie chce ( Putina i jego ruchu politycznego) natomiast nie ma zielonego pojecia, czym polityczna proznie wypelnic. Jesli wymienieni kandydaci sa ewentualnym lepszym rozwiazaniem, to pomyslodawcy winni sie jednak leczyc. To sa w sumie niebezpieczne zabawy. Moze jeden kandydat z drugim „pdpieral tron” ale w momencie dostania w reke wladzy moze stac sie czlowiekiem jak najbardziej samodzielnym i groznym. Czy czegos to Pani nie przypomina? Gdy chylila sie ku upadkowi Republika Weimarska, tamtejsze elity polityczne wpadly na pomysl, ze pewien kapral bedzie dobrym materialem na kanclerza. Na tyle glupi, ze mozna nim sterowac a w odpowiednim momencie ( czyli po rozprawie z lewica) dostanie kopa w pewna czesc ciala. Przezydent Hindenburg uwazal kandydata za pajaca i rzezimieszka ale dal sie przekonac. Ciag dalszy historii znamy. Warto sie czasami zastanowic nim zaczniemy sie niebezpiecznie zabawiac.Pozdrawiam
Rzeczywiście historia z kapralem z wąsikiem może się powtórzyć i to w każdym miejscu kuli ziemskiej.A wybory najbliższe są właśnie w Rosji.Ale myślę , że te wybory będą należały do Putina. Jak pan napisaą .opozycja wie kogo nie chce , ale nie wie kogo chce.Jest podzielona i nie ma konkretnego kandydata.Są to szense dla Putina.Aby zmienić system władzy musi upłynąć trochę czasu.Kiedyś to nastąpi , jeśli Rosja wytrzyma rosnące siły odśrodkowe ją rozrywające ,jak i siły zewnętzrne działające przeciwko niej.
Szanowny Panie!Dziękuję za komentarz. Chciałabym dodać dwa słowa do Pańskiej opinii o tym, że słabość i podziały w obozie opozycyjnym stanowią szansę dla Putina. O jego dominującej pozycji znacznie silniej decyduje to, że ma on na swój użytek aparat – administracyjny, medialny, „siłowy”. I korzysta z niego w całej rozciągłości.Pozdrawiam serdecznie
Zgadzam się z Panię.Podstawowymi atutami Putina są , aparet siłowy media i administracja.On ma je w swoich rękach.Pozdrowienia Marek Borsuk