Archiwum miesiąca: luty 2012

Wojna na liczebniki

Na opozycyjny marsz „O uczciwe wybory” przyszło od 30 do 130 tysięcy uczestników. Na „antypomarańczowy” wiec na Pokłonnej Górze popierający kandydata Putina przyszło od 30 do 130 tys. uczestników („przyszło” to nie jest chyba dobre określenie, głównie zostali oni przywiezieni „kazionnymi” autokarami”). Skąd takie rozbieżności w ocenie uczestników? Władzom zależało, żeby pokazać, że uczestników opozycyjnego marszu jest znacznie mniej niż ludzi zebranych na wiecu popierającym Władimira Władimirowicza.

Zastanawia nagły przyrost liczby „antypomarańczowych”. 24 grudnia, kiedy odbywał się poprzedni wiec opozycji na prospekcie Sacharowa, na Worobjowych Górach gorący zwolennik „słusznej linii naszej partii”, krzyczący publicysta Siergiej Kurginian zgromadził około tysiąca osób. Może wyjaśnieniem jest tak zwany administratiwnyj resurs. Z relacji w mediach, przede wszystkim w Internecie, wynika, że udział w wiecu na Pokłonnej był przymusowy dla pracowników sfery budżetowej – pracowników służby zdrowia, nauczycieli, państwowych zakładów pracy, które przybywały całymi kolektywami. Uczestnicy musieli się odhaczyć na liście. W wielu relacjach powtarza się, że za udział płacono. Zdziwiły mnie jeszcze dwie rzeczy w odniesieniu do tego wiecu: partia Jedna Rosja nie zaistniała na nim jako siła polityczna popierająca Putina, kandydata na prezydenta. To jednak dziwne: partia świeżo zwyciężająca w wyborach parlamentarnych, i to z miażdżącą przewagą nad innymi, dwa miesiące później nie próbuje nawet zdyskontować swojego sukcesu i wesprzeć lidera w wyborach prezydenckich. Wstydzą się czegoś? Putin odżegnuje się od swoich parteigenossen?

Mało tego: na wiec poparcia dla swojej kandydatury nie przychodzi sam Putin, nie przemawia, nie pozdrawia tłumów. Czy to z powodu braku odporności na zimno? Czy z jakiegoś innego powodu? Jakiego?

Opozycja pokazała, że potencjał protestu nie spada. Choć postulaty za każdym razem formułowane w rezolucjach na demonstracjach nie są przez władze wypełniane, choć są niesnaski w komitecie organizacyjnym, brakuje charyzmatycznego lidera itd. – ludzie przychodzą i demonstrują. W sobotę w Moskwie można było zobaczyć mnóstwo żartobliwych plakatów, haseł, kalamburów odnoszących się do „znoszonej” władzy, wołających o ustąpienie. Program maksimum – „Precz z Putinem”, program minimum – druga tura wyborów.

Władza o ustępowaniu ani myśli. Strategia nowego kremlowskiego guru od gier politycznych na krajowym polu, Wiaczesława Wołodina, owo zaludnianie Pokłonnej Góry itd., jest obliczona na przekonanie ludności, że Putin ma prawo wygrać w pierwszej turze. No bo skoro go popiera tylu ludzi i ładnie to i licznie wygląda w telewizji, to przecież alternatywy nie ma. I choćby opozycja zjadła dwie beczki soli, to i tak zwycięstwa Putinowi nie odbierze.

Nowe zaklęcie króla

Premier Putin, przebywając na jednodniowym urlopie, spotkał się z młodymi prawnikami. Stalowy garnitur, stalowy wzrok, stalowy głos. I ręka w kieszeni. Może też stalowa. Premier prezentował luz i demokratyczne maniery. Miła pogawędka zeszła na temat wyborów. Władimir Władimirowicz wygłosił nowe zaklęcie: „Nie widzę sensu, by pracować jako prezydent bez poparcia ludzi”.

Jutro na Pokłonną Górę w Moskwie popierać Putina przyjdą ci, którzy mają go popierać. Pan premier wyraził zadowolenie z tej „antypomarańczowej” inicjatywy. Deklaracje  o udziale w wiecu, który ma przebiegać pod hasłem „Mamy wiele do stracenia” złożyli weterani „Afganu”, Kongres Wspólnot Rosyjskich i inni członkowie Ogólnorosyjskiego Frontu Narodowego. W Internecie pojawiają się informacje o wprowadzeniu obowiązkowej obecności na Pokłonnej Górze deputowanych i senatorów z ramienia Jednej Rosji, a także o tym, że osoby, które wezmą udział w wiecu, otrzymają tysiąc rubli (około stu złotych) i gorący poczęstunek. Generał Mróz przybędzie jutro do Moskwy osobiście w wymiarze dwudziestu stopni na minusie, gorące poczęstunki są więc nie od rzeczy.

Tak samo będzie mrozić tych, którzy zbiorą się na marszu „O uczciwe wybory” i przejdą z placu Kałuskiego na plac Błotny. Im również przysługuje gorąca herbata z rządowego kotła. Natomiast nie będą się mogli kontentować pociągając z własnych termosów, które mają być odbierane podczas kontroli w tak zwanych ramkach. Jeden z bardziej radykalnych komentatorów Siergiej Aksionow, to odbieranie prywatnych termosów i zaproszenie do rządowego kociołka nazwał świadectwem ostatecznej kapitulacji organizatorów wobec władz. Władze nie pozwalają, a więc termosów nie będzie. Organizatorzy, zdaniem Aksionowa, zachowują się jak więzień, który pyta naczelnika więzienia, czy będzie mu wolno uciec.

„No pasaran, no Putiran” – krzyczy Internet. Demonstracja protestu ma sformułować kolejne postulaty. Żaden z postulatów z poprzednich demonstracji nie został spełniony. Głosy 4 marca ma liczyć ten sam czarodziej Czurow, który tak dobrze policzył głosy w poprzednich wyborach. Wyniki grudniowego głosowania zgodnie w Dumie przyklepano. Tak zwana opozycja systemowa (zasiadająca w Dumie) nie miała wątpliwości, że były to uczciwe wybory. Sądy odrzuciły skargi i zażalenia. CKW podstemplowało i jest „after birds”.

Czy Putin wygra w pierwszej turze? Na wzmiankowanym spotkaniu z młodymi prawnikami powiedział, że dopuszcza możliwość drugiej tury. To może wprowadzić pewną destabilizację w okresie pomiędzy turami, powiedział. Czy takie niebezpieczne eksperymenty są komuś potrzebne? W końcu wynik i tak jest przesądzony, to po co te turbulencje.

Sztab Putina pracuje pełną parą. W telewizji pokazywane są filmy o tym, jak Putin pozbierał ziemie ruskie rozbryzgane niedbale przez Gorbaczowa i Jelcyna, jak Putin uratował Rosję przed zgubnymi skutkami kryzysu, jak zaprowadził porządek w ogarniętym chaosem kraju. Sam Putin opowiada zagranicznym inwestorom bajki o dobrym klimacie inwestycyjnym i stu krokach do realizacji tego inwestycyjnego raju. Codziennie – czy na urlopie, czy przy robocie – prezentuje się elektoratowi w telewizji. A to spotkanie z weteranami wojny, a to wiec w Jekaterynburgu. No i Putin pisze artykuł za artykułem.

Mr. Parker na stronie vladimir.vladimirovich.ru tak to ujął: „Pewnego dnia Władimir Władimirowicz TM Putin siedział w swoim gabinecie i pisał. Napisał artykuł do gazety „Izwiestia”, po czym do „Niezawisimej Gazety”, po czym jeszcze artykuł do gazety „Wiedomosti”.

– Gdzie by jeszcze napisać? – wymamrotał Władimir Władimirowicz TM Putin. – Ależ tak, oczywiście!

Władimir Władimirowicz TM Putin wziął nową kartkę herbowego papieru, na moment zastygł w zadumie, po czym zaczął zamaszyście pisać: „Pewnego dnia Władimir Władimirowicz TM Putin siedział w swoim gabinecie i pisał”.

– Sam nie napiszesz – myślał Władimir Władimirowicz TM. – Nikt nie napisze.

Za oknem gabinetu trzaskały mrozy”.

„Wiosna zaczyna się czwartego” – pod takim hasłem internetowy „Jeżedniewnyj Żurnał” zachęca do przyjścia na jutrzejszy wiec „oburzonych”. Satyryk Wiktor Szenderowicz twierdzi, że do władzy przemawiają tylko liczebniki. Jaki liczebnik przemówi jutro?