W tekście, który napisałam dziesięć lat temu o moskiewskim metrze, wiele rzeczy się zdezaktualizowało, ale wiele nadal jest aktualnych. Artykuł można wydobyć z Tygodnikowego archiwum: http://www.tygodnik.com.pl/numer/277739/labuszewska.html
Ulice centrum Moskwy są wiecznie zakorkowane, orbitujące wokół centrum olbrzymie osiedla-sypialnie – położone daleko. Mieszkańcowi metropolii nie pozostaje więc nic innego, jak korzystać z metra. Linie „podziemki” oplatają miasto jak ramiona ośmiornicy (właściwie dwunastośmiornicy, moskiewskie metro ma dwanaście linii) – zawsze mam to skojarzenie, kiedy patrzę na schemat sieci stacji. Bez tego schematu z kolei trudno zorientować się w topografii miasta – metro jak w Moskwie gigantycznym drogowskazem.
Pisałam dziesięć lat temu o otoczeniu stacji – siermiężnym zaopatrzeniu, hałasie, żebrakach i mieszkańcach Kaukazu, obficie spluwających pod nogi. Siermiężne zaopatrzenie pozostało, poprawiła się jakoś fast foodów, zniknęła duża część prowizorycznych kramików, jest przestronniej i czyściej („Czysto? Nie, czyściej”, jak mawiali Starsi Panowie). Budki z papierosami, bułeczkami z konfiturą i kosmetykami nadal królują, ale zdecydowanie lepiej wyglądają. W samym metrze, na wielu stacjach, zwłaszcza w centrum, znajdują się sieciowe bary z tanimi daniami na ciepło i zimno. Wokół stacji zawsze można znaleźć błękitne lub zielone przenośne toalety, którymi opiekują się niewiasty pobierające 25 lub 27 rubli (ok. 2,5 zł) za skorzystanie z wonnej kabiny. To i tak wielki postęp wobec braku toalet w samym metrze.
Zmienił się skład społeczny żebraków. Zniknęli śpiewający wojenne pieśni na stacjach czy w przejściach pomiędzy stacjami weterani wojenni, znacznie mniej jest romskich dzieci, z metra zostali wysiedleni też bezdomni. Po wagonach metra wędrują teraz ludzie w różnym wieku i o różnym stopniu obszarpania i apelują o dofinansowanie operacji małej córeczki albo powołując się na wiarę prawosławną ze świętą ikonką w dłoni, proszą o wsparcie ogólne albo o pieniądze na leki.
Metro jest nadal słupem ogłoszeniowym – zmienił się natomiast „asortyment” reklam – tych wielkich, oficjalnych na kolorowych tablicach i tych nieoficjalnych, wyklejanych pokątnie na budkach telefonicznych i ścianach. W tej drugiej kategorii wszechobecna w minionej dekadzie ezoteryka ustąpiła miejsca pragmatyzmowi: kredyty dostępne od ręki, wynajem mieszkań, dyplomy wyższych uczelni, kursy prawa jazdy. Oficjalne reklamy zajmują ściany nad schodami ruchomymi – zapraszają do ekskluzywnych sklepów, po zakupy do centrów handlowych, na pokazy lotnicze, do cyrku.
Jedno się nie zmieniło – moskiewskie metro nadal przerzuca z jednego punktu miasta do drugiego miliony pasażerów dziennie. Według statystyk, dziennie jeździ metrem około 10 mln, niezły „pasażyropotok” (jest takie ładne rosyjskie słowo, oznaczające liczbę pasażerów). W latach 2011-2020 ma być zbudowane kolejne 124 km linii metra.
(Zapraszam do obejrzenia albumu ze zdjęciami).