Ma być kryzys, a w kryzysie dzieją się nieprzyjemne rzeczy. Rosja może w tym kryzysie ucierpieć, bo w dzisiejszym świecie wszyscy są ze sobą powiązani: jeżeli kryzys dotyka Europę czy generalnie cały Zachód, to Rosja też na tym traci. Przeto zwierajmy szyki, bez fałszywej skromności lansujmy za granicą nasze interesy, w tym produkcję przemysłu zbrojeniowego, śmiało sięgajmy po oręż protekcjonizmu. Niech miękka siła zatriumfuje. Na ruchomych piaskach żadne strategie nie mają sensu, trzeba reagować punktowo, na bieżąco. Na pierwszym miejscu nasi sojusznicy z Unii Celnej – Białoruś i Kazachstan, na drugim Ukraina, którą Moskwa chciałaby widzieć w tym pierwszym szeregu. Reszta – dalej.
To pokrótce streszczenie wystąpienia prezydenta Putina na zjeździe rosyjskich ambasadorów z 9 lipca. Takie zjazdy odbywają się w „pałacu kultury” na placu Smoleńskim (siedzibie MSZ) co dwa lata. Wystąpienie prezydenta przed tym gremium traktowane jest jako instrukcja działania dla rosyjskiej dyplomacji. W tegoroczne wystąpienie Putina dyplomaci wsłuchiwali się ze szczególną uwagą: jakie będzie stare-nowe otwarcie? Nowa redakcja doktryny polityki zagranicznej będzie gotowa nie wcześniej niż w grudniu tego roku, a tu trzeba działać. Ale jak? Czy według kursu, który dwa lata temu wyznaczył prezydent Miedwiediew, czy wieją jakieś nowe wiatry?
Trudno uciec od porównania tez wygłoszonych przez Putina z tym, co dwa lata temu proponował na poprzednim zjeździe ambasadorów Dmitrij Miedwiediew. Tamto wystąpienie ociekało wezwaniami do modernizowania, resetu, zachęcania Zachodu do dzielenia się z Rosją technologiami i kapitałami (też soft power, ale jednak w innej formule). Miedwiediew na pierwszym miejscu postawił rozwijanie stosunków z Zachodem i krajami Azji. Partnerzy z WNP – ledwie zmieścili się na pudle.
Lista priorytetów Putina wygląda inaczej: Białoruś, Kazachstan, Ukraina, potem potężniejąca Azja (Chiny, Indie), Ameryka Łacińska, Afryka, a dopiero potem UE i USA. Zdaniem Putina „wielowektorowość [ulubiony termin rosyjskiej dyplomacji ukuty przez eksministra spraw zagranicznych Jewgienija Primakowa, mający odczarować hegemonię USA po zimnej wojnie] wielowektorowość rozwoju świata, wewnętrzne problemy społeczno-gospodarcze osłabiają dominację „historycznego Zachodu”. To fakt. I chciałbym podkreślić, że to absolutnie nie cieszy”. Moskwa jest zaniepokojona niektórymi poczynaniami Waszyngtonu. „Obecnie w USA trwa kampania wyborcza. To gorący okres, kiedy wielka jest pokusa zarobienia dodatkowych punktów na mocnych słowach, wskrzeszenia dawnych stereotypów i fobii, z których dawno powinno się zrezygnować. Widzimy to, ale nie dramatyzujemy. Ale zamiana antysowieckiej poprawki Jacksona-Vanika na antyrosyjską ustawę [„lista Magnitskiego”] oraz stworzenie systemu obrony antyrakietowej w celu naruszenia równowagi strategicznej nie może nas nie niepokoić”. Co do Europy, to Rosja chciałaby zniesienia wiz (w celu polepszenia warunków prowadzenia biznesu). A w sferze dalekich planów – stworzenia strefy wolnego handlu od Atlantyku do Pacyfiku.
„Rosja nie ma w tej chwili o czym rozmawiać z Unią Europejską, dlatego że wewnątrz UE panuje teraz chaos, Europa pogrążą się w trzęsawisku kryzysu finansowego, z którego nie widać wyjścia” – rekapituluje Fiodor Łukjanow, naczelny czasopisma „Rosja w Globalnej Polityce”. – „Charakterystyczne dla Putina antyzachodnie nastawienie ma teraz inny charakter niż w okresie jego drugiej kadencji prezydenckiej. Wtedy był stroną atakującą: Zachód nie słucha Rosji i nie chce brać pod uwagę jej interesów, ale my zmusimy was do słuchania i brania naszego zdania pod uwagę. Teraz pobrzmiewają sceptyczne nutki: co wy wyrabiacie, wszystko idzie coraz gorzej i gorzej… Nie tylko w stosunku do Rosji, ale w ogóle. Putin stale przypomina Zachodowi, że wszystko jest wzajemnie ze sobą powiązane i każde działanie ma określone konsekwencje. Arabska wiosna przewróciła Bliski Wschód do góry nogami. Kwestia irańska zaostrza się. NATO dokonało kolejnej interwencji w celu zmiany reżimu. Afganistan jest nadal daleki od uspokojenia, rośnie napięcie w Azji, nie zmniejsza się polaryzacja wewnątrz amerykańskiej polityki. Ta niejasność, kłębowisko sprzeczności, kryzys – to główne zagrożenia dla Rosji. Winowajcami są, zdaniem Putina, czołowe mocarstwa światowe, które swoimi nierozsądnymi działaniami tylko pogarszają sytuację”.
Co zatem robić? Ponieważ sytuacja ciągle się zmienia, zamiast dalekosiężnych strategii należy stosować teorię małych kroków. MSZ ma pomagać ekspansji rosyjskich firm na rynkach zewnętrznych, uczyć się skutecznego lobbingu, pracować na rzecz poprawy wizerunku Rosji na świecie.
Tyle spotkanie w monumentalnym gmachu na placu Smoleńskim. A teraz do dzieła. Na porządku dziennym między innymi sytuacja w Syrii.
„Na porządku dziennym między innymi sytuacja w Syrii. „Sytuacja w Syrii jest doskonala ilustracja slow Putina, cytowanych przez Pania kilka linijek wzesniej. Wiem, wiem, „powszechna prawda glosi”, ze wszystkim problemom w Syrii winne sa Chiny i Rosja. Zas panstwa milujace pokoj i demokracje sa bezsilne w swej checi wsparcia „sil wolnosci” w owym malym kraju na Bliskim Wschodzie.Pozdrawiam