30 października. Od pięciu lat w Moskwie odbywają się bale debiutantek. Córki dobrze sytuowanych (taki eufemizm) ludzi ze świata polityki i jej artystyczno-biznesowej obsługi pokazują się na tym targowisku próżności, aby zaprezentować się w jak najlepszym świetle. I w jak najlepszej toalecie, kosztującej majątek. Żółta prasa od tygodni smakowała nazwy wielkich firm modowych szykujących suknie dla debiutantek. Dziewczęta mogą w nich wystąpić tylko ten raz, w ten jeden wieczór, a potem mają je zwrócić do atelier, podobnie jak biżuterię. Są swego rodzaju wabikiem dla potencjalnych klientów. „My mamy pieniądze, niewielka grupa ludzi, którzy są gotowi wydać 70 tysięcy za suknię, w której dama pojawi się raz, dlatego że nie ma zwyczaju powtarzać kreacji. Jesteśmy poważnymi klientami dla światowej mody, dlatego z nami próbują się przyjaźnić. I jak pokazują ostatnie „tygodnie mody”, nasz desant aktywnie pojawia się na wszystkich pokazach, a potem światowe marki publikują na swoich stronach internetowych nasze dziewczęta” – tłumaczy ten rodzaj sponsoringu stylista Wład Lisowiec. Jasne, „mamy pieniądze”. I o to chodzi.
Żelaznym punktem programu balu jest walc – panny z bogatych domów w ramionach zawodowych tancerzy wirują na trzy pas po wyfroterowanym na wysoki połysk parkiecie wielkiej sali kolumnowej Domu Związków. Do tańca przygrywała im w tym roku nie byle jaka orkiestra – pod batutą maestro Władimira Spiwakowa, dyrygenta narodowej orkiestry filharmonicznej.
Bale firmuje czasopismo „Tatler”, które promuje potem debiutantki na swoich łamach. Dotychczas relacje z przedsięwzięcia były na ogół kwitowane zdjęciami gości z lakonicznymi podpisami, informującymi o pochodzeniu kreacji. W tym roku za sprawą telewizji Dożd’ debiutantki przemówiły. W reportażu (link poniżej) przed kamerą wypowiedziała się m.in. debiutantka Liza Pieskowa, córka sekretarza prasowego prezydenta z jednego z pierwszych małżeństw. Siedemnastoletnia Liza znalazła się w centrum zainteresowania prasy (nie tylko brukowej) po tym, jak na portalach społecznościowych rozpowszechniła wiadomość, że jej tata wcale nie ożenił się z Tatianą Nawką (wesele państwa Pieskowów stało się głośnym wydarzeniem tego roku: http://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2015/08/02/1476/; http://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2015/08/22/galeony-i-jachty-czyli-batyskaf-batyskafowicz-putin-na-krymie/). W krótkiej wypowiedzi przed kamerą Liza pokazała pazurek: „Nie wiem, gdzie będę mieszkać, wiem na pewno, że teraz uczę się we Francji, a potem – potem bardzo chcę mieć swój biznes. To może być coś związanego z designem”. Chcieć to móc, nieprawdaż?
Zarumieniona ze szczęścia wnuczka znanego aktora i reżysera Olega Tabakowa, Anna, z wdziękiem narzekała, że ciągle je wożą – to Paryż, to Moskwa. „Nas przywożą i wywożą. Nie mam zamiaru tu wracać, mnie się podoba Europa”. Biedne dziewczynki, strasznie się muszą namęczyć, żeby przyjechać do tej „Rosji niemytej”. „Po balu ona pojedzie z powrotem do Anglii, ona się tam uczy” – mówi jedna z mam, prezentujących swoją latorośl.
Proszę to obejrzeć na własne oczy:
http://vk.com/video-85529314_171611624?hash=f0ea3a0ed852cdf1
Bloger Daniła Stol upuścił trochę żółci po obejrzeniu powyższego materiału: „Nie czułem nienawiści do tych wszystkich ludzi, wręcz przeciwnie – czułem, że oni z całej duszy nienawidzą mnie. Więcej – oni nienawidzą sam fakt, że my w ogóle istniejemy. Przecież mogliby o nas nie myśleć, ale szybciutko przebiegając od limuzyny do trapu samolotu widzą w oddali szare bloki i to przypomina im o naszym istnieniu. I zaczynają nas nienawidzić jeszcze bardziej. Nie czułem nienawiści wobec dzieci rosyjskiej bohemy, nie, widzieliśmy to już dziesiątki razy. Ich ojcowie z ekranu telewizora po raz kolejny opowiedzą nam o „ruskim świecie”, o patriotyzmie, o przeklętych agentach Ameryki, o wewnętrznych wrogach, miłości do Ojczyzny. Ich dzieci w tym czasie za pieniądze ukradzione przez rodziców zwykłym ludziom będą się uczyć w Anglii, odpoczywać w Nicei, bawić na maskaradach i balach, robić biznesy i nienawidzić Rosję. A my będziemy wegetować w zimnym kraju, gdzie zarobki nie są w stanie przekroczyć 20 tysięcy rubli […] Oni nas nienawidzą za to, że jeszcze żyjemy, już nic nie czują do tego kraju poza złością”. Co z tego wyniknie? Zdaniem blogera, rewolucja.
Jeszcze kilka słów na temat lokalizacji tego balu – o Domu Związków. W tym XVIII-wiecznym klasycystycznym pałacu w XIX wieku mieściła się siedziba Zgromadzenia Szlacheckiego. W sali kolumnowej odbywały się bale, gdzie szlachetnie urodzone panny mogły poznać przyszłych mężów. Balowa sceneria wielokrotnie pojawiała się w utworach XIX-wiecznych autorów, m.in. tu Tatiana Łarina, bohaterka „Eugeniusza Oniegina”, przeżywa swój pierwszy bal. Po rewolucji październikowej pałac przekazano związkom zawodowym. Odbywały się w nim rozliczne imprezy partyjne i związkowe, kongresy Kominternu, mecze szachowe itd. Zdaje się, że nikt już nie tańczył walca. W latach pierestrojki zaczęto tu za to masowo śpiewać – koncertowały gwiazdy estrady, występowali popularni kabareciarze. Teraz sala kolumnowa służy jako miejsce spotkań przy choince, z Dziadkiem Mrozem i Śnieżynką (po raz pierwszy tę domniemaną wnuczkę Dziadka Mroza zaprezentowano zdumionym oczom publiczności właśnie tu, w 1935 roku, zapoczątkowano tym samym nową świecką tradycję, trwającą do dziś).
A wcześniej – w tym domu odbył się „Proces Szesnastu”, przywódców Polskiego Państwa Podziemnego, tu na karę śmierci skazano generała Leopolda Okulickiego. W sali kolumnowej odbywały się również inne głośne pokazowe procesy. A w marcu 1953 roku w tej sali wystawiono trumnę z ciałem oprawcy „Szesnastu” – Józefa Stalina. Funkcje funeralne Dom Związków pełnił zresztą nie tylko wtedy, tu pożegnano Lenina, a ostatnio Jewgienija Primakowa (minister spraw zagranicznych i premier z czasów Jelcyna, zmarł w tym roku).
A teraz co roku odbywa się tu bal wystrojonych dziewcząt, które jeszcze nie wykluły się z jaja, ale już wiedzą, że będą miały „swój biznes”. Bo wiedzą też, że do nich należy świat. Świat, w którym wszystko błyszczy i płaszczy się.
Takie artykuły więcej mówią o realnej kondycji i potencjale Rosji niźli różnego rodzaju poważne analizy. Co z tego że Rosyjscy żołnierza są czy to w Syrii, czy na Ukrainie, prężąc muskuły. Rosja jest silna tylko słabością innych. Państwowe elity, które mają najbardziej wiarygodne informacje, same nie wierzą w siłę własnego kraju. Traktuje go jak podbitą kolonię. Jest to nawet z trudem ukrywane. Większość swój bezpieczny dom widzi w „metropolii” czyli na oficjalnie potępianym Zachodzie. Rosja jest w zapaści już bardzo długo i tak pozostanie jeszcze dłużej.