23 grudnia. Kilka lat temu utrwaliła się nowa świecka kremlowska tradycja: pod koniec roku Władimir Putin spotyka się z dziennikarzami na wielkiej konferencji prasowej. Dziennikarze z różnych stron Rosji i różnych stron świata zadają przewidywalne pytania i otrzymują przewidywalne odpowiedzi. Zwykle zdarza się w zalewie banału jakaś ciekawostka. W tym roku w czterogodzinnym monologu Putina na uwagę zasłużyła wypowiedź na temat zjednoczenia ukraińskich Cerkwi i emancypacji nowej Cerkwi od patronatu Moskwy.
Autokefalia ukraińskiego prawosławia wywołuje w Rosji niesłychane emocje, padają mocne słowa. Jeszcze przed soborem zjednoczeniowym (15 grudnia w Kijowie) patriarcha Moskwy Cyryl wysłał list do papieża Franciszka i głów innych wyznań, do sekretarza generalnego ONZ i przewodniczącego OBWE. Skarżył się w nim, że na Ukrainie dochodzi do łamania praw duchownych i wiernych należących do Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego, do ingerencji władz w sprawy Cerkwi, zwracał uwagę na spodziewane ekspropriacje obiektów sakralnych należących do Cerkwi moskiewskiej obediencji, głównie niepokoił się o los Ławry Kijowsko-Peczerskiej i Poczajowskiej. Jeden z najważniejszych hierarchów moskiewskiej Cerkwi, metropolita Hilarion nazwał ukraiński sobór zjednoczeniowym „zbójeckim łżesoborem”, a jego uczestników – „judaszami”. Dwaj biskupi Cerkwi podległej Moskwie, którzy wzięli udział w soborze zjednoczeniowym w Kijowie, zostali obłożeni anatemą. W programach telewizyjnych dyskutanci codziennie krzyczą i z rozpłomienionymi oczyma dowodzą, że nowa ukraińska Cerkiew to raskolnicy, niegodziwcy i zdrajcy. No i jest jeszcze ręka Waszyngtonu w tym spisku, wiadoma to rzecz. Jeden z naczelnych kapłanów telewizyjnego putinizmu Władimir Sołowjow podenerwowany mówił o Filarecie (patriarcha kijowski) per „Miszka Denysenko”. Emocje sięgały zenitu. Z kolei zwolennicy oddzielenia ukraińskiej Cerkwi od moskiewskiego patronatu pisali w mediach społecznościowych: „Sobór zjednoczeniowy i tomos (potwierdzenie autokefalii, jego wręczenie przez patriarchę Konstantynopola zwierzchnikowi Cerkwi ukraińskiej przewidziane jest na 6 stycznia) są ważne dlatego, że oficjalnie i kanonicznie wyzwalają ukraińskich prawosławnych od służenia w Cerkwi utworzonej przez Józefa Stalina z naruszeniem wszelkich kanonów”.
Podczas konferencji prasowej Putin zapytany o wydarzenia w ukraińskim prawosławiu, odrzekł: „to przechodzi ludzkie pojęcie”. Na Ukrainie dochodzi mianowicie „do bezpośredniej interwencji władz państwowych w sprawy religijne”. Nową Cerkiew ukraińską Putin określił mianem „zjednoczonej Cerkwi raskolniczej podlegającej parafii stambulskiej”. Zapewnił, że Ukraińska Cerkiew Prawosławna Patriarchatu Moskiewskiego była całkowicie niezależna, „jedyny związek [z Rosją] był duchowy”. No i, podsumował ze złośliwą satysfakcją, teraz Ukraina stanie się uzależniona od Turcji. A niepokój rosyjskiego prezydenta wywołuje jeszcze perspektywa walki o obiekty sakralne. Może nawet krwawa.
Możliwą eskalacją działań siłowych (w pobliżu Krymu i na Donbasie) straszył też kilka dni temu w wywiadzie prasowym minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow. A teraz do tych „przestróg” dołączył sam Putin. Można założyć, że Rosja zrobi wszystko, aby pokrzyżować plany utworzenia nowej ukraińskiej Cerkwi. Moskwa liczy na to, że otrzyma wsparcie od innych Cerkwi autokefalicznych, które nie uznają nowej ukraińskiej Cerkwi. Stąd listy Cyryla i zabiegi cerkiewnej dyplomacji o spostponowanie kijowskich ambicji. A droga do samodzielności na pewno nie będzie łatwa (to odrębny temat, więcej o soborze zjednoczeniowym i nowej Cerkwi w komentarzu autorstwa Tadeusza A. Olszańskiego, dostępny na stronie OSW: https://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/komentarze-osw/2018-12-17/historyczne-zjednoczenie-kosciolow-prawoslawnych-ukrainy).
Jeszcze na koniec ciekawe spojrzenie Aleksandra Sołdatowa na to, jakie znaczenie ukraiński sobór zjednoczeniowy będzie miał na sytuację w Patriarchacie Moskiewskim. Jego zdaniem, pozycja Cyryla, forsującego sprzeciw wobec autokefalii dla Ukrainy osłabnie. Być może wzrośnie pozycja Tichona (Szewkunowa), który „opracowywał plan udzielenia autokefalii dla Kijowa przez Moskwę, wychodząc z założenia, że Ukrainy i tak nie uda się utrzymać i że lepiej mieć tam sojusznika niż wroga. W rezultacie topornej polityki Cyryla ukraińska Cerkiew przeszła pod skrzydła Konstantynopola, który w chrześcijańskim świecie ma opinie nie tyle tureckiego, ile amerykańskiego patriarchatu. […] Na mapie światowego prawosławia Ukraina jest terytorium kluczowym – to właśnie zwierzchnictwo nad Ukrainą zapewniało Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej status lidera prawosławia, jeśli chodzi o liczbę parafii (20 spośród 30 tys.). Teraz RCP spadnie na drugie lub nawet trzecie miejsce”.
Warto się zatrzymać nad „amerykańskim” tropem w całej tej sprawie.Michałkow w swoim ostatnim „Biesogonie” nie pozastawia wątpliwości. Nie on,ale jak twierdzi, fachowcy, przygotowali prezentację znajomości i powiązań Patriarchy Konstantynopolitańskiego.Nawet, jeżeli jest w tym pewna przesada (wiadomo, żę „Biesogon” jest orężem wojennym bardziej niż publicystyką), to jednak pozostaje wrażenie, że obecności Ducha Świętego w decyzji Konstantynopola za dużo nie było. Pokój na Ukrainie oddalił się jeszcze bardziej, ale też nie da się ukryć, że nikomu z możnych tego świata nie zależy na tym.Wręcz przeciwnie.
Szanowny Panie! Bardzo dziękuję za ciekawy komentarz. Walka Ukrainy o autokefalię ma bardzo wiele aspektów. Ja się skupiam na reakcji Rosji na ukraiński tomos. „Biesogon” to jedno z narzędzi propagowania zadanych przez Kreml treści. Jedna z głównych tez Kremla: deprecjonowanie patriarchy Konstantynopola, podkreślanie, że ukraiński tomos to projekt Waszyngtonu itd.
Serdecznie pozdrawiam
Anna Łabuszewska