25 maja. O tym, że Siergiej Skripal żyje i nawet może mówić, poinformowała opinię publiczną Wiktoria Skripal, bratanica podwójnego agenta otrutego w Salisbury. Stryj miał do niej dzwonić dwa razy, choć akurat w tak niefortunnych momentach, że pogadać się z nim nie udało.
Wedle słów Wiktorii, pierwszy telefon miał miejsce 4 kwietnia. To było zaraz potem, jak w biurze wspólnoty mieszkaniowej pewien krewki mężczyzna poturbował Wiktorię i jej męża (https://www.mk.ru/incident/2019/04/01/v-yaroslavle-izbili-plemyannicu-otravlennogo-v-solsberi-skripalya.html). Napastnik wykrzykiwał, że tłucze ich za wstrętną zdradę Siergieja Skripala. Ot, taki odruch gniewu ludu. Wiktoria twierdzi, że poszli z mężem upominać się o pieniądze, które ten krewki człowiek ze wspólnoty mieszkaniowej ich zdaniem kradnie. Sprawa o pobicie jest w toku.
I traf chciał, że w czasie wizyty poszkodowanych w szpitalu zadzwonił Siergiej Skripal, który od momentu otrucia w marcu ubiegłego roku nie dawał znaku życia. W tych okolicznościach nie bardzo mogli porozmawiać. Skripal powiedział tylko, że u niego i córki Julii wszystko w porządku. I dodał tylko, że ma dość „tej Waszej Raszki” [slangowe określenie Rosji, wyrażające lekceważenie]. Wiktoria twierdzi, że trzykrotnie upewniał się, czy ona wie, z kim rozmawia. Przedstawił się imieniem, imieniem odojcowskim i nazwiskiem – „tu mówi Siergiej Wiktorowicz Skripal”. Bardzo oficjalnie. Wiktoria poprosiła, żeby zadzwonił później.
Zadzwonił 9 maja. Ale jedynie pozostawił wiadomość na automatycznej sekretarce. Złożył życzenia z okazji Dnia Pobiedy.
Zapis odtworzyła w wiadomościach wieczornych kilka dni temu rosyjska telewizja (https://www.vesti.ru/theme.html?tid=111662#/media/1). Poza świadectwem Wiktorii, która zapewnia, że to był „stryjek Sierioża”, żadnych potwierdzeń faktu wypowiedzi Skripala nie ma, ekspertyzy nagrania nie przeprowadzono (w każdym razie nie podano do wiadomości, czy takowa miała miejsce).
Dla rosyjskiej telewizji wiadomość o telefonach do Wiktorii stała się pretekstem do powtórzenia mantry o tym, że nie wiadomo, co się dzieje ze Skripalami, że strona brytyjska broni dostępu do nich („przecież obywateli Federacji Rosyjskiej”) przedstawicielom ambasady, nie udziela żadnych informacji, że śledztwo się ślimaczy, że niewiarygodne są jego ustalenia dotyczące dokonania otrucia przez funkcjonariuszy GRU oraz zatrucia w lipcu ub.r. dwojga mieszkańców pobliskiego miasteczka (jedna osoba zmarła). Jednym słowem – repetycja z legendy o niewinności trucicieli.
Ustalenia śledztwa w sprawie sprawstwa Boszyrowa-Pietrowa strona rosyjska odrzuca, wykpiwa, piętnuje. Co ciekawe, wyżej wymienieni funkcjonariusze rosyjskich służb specjalnych po słynnym wywiadzie dla Margarity Simonian (http://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2018/09/13/dwoch-panow-w-jednym-lozku-patrzy-na-katedre-w-salisbury/) nie pokazali się publicznie. W mediach społecznościowych wielokrotnie wypowiadali się różni komentatorzy, sugerując, że być może zostali na rozkaz góry usunięci w cień, a nawet wyprawieni na tamten świat.
Temat otrucia Skripalów zszedł wprawdzie z pierwszych stron gazet, ale nie został zdjęty z agendy stosunków rosyjsko-brytyjskich. A te mogą wejść w nową fazę w sytuacji rozchwiania, gdy premier Theresa May (występująca bardzo ostro przeciwko Moskwie po otruciu Skripalów, wzywająca do sankcji itp.) podała się do dymisji, a co z brexitem – nadal nie wiadomo.