22 maja. Prezydent Rosji chętnie sięga w swoich wypowiedziach do doświadczeń wyniesionych z leningradzkiego podwórka. Jego leksyka mogłaby posłużyć jako materiał prac z zakresu językoznawstwa. Nie było komentatora rosyjskich wydarzeń politycznych, który by nie zauważył kwiecistej frazy: „dorwiemy [terrorystów] nawet w kiblu” wypowiedzianej przez – jeszcze wtedy, w 1999 roku, nikomu nieznanego – premiera Rosji, Władimira Putina. Potem było wiele innych, mających świadczyć o tym, że rosyjski przywódca nie przejmuje się konwenansami, wali prosto z mostu i chętnie sięga po wyrażenia z żargonu. Była m.in. zapowiedź, że państwa bałtyckie dostaną „uszy martwego osła”, a nie zaspokojenie roszczeń terytorialnych. W czasach, gdy Putin jeszcze jeździł do Europy i odpowiadał na pytania zachodnich dziennikarzy, zdarzyła się wpadka z namawianiem do sprawdzenia, jak w Moskwie pracują najlepsi specjaliści od obrzezania: „Tak wam zrobią operację, że nic nie odrośnie”. I niedawna odpowiedź na wywiad Joe Bidena, który przytaknął pytany, czy uważa Putina za zabójcę: „Kto się przezywa, ten się tak samo nazywa”.
Przedwczoraj do listy skrzydlatych powiedzonek WWP dołączyła kolejna: „Niektórzy publicznie ośmielają się mówić, że jest jakoby niesprawiedliwym to, że do Rosji należą bogactwa takiego regionu jak Syberia. […] Cały czas próbują nas ugryźć albo coś nam odgryźć. Ale oni powinni wiedzieć, że wybijemy zęby wszystkim, aby nie mogli gryźć. Zapewni [nam to] rozwój sił zbrojnych”.
Putin wygłosił te słowa z wyraźną satysfakcją na obliczu, z firmowym przymrużeniem oprawionych w botoks oczu i uśmiechem pewnego siebie i swojej siły [zbrojnej] przywódcy „wielkiej Rosji”. Mówił do ekranu, spotkanie komitetu organizacyjnego „Pobieda” odbywało się online (chociaż Putin osobiście zapewniał, że jest zaszczepiony dwiema dawkami rosyjskiej szczepionki i koronawirusa się nie boi). Całość materiału z telewizji Rossija można obejrzeć tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=izLVCMLMEFA
Zacytowany powyżej fragment był wpisany w szeroki kontekst walki Rosji na arenie międzynarodowej o jedyną słuszną wersję przekazu o II wojnie światowej, znalazło się w nim napomnienie dla państw, które starają się „wypaczyć historię” poprzez demontaż pomników i memoriałów żołnierzy radzieckich. Uczestnicy spotkania z prezydentem i sam prezydent wyciągnęli z tego wniosek: to się dzieje dlatego, że Rosja stała się silniejsza i wszyscy nic, tylko rzucają jej kłody pod nogi, żeby powstrzymać burzliwy rozwój. Co ma piernik do wiatraka? Nieważne. Najważniejsze, że Rosja otoczona jest przez wrogów, którzy życzą jej rozłamu, rozpadu i innych nieszczęść. Tym, którzy nie chcą słuchać Moskwy, Putin przypomniał, że Rosja ma czym bić: i broń hiperdźwiękową ma, i inne bronie „nie mające odpowiedników na świecie”.
Teraz przyjrzyjmy się jeszcze uważnie malowniczemu fragmentowi o zębach. Najpierw o dziwnym sformułowaniu, że „niektórzy” z żalem mówią o tym, iż Rosja jest jedynym posiadaczem Syberii i dysponentem jej bogactw. Co to za „niektórzy”? Kto ośmielił się coś podobnego powiedzieć? Hmm… Zdanie to przypisywane jest sekretarz stanu USA Madeleine Albright. Piszę „przypisywane”, gdyż sama Albright wielokrotnie dementowała, że kiedykolwiek wypowiedziała takie słowa (https://www.nytimes.com/2014/12/19/world/europe/putin-cites-claim-about-us-designs-on-siberia-traced-to-russian-mind-readers.html?_r=0). Źródeł brak. Putin natomiast jakoś sobie upodobał ten fake. Historię tego fałszywego świadectwa prześledził Dmitrij Koleziew: https://t.me/kolezev/9030. Najpierw takie twierdzenie pojawiło się na anonimowych kontach rosyjskojęzycznego niemieckiego internetu, w 2005 r. wypowiedział je głośno i publicznie reżyser Nikita Michałkow w wywiadzie dla gazety „Argumienty i Fakty” (bez powołania się na źródło). Potem było jeszcze ciekawiej. „Rossijskaja Gazieta” w 2006 r. zamieściła artykuł, w którym dowodziła, że rosyjscy agenci z FSB „skanowali myśli sekretarz Albright”, no i stąd się dowiedzieli, co jej chodziło po głowie. A co może chodzić po głowie amerykańskiemu politykowi wysokiego szczebla? No, oczywiście że tylko jedno: chapsnąć Syberię. Potem już fraza „chodziła” stadnie po różnych quasi-erudycyjnych dyskusjach ekspertów w tv i radio. „Nikt nie ośmieli się zwrócić Putinowi uwagi, że sięga po fake sprzed piętnastu lat” – kończy Koleziew.
Politolog Abbas Galamow komentuje to tak: „Niepokojące jest nawet nie to, że prezydent grozi wybiciem komuś zębów. Bóg z nim, przyzwyczailiśmy się. Problem polega na tym, że w charakterze uzasadnienia dla swojej agresji wykorzystuje on stuprocentowy fake – jakieś zadziwiające wyobrażenie, że ktoś zamierza odgryźć mu Syberię. Po raz pierwszy w tak ostry sposób na porządku dziennym staje kwestia istnienia jakiegoś szczególnego, wymyślonego, świata, w którym żyje głowa państwa”.
Kto jest zatem adresatem groźby? Patrząc na to, jak coraz bardziej agresywnie Rosja zachowuje się wobec Zachodu, przede wszystkim USA, można założyć, że Putin odgraża się w ten stomatologiczny sposób potencjalnym zachodnim napastnikom, jakoby zamierzającym wjechać na ziemie przyłączone do rosyjskiego carstwa przez legendarnego Jermaka. Czy USA zamierzają? Nic o tym nie wiadomo. A może Luksemburg? Też raczej nie. Natomiast bliski sąsiad przez Amur, owszem, nie ukrywa, że duża część Syberii to historyczne chińskie terytoria, bezprawnie anektowane przez Rosję w drugiej połowie XIX wieku po traktatach w Ajgunie i Pekinie. Od czasu do czasu przypomina o tym w publikacjach prasowych – choć nie na poziomie publicznych deklaracji kierownictwa. Politycy w Pekinie uśmiechają się tajemniczo, przyglądając się samobójczym szarżom Putina przeciwko Zachodowi. Mają czas.
I jeszcze jeden ciekawy głos o kąsaniu. Dziennikarz Andriej Łoszak na swoim profilu FB napisał: „W latach dziewięćdziesiątych armia była w tak fatalnym stanie, że Rosji można było odgryźć, ile wlezie, tymczasem przeklęty Zachód słał pomoc humanitarną i dawał kredyty, które momentalnie rozkradali rosyjscy urzędnicy. Zachód chciał z Rosją handlować, a nie walczyć. […] Natomiast rosyjska armia w ciągu trzydziestu lat niejednokrotnie prowadziła działania zbrojne na terytorium innych państw, najbardziej znane przykłady to Gruzja, Ukraina i Syria. […] Putin nadal mówi, że rozpad ZSRR to największa katastrofa XX wieku, a byłe republiki to z geopolitycznego punktu widzenia historyczna Rosja. Można więc zadać pytanie: kto komu chce coś odgryźć? Zachód Rosji czy Rosja swoim sąsiadom?”